wtorek, 30 czerwca 2015

ROZDZIAŁ 33.


- Hej, kochanie. Czemu Christian był taki wściekły? - zapytała Mia całując przyjaciółkę w policzek i usiadła obok jej łóżka. - Płakałaś?
- Nieważne, Mia. Fajnie, że przyszłaś. - uśmiechnęła się delikatnie dziewczyna. - Matty przyjechał z tobą?
- Przyjedzie niedługo. Ma jeszcze zajęcia. - wyjaśniła blondynka. - Przemyciłam dla ciebie ciacho. - zaśmiała się wyjmując zapakowaną szarlotkę. - Od mojej mamy z życzeniami szybkiego powrotu do formy.
- Dziękuję. - szepnęła Kate odbierając pudełko od przyjaciółki. - Co w szkole? - zapytała. - Jakby cię to naprawdę interesowało, Kate. - warknęła na siebie w myślach i wbiła wzrok w Mię.
- Nic nowego.. Parker się ostatnio dziwnie zachowuje. Chodzi wkurzony, pewnie znowu jakieś problemy. No i dzisiaj po lekcji pytał o ciebie i kazał pozdrowić.
- Super. - szepnęła brunetka i przygryzła wnętrze policzka nie chcąc się rozpłakać.
- Jak się czujesz?
- A jak wyglądam? - zapytała, ale nie uzyskała odpowiedzi. - No to właśnie tak samo się czuję...
- Kate... - westchnęła Mia i otwierała usta, żeby kontynuować wypowiedź, ale przerwała jej Katherine.
- Nie pytaj o nic, proszę..
- No dobrze.. Powiedz mi lepiej, kiedy wychodzisz? Mam dość odwiedzania cię tutaj. Wolałabym przychodzić do twojego pokoju. Tam przynajmniej mogłabym się położyć obok ciebie. - zażartowała blondynka, na co na ustach Kate pojawił się w miarę szczery uśmiech.
- Lekarz mówił, że za dwa dni dostanę wypis.. Ale będę pod stałą opieką psychologa, więc odwiedzanie tego miejsca jest nieuniknione.
- Dasz radę.. Jesteś silna. - powiedziała Mia ściskając mocno dłoń przyjaciółki.
- Obyś miała rację. - szepnęła Kate, a po jej policzku spłynęła łza...



*

- Chris?
- Nie mam czasu... Widziałeś tego sukinsyna?! - warknął chłopak zatrzymując się obok swojego przyjaciela.
- Co? - zapytał Ryan wpatrując się w szatyna.
- Mojego... Tego faceta, który mnie spłodził.
- Ma lekcję.. Uspokój się. Co jest?
- Która sala?
- Christian, nie wiem.. Powiedz mi o co chodzi do cholery!
- Nie mam czasu ci tego tłumaczyć, muszę się z nim zobaczyć!
- Nie pozwolę ci do niego iść jeśli nie powiesz mi o co chodzi! Przerażasz mnie stary! - warknął chłopak układając ręce na ramionach przyjaciela i spojrzał w jego oczy.. - Brałeś coś? Masz strasznie powiększone źrenice.
- Nic, kurwa, nie brałem! Możesz mnie puścić i pozwolić iść do tego człowieka, który przez ponad dwadzieścia lat nazywał się moim ojcem, a teraz wbił mi nóż w serce znęcając się nad moją dziewczyną, a później ją gwałcąc?! - wykrzyczał na jednym oddechu Chris, a oczy Ryana się powiększyły, a usta mimowolnie się uchyliły.
- Co ty pieprzysz?!
- Ja? Ja nic... To on pieprzył moją dziewczynę, bez jej zgody! A teraz powinien dostać za to karę!
- Christian, uspokój się! Oddychaj! - krzyknął Ryan potrząsając przyjacielem. - Chodź, pojedziemy do domu...
- Co? Do domu? I mam pozwolić na to, żeby on chodził bezkarnie po ulicy?
- Nie ty powinieneś wymierzać w tym przypadku sprawiedliwość..
- Bronisz go?
- Nie! Tym powinna się zająć policja, prokuratura, czy cholera wie kto jeszcze! Nie ty!
- Ja... Ry, ja... - westchnął Chris, a z jego oczu zaczęły wypływać łzy. - Nie wiem co mam robić. On... Ona przez niego chciała się zabić, rozumiesz?! On doprowadził moją Kate do takiego stanu! - szlochał siadając na krawężniku.
- Ciii... Spróbuj się uspokoić, Chris. - szepnął Ryan siadając obok przyjaciela i objął go ramieniem... - Byłeś u Katty?
- Ta.. Prosto od niej tu przyjechałem...
- Powinieneś wrócić do domu, uspokoić się, ogarnąć, a później pojechać z powrotem do niej. Ona cię teraz potrzebuje.. Jak wyjdzie ze szpitala i będzie w trochę lepszej formie zajmiemy się tą sprawą.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale, stary.. Teraz musisz z nią być. Rozumiesz? Potrzebuje cię.
- Chyba masz rację... Ale za kilka dni się z nim policzę.
- Wtedy nie będę cię nawet zatrzymywał. - uśmiechnął się delikatnie Ryan i podniósł do góry ręce. - Czym przyjechałeś?
- Taksówką. Nie byłem w stanie prowadzić, samochód został pod szpitalem..
- Ok. W takim razie jedziemy do domu, a później zawiozę cię do Kate. Chodź...
- Ryan?
- Tak?
- Dziękuję. Gdyby nie ty...
- Nie dziękuj. Rozumiem cię całkowicie, bo też nie raz miałem ochotę mu przywalić. - westchnął chłopak wsiadając do samochodu i zapiął pasy. - Wsiadasz?
- Co miałeś na myśli? - zapytał zajmując miejsce obok przyjaciela.
- Nieważne... Nie myśl o tym teraz. - powiedział Ryan i odjechał spod szkoły...



          Wyszedł z łazienki odświeżony i przebrany w świeże ubrania. Wszedł do kuchni, w której był jego przyjaciel, a na stole czekał na niego kubek kawy i pudełko z jedzeniem na wynos.
- Jak byłeś w łazience poszedłem po chińszczyznę. Zjedz chociaż trochę. - uśmiechnął się delikatnie Ryan.
- Dzięki.. - szepnął Chris spoglądając na kumpla. - Wiedziałeś, prawda? - zapytał, a Ryan popatrzył na niego pytająco, ale kiedy przyjrzał się oczom przyjaciela zrozumiał o co mu chodzi. Spuścił wzrok wbijając go w swój kubek i głęboko odetchnął..
- Nawet nie wiesz ile razy chciałem ci o tym powiedzieć.. Za każdym razem tchórzyłem. - szepnął kręcąc głową. - Przepraszam, Chris, ale obiecałem Katty, że nikomu nie powiem.. Pilnowałem, żeby w szkole nic się jej nie stało. Nie zawsze mi to wychodziło, ale próbowałem..
- Wtedy, kiedy wróciłem do domu, a Kate u nas była... Wcale nie czuła się źle, co? To on jej coś zrobił.
- Tak.. Chciała wyjść ze szkoły, więc ją tu przywiozłem. Zdziwiłem się, że nie zacząłeś czegoś podejrzewać.
- Mówiła, że będzie na siebie uważać. Obiecała mi to.. Zresztą miałeś jej pilnować. Nie myślałem, że to już się działo.
- Gdybym ci powiedział.. Moglibyśmy temu zapobiec.
- Nieprawda.. Nie obwiniaj się.
- Ale...
- Daj spokój. Teraz wszystko w rękach Kate... Właśnie. Kończ tą kawę i jedziemy. - powiedział Christian wyrzucając resztki jego 'obiadu' do kosza...



*

- Cześć. - powiedział widząc Mię i Matta siedzących na korytarzu przed salą Kate.
- Hej. - odpowiedziała słabo dziewczyna, a chłopak tylko skinął głową w jego stronę i wymusił uśmiech.
- Stało się coś? Czemu tutaj siedzicie?
- Katty była na badaniach, a później już nie chciała, żebyśmy wchodzili. Płakała. - wytłumaczyła Mia i spojrzała na Christiana wzrokiem pełnym bólu. - Wiesz czemu zabrali ją na badanie ginekologiczne? - zapytała, a oddech chłopaka natychmiast przyspieszył. Przecież nie mógł jej powiedzieć. Nie ma się czym chwalić, a poza tym skoro Kate jej nie powiedziała... Odetchnął głęboko i pokręcił przecząco głową.
- Wejdę do niej. - szepnął i nacisnął klamkę. Wszedł do sali i utkwił wzrok w drobnej brunetce leżącej na łóżku twarzą do okna. Jej ramiona niebezpiecznie drgały i dało się słyszeć szybki, urywany oddech i pociąganie nosem.. - Katherine? - powiedział, a ciało dziewczyny natychmiast zwróciło się w jego kierunku.
- Nareszcie jesteś. - szepnęła i wybuchnęła jeszcze większym płaczem. Christian natychmiast podbiegł do dziewczyny i zamknął ją w szczelnym uścisku. Kołysał jej ciałem i całował w czubek głowy szepcząc, żeby się uspokoiła, ale to nic nie dawało.
- Kochanie, nie płacz, proszę. - powiedział załamującym się głosem..
- Jest podejrzenie, że... - zaczęła, ale zawiesiła głos spoglądając na twarz chłopaka. - Tamtej nocy mogło... Chris ja... Mogę być w ciąży. - szepnęła, a świat Christiana po raz kolejny tego dnia rozpadł się na kawałeczki. - Nie chcę... Wtedy nigdy się od tego nie uwolnię. Nigdy nie nauczę się z tym żyć...
- Ciii... Przejdziemy przez to razem. Obiecuję. - powiedział i przytulił ją mocniej. - Damy radę. - szepnął, chociaż sam do końca nie był pewny swoich słów.



***

          Siedziała na szpitalnym łóżku i czekała na Christiana, który uparł się, że ją odbierze. Wpatrywała się w okno, za którym rozciągał się widok na ośnieżony park, a w jej oczach błyszczały łzy. Odkąd się wybudziła nie było chwili, kiedy nie miałaby przed oczami tamtej nocy. Brzydziła się sobą, nie mogła znieść myśli, że... Jeszcze teraz wiadomość, że prawdopodobnie mogła zajść w ciążę. To za dużo... Uważała się za silną, myślała, że nic jej nie złamie, ale niestety tego nie przewidziała. W momencie, kiedy z jej oczu zaczęły płynąć łzy drzwi do sali się otworzyły, a do środka wszedł Chris. Kate szybko otarła policzki i spojrzała na chłopaka. On też nie wyglądał najlepiej. Blady, sińce pod oczami, przygarbiony, bez tej radości w oczach, którą miał zawsze, i którą zarażał wszystkich dookoła...
- Gotowa? - zapytał ignorując fakt, że Kate płakała, ale ona nie miała mu tego za złe. Wiedziała, że jemu też jest ciężko..
- Tak, możemy iść. - szepnęła i wstała z łóżka. Założyła swoją kurtkę, obwiązała szyję szalikiem i podeszła do drzwi. - Chris?
- Jestem obok, spokojnie. - powiedział chłopak całując ją przelotnie w czoło i razem wyszli z sali... - Twój tata prosił, żebyśmy zrobili zakupy. Dasz radę? - zapytał, kiedy siedzieli już w samochodzie.
- Tak. Raczej tak. - szepnęła i wbiła wzrok w przednią szybę.. Christian już nic nie mówił tylko odpalił silnik i odjechał z parkingu...
- Zatrzymaj się. - powiedziała Kate widząc, że przejeżdżają obok posterunku policji.
- Co? Tutaj nie mogę. O co chodzi? - zapytał zdezorientowany chłopak.
- Chcę... Chcę zgłosić to na policję. Proszę, zatrzymaj się. - szepnęła. - Później może już nie być okazji.. Mogę stchórzyć. - dodała patrząc na twarz chłopaka, a on kiwnął tylko głową i wjechał na policyjny parking.
- Iść z tobą?
- Nie dam rady wejść tam sama.
- Dobrze, to chodźmy. - powiedział splatając ich dłonie i wszedł na posterunek. - Dzień dobry. - zwrócił się do policjanta siedzącego przy biurku w korytarzu.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zapytał mężczyzna ubrany w granatowy mundur.
- My... To znaczy moja dziewczyna...
- Chciałam zgłosić gwałt. - szepnęła spoglądając na policjanta, który przełknął nerwowo ślinę i spojrzał na nią ze współczuciem.
- Dobrze. Na końcu korytarza w prawo.. Przepraszam, ale nie możecie wejść razem. Tylko twoja dziewczyna. - powiedział spoglądając na Christiana.
- Ale..
- Proszę mu pozwolić.. Nie będę w stanie sama...
- No dobrze, idźcie. - uśmiechnął się delikatnie i wrócił do swoich obowiązków...
- Jesteś pewna, kochanie? Możemy przyjechać później, albo jutro.
- Nie, chcę to zrobić teraz. Im wcześniej tym lepiej. - westchnęła i zapukała do drzwi, a kiedy usłyszała ciche 'proszę' nacisnęła klamkę i razem z Christianem weszła do środka..



*
...


edit: KOLEJNY ROZDZIAŁ W WEEKEND. :)
chcę to jak najszybciej skończyć.

czwartek, 18 czerwca 2015

ROZDZIAŁ 32.


- Kate, jesteś gotowa? Musimy jeszcze podjechać po Mię!
- Wiem! Gotowa. - uśmiechnęła się stając obok brata. Matt spojrzał na nią, a na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. - No co?
- Ślicznie wyglądasz, siostra. - powiedział chłopak i pocałował dziewczynę w policzek. - No, dalej, zakładaj płaszcz i wychodzimy. - dodał podając jej płaszcz i sam założył swoją kurtkę. - Christian będzie czekał na miejscu?
- Tak, razem z Bethy i Ryanem.
- Oni coś...?
- Na razie nieoficjalnie, ale wszystko na to wskazuje. - uśmiechnęła się brunetka. - Idziemy?
- Tak, jasne, chodź... Boże, jak ja dawno nie byłem na imprezie w klubie. - westchnął chłopak spoglądając na siostrę. - Gdybym nie wrócił do domu to pewnie prędko by to nie nastąpiło.
- Więc dobrze, że wróciłeś.
- Tak, masz rację. Znowu spędzam czas z moją ukochaną siostrzyczką i najwspanialszym ojcem. No i w końcu jestem z Mią. Wszystko jest idealnie. - powiedział z uśmiechem wyjeżdżając z garażu.
- Przynajmniej w twoim życiu wszystko jest idealne. - pomyślała Kate, ale nic nie powiedziała tylko odwzajemniła uśmiech i wbiła wzrok w szybę samochodu...



*

          Siedziała przy barze. Kręciło się jej w głowie. Chyba za dużo wypiła, no i jeszcze te światła w klubie.. Wstała z krzesełka i postanowiła poszukać Christiana i reszty, którzy byli gdzieś na parkiecie. Przeciskała się przez tłum, co było dość trudne na trzynastocentymetrowych szpilkach i w stanie, w którym w tym momencie była. Co chwilę się potykała i wpadała na kogoś.. Po kilku sekundach znalazła swojego chłopaka, więc podeszła do niego i zawiesiła ręce na jego szyi.
- Co tam kochanie? - zapytał kierując słowa prosto do ucha dziewczyny, bo inaczej by go nie usłyszała.
- Nie czuję się najlepiej. Zamówię sobie taksówkę i pojadę do domu. - powiedziała i zerknęła w oczy Chrisa.
- Pojadę z tobą. - zadecydował i już chciał się przeciskać przez tłum, ale Kate go zatrzymała.
- Nie trzeba, poradzę sobie sama. - uśmiechnęła się delikatnie. - Dobrze się bawisz, więc zostań.. Na pewno nic mi się nie stanie, jestem już duża. - dodała całując chłopaka w usta. - Zadzwonię.
- No dobrze, ale uważaj na siebie. - powiedział przytulając ją mocno do siebie. - Kocham cię.
- Kocham cię. - Kate odpowiedziała tym samym i ponownie pocałowała Christiana, po czym przepchała się przez tych wszystkich ludzi i wyszła z sali, w której unosił się zapach alkoholu do spokojnego korytarza, gdzie znajdowała się szatnia.. Oparła się o blat "recepcji" i uśmiechnęła się do mężczyzny siedzącego po drugiej stronie. - Numer 49. Bordowy płaszcz. - powiedziała, a mężczyzna podał jej okrycie. Założyła je na siebie i obwiązała szyję szalikiem.. Z torebki wyjęła telefon i chciała zadzwonić po taksówkę, ale potknęła się i wpadła w silne ramiona...
- Kate? - usłyszała męski głos.. Znała go. Wiedziała, że go znała, ale nie wiedziała skąd. Nie mogła zidentyfikować do kogo należy. - Wszystko dobrze? Sama tu jesteś? - zapytał mężczyzna, kiedy już pomógł jej utrzymać równowagę. Dziewczyna podniosła wzrok i... No tak! William!
- Wszystko ok, dziękuję. - uśmiechnęła się delikatnie... Pewnie dlatego, że jest wstawiona i szumi jej w głowie. - Byłam z przyjaciółkami, bratem, Chrisem i Ryanem, ale oni jeszcze zostali. Ja postanowiłam wrócić do domu... Miałam właśnie dzwonić po taksówkę, ale...
- Może cię odwiozę? - zapytał Will wtrącając się w wypowiedź dziewczyny.. - Jest pijana, zgodzi się, a później... - pomyślał i już układał sobie plan tego wieczoru w głowie, na samą myśl na jego ustach formował się przebiegły uśmieszek. - To jak?
- W sumie to... Czemu nie. - wzruszyła ramionami i wystawiła rękę w stronę mężczyzny. - Prowadź. - powiedziała, a z jej ust uciekł cichy chichot.
- Zapraszam. - powiedział z uśmiechem Parker łapiąc dziewczynę za rękę..


- Miałeś mnie odwieźć do domu. - powiedziała rozbawiona, kiedy zauważyła, że zaparkował przed jakimś apartamentowcem.
- Zrobimy sobie małą przerwę, Katty. - uśmiechnął się i wysiadł z samochodu. Okrążył go i otworzył dziewczynie drzwi, po czym pomógł jej wysiąść. - Mam tutaj mieszkanie. - wytłumaczył, kiedy napotkał pytający wzrok Katherine.
- Oczywiście. - uśmiechnęła się i złapała się mocno ramienia mężczyzny. Nie chciała upaść i się potłuc.. - Muszę siku. - powiedziała, kiedy przekroczyli próg mieszkania i wybuchnęła śmiechem.
- Jasne. To tutaj. - zakomunikował Parker otwierając dziewczynie drzwi do łazienki. - Chcesz coś do picia?
- Może wodę. - powiedziała i weszła do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi..
- Oczywiście, skarbie, będzie woda... i coś jeszcze. - pomyślał otwierając szafkę. Wyjął z niej szklankę i woreczek z białym proszkiem. Do szklanki wlał trochę wody i dosypał odrobinę proszku, po czym wszystko razem zamieszał..
- Gdzie moja woda? - usłyszał głos Kate, który dobiegał z salonu.
- Tutaj. Proszę bardzo. - powiedział i podał dziewczynie szklankę, a ona natychmiast opróżniła całą jej zawartość. - Zmęczona?
- Bardzo. Nogi mi odpadają od tych szpilek. - westchnęła i zdjęła buty rozmasowując obolałe stopy.
- Daj, ja to zrobię. - szepnął Will dotykając stóp dziewczyny, a po jej ciele przeszedł dreszcz. Jej oddech przyspieszył, a obraz stał się dziwnie zamazany. Dziewczyna przymknęła na chwilę powieki, a kiedy je uchyliła widziała już wyraźnie.
- Will?
- Tak, skarbie?
- Możesz otworzyć okno? Troszkę mi duszno. - westchnęła wachlując się dłonią i uśmiechnęła się słodko w jego kierunku.
- Szybko działa. - pomyślał i podszedł do okna, które uchylił.
- Dziękuję. - szepnęła i spojrzała na niego zamglonym wzrokiem.. Mężczyzna podszedł do niej i uklęknął obok kanapy, na której siedziała. Dotknął jej uda i zaczął je masować podnosząc nieznacznie spódnicę.. Po kilku sekundach jego dłoń zaczęła wędrować wyżej i wyżej i wyżej, a oddech Katherine coraz bardziej zaczął przyspieszać. Obraz był już całkowicie zamazany i dziewczyna nie bardzo wiedziała co się z nią dzieje. Odczuwała każdy dotyk Williama wyraźnie, ale nie mogła się ruszyć. Nie mogła nijak zareagować.. Poczuła ucisk dłoni mężczyzny na swojej piersi, a druga masowała ją pod spódnicą. - William... Co ty robisz? - zapytała sennym głosem.
- Nie podoba ci się, skarbie? - zapytał zaczynając ją całować.
- Przestań. - szepnęła próbując odepchnąć go od siebie, ale nie miała wystarczająco siły.. W jej głowie zaświeciła się czerwona lampka i pojawiła się tylko jedna myśl: - Czy ja właśnie zostanę... zgwałcona? - później była już tylko ciemność i docierały do niej tylko nieliczne bodźce...


          Obudziła się z ogromnym bólem głowy i podbrzusza. Rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym się znajdowała, ale nie znała go. Nigdy wcześniej tu nie była. Spojrzała na miejsce obok siebie i serce podskoczyło jej do gardła. Obok niej leżał nagi William! Dziewczyna spojrzała pod koc, którym była przykryta i z przykrością stwierdziła, że ona również nie ma na sobie żadnych ubrań. Była przerażona.. Wstała pospiesznie i założyła na siebie ubrania z imprezy. Zerknęła na zegar, który wskazywał 4:29. Chciała stąd jak najszybciej wyjść, wrócić do domu, ale nie wiedziała, gdzie jest.. Bała się budzić Willa, nie chciała tego, musiała poradzić sobie sama. Zebrała wszystkie swoje rzeczy i szybko ruszyła do drzwi, ale w połowie drogi zgięła się w pół z bólu.. Na początku go ignorowała, ale teraz był już nie do wytrzymania. Przymknęła oczy i odetchnęła głęboko, ale kiedy w jej głowie zaczęły przewijać się obrazy z tego, co stało się w tym mieszkaniu pożałowała, że w ogóle je zamknęła... Wybiegła jak najszybciej mogła i zerknęła na adres, na tabliczce przyczepionej do budynku. Wyjęła telefon i zadzwoniła po taksówkę, po czym usiadła na ławeczce, a z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Straciła dziewictwo z własnym nauczycielem. Z ojcem jej chłopaka. Straciła coś cennego, co chciała 'podarować' temu jedynemu. Chciała pierwszy raz kochać się z Chrisem, a teraz to wszystko przepadło... A najgorsze było to, że ona tego nie chciała. Nie chciała przespać się z Williamem. On ją wykorzystał... Zgwałcił ją! Tak, właśnie, zgwałcił... Kiedy tak w stu procentach to do niej dotarło jej serce pękło na miliony kawałeczków. Cały świat w jednym momencie runął, a ona utknęła pod jego gruzami... Nie widziała już sensu w dalszym swoim życiu, miała już plan, który zrealizuje......
*

- Nienawidzę go! Nienawidzę siebie! - krzyczała w myślach i osunęła się po ścianie na podłogę i podciągnęła kolana do klatki piersiowej... - Dlaczego on mi to zrobił?! - po jej policzkach zaczęły spływać łzy, a oddech niebezpiecznie przyspieszył. Walczyła ze sobą. Walczyła, żeby szloch nie wyrwał się z jej gardła, bo zapewne swoim krzykiem obudziłaby tatę i brata. Nie chciała, by widzieli ją w takim stanie.. - Mamo... - szepnęła i spojrzała na zdjęcie kobiety, które stało na szafce nocnej, obok której siedziała. - Przepraszam... - dodała i natychmiast wstała. Odsunęła pierwszą szufladę komody i spod ubrań wyjęła niewielkie pudełeczko. Sięgnęła do lampki stojącej obok i zapaliła światło, po czym z pudełeczka wyjęła żyletkę i natychmiast przejechała nią po swoim nadgarstku. Nawet nie poczuła bólu... Nie czuła nic. Kompletnie. Tylko pustkę. Z jej oczu płynęło jeszcze więcej łez i coraz trudniej było jej utrzymywać targające nią emocje w sobie. Zacisnęła mocno wargi i ponownie przejechała ostrym narzędziem po swojej ręce. I jeszcze raz. I jeszcze... Po zrobieniu kilkunastu cienkich kresek na nadgarstku odłożyła żyletkę na jej poprzednie miejsce i głęboko odetchnęła. Obraz przed oczami dziewczyny zaczął się niebezpiecznie zamazywać, i nie było to spowodowane tylko łzami - było jej słabo. Przytrzymała się ściany i ostatkiem sił podeszła do łóżka, na które bezwładnie opadła i okryła się szczelnie kołdrą. - Przepraszam. - szepnęła jeszcze w nicość i przymknęła powieki odpływając... 


***

          Otworzyła oczy, ale natychmiast tego pożałowała, bo biel pomieszczenia raziła ją w oczy. Przetarła twarz dłońmi i ponownie uchyliła powieki przyzwyczajając się do jasności pokoju, w którym się znajdowała. Rozejrzała się dookoła, a jej oddech znacząco przyspieszył.
- Szpital? - zapytała się w myślach, a jej wzrok przykuł bandaż na jej lewym nadgarstku i kilka kabelków przyczepionych do jej ciała. W tym momencie do jej głowy zaczęły powracać obrazy z tamtej nocy, kiedy znowu to zrobiła...
- Katty? - usłyszała cichy szept i spojrzała w stronę, z której dobiegał. - Boże, jak dobrze, że się obudziłaś. - powiedział nieco głośniej Christian i pocałował dziewczynę w czoło, a z jego oczu wypłynęły łzy.. Wtedy dopiero Kate mu się przyjrzała. Był strasznie blady, miał zapadnięte policzki, ogromne sińce pod oczami. Wyglądał okropnie, jakby nie spał i nie jadł od kilku, a może nawet kilkunastu, dni. - Tak cholernie się o ciebie bałem. - szepnął łapiąc brunetkę za dłoń i mocno ją ścisnął przykładając do swoich ust.
- Chce mi się pić. - wychrypiała dziewczyna. Christian natychmiast zerwał się z miejsca i wyszedł z sali, a po kilku chwilach wrócił z kubeczkiem wypełnionym wodą, a zaraz za nim do sali wszedł lekarz. - Dziękuję. - szepnęła i chciała się uśmiechnąć do swojego chłopaka, ale na jej twarzy pojawił się tylko grymas.
- Dzień dobry, Kate. Jak się czujesz? - zapytał doktor Fields.
- Sama nie wiem... Jakbym umarła? To chyba dobre porównanie. - powiedziała wzruszając ramionami. - Boli mnie głowa i ciągle czuję suchość w ustach. - westchnęła widząc srogą minę lekarza.
- To minie niedługo... Byłaś w śpiączce przez 6 dni...
- Co?! O mój Boże, aż tak źle ze mną było?! Przecież...
- Halo, Katherine, słuchasz mnie?
- Przepraszam doktorze. - szepnęła i skupiła się na słowach mężczyzny.
- Straciłaś dość dużo krwi, ale jesteś młoda, twój organizm szybko się zregeneruje. Bardziej martwi mnie twoje zdrowie psychiczne. Chyba powinnaś skorzystać z pomocy psychologa.. Jutro przed południem wpadnie do ciebie doktor Reed.
- Nie potrzebuję psychiatry. - warknęła Kate.
- O tym zadecyduje sama doktor Reed.. Na ten moment to wszystko. Odpoczywaj. Christian, mógłbym cię prosić na chwilę? - zwrócił się do szatyna, który stał przy drzwiach i wpatrywał się w postać swojej dziewczyny. Chłopak spojrzał na lekarza i delikatnie przytaknął głową, a następnie wyszedł z sali... 



*

- Katty, spójrz na mnie. - szepnął ściskając jej dłoń. - Kochanie, proszę cię, popatrz na mnie. - powiedział nieco głośniej, a po jego policzku spłynęła łza. - Nie rozumiem... dlaczego niczego nie zauważyłem. Przecież musiało się coś dziać już od dłuższego czasu... Boże, jestem beznadziejnym facetem. Nie mogłem nawet rozpoznać, że z moją dziewczyną dzieje się coś niedobrego. - rozpłakał się. Tak po prostu. Jak dziecko. Był w tym momencie bezsilny. Próbował zrozumieć dlaczego Kate chciała się zabić. Co takiego się stało, że podjęła taką decyzję? Dlaczego nic nie zauważył? Dlaczego był tak ślepy, że nie zareagował? Próbował to wszystko jakoś sobie poukładać, myślał nad tym bezustannie przez te 6 dni, kiedy Katherine była w śpiączce. Niestety nic nie wymyślił. Nie był w stanie normalnie funkcjonować przez ostatnie dni.. Był kłębkiem nerwów. Siedział ciągle przy jej łóżku i modlił się, żeby z tego wyszła. Żeby to się już skończyło. Gdyby Matt jej nie znalazł, gdyby... Nawet nie chciał myśleć co stałoby się z nim. Nie przeżyłby bez niej nawet minuty... - Popatrz na mnie. - szepnął. Kate odetchnęła głęboko i spojrzała na niego załzawionymi oczami.
- Nie jesteś beznadziejny. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. To nie twoja wina... To ja nie poradziłam sobie z moim życiem. - szepnęła patrząc w oczy Christiana.
- Kate czy... Czy tu chodzi o mojego ojca? - zapytał, mając jednak nadzieję, że się myli. Tak cholernie bardzo chciał się mylić, ale kiedy dziewczyna przez dłuższą chwilę nie odpowiadała wiedział już wszystko. - Kurwa, zabiję tego sukinsyna! - krzyknął i zerwał się z miejsca.
- Christian! - krzyknęła Katherine, a chłopak zatrzymał się przy samych drzwiach i głęboko oddychał. - Nie rób nic głupiego... - szepnęła i rozpłakała się.
- Zrobił ci coś? - zapytał pociągając nosem. Otarł łzy z policzków i spojrzał na twarz dziewczyny, na której malował się tylko smutek i ból. - Bił cię? - przytaknęła. - Znęcał się psychicznie? - przytaknęła. - Całował i dotykał mimo, że tego nie chciałaś? - znowu przytaknęła, a dłoń Chrisa mimowolnie ścisnęła się w pięść. - Coś jeszcze? - przytaknęła. Zerknęła na niego i przełknęła nerwowo ślinę. Ścisnęła w dłoniach pościel, którą była przykryta. Odetchnęła głęboko i otworzyła usta, by wydusić z siebie te dwa słowa, które wypaliły ogromne znamię na jej sercu i psychice.
- Zgwałcił mnie. - wydusiła z siebie, a świat Christiana w jednej sekundzie runął. Chłopak niewiele myśląc wybiegł z sali i nie zatrzymały go nawet krzyki Katherine, ani to, że potrącił kilkanaście osób. Teraz liczyło się tylko to, żeby rozliczyć się z jego ojcem. Natychmiast.



*

mam nadzieję, że wybaczycie kolejną nieobecność. :*
(ostatnie tygodnie to była męka! pewnie wiecie o co mi chodzi, jeśli też jeszcze się uczycie..)

płakałam pisząc to. naprawdę...
SKOMENTUJCIE, PROSZĘ.
NAWET JEŚLI WCZEŚNIEJ TEGO NIE ROBILIŚCIE...
TO JEDYNY ROZDZIAŁ, GDZIE TAK NAPRAWDĘ, CHOLERNIE POTRZEBUJĘ WASZEJ OPINII, BO DUŻO KOSZTOWAŁO MNIE NAPISANIE GO.
PROSZĘ. :*

poza tym.... ZBLIŻAMY SIĘ DO KOŃCA.
już mnie to męczy.... Was pewnie też. te ciągłe przerwy itd.

GOTOWI NA WAKACJE? ♥