wtorek, 20 maja 2014

ROZDZIAŁ 9.

          Kate przez kilka sekund stała oszołomiona i nie wiedziała jak ma się zachować, w czasie, kiedy William muskał ustami jej wargi. Dopiero, gdy poczuła delikatne szczypnięcie na górnej wardze ocknęła się i odsunęła od mężczyzny. Spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami, a on tylko uśmiechnął się ironicznie i tym razem gwałtownie wpił się w usta Katty. Dziewczyna tym razem - trochę wbrew zdrowemu rozsądkowi - odwzajemniła pocałunek i wplotła swoje palce we włosy Willa. Z każdą chwilą ich pocałunek stawał się coraz bardziej gwałtowny, namiętny, porywczy... William przywarł ciałem Katherine do ściany pobliskiego budynku, a swoje dłonie ulokował na talii dziewczyny i ścisnął mocno, co spowodowało cichy jęk brunetki. Will uśmiechnął się przez pocałunek i zaczął schodzić ustami do szyi dziewczyny. Kiedy dotarł do miejsca między szyją a obojczykiem zaczął ssać mocno skórę Kate, po czym delikatnie ją przygryzł.
- Cholera! Zrobił mi malinkę! - pomyślała Katty i tym samym powróciło jej racjonalne myślenie. Oderwała się od ust Williama i gwałtownie go od siebie odepchnęła.
- O co, kurwa, chodzi?! - krzyknął zdenerwowany mężczyzna. Ale Kate nic nie odpowiedziała, podbiegła do swojego samochodu, wsiadła do niego i szybko odjechała... - Brawo, Will. Zaczęła mięknąć. Już niedługo będzie twoja. - zaśmiał się pod nosem mężczyzna, poprawił marynarkę i krawat, po czym przeczesał włosy palcami i wolnym krokiem podszedł do samochodu, a po chwili odjechał...


          Dziewczyna zaparkowała na podjeździe i szybko wbiegła do domu. W przedpokoju zdjęła buty i zostawiła torbę, po czym weszła do kuchni. Natychmiast wyjęła z szafki szklankę, nalała do niej wody i szybko ją wypiła. Ciągle nie mogła wymazać z głowy tego, co stało się zaledwie kwadrans temu. Całowała się z Parkerem. Niekontrolowanie dłoń Katherine powędrowała do zgięcia jej szyi, gdzie wyczuła delikatną opuchliznę. Trochę przestraszona tym, co może tam zobaczyć, poszła do przedpokoju i stanęła przed lustrem przyglądając się swojej szyi. Kiedy zauważyła lekko siny znak jej oczy się rozszerzyły.
- Cholera. Zabiję go... - pomyślała i poprawiła kołnierzyk koszuli tak, aby zakryć malinkę. Po chwili Kate usłyszała parkujący przed domem samochód, a kilka sekund później do domu wszedł Paul. - Cześć tato. - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Cześć. - odpowiedział mężczyzna i uśmiechnął się delikatnie do córki całując ją w czoło.
- Szybko wróciłeś.
- Tak. Klient odwołał spotkanie... Jadłaś?
- Nie, dopiero wróciłam.
- Okej. To zamówię coś. Na co masz ochotę?
- Wszystko jedno... Tato?
- Tak? - zapytał Paul szukając numeru do pizzerii.
- Idę dzisiaj na noc do Mii. - powiedziała Katty.
- Dobrze. Tylko wróć jutro w miarę wcześnie, bo umówiłem się z babcią, że przyjedziemy na obiad.
- Jasne. - uśmiechnęła się brunetka i wzięła ze sobą torbę i poszła do swojego pokoju, a Paul w tym czasie zamawiał pizzę...

*

- Wychodzę już! - zawołała Katherine zabierając swoje kluczyki z komody w przedpokoju.
- Dobrze, kochanie. Bawcie się dobrze. - uśmiechnął się Paul stając w drzwiach kuchni.
- Na pewno będziemy. - powiedziała Kate i również się uśmiechnęła. - Wrócę koło jedenastej.
- Okej.
- Pa, tato. Kocham cię.
- Ja ciebie też, słoneczko. Pa. - powiedział mężczyzna przytulając córkę, po czym wrócił do kuchni, a Kate ubrała buty i wyszła z domu... Wsiadła do samochodu, włączyła radio i odjechała z podjazdu... Po około dziesięciu minutach jazdy była już pod domem Mii. Szybko wysiadła z samochodu zabierając swoje rzeczy i podeszła do drzwi. Zadzwoniła dzwonkiem i po chwili w drzwiach pojawiła się Hannah - mama jej przyjaciółki.
- Dobry wieczór. - uśmiechnęła się brunetka witając się z kobietą.
- Dobry wieczór, Katty. Dziewczyny już na ciebie czekają. - uśmiechnęła się Hannah. - Trafisz sama, prawda?
- Oczywiście, dziękuję. - odpowiedziała dziewczyna i zaczęła wchodzić po schodach. Kiedy znalazła się już na piętrze podeszła do białych drzwi na końcu korytarza i delikatnie zapukała, po czym nacisnęła klamkę. - Cześć. - uśmiechnęła się i weszła do pokoju Mii, którego podłoga była całkowicie wypełniona kocami i poduszkami.
- Katty, no nareszcie! - zawołała Mia i przytuliła przyjaciółkę, a po chwili to samo uczyniła Bethy. 

- Miłe powitanie. - zaśmiała się brunetka. - To zaczynamy to nasze "piżama party"?
- Jasne! - powiedziała entuzjastycznie blondynka i klasnęła w dłonie, co wywołało śmiech wszystkich trzech dziewczyn.

*

- Dobra to... o co chodziło rano, Kate? - zapytała Bethy i położyła się na podłodze trzymając w ręce kubełek lodów.
- No właśnie. Byłaś jakaś zamyślona... - wtrąciła Mia siadając po turecku obok przyjaciółki.
- O nic nie chodziło. Kiepsko spałam. - wzruszyła ramionami brunetka.
- Jasne. A czym to było spowodowane?
- Cholera... Co mam powiedzieć? "Wiecie, Parker złożył mi wczoraj dziwną propozycję, a później śniło mi się, że pieprzyliśmy się w jego sypialni." Nie ma mowy! Wymyśl coś Katty, wymyśl... 

- Halo! Kate, słuchasz nas w ogóle?
- Tak, tak. Przepraszam. Ja... po prostu... pokłóciłam się z Mattem. Ale już jest okej. - uśmiechnęła się Katherine.
- Przecież wy się nie kłócicie... - Mia popatrzyła dziwnie na przyjaciółkę.
- No widzisz? Kiedyś musi być ten pierwszy raz. - zaśmiała się Kate, a jej przyjaciółki jej zawtórowały. - To co oglądamy? - brunetka zmieniła temat i zaczęła przeglądać płyty Mii.
- "Dirty dancing"? - zapytała Elizabeth, na co Mia i Kate zareagowały energicznym skinięciem głowy i ogromnym uśmiechem. Wszystkie trzy były wielkimi fankami tego filmu. Uwielbiały zagłębiać się w znajomość Baby i Johnny'ego. Dlatego też jak tylko film się zaczął zgasiły światło i wygodnie usiadły na podłodze otaczając się przekąskami i skupiły wzrok na ekranie telewizora...



***


          Rano Christiana obudził dzwonek do drzwi. Zdenerwowany chłopak wstał z łóżka i od razu poczuł ogromny ból głowy i suchość w ustach, ale zignorował te nieprzyjemne uczucia i poszedł otworzyć drzwi. Kiedy przechodził przez przedpokój usłyszał muzykę, która wydobywała się z pokoju jego przyjaciela, więc wiedział, że Ryan już nie śpi.
- Ry, mogłeś otworzyć te cholerne drzwi! - krzyknął chłopak, ale nie otrzymał odpowiedzi... Nacisnął klamkę i jego oczom ukazał się William. - Czego chcesz? - zapytał od niechcenia.
- Byłem w okolicy, więc pomyślałem, że wpadnę. Ale chyba przyszedłem nie w porę.
- Na twoje odwiedziny nigdy nie jest dobra pora, ale skoro już przyszedłeś to wejdź. Zaraz przyjdę, muszę się ogarnąć. Jak chcesz coś do picia to idź do kuchni, myślę, że sobie poradzisz, co?
- Jasne. Mną się nie przejmuj. - uśmiechnął się Will i zamykając za sobą drzwi wszedł do mieszkania, natomiast Chris poszedł do swojej sypialni...
          W kuchni na stole William zauważył telefon syna, więc szybko wziął go do ręki i zaczął przeglądać kontakty. Wiedział, że Chris ma numer do Kate, dlatego pozwolił go sobie "pożyczyć". Kiedy już znalazł numer dziewczyny i przepisał go do swojego telefonu odłożył komórkę Chrisa w to samo miejsce, w którym ją znalazł i zaczął przygotowywać kawę dla siebie i syna... Po kilku minutach do pomieszczenia wszedł również Christian ubrany w zwykły biały T-shirt i spodenki koszykarskie.
- Zrobiłem ci kawę, trzymaj. - powiedział William podając synowi kubek.
- Dzięki. Nie dodałeś arszeniku przypadkiem? - zaśmiał się szatyn. Pierwszy raz zaśmiał się w obecności ojca i wcale nie był to ironiczny śmiech!
- Miałem taki zamiar, ale się powstrzymałem. - uśmiechnął się delikatnie Will. - Ciężka noc?
- Taa, byliśmy na imprezie z Ryanem. Właściwie to tylko wyszliśmy razem z domu, a później się "zgubiliśmy". Wiem tylko, że jak wróciłem to on już spał... - wzruszył ramionami chłopak.
- Rozumiem... A jak układa ci się z Katherine?
- Przyjaźnimy się, już ci to tłumaczyłem.
- Tak się tylko mówi, widzę, że ją lubisz. Bardzo lubisz.
- To moja sprawa, nie twoja.
- Dobrze, przepraszam. Chciałbym po prostu, żebyś był szczęśliwy.
- A ja chciałbym, żebyś przestał wtrącać się w moje życie. I trzymał z daleka od Kate. - powiedział Christian i spojrzał groźnym wzrokiem na ojca.
- Obiecuję. - Will podniósł ręce w geście poddania i delikatnie się uśmiechnął. 



*


znowu beznadziejny i krótki. :/ 
no cóż... bywa.
mam nadzieję, że mimo wszystko chociaż trochę się Wam spodobał. :*



nie zapominajcie o komentarzach. :*

do następnego, kocham. 

N. ♥



środa, 14 maja 2014

ROZDZIAŁ 8.


- Dobrze, kochani. Na dzisiaj to wszystko, ale jeszcze jedna sprawa. Chciałbym, żebyście napisali pracę na temat: "Duża różnica wieku w związku. Błogosławieństwo, czy przekleństwo?" Możecie odnieść się do własnych przemyśleń, albo posłużyć się przykładami z literatury, filmu. Prace oddajecie za równy tydzień. - powiedział William pisząc temat pracy na tablicy, po czym rozpiął marynarkę i usiadł przy biurku.
- Co to ma do materiału, który przerabiamy? - zastanowiła się Mia zwracając się do Kate.
- Nie mam pojęcia. Jego nie da się ogarnąć. - wzruszyła ramionami dziewczyna i zerknęła na Parkera pochylonego nad jakimiś papierami. - Kto normalny zadaje wypracowanie w pierwszym tygodniu szkoły. - dodała krzywiąc się.
- Ej, twój zepsuty humor ma jakiś związek z profesorem? Patrzysz na niego takim wrogim wzrokiem...

- Co? Nie. Chodzi o coś kompletnie innego...
- Ech, no okej. Opowiesz nam wieczorem. - uśmiechnęła się Mia.
- Jasne... Ciekawe co mam im powiedzieć. - pomyślała. Po chwili zadzwonił dzwonek, więc wszyscy uczniowie wstali ze swoich miejsc i zabierając swoje rzeczy zaczęli wychodzić z klasy.
- Katherine, zostań jeszcze moment. - powiedział William podnosząc wzrok znad papierów. - Dziewczyny, zamknijcie za sobą drzwi. - dodał zwracając się do Mii i Elizabeth, które zaskoczone skinęły głowami.
- Widzimy się na matmie. - szepnęła Bethy wychodząc z klasy.
- Okej. - brunetka uśmiechnęła się w kierunku przyjaciółek i posłusznie podeszła do biurka. - Słucham?
- To ja słucham... - powiedział mężczyzna i odchylił się na krześle spoglądając na Kate.
- Przepraszam, ale nie wiem o co panu chodzi. - powiedziała zaskoczona dziewczyna.
- Nie? - zaśmiał się i wstał z miejsca stając naprzeciwko brunetki. - A co to miało być wczoraj, kiedy cię odwiozłem do domu? "Niech pan przestanie, bo zacznę krzyczeć."
- Nie podobało mi się po prostu to, co pan robił... - powiedziała spokojnie dziewczyna, ale jej głos zadrżał.
- Boisz się mnie? - zapytał Will dotykając dłonią policzka Kate.
- Ni-e. - zająknęła się dziewczyna, na co Parker cicho się zaśmiał.
- Nic ci nie zrobię, kwiatuszku... Nic, czego sama byś nie chciała. - uśmiechnął się ironicznie i nachylił się delikatnie. - Nawet nie wiesz jak bardzo mam ochotę cię pocałować. - powiedział patrząc to na usta, to w oczy Katherine.
- To pocałuj! - pomyślała, a chwilę później sama się skarciła. - Idiotko, o czym ty myślisz! To twój nauczyciel!
- Pozwolisz mi, Katty?
- Niech pan tak do mnie nie mówi. - szepnęła, bo nie mogła zdobyć się na głośniejsze wypowiedzenie tych słów. Jej oddech niebezpiecznie przyspieszył, a dłonie zaczęły się pocić, kiedy Will nachylił się do jej szyi i dmuchnął na nią ciepłym oddechem.
- Twoje ciało cię zdradza, słonko. Chcesz tak bardzo, żebym cię pocałował, jak ja tego chcę... Więc może spełnimy to pragnienie? - uśmiechnął się i zaczął nachylać w kierunku ust dziewczyny. Kiedy już prawie dotknął swoimi wargami ust Katherine ktoś zapukał do drzwi. - Cholera. - warknął mężczyzna. - Dokończymy to... kiedyś. - szepnął. - Proszę!
- Cześć, w sekretariacie powiedzieli mi, że... Katty? - do pomieszczenia wszedł Christian.
- Hej, Chris. - uśmiechnęła się nikło brunetka. - To ja już pójdę, profesorze. Dziękuję za pomoc. - powiedziała i skierowała się do wyjścia.
- Wszystko okej? - zapytał szatyn, kiedy obok niego przechodziła, ale ona nie odpowiedziała - kiwnęła tylko głową i wyszła z klasy...
- Cześć, synu. Co cię do mnie sprowadza? - zapytał William siadając przy biurku.
- Mama kazała ci to przekazać. - powiedział chłopak i wręczył ojcu niewielkie pudełeczko z narysowanym logiem cukierni. - Za bardzo o ciebie dba...
- Kocha mnie.
- Szkoda, że ty jej nie.
- Kocham twoją matkę. - warknął Will. - Jak możesz w to wątpić?
- Mam ku temu powody. - westchnął Chris. - Co tutaj robiła Kate?
- Miała kilka pytań w sprawie wypracowania, które zadałem jej klasie. Nie martw się, nic jej nie zrobiłem. - powiedział mężczyzna, a w myślach dodał: "Jeszcze". - I nie zamierzam nic jej robić, synu. Jak wiesz skończyłem z moją przeszłością. Teraz liczy się tylko twoja matka. I ty, oczywiście.
- Oczywiście. - zironizował szatyn. - Nie ważne, spadam. Cześć. - westchnął chłopak i wyszedł z pomieszczenia zostawiając Williama samego. 



*

          Wszedł do mieszkania trzaskając drzwiami i rzucił klucze na komodę w korytarzu, po czym wszedł do kuchni.
- Cześć. - burknął pod nosem do przyjaciela, który siedział przy stole i przeglądał jakieś dokumenty.
- Siema. Co jest? - zapytał Ry spoglądając na wkurzonego Christiana.
- Mama kazała mi pojechać do szkoły, w której pracuje ojciec, żeby przekazać mu pączki. Wyobrażasz sobie? Ile do cholery oni mają lat, żeby sobie 'przysyłać' do pracy pączki. - warknął Chris odstawiając szklankę na stół i zajął miejsce obok kumpla.
- I to cię tak wkurzyło? - zaśmiał się brunet.
- Nie... Poszedłem do sekretariatu zapytać, gdzie ma lekcje i kiedy później wszedłem do klasy zauważyłem Kate.
- Chyba nie myślisz, że twój ojciec coś do niej ma... Chris, powiedziałeś jej o tym jaki był William. A poza tym mówił, że z tym skończył, więc w czym problem...
- W tym, że ja mu nie wierzę. A Katty jest zbyt delikatna, on właśnie czeka na takie dziewczyny jak ona. Martwię się o nią chociaż ją ostrzegałem i obiecała mi, że będzie uważać. - westchnął szatyn.
- Dobra, myśl co chcesz. Ja jednak myślę, że Kate będzie na niego uważać i nie da się omamić. - powiedział Ryan i poklepał przyjaciela po plecach. - Spadam do pracy. Ale wieczorem może wyskoczymy na jakieś piwo, co? Odstresujesz się trochę.
- Jasne. Dobrze mi to zrobi.
- Super. To nara.
- Cześć. - powiedział Chris i wstał od stołu. Zamknął drzwi za Ryanem i poszedł do swojej sypialni. Położył się na łóżku i przez chwilę wpatrywał się w sufit. Po kilku minutach wziął do ręki telefon i napisał wiadomość do Katherine:
"Jestem natrętny, wiem... Ale po tym jak zobaczyłem Cię z moim ojcem w klasie nie mogę przestać myśleć o tym, czy wszystko okej. Na pewno nic Ci nie zrobił? Martwię się. :*"


*

          Katherine poczuła wibracje telefonu i spoglądając, czy nauczyciel na nią nie patrzy wyjęła komórkę z kieszeni spodni. Odblokowała ekran i w oczy rzuciła się jej wiadomość od Chrisa:"Jestem natrętny, wiem... Ale po tym jak zobaczyłem Cię z moim ojcem w klasie nie mogę przestać myśleć o tym, czy wszystko okej. Na pewno nic Ci nie zrobił? Martwię się. :*"
Po przeczytaniu smsa na twarzy dziewczyny pojawił się delikatny uśmiech, ale zaczęła zastanawiać się, czy powiedzieć prawdę, czy może skłamać, że wszystko w porządku. Zdecydowała się jednak na tą drugą opcję i szybko wystukała odpowiedź:
"Tak, wszystko okej. Miałam do niego tylko kilka pytań. Ale miło mi, że się martwisz. :*"
Wysłała i położyła telefon pod podręcznikiem do chemii. Po chwili otrzymała kolejną wiadomość od chłopaka:
"Ufff... Już się bałem. W takim razie nie przeszkadzam, ale jeszcze mam jedno pytanie: spotkamy się w weekend?"
"Dzisiaj nocuję u przyjaciółki, jutro odwiedzam z tatą dziadków, ale w niedzielę będę wolna. :)"
"Szkoda, że dopiero w niedzielę - już się za Tobą stęskniłem. :( Ale cóż, lepsze to niż nic. :) W takim razie do zobaczenia. :*"

"Pa, Chris. :*"
- Panno Walker! - Katty usłyszała głos profesora i spojrzała nerwowo na mężczyznę. - Nie wybiera się pani na przerwę? Zadzwonił przed chwilą dzwonek.
- A tak, przepraszam zamyśliłam się. - powiedziała dziewczyna i pozbierała swoje rzeczy, po czym wstała z miejsca i wyszła z klasy...


- Gdzie ty tyle byłaś?
- Spokojnie, Beth. Nie usłyszałam dzwonka, bo pisałam z Chrisem na chemii. - zachichotała Kate.
- Jaka ty jesteś niegrzeczna. Nie ładnie tak używać telefonu na lekcji. - upomniała przyjaciółkę Mia.
- Odezwała się świętoszka. - zaśmiała się Elizabeth. - Ale już nie ważne... Zaczynamy weekend!
- Racja. O której mamy być u ciebie, Mia? - zapytała Katty.
- Myślałam, że pojedziecie po swoje rzeczy i za jakieś dwie godziny spotkamy się u mnie, co?
- Dobra, mnie pasuje. - powiedziała Bethy. - To w takim razie, lecę. Do zobaczenia, dziewczynki.
- Pa... A ty, Katty?
- Ja się mogę trochę spóźnić, bo nie wiem dokładnie, o której tata wróci, a chciałabym się z nim jeszcze zobaczyć. Ale postaram się przyjechać jak najwcześniej.
- Okej. Pozdrów tatę, Mała. - uśmiechnęła się Mia. - Do zobaczenia. - dodała i ruszyła do swojego samochodu. Kate tylko pomachała przyjaciółce i odwróciła się kierując się do swojego samochodu, a tam zobaczyła...
- O co chodzi, profesorze? - zapytała zaskoczona dziewczyna.
- Chciałbym dokończyć to, co przerwał nam mój syn. - odpowiedział mężczyzna i uśmiechnął się do brunetki.
- Przepraszam, ale to jest niemożliwe.
- Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych, kochanie. Jedź za mną.
- Nie.
- To nie była prośba, to był rozkaz, panno Walker. - warknął Will i wsiadł do swojego samochodu i to samo uczyniła Kate. Z mocno bijącym sercem przekręciła kluczyk w stacyjce i wbrew własnemu rozsądkowi pojechała za Parkerem.
- Będziesz tego żałować, Kate. - pomyślała i dodała gazu... Po kilku minutach Kate zjechała w boczną uliczkę i zaparkowała zaraz za samochodem Williama. Wysiadła z samochodu i postawiła kilka kroków w przód, po czym poczuła silne dłonie zaciskające się na jej talii. Dziewczyna już chciała krzyczeć, ale uświadomiła sobie, że to Parker, więc się powstrzymała. Mężczyzna obrócił ją twarzą do siebie i spojrzał w jej przestraszone oczy.
- Nie bój się mnie, kochanie. Już ci powiedziałem, że nie zrobię ci nic, czego sama byś nie chciała.
- Nie boję się ciebie... znaczy pana. - powiedziała pewnie Kate.
- Możesz mówić mi po imieniu jeśli wolisz, ale tylko, kiedy jesteśmy sami... - szepnął do ucha Katherine, po czym przygryzł jego płatek, a przez ciało brunetki przeszedł dreszcz. - Podoba ci się to? - zapytał dmuchając na szyję dziewczyny, a chwilę później w tym miejscu złożył delikatny pocałunek, na co Kate zareagowała głębokim westchnięciem. - Nawet nie wiesz jak długo na to czekałem, kochanie. - szepnął i spoglądnął w oczy dziewczyny, a później swój wzrok przeniósł na jej usta, które bezwiednie przygryzła. - To cholernie seksowne, co robisz, ale nie przygryzaj, proszę cię, wargi... O wiele lepiej. To co, chyba mogę cię już pocałować. - powiedział William i przybliżył swoją twarz do Kate, i delikatnie musnął swoimi ustami jej wargi... 


*

taaaadam! <3
przepraszam za to jednodniowe opóźnienie, ale miałam malutkie problemy z koncentracją wczoraj i nie byłam w stanie skończyć rozdziału. :)

mam nadzieję, że Wam się podoba. mimo, że jest krótki - wiem! ale w tym momencie właśnie chciałam skończyć. :*
NIE LUBIMY WILLIAMA, CO? :/ hahah XD
no i tego. do następnego rozdziału, kochani! <3
(pamiętajcie o komentarzach)

N. ♥ 



piątek, 9 maja 2014

ROZDZIAŁ 7.

Przerwa obiadowa.

- Jak wczorajsza randka? - zapytała Elizabeth spoglądając na, grzebiącą widelcem w sałatce, Kate.
- To nie była randka, Beth. - westchnęła brunetka. - Zabrał mnie do swojego mieszkania. Rozmawialiśmy...
- Rozmawialiście. Oczywiście. - zachichotała Mia. - A o czym?
- O jego ojcu. Nie ważne... - wzruszyła ramionami Katherine. - Matt kazał was od niego pożegnać, było mu przykro, że nie mógł osobiście, ale spieszył się.
- Co?!
- Wyjechał dzisiaj rano, Mia.
- Och... Szkoda. - blondynka widocznie posmutniała.
- Przyjedzie... niedługo. Obiecał.
- Jasne... - westchnęła dziewczyna. - Zauważyłam, że profesor Parker jakoś dziwnie się zachowuje w stosunku do ciebie, Katty.
- Tak, nie podoba mi się to. - powiedziała dziewczyna i odsunęła od siebie talerzyk z jej lunchem.
- Żartujesz?! Takie ciacho...
- On jest nauczycielem, Elizabeth.
- To jest w tej chwili nie ważne. Wyobraź sobie jak on musi całować... - powiedziała rozmarzona szatynka.
- Idź do niego i się sama przekonaj, ja nie zamierzam.
- Oj, Katty, przecież żartuję.
- Okej... Nie wiem jak wy, ale ja spadam na matmę. - powiedziała i wstała od stolika.
- My też. - odpowiedziała Mia i również wstała z zajmowanego miejsca... 



*

- Zabierze mnie któraś do domu?
- A co to się stało, że nie masz samochodu? - zaśmiała się Mia.
- Mój kochany braciszek mnie rano przywiózł. - uśmiechnęła się Kate. - To jak?
- Ja odpadam, obiecałam, że zrobię zakupy. - odezwała się Elizabeth.
- Ale ja jak najbardziej, chodź. - powiedziała Mia i razem z przyjaciółką ruszyła do swojego samochodu.
- Katherine! - dziewczyny usłyszały jak ktoś woła brunetkę, więc przystanęły i odwróciły się w stronę, z której dobiegał głos. - Pozwól na chwilkę.
- Przepraszam... - szepnęła Katty.
- Poczekać na ciebie? - zapytała blondynka, ale Kate zaprzeczyła. - Do jutra, Mała.
- Do jutra. - powiedziała dziewczyna i przytuliła przyjaciółkę, po czym podeszła do Williama. - Słucham profesorze.
- Zostawiłaś w klasie po naszej lekcji. - powiedział mężczyzna wręczając jej notatnik.
- Faktycznie, a myślałam, że został w domu. Dziękuję. - uśmiechnęła się brunetka.
- Nie ma sprawy. - uśmiechnął się. - Chyba ci spłoszyłem koleżankę, a zarazem transport do domu, co?
- Tak, ale nic się nie stało. Poradzę sobie. Mogę się przejść. - wzruszyła ramionami dziewczyna.
- Nie ma mowy. To moja wina, więc cię odwiozę.
- Nie chcę robić kłopotu.
- To żaden kłopot, Kate. Chodź. - uśmiechnął się mężczyzna i ruchem ręki wskazał swój samochód.
- Nie idź, Katty. Nie idź! - krzyczały myśli dziewczyny, ale jej ciało samo z siebie skierowało się za Parkerem. - Dziękuję, profesorze. - uśmiechnęła się, kiedy już siedziała na miejscu pasażera.
- Nie dziękuj, to drobiazg. Zresztą to i tak po drodze do mojego domu. - wzruszył ramionami mężczyzna.
- Jak to? Skąd pan wie, gdzie mieszkam?
- Widziałem adres w dzienniku, Kate. Jestem nauczycielem, mam dostęp do takich rzeczy. - uśmiechnął się Will i puścił oczko w kierunku brunetki... 


          Przez całą drogę spod szkoły do domu Kate w samochodzie panowała cisza, którą przerywały tylko oddechy dziewczyny i jej nauczyciela. Po prawie dziesięciu minutach William zaparkował na podjeździe i obrócił się twarzą do Katherine.
- Jesteśmy. - uśmiechnął się mężczyzna.
- Taak. Jeszcze raz bardzo dziękuję, profesorze.
- Nie mógłbym cię zostawić pod szkołą nie mając pewności, że dotrzesz do domu, Kate. - powiedział Will i złapał dziewczynę za dłoń. Katty spuściła wzrok i utkwiła go w ich splecionych dłoniach.
- C-co pan robi? - zapytała z delikatnym zająknięciem.
- Jesteś taka śliczna. - powiedział przybliżając się jeszcze bardziej do Kate.
- Niech pan przestanie... - szepnęła dziewczyna.
- Taka niewinna. - uśmiechnął się delikatnie dotykając jej policzka.
- Zaraz zacznę krzyczeć jeśli pan nie przestanie. - powiedziała Katty odwracając głowę.
- Nie zaczniesz, kochanie. Nie zaczniesz. - szepnął William i delikatnie musnął ustami policzek Katherine, po czym gwałtownie się od niej odsunął. Kate jak na zawołanie wysiadła z samochodu i nie żegnając się z Parkerem skierowała swoje kroki do domu. - Punkt pierwszy zaliczony, Will. Jeszcze nie straciłeś wprawy. - pomyślał mężczyzna. - Już niedługo będzie moja. - powiedział do siebie z kpiącym uśmieszkiem na ustach i odjechał spod domu Kate. 



***

          Pchnął ją na ścianę i brutalnie wbił się w jej wargi całując zachłannie. Napierał na nią całym swoim ciałem tak, że brakowało jej tchu. Poczuła jego silną dłoń na swoim pośladku, która już po chwili odnalazła jej pierś i mocno ścisnęła. Dziewczyna niekontrolowanie jęknęła, co jeszcze bardziej nakręciło jej "oprawcę". Mężczyzna przeniósł swoje pocałunki na szyję dziewczyny ssąc ją i lekko przygryzając.
- Jutro będę miała pełno malinek. - pomyślała, ale odgoniła tą myśl od siebie i oddała się przyjemności, jaką dawał jej mężczyzna. Wplotła swoje palce w jego gęste włosy i delikatnie za nie pociągnęła odrywając tym samym usta kochanka od szyi, po czym sama wpiła się w jego usta. Delikatnie uniosła jedną nogę dając mężczyźnie do zrozumienia, żeby ją uniósł - on zrozumiał ukryty sens i już po chwili miała obydwie nogi owinięte wokół jego pasa, a on sam kierował się w kierunku łóżka, które stało pod oknem. - Ni-ie. Nie możemy. - wyjęczała dziewczyna, kiedy poczuła pod sobą miękki materac i dłonie mężczyzny pieszczące jej, odkryty już, brzuch.
- Dlaczego? - zapytał ze zdezorientowanym wyrazem twarzy.
- Twoja żona. Może w każdej chwili wrócić. - szepnęła.
- Katty... Nie martw się moją żoną. - powiedział i ponownie pocałował brunetkę.
- Will, prosz... Aaaach! - krzyknęła z przyjemności.
- No widzisz. Twoje ciało chce czegoś zupełnie innego. - zaśmiał się mężczyzna.
- Ugh, zamknij się. - warknęła Kate i przyciągnęła go za kark do swoich ust... 


          Obudziła się z ciężkim oddechem i natychmiast podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na zegarek stojący na biurku. 4:25. Zirytowana opadła ponownie na poduszki i próbowała uspokoić nierówny oddech.
- Skąd u mnie, do cholery, taki sen?! - zapytała się w myślach. - Boże, to było takie nieprzyzwoite. Jak mogłam śnić o takiej sytuacji z nauczycielem?! - dziewczyna przetarła twarz dłońmi. - Zaraz sfiksuję. Dosłownie. - westchnęła i wstała z łóżka. Jak najciszej potrafiła wyszła z pokoju i powoli skierowała się do kuchni, żeby napić się wody... Po kilku minutach wróciła do pokoju i wślizgnęła się z powrotem do łóżka z nadzieją, że zaśnie i ten sen już nie powróci. Zamknęła oczy i już po chwili ponownie zasnęła. Tym razem już nic się jej nie śniło...


          Otworzyła oczy i w tym samym momencie zaczął dzwonić jej budzik. Kate wzięła do ręki komórkę i wyłączyła dźwięk, po czym wstała z łóżka i odsunęła rolety w oknach. Natychmiast przywitały ją delikatne promienie słoneczne, ale zauważyła też ciemne chmury.
- Będzie padać. - pomyślała i podeszła do szafy, żeby wybrać ubrania do szkoły. Tego dnia jej wybór padł na błękitną koszulę bez rękawów i czarne rurki. Do tego dobrała sandałki na niewysokim obcasie, kilka naszyjników i bransoletek. Razem z przygotowanymi rzeczami udała się do łazienki, gdzie się ubrała, rozczesała włosy i zrobiła delikatny makijaż. Kiedy wróciła do pokoju i zerknęła na zegarek okazało się, że ma jeszcze dwadzieścia minut do wyjścia... Z szafy wyjęła jeszcze zwykły kremowy sweterek, na wypadek, gdyby zrobiło się chłodniej i zabrała torbę z książkami, po czym zbiegła na dół...
- Cześć, tatku. - pocałowała Paula w policzek i złapała do ręki jabłko.
- Cześć, córciu. To nie jest śniadanie.
- Wiem, ale nie mam ochoty na nic innego. - uśmiechnęła się delikatnie. - To pewnie jeszcze przez ten sen... - dodała w myślach.
- Okej, ale obiecaj, że w szkole coś zjesz.
- Obiecuję. Przecież zawsze jem lunch.
- No nie wiem... - zaśmiał się mężczyzna.
- Nie ważne... Lecę, pa. - powiedziała dziewczyna i zgarnęła jeszcze klucze, po czym wyszła z domu i skierowała się do garażu, do samochodu...



*

- Will, spóźnię się do pracy. Zresztą ty też. - zaśmiała się Monic, kiedy jej mąż próbował ją ponownie wciągnąć do łóżka. - Nie masz jeszcze dość?
- Ciebie nigdy nie mam dość, skarbie. - powiedział mężczyzna z delikatną chrypką w głosie. - Kocham cię, wiesz o tym?
- Ja ciebie też kocham. - uśmiechnęła się kobieta i pocałowała swojego męża, a kiedy poczuła, że on przyciąga ją do siebie oderwała się od niego. - Praca. - szepnęła i jeszcze raz cmoknęła usta Williama i wstała z łóżka.
- Doprowadzasz mnie do szaleństwa. - westchnął Will przecierając twarz dłońmi.
- To samo mogę powiedzieć o tobie, kochanie. - stwierdziła Monic.
- A może... - zaczął podchodząc do żony, która stała przed szafą i wybierała ubrania do pracy. - Pójdziemy pod prysznic. Razem. I...
- O nie, mój drogi. - zachichotała kobieta, kiedy poczuła delikatny pocałunek na karku. - Ja idę pod prysznic, a ty idziesz zrobić śniadanie. - powiedziała i delikatnie popchnęła męża w kierunku drzwi.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale, skarbie. Poproszę jajecznicę i mocną kawę. Dziękuję. - powiedziała i weszła do łazienki. William zgarnął czystą bieliznę z komody i poszedł do drugiej łazienki. Tam wziął szybki prysznic i wrócił do sypialni, gdzie założył spodnie dresowe i poszedł do kuchni... Po kilku minutach na stole stały dwa talerze, na których była jajecznica i dwa kubki z kawą. - Pachnie wyśmienicie. Ciekawe jak smakuje.
- Mam nadzieję, że tak samo jak pachnie. - uśmiechnął się Will. - Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję. - odpowiedziała Monic i spuściła delikatnie wzrok chcąc chociaż trochę ukryć rumieńce.
- To słodkie, że tyle lat po ślubie, a ja nadal potrafię sprawić, że się rumienisz.
- Ja nie uważam, że to słodkie.
- Oj, nie denerwuj się, kochanie... Smacznego.

- Smacznego. 


*

          Mia i Elizabeth siedziały pod jednym z drzew w parku, który znajdował się przy szkole i czekały na Katherine. Jak tylko zauważyły przyjaciółkę, która szła w ich kierunku pomachały jej i szeroko się uśmiechnęły.
- Cześć, słonko. - powiedziała Mia i pocałowała przyjaciółkę w policzek, co zaraz po niej uczyniła również Bethy.
- Hej. - odpowiedziała Kate.
- Stało się coś? - zapytała Elizabeth przyglądając się twarzy brunetki.
- W zasadzie to nie, ale opowiem wam później. Nie chcę o tym rozmawiać.
- Okej... Wiecie co dzisiaj jest? - zapytała uradowana Mia.
- Nie...?
- Piątek! Weekend, laski! - zapiszczała dziewczyna, na co Kate i Bethy wybuchnęły śmiechem. - Przyjdźcie do mnie na noc, co?
- Dobra, ja jestem za. Kate?
- No nie wiem...
- Oj, nie daj się prosić. Opowiesz nam o co chodzi i w ogóle...
- No okej. Niech wam będzie. - zaśmiała się dziewczyna i w tym momencie usłyszały dzwonek oznajmujący rozpoczęcie lekcji. - Co na pierwszej?
- Dwie godziny literatury. - powiedziała Elizabeth otrzepując tyłek z niewidzialnego kurzu.
- Szlag. Dwie godziny z Parkerem... - pomyślała Katty. - W takim razie chodźmy. - powiedziała i wymusiła uśmiech...



*

jest wcześniej, niż planowałam! ♥
to jest chyba lepsze od tego chłamu, który wstawiłam tu ostatnio, co??
mam nadzieję, że choć trochę się Wam podoba. :*

kocham Was (ale to już wiecie, hahah)
N. ♥





niedziela, 4 maja 2014

ROZDZIAŁ 6.


- Cześć. - uśmiechnął się Christian podchodząc do siedzącej na ławce Kate. Dziewczyna podniosła wzrok i również się uśmiechnęła stając naprzeciwko szatyna.
- Hej. - powiedziała i delikatnie go przytuliła, co odwzajemnił.  - O czym chciałeś pogadać?
- Powoli. - zaśmiał się Chris. - Nie tutaj. Może miałabyś ochotę 'zwiedzić' moje mieszkanie, co? 

- Hmmm... Kusząca propozycja. Ale czy twój przyjaciel nie będzie miał nic przeciwko?
- Nie sądzę. A zresztą jeśli nawet to mnie to nie obchodzi. 
- W takim razie okej. Jedźmy do ciebie. - uśmiechnęła się Katty i zerknęła w stronę parkingu. Przy jednym z samochodów zauważyła Williama, który przyglądał się jej i Christianowi z zaciekawieniem. - Może wolałbyś poczekać aż odjedzie?
- Nie, jest okej. Chodźmy. - uśmiechnął się delikatnie szatyn i razem z dziewczyną skierował się na parking do jego samochodu...
- Nie wiedziałem, że się znacie. - usłyszał głos ojca, kiedy wyjmował kluczyki z kieszeni.
- Nie bardzo interesowałeś się moim życiem, więc jakoś mnie to nie dziwi. - wzruszył ramionami Christian.
- Katherine, mój syn to dobry chłopak, więc cieszę się, że ma taką dziewczynę jak ty. - tym razem Will zwrócił się do brunetki, która przysłuchiwała się 'rozmowie' mężczyzn.
- Jeśli to miał być komplement to dziękuję, profesorze. - uśmiechnęła się delikatnie dziewczyna. - Ale ja...
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi, tato. I w tym momencie trochę się spieszymy, więc... Sorry. Cześć. - powiedział Chris i wsiadł do samochodu.
- Do widzenia. - powiedziała Kate i zajęła miejsce pasażera... - Chciał być miły. Nie powinieneś chyba tak reagować. - westchnęła zapinając pasy.
- Przepraszam. - szepnął chłopak i przekręcił kluczyk budząc silnik 'do życia', po czym z piskiem opon odjechał spod szkoły. 



*


- Ładne mieszkanie. Nie widać, że mieszka tu dwóch facetów. - uśmiechnęła się z uznaniem Katherine, kiedy Chris usiadł obok niej na kanapie w salonie.
- Dzięki. - powiedział chłopak podając jej szklankę soku. - Staramy się.
- I świetnie wam to wychodzi... Okej, ale nie będziemy chyba gadać o waszym mieszkaniu, co? Dlaczego tak bardzo zależało ci na tym spotkaniu, co chciałeś mi opowiedzieć? - zapytała Kate odstawiając szklankę na stolik i usiadła wygodniej na kanapie spoglądając na twarz szatyna.
- Masz rację, nie będziemy rozmawiać o mieszkaniu... Chciałbym, żebyś wiedziała dlaczego mam taki stosunek do mojego ojca. - westchnął chłopak.
- Ale... jeszcze wczoraj powiedziałeś, że to nie jest dobry moment, żeby o tym rozmawiać.
- Tak, ale myślę, że im szybciej dowiesz się o co chodzi, tym lepiej... dla ciebie.
- Mam się bać?
- Nie. - zaśmiał się Chris, ale szybko spoważniał. - Mój ojciec nigdy mnie nie kochał, nie chciał mnie, a to tylko dlatego, że "jestem błędem młodości". - w tym momencie chłopak zrobił palcami cudzysłów, a Katherine spojrzała na niego zaskoczona. - Jestem wpadką, Kate. Moi rodzice byli mniej więcej w twoim wieku, kiedy się urodziłem. Z mojego wczesnego dzieciństwa pamiętam tylko to, że ojciec ciągle wypominał matce, że przeze mnie jego kariera się skończyła zanim jeszcze się w ogóle zaczęła.
- Ale został nauczycielem..
- Tak, szkoda, że miał w tym 'ukryty cel'. - prychnął pod nosem szatyn. - Kiedy miałem 11 lat po raz pierwszy zobaczyłem jak mój ojciec...

          Christian siedział w swoim pokoju i odrabiał lekcje. Był sam w domu - ojciec w pracy, mama na spotkaniu biznesowym. Przywykł do tego, że większość czasu spędzał samotnie w domu... Nagle usłyszał odgłos trzaskających drzwi. Chłopiec wybiegł z pokoju i stanął na szczycie schodów, a to, co zobaczył... W przedpokoju zauważył swojego ojca, który całował jakąś kobietę. Ale ona nie była jego mamą. Była o wiele młodsza, miała blond włosy...
- Tato? - powiedział Chris, a William natychmiast oderwał się od blondynki i spojrzał na syna. - Co ty robisz? Dlaczego...
- Co ty już robisz w domu?! - wybuchnął mężczyzna.
- Nie było dwóch ostatnich lekcji... Kim jest ta pani?
- To nie jest twoja sprawa, Christian. Wracaj do pokoju!
- Ale...
- Przestań! I nic nie mów matce! - krzyknął Will z groźną miną, a przerażony Chris pobiegł do swojego pokoju...


- Później przez kilkadziesiąt minut musiałem słuchać ich jęków. - skrzywił się szatyn. - Jak się okazało kilka tygodni później ta dziewczyna chodziła do szkoły, w której mój ojciec wtedy pracował. Była jego uczennicą... Od tamtej pory coraz częściej zdarzały się takie sytuacje, za każdym razem ojciec groził mi, że jeśli komuś o tym powiem to... Kupował moje milczenie drogimi prezentami i udawaną miłością. Przy matce zgrywał kochającego tatusia i męża, a kiedy byliśmy sami... było zupełnie odwrotnie. - zakończył swoją historię i spojrzał na Katherine, która patrzyła na niego ze zdziwieniem. - Chciałbym, żebyś trzymała się od niego jak najdalej. On potrafi owinąć sobie wokół palca każdego, a później... Później może być za późno, Kate. Więc proszę cię, żebyś na niego uważała, okej?
- Ta-ak. Jasne. - przytaknęła dziewczyna. - Ktoś jeszcze o tym wszystkim wie?
- Oprócz ciebie tylko Ryan. Chciałem iść z tym na policję, ale musiałbym mieć świadków... Odnalazłem kilka dziewczyn, które mój ojciec wykorzystał, ale one się go boją. Nie wiem co on im zrobił, ale one się go panicznie boją... Jestem w tym momencie bezsilny. - westchnął chłopak i ukrył twarz w dłoniach. Kate spojrzała na chłopaka i niewiele myśląc mocno go przytuliła, siadając mu na kolanach...




- Chris... - szepnęła Katherine.
- Tak?
- Chciałabym wrócić do domu. Późno się zrobiło.
- A no tak. - zaśmiał się szatyn. - Wezmę tylko kluczyki i możemy iść.
- Okej.
- Siema, Chris! - z przedpokoju dobiegł głos Ryana, a kilka sekund później chłopak wszedł do salonu. - O, cześć. Ty pewnie jesteś Kate. - uśmiechnął się brunet.
- Tak, hej. - Kate również się uśmiechnęła. - A ty Ryan.
- We własnej osobie... Stary mówiłeś, że jest ładna, ale nie myślałem, że aż tak. - tym razem Ry zwrócił się do Christiana, który wrócił z kluczykami do samochodu.
- Dobrze, że jesteś. Jadę odwieźć Kate, będę za godzinę.
- Jasne... Miło było cię poznać.
- Ciebie też. Do zobaczenia. - uśmiechnęła się dziewczyna i razem z Chrisem wyszła z mieszkania. - Sympatyczny chłopak.
- Tak, ale okropny imprezowicz i babiarz.
- Serio? Nie wygląda na takiego.
- Pozory mylą, Mała.
- Tak, masz rację. - westchnęła Kate. - Naprawdę twierdzisz, że jestem ładna? - zapytała, kiedy kierowali się na parking.
- Szczerze? Nie.
- Aha. Nie no, dzięki za szczerość. - powiedziała brunetka i wsiadła do samochodu trzaskając drzwiami. Christian zaśmiał się na jej reakcję i również wsiadł do środka.
- Nie obrażaj się... Katty, popatrz na mnie.
- Nie zamierzam. Możemy już jechać?
- Jasne, ale... Nie znam adresu. - zaśmiał się chłopak, a Kate spojrzała na niego 'groźnie'. - Jesteś piękna. Nawet teraz, kiedy jesteś wkurzona. - powiedział z uśmiechem szatyn i pocałował dziewczynę w policzek.
- Idiota...



*


          Szatyn siedział na kanapie z piwem w ręku i oglądał telewizję. Był tak "skupiony" na teleturnieju, że nie zauważył, kiedy obok niego usiadł jego przyjaciel. Dopiero, kiedy Ryan poklepał go po ramieniu spojrzał na uśmiechniętego bruneta.
- Co się tak cieszysz?
- Fajna ta Katherine. - stwierdził chłopak wpatrując się w telewizor.
- Fajna... - uśmiechnął się Chris i pociągnął łyk piwa.
- Opowiadałeś jej o ojcu?
- Skąd wiesz?
- Jesteś taki markotny. Zawsze tracisz humor jak o tym myślisz, a co dopiero jak o tym mówisz... Jak to przyjęła?
- Nadzwyczaj spokojnie. Obiecała, że będzie na niego uważać, ale i tak się martwię, że to może nic nie dać.
- Poradzi sobie, wygląda na silną.
- Bo taka jest.
- No widzisz, nie ma się co bać. Wszystko będzie okej... A tak w ogóle to co jest między wami?
- Przyjaźń, tak myślę. - wzruszył ramionami Christian.
- Ale obydwoje coś do siebie czujecie. To widać gołym okiem, stary. Zrób coś z tym. - uśmiechnął się Ryan. - Mówię poważnie. No i lepiej się pospiesz, żeby ci jej ktoś nie ukradł.
- Dzięki za radę, stary.
- Polecam się na przyszłość.

***


          Po wykonaniu całej porannej toalety Kate zabrała swoją torbę i zeszła na dół na śniadanie. W przedpokoju zauważyła walizki jej brata. Zaskoczona weszła do kuchni i nie witając się z Mattem i tatą usiadła do stołu.
- Co twoje walizki robią w przedpokoju? - zapytała spoglądając na brata.
- Muszę wcześniej wrócić do pracy. - powiedział ze smutkiem.
- Miałeś zostać dwa tygodnie, a byłeś niecały tydzień.
- Wiem, Mała. Ale obiecuję, że niedługo przyjadę.
- Zawsze tak mówisz... Mogę się założyć, że spotkamy się dopiero w Boże Narodzenie.
- Nie ma takiej opcji. - powiedział Matt.
- Skarbie, przecież ty możesz teraz odwiedzić Matta. - wtrącił się Paul.
- A szkoła?
- To nie ważne, jeśli chodzi o możliwość spotkania brata. - uśmiechnął się mężczyzna.
- Tata ma rację. Możesz przyjechać, kiedy tylko będziesz chciała.
- Okej... Ale wiesz, że będę tęsknić?
- Oczywiście. Ja też będę tęsknił, siostrzyczko. - powiedział chłopak i mocno wtulił w siebie drobne ciało siostry. - Ale jeszcze zanim wyjadę odwiozę cię do szkoły, co ty na to?
- Super, dzięki.
- No to jedz i za chwilę wychodzimy...


- Dzięki, że mnie podwiozłeś.
- Zawsze do usług, Mała. - uśmiechnął się Matt. - Pożegnaj ode mnie Bethy i Mię, okej?
- Jasne... Mia nie przeżyje tego, że nie mogła się z tobą pożegnać osobiście.
- Nic jej nie mów, ale ja też żałuję... Jak następnym razem przyjadę to... Zresztą, nie ważne. - westchnął brunet.
- Matty nie baw się z nią w podchody.
- Już nie będę... Dobra, leć już, bo się spóźnisz.
- Nie zależy mi. Muszę się jeszcze nacieszyć moim braciszkiem.
- Lizusostwo się szerzy. - zaśmiał się Matt.
- Spadaj... To, kiedy przyjedziesz?
- Myślę, że pod koniec września dam radę się wyrwać, a jeśli nie to ty masz przyjechać... Najlepiej z Christianem.
- Dlaczego? - zapytała ze zdziwieniem Kate.
- Muszę go poznać. To wszystko.
- Jasne... Ech, lecę. Będę cholernie tęsknić, Matty. - powiedziała ze smutkiem dziewczyna.
- Ja też. Kocham cię, Katty. - uśmiechnął się chłopak przytulając siostrę i pocałował ją w czoło. - Uważaj na siebie.
- Będę. Też cię kocham. Pa, Matt. - powiedziała Katherine i wysiadła z samochodu brata kierując się do szkoły...
- Bardzo czułe pożegnanie, to twój chłopak? - Kate usłyszała za sobą głos Williama, kiedy podchodziła do drzwi szkoły.
- Nie, profesorze, brat. - westchnęła dziewczyna. - Co go to do cholery obchodzi?!  - zapytała się w myślach.
- Ufff... To dobrze, nie chciałbym, żebyś zraniła mojego syna. - uśmiechnął się mężczyzna.
- Pomyślałby kto, że tak się martwi... Ty go bardziej zraniłeś, dupku! - krzyknęła w myślach. - Nie śmiałabym, za bardzo go lubię.
- Miło mi to słyszeć... Zapraszam. - powiedział z uśmiechem Will otwierając przed Katherine drzwi do sali, w której miała odbyć się właśnie lekcja literatury...



*


ZJEBAŁAM.
PRZEPRASZAM.
NIE MAM NIC NA SWOJE USPRAWIEDLIWIENIE. :(

kocham Was.
N. ♥