środa, 14 maja 2014

ROZDZIAŁ 8.


- Dobrze, kochani. Na dzisiaj to wszystko, ale jeszcze jedna sprawa. Chciałbym, żebyście napisali pracę na temat: "Duża różnica wieku w związku. Błogosławieństwo, czy przekleństwo?" Możecie odnieść się do własnych przemyśleń, albo posłużyć się przykładami z literatury, filmu. Prace oddajecie za równy tydzień. - powiedział William pisząc temat pracy na tablicy, po czym rozpiął marynarkę i usiadł przy biurku.
- Co to ma do materiału, który przerabiamy? - zastanowiła się Mia zwracając się do Kate.
- Nie mam pojęcia. Jego nie da się ogarnąć. - wzruszyła ramionami dziewczyna i zerknęła na Parkera pochylonego nad jakimiś papierami. - Kto normalny zadaje wypracowanie w pierwszym tygodniu szkoły. - dodała krzywiąc się.
- Ej, twój zepsuty humor ma jakiś związek z profesorem? Patrzysz na niego takim wrogim wzrokiem...

- Co? Nie. Chodzi o coś kompletnie innego...
- Ech, no okej. Opowiesz nam wieczorem. - uśmiechnęła się Mia.
- Jasne... Ciekawe co mam im powiedzieć. - pomyślała. Po chwili zadzwonił dzwonek, więc wszyscy uczniowie wstali ze swoich miejsc i zabierając swoje rzeczy zaczęli wychodzić z klasy.
- Katherine, zostań jeszcze moment. - powiedział William podnosząc wzrok znad papierów. - Dziewczyny, zamknijcie za sobą drzwi. - dodał zwracając się do Mii i Elizabeth, które zaskoczone skinęły głowami.
- Widzimy się na matmie. - szepnęła Bethy wychodząc z klasy.
- Okej. - brunetka uśmiechnęła się w kierunku przyjaciółek i posłusznie podeszła do biurka. - Słucham?
- To ja słucham... - powiedział mężczyzna i odchylił się na krześle spoglądając na Kate.
- Przepraszam, ale nie wiem o co panu chodzi. - powiedziała zaskoczona dziewczyna.
- Nie? - zaśmiał się i wstał z miejsca stając naprzeciwko brunetki. - A co to miało być wczoraj, kiedy cię odwiozłem do domu? "Niech pan przestanie, bo zacznę krzyczeć."
- Nie podobało mi się po prostu to, co pan robił... - powiedziała spokojnie dziewczyna, ale jej głos zadrżał.
- Boisz się mnie? - zapytał Will dotykając dłonią policzka Kate.
- Ni-e. - zająknęła się dziewczyna, na co Parker cicho się zaśmiał.
- Nic ci nie zrobię, kwiatuszku... Nic, czego sama byś nie chciała. - uśmiechnął się ironicznie i nachylił się delikatnie. - Nawet nie wiesz jak bardzo mam ochotę cię pocałować. - powiedział patrząc to na usta, to w oczy Katherine.
- To pocałuj! - pomyślała, a chwilę później sama się skarciła. - Idiotko, o czym ty myślisz! To twój nauczyciel!
- Pozwolisz mi, Katty?
- Niech pan tak do mnie nie mówi. - szepnęła, bo nie mogła zdobyć się na głośniejsze wypowiedzenie tych słów. Jej oddech niebezpiecznie przyspieszył, a dłonie zaczęły się pocić, kiedy Will nachylił się do jej szyi i dmuchnął na nią ciepłym oddechem.
- Twoje ciało cię zdradza, słonko. Chcesz tak bardzo, żebym cię pocałował, jak ja tego chcę... Więc może spełnimy to pragnienie? - uśmiechnął się i zaczął nachylać w kierunku ust dziewczyny. Kiedy już prawie dotknął swoimi wargami ust Katherine ktoś zapukał do drzwi. - Cholera. - warknął mężczyzna. - Dokończymy to... kiedyś. - szepnął. - Proszę!
- Cześć, w sekretariacie powiedzieli mi, że... Katty? - do pomieszczenia wszedł Christian.
- Hej, Chris. - uśmiechnęła się nikło brunetka. - To ja już pójdę, profesorze. Dziękuję za pomoc. - powiedziała i skierowała się do wyjścia.
- Wszystko okej? - zapytał szatyn, kiedy obok niego przechodziła, ale ona nie odpowiedziała - kiwnęła tylko głową i wyszła z klasy...
- Cześć, synu. Co cię do mnie sprowadza? - zapytał William siadając przy biurku.
- Mama kazała ci to przekazać. - powiedział chłopak i wręczył ojcu niewielkie pudełeczko z narysowanym logiem cukierni. - Za bardzo o ciebie dba...
- Kocha mnie.
- Szkoda, że ty jej nie.
- Kocham twoją matkę. - warknął Will. - Jak możesz w to wątpić?
- Mam ku temu powody. - westchnął Chris. - Co tutaj robiła Kate?
- Miała kilka pytań w sprawie wypracowania, które zadałem jej klasie. Nie martw się, nic jej nie zrobiłem. - powiedział mężczyzna, a w myślach dodał: "Jeszcze". - I nie zamierzam nic jej robić, synu. Jak wiesz skończyłem z moją przeszłością. Teraz liczy się tylko twoja matka. I ty, oczywiście.
- Oczywiście. - zironizował szatyn. - Nie ważne, spadam. Cześć. - westchnął chłopak i wyszedł z pomieszczenia zostawiając Williama samego. 



*

          Wszedł do mieszkania trzaskając drzwiami i rzucił klucze na komodę w korytarzu, po czym wszedł do kuchni.
- Cześć. - burknął pod nosem do przyjaciela, który siedział przy stole i przeglądał jakieś dokumenty.
- Siema. Co jest? - zapytał Ry spoglądając na wkurzonego Christiana.
- Mama kazała mi pojechać do szkoły, w której pracuje ojciec, żeby przekazać mu pączki. Wyobrażasz sobie? Ile do cholery oni mają lat, żeby sobie 'przysyłać' do pracy pączki. - warknął Chris odstawiając szklankę na stół i zajął miejsce obok kumpla.
- I to cię tak wkurzyło? - zaśmiał się brunet.
- Nie... Poszedłem do sekretariatu zapytać, gdzie ma lekcje i kiedy później wszedłem do klasy zauważyłem Kate.
- Chyba nie myślisz, że twój ojciec coś do niej ma... Chris, powiedziałeś jej o tym jaki był William. A poza tym mówił, że z tym skończył, więc w czym problem...
- W tym, że ja mu nie wierzę. A Katty jest zbyt delikatna, on właśnie czeka na takie dziewczyny jak ona. Martwię się o nią chociaż ją ostrzegałem i obiecała mi, że będzie uważać. - westchnął szatyn.
- Dobra, myśl co chcesz. Ja jednak myślę, że Kate będzie na niego uważać i nie da się omamić. - powiedział Ryan i poklepał przyjaciela po plecach. - Spadam do pracy. Ale wieczorem może wyskoczymy na jakieś piwo, co? Odstresujesz się trochę.
- Jasne. Dobrze mi to zrobi.
- Super. To nara.
- Cześć. - powiedział Chris i wstał od stołu. Zamknął drzwi za Ryanem i poszedł do swojej sypialni. Położył się na łóżku i przez chwilę wpatrywał się w sufit. Po kilku minutach wziął do ręki telefon i napisał wiadomość do Katherine:
"Jestem natrętny, wiem... Ale po tym jak zobaczyłem Cię z moim ojcem w klasie nie mogę przestać myśleć o tym, czy wszystko okej. Na pewno nic Ci nie zrobił? Martwię się. :*"


*

          Katherine poczuła wibracje telefonu i spoglądając, czy nauczyciel na nią nie patrzy wyjęła komórkę z kieszeni spodni. Odblokowała ekran i w oczy rzuciła się jej wiadomość od Chrisa:"Jestem natrętny, wiem... Ale po tym jak zobaczyłem Cię z moim ojcem w klasie nie mogę przestać myśleć o tym, czy wszystko okej. Na pewno nic Ci nie zrobił? Martwię się. :*"
Po przeczytaniu smsa na twarzy dziewczyny pojawił się delikatny uśmiech, ale zaczęła zastanawiać się, czy powiedzieć prawdę, czy może skłamać, że wszystko w porządku. Zdecydowała się jednak na tą drugą opcję i szybko wystukała odpowiedź:
"Tak, wszystko okej. Miałam do niego tylko kilka pytań. Ale miło mi, że się martwisz. :*"
Wysłała i położyła telefon pod podręcznikiem do chemii. Po chwili otrzymała kolejną wiadomość od chłopaka:
"Ufff... Już się bałem. W takim razie nie przeszkadzam, ale jeszcze mam jedno pytanie: spotkamy się w weekend?"
"Dzisiaj nocuję u przyjaciółki, jutro odwiedzam z tatą dziadków, ale w niedzielę będę wolna. :)"
"Szkoda, że dopiero w niedzielę - już się za Tobą stęskniłem. :( Ale cóż, lepsze to niż nic. :) W takim razie do zobaczenia. :*"

"Pa, Chris. :*"
- Panno Walker! - Katty usłyszała głos profesora i spojrzała nerwowo na mężczyznę. - Nie wybiera się pani na przerwę? Zadzwonił przed chwilą dzwonek.
- A tak, przepraszam zamyśliłam się. - powiedziała dziewczyna i pozbierała swoje rzeczy, po czym wstała z miejsca i wyszła z klasy...


- Gdzie ty tyle byłaś?
- Spokojnie, Beth. Nie usłyszałam dzwonka, bo pisałam z Chrisem na chemii. - zachichotała Kate.
- Jaka ty jesteś niegrzeczna. Nie ładnie tak używać telefonu na lekcji. - upomniała przyjaciółkę Mia.
- Odezwała się świętoszka. - zaśmiała się Elizabeth. - Ale już nie ważne... Zaczynamy weekend!
- Racja. O której mamy być u ciebie, Mia? - zapytała Katty.
- Myślałam, że pojedziecie po swoje rzeczy i za jakieś dwie godziny spotkamy się u mnie, co?
- Dobra, mnie pasuje. - powiedziała Bethy. - To w takim razie, lecę. Do zobaczenia, dziewczynki.
- Pa... A ty, Katty?
- Ja się mogę trochę spóźnić, bo nie wiem dokładnie, o której tata wróci, a chciałabym się z nim jeszcze zobaczyć. Ale postaram się przyjechać jak najwcześniej.
- Okej. Pozdrów tatę, Mała. - uśmiechnęła się Mia. - Do zobaczenia. - dodała i ruszyła do swojego samochodu. Kate tylko pomachała przyjaciółce i odwróciła się kierując się do swojego samochodu, a tam zobaczyła...
- O co chodzi, profesorze? - zapytała zaskoczona dziewczyna.
- Chciałbym dokończyć to, co przerwał nam mój syn. - odpowiedział mężczyzna i uśmiechnął się do brunetki.
- Przepraszam, ale to jest niemożliwe.
- Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych, kochanie. Jedź za mną.
- Nie.
- To nie była prośba, to był rozkaz, panno Walker. - warknął Will i wsiadł do swojego samochodu i to samo uczyniła Kate. Z mocno bijącym sercem przekręciła kluczyk w stacyjce i wbrew własnemu rozsądkowi pojechała za Parkerem.
- Będziesz tego żałować, Kate. - pomyślała i dodała gazu... Po kilku minutach Kate zjechała w boczną uliczkę i zaparkowała zaraz za samochodem Williama. Wysiadła z samochodu i postawiła kilka kroków w przód, po czym poczuła silne dłonie zaciskające się na jej talii. Dziewczyna już chciała krzyczeć, ale uświadomiła sobie, że to Parker, więc się powstrzymała. Mężczyzna obrócił ją twarzą do siebie i spojrzał w jej przestraszone oczy.
- Nie bój się mnie, kochanie. Już ci powiedziałem, że nie zrobię ci nic, czego sama byś nie chciała.
- Nie boję się ciebie... znaczy pana. - powiedziała pewnie Kate.
- Możesz mówić mi po imieniu jeśli wolisz, ale tylko, kiedy jesteśmy sami... - szepnął do ucha Katherine, po czym przygryzł jego płatek, a przez ciało brunetki przeszedł dreszcz. - Podoba ci się to? - zapytał dmuchając na szyję dziewczyny, a chwilę później w tym miejscu złożył delikatny pocałunek, na co Kate zareagowała głębokim westchnięciem. - Nawet nie wiesz jak długo na to czekałem, kochanie. - szepnął i spoglądnął w oczy dziewczyny, a później swój wzrok przeniósł na jej usta, które bezwiednie przygryzła. - To cholernie seksowne, co robisz, ale nie przygryzaj, proszę cię, wargi... O wiele lepiej. To co, chyba mogę cię już pocałować. - powiedział William i przybliżył swoją twarz do Kate, i delikatnie musnął swoimi ustami jej wargi... 


*

taaaadam! <3
przepraszam za to jednodniowe opóźnienie, ale miałam malutkie problemy z koncentracją wczoraj i nie byłam w stanie skończyć rozdziału. :)

mam nadzieję, że Wam się podoba. mimo, że jest krótki - wiem! ale w tym momencie właśnie chciałam skończyć. :*
NIE LUBIMY WILLIAMA, CO? :/ hahah XD
no i tego. do następnego rozdziału, kochani! <3
(pamiętajcie o komentarzach)

N. ♥