niedziela, 21 września 2014

ROZDZIAŁ 20.


          "Nareszcie weekend." - pomyślał i zarzucił swoją torbę na ramię, po czym otworzył drzwi szkoły i wyszedł na dziedziniec. Pokonał szkolny plac wyłapując spojrzenia kilku uczennic, a z jego twarzy nie schodził promienny uśmiech. Ryan podszedł do swojego samochodu i otworzył go, po czym na tylne siedzenie wrzucił swoją torbę i już miał wsiadać za kierownicę, kiedy jego wzrok padł na Katherine, która właśnie wychodziła z budynku. Chłopak pomachał dziewczynie, ale ona tego nie zauważyła, więc chciał krzyknąć, ale zauważył, że przy brunetce zatrzymuje się jakiś samochód. Widać było po zachowaniu Kate, że nie była z tego zadowolona i zaczęła coś mówić do kierowcy - niestety Ry był za daleko i nie usłyszał tej wymiany zdań. Po chwili drzwi tamtego samochodu otworzyły się i wysiadł z niego ojciec Christiana. Ryan był zszokowany tym widokiem, ale jeszcze większego szoku doznał, gdy Parker otworzył drzwi od strony pasażera i zaczął krzyczeć na stojącą obok niego nastolatkę. Przestraszona Kate w końcu uległa i wsiadła do samochodu, po czym William uczynił to samo i z piskiem opon odjechał spod szkoły. Ryan stał w bezruchu jeszcze przez kilka minut i ciągle wpatrywał się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą była Katherine. Był zaskoczony tą sytuacją. Zaskoczony, a nawet w pewnym sensie przerażony. Gdzie on ją zabrał? Czemu się kłócili? - takie pytania ciągle latały po głowie chłopaka. Odetchnął głęboko i wsiadł do samochodu, zapiął pasy i odjechał...

- Siema! - krzyknął Ryan wchodząc do mieszkania. - Chris, jesteś?!
- O, cześć. Co ty dziś tak wcześnie? - zapytał szatyn wychodząc z kuchni z kubkiem kawy.
- Piątek jest. - zaśmiał się chłopak. - Masz jakieś plany na wieczór?
- W zasadzie to chyba nie. - wzruszył ramionami Christian.
- Nie spotykasz się z Kate?
- Dzisiaj nie. - powiedział i spojrzał na kumpla zaskoczony. - Coś nie tak?
- Nie. Wyskoczymy na piwo?
- Jasne, stary.
- Super. - uśmiechnął się Ryan. - Mamy coś do jedzenia? Umieram z głodu.
- Ty w tym domu zajmujesz się jedzeniem.
- Rozumiem... Pizza czy chińszczyzna? - zapytał chłopak biorąc do ręki telefon.
- Chińszczyzna.
- Ok, to dzwonię. - powiedział brunet i wybrał numer przykładając telefon do ucha. 



*

- Czemu mnie tu przywiozłeś? - zapytała Katty, kiedy William zaparkował pomiędzy jakimiś budynkami w wąskiej uliczce.
- Wysiadaj. - powiedział mężczyzna i opuścił samochód, po czym to samo zrobiła Kate. Dziewczyna rozejrzała się dookoła i teraz poznała to miejsce. Już tutaj była. Z Parkerem. To tutaj pierwszy raz ją pocałował i to tutaj to wszystko się zaczęło. - Pamiętasz to miejsce, skarbie? - zapytał Will i podszedł do brunetki oplatając jej talię swoimi ramionami. - Chciałbym powtórzyć to, co stało się tutaj jakiś czas temu. - powiedział całując szyję Kate. Dziewczyna zagryzła wargę, w jej oczach zabłysnęły łzy i zaczęła się szarpać. - Nie uciekniesz mi. - warknął Parker i obrócił dziewczynę twarzą do niego, po czym przywarł z nią do ściany. Spojrzał głęboko w jej oczy i starł jedną łzę, która spływała po jej policzku. Uśmiechnął się delikatnie i gwałtownie pocałował Kate. Dziewczyna nie spodziewała się tak brutalnego 'ataku' na jej usta i gdyby nie to, że stała przy ścianie i oplatały ją ramiona Parkera na pewno by upadła.
- Prze-estań. - szepnęła, kiedy mężczyzna przeniósł swoje pocałunki na jej szyję. - Pro-szę. - dodała łamiącym się głosem.
- Nie powiesz mi chyba, że ci się to nie podoba. - zaśmiał się i ponownie wpił się w wargi Katherine, a swoje dłonie ulokował na pośladkach dziewczyny. Za to Katty zacisnęła dłonie w pięści i jak najmocniej umiała biła Willa po klatce piersiowej, żeby ją puścił - niestety nic to nie dało.
- Proszę, Will, puść mnie. - szepnęła i spojrzała załzawionym wzrokiem na twarz nauczyciela, a w tym momencie Parker zdjął z Kate swoje dłonie i odsunął się od niej kilka kroków. Zdezorientowana dziewczyna odsunęła się od ściany i głęboko odetchnęła. Posłuchał ją. - Możesz mnie odwieźć? - zapytała niepewnie, a William tylko delikatnie skinął głową i otworzył jej drzwi, ale kiedy dziewczyna miała wsiadać do samochodu... Uderzył ją, rozcinając jej wargę.
- Nigdy więcej nie bierz mnie na litość. - warknął i zatrzasnął drzwi, po czym zajął miejsce kierowcy i odjechał...


          Weszła do domu i od razu, nie witając się z Mattem, poszła do siebie. Jak tylko przekroczyła próg pokoju z jej oczu poleciały strużki łez, a ona sama położyła się na łóżku chowając twarz w poduszce. W ostatnim czasie dość często się jej to zdarzało. Kate miała już tego wszystko dość. Nie chciała, żeby jej życie tak wyglądało. To wszystko ją przerastało, czuła się taka mała i bezbronna.. Po kilku minutach dziewczyna podniosła się z łóżka i podeszła do szafy. Wyjęła z niej niewielką torbę podróżną i spakowała do niej kilka ubrań i kosmetyków, zabrała jeszcze tylko telefon i ładowarkę, które też schowała do torby i podeszła do biurka. Odsunęła szufladę, z której wzięła kluczyki do swojego samochodu i... klucze do domku nad jeziorem. W tym momencie była szczęśliwa, że ma te klucze. Potrzebowała miejsca, w którym będzie mogła odpocząć i chociaż na chwilę zapomnieć o wszystkim, co złe. Katty zabrała swoją torbę i zbiegła na dół.
- O, Katty jesteś. Myślałem, że jeszcze nie wróciłaś. - powiedział Matt wychodząc z kuchni. - Wybierasz się gdzieś?
- Tak.
- A mogę wiedzieć dokąd?
- Za miasto. Wrócę w niedzielę. Nie martw się. - uśmiechnęła się nikło dziewczyna. - Gdzie tata?
- Jeszcze w pracy.. Coś się stało, Mała?
- Wszystko w porządku. Muszę odpocząć po prostu... Przekażesz to wszystko tacie?
- Tak, pewnie.
- Dzięki. Powodzenia na randce. - powiedziała dziewczyna i podeszła do drzwi.
- Ale... Skąd?
- Bez powodu to ty się chyba tak nie ubrałeś. - zaśmiała się Katty. - Cześć. - powiedziała i wyszła z domu... 



*

- Halo? - powiedziała zachrypniętym głosem Kate i przetarła dłonią twarz, spoglądając na zegar wiszący nad kominkiem.
- Nareszcie. - westchnął Chris. - Nie mogłem się do ciebie dodzwonić. Gdzie jesteś?
- Nad jeziorem.
- Gdzie?

- W twoim domku nad jeziorem. - powiedziała dziewczyna i krótko ziewnęła. - Obudziłeś mnie.. Jest wpół do trzeciej.
- Przepraszam.. Czemu tam jesteś? - zapytał, a Kate w tle usłyszała śmiech Ryana.
- Piłeś?
- Kochanie teraz to nie jest ważne. Pytałem, czemu jesteś nad jeziorem.
- Muszę się odstresować... Zadzwoń jak wytrzeźwiejesz, co? Dobranoc. - powiedziała dziewczyna i rozłączyła się, po czym wyłączyła telefon i ponownie próbowała zasnąć. Niestety nieudolnie... Po kilku minutach leżenia i patrzenia w sufit wstała z łóżka i poszła do kuchni czegoś się napić. Kiedy już nalała sobie do szklanki wody złapała naczynie w dłonie, ale wyślizgnęło się jej i upadło na podłogę rozbijając się na kawałki. - Cholera. - warknęła Kate i schyliła się, żeby pozbierać szkło, ale ręce się jej tak trzęsły, że jeden z kawałków skaleczył ją w dłoń. Dziewczyna syknęła z bólu, ale zignorowała go i w dalszym ciągu sprzątała odłamki, po czym wyrzuciła je do kosza i usiadła na podłodze spoglądając na lecącą krew... Poczuła wtedy jakby wszystkie jej problemy wypływały z niej wraz z tymi kroplami szkarłatnej cieczy. Poczuła ulgę. Brunetka nie myślała racjonalnie, wyjęła z szuflady nóż i przejechała nim po swoim nadgarstku, po czym ze łzami płynącymi po policzkach napawała się widokiem krwi i ulgą, którą odczuwała..... 




*


nie wyszło jak chciałam. zjebałam. przepraszam. :(



do następnego tygodnia, kochani! :*
Wera. ♥

POLACY W FINALE MŚ! TRZYMAMY KCIUKI! ♥
Boże, bądź dziś Polakiem! 

edit: KTO TAK, JAK JA CIESZY SIĘ MISTRZOSTWEM?! ♥ 

niedziela, 14 września 2014

ROZDZIAŁ 19.


          Od kilkudziesięciu minut próbował dodzwonić się do swojej dziewczyny, ale niestety bezskutecznie. Zaczynał się już o nią martwić. Przecież zawsze odbierała telefon. Chodził nerwowo po całym mieszkaniu co kilka minut ponawiając próbę dodzwonienia się do Katherine, ale za każdym razem kończyło się tak samo. Nie odbierała. W końcu zmęczony tym ciągłym dzwonieniem wszedł do kuchni i postanowił zrobić sobie kawy. Włączył ekspres, wyjął ulubiony kubek i usiadł na kuchennym blacie... Po kilku minutach usłyszał otwierające się drzwi, a do mieszkania wszedł Ryan. Spojrzał na kumpla i od razu wiedział, że coś jest nie tak.
- O co chodzi? - zapytał brunet zdejmując buty, ale odpowiedziała mu cisza i delikatne wzruszenie ramion Christiana. - Przecież widzę.
- Od ponad godziny próbuję się dodzwonić do Kate, ale ona nie odbiera.. Zaczynam się martwić. - westchnął chłopak. - Nie widziałeś jej dzisiaj przypadkiem?
- Tak, rano przed szkołą. Mówiła, że musi się odprężyć przed lekcją z twoim ojcem. Widać, że jej nie przypadł do gustu. - zaśmiał się Ry, ale natychmiast przestał widząc wzrok przyjaciela. - A, no i widziałem ją przez okno, jak wychodziła ze szkoły. Wszystko było z nią w porządku.
- Jesteś pewny, że było ok?
- Tak, spokojnie. Może po prostu nie może odebrać?
- Ech.. Może masz rację. Pewnie po prostu jest zajęta i oddzwoni później. - uśmiechnął się delikatnie Chris.
- Właśnie... Zostało trochę kawy dla mnie?
- Pewnie.
- Moje zbawienie. - zaśmiał się Ryan i wyjął swój kubek z szafki, po czym nalał do niego kawy...



*

- Chodź, zapraszam. - uśmiechnął się William otwierając drzwi od domu, domu jego i jego żony. - Oj, no nie bój się. - powiedział widząc zmieszaną minę Kate.
- A twoja żona? - zapytała dziewczyna. W głębi duszy miała nadzieję, że jej nie było, ale... To przecież oczywiste, że jej nie ma. Inaczej nie przywiózłby jej tutaj... 
- Nie musisz się nią martwić. Pojechała do swojej mamy, wraca jutro... Napijesz się czegoś?
- N-nie, dziękuję. - zająknęła się, ale Will zdawał się tego nie zauważyć. Poszedł do kuchni i wrócił po chwili z dwoma szklankami wypełnionymi wodą. Jedną z nich podał Katherine. - Mówiłam, że nie chcę nic do picia. 
- Spokojnie, skarbie. Może później będziesz miała ochotę. - uśmiechnął się mężczyzna i usiadł na kanapie. - Rozgość się. Przecież nie będziesz cały czas stała. 
- Po co mnie tu przywiozłeś? - zapytała i niepewnie usiadła na jednym z foteli ustawionych obok kanapy. 
- Bo miałem taką ochotę. - wzruszył ramionami Parker. - Och, Katty. A może ty jesteś głodna?
- Nie, nie jestem. Chcę wrócić do domu. - powiedziała stanowczo.
- Przecież dopiero przyjechaliśmy. Myślałem, że spędzimy miłe popołudnie. Razem. - uśmiechnął się i wstał z zajmowanego miejsca podchodząc bliżej dziewczyny. - Przecież widzę, że też tego chcesz. - powiedział i pogładził brunetkę po policzku. 
- Odwieź mnie do domu. - szepnęła Kate patrząc prosto w oczy Williamowi.
- Nie, skarbie. Zostajemy tutaj. - powiedział, po czym nachylił się w kierunku dziewczyny i delikatnie musnął jej usta swoimi, a kiedy chciał pogłębić pocałunek Kate mu się wyrwała i gwałtownie wstała z fotela. 
- Odwieź mnie do domu. - powiedziała głośniej i bardziej stanowczo mierząc mężczyznę wrogim spojrzeniem, a on tylko się zaśmiał i podszedł do niej.
- Najpierw zrobię coś innego, Katty. - wyszeptał prosto do jej ucha i przygryzł delikatnie jego płatek, po czym pocałował policzek dziewczyny i schodził pocałunkami na jej szyję. Kate chciała mu się wyrwać, ale trzymał ją mocno w swoich ramionach utrudniając jej jakikolwiek ruch.
- Przestań. - szepnęła dziewczyna, ale Will ją zignorował i kontynuował całowanie jej szyi. - Przestań. - powiedziała dobitniej, ale Parker tylko cicho się zaśmiał i nie przerywając całowania zaczął podciągać bluzkę Kate w górę dotykając jej brzucha i pleców. W oczach dziewczyny pojawiły się łzy, a przez jej umysł przebiegały obrazy tego, co mężczyzna chce jej zrobić. - Proszę cię, przestań. - powiedziała, a jej głos zadrżał. Była bliska płaczu. Parker oderwał się od jej szyi i spojrzał głęboko w oczy dziewczyny, a na jego ustach pojawił się ironiczny uśmiech. 
- Boisz się mnie. - zaśmiał się i odsunął się od niej. - Gdyby na moim miejscu był mój syn sama byś mu wskoczyła do łóżka i prosiłabyś, żeby cię zerżnął. - powiedział z ironią, a Kate ogarnęła złość. Czuła się upokorzona słowami Parkera. Dziewczyna niewiele myśląc zamachnęła się i mocno uderzyła swojego nauczyciela w policzek. 
- Nigdy więcej tak nie mów! Nie jestem jakąś pieprzoną dziwką! - krzyknęła, ale natychmiast tego pożałowała. William złapał ją za włosy i mocno nimi szarpnął. 
- Jak tak dalej pójdzie będziesz miała taką reputację, skarbie. - powiedział i puścił włosy Kate. - Wszyscy będą cię uważać za sukę
- Powinieneś się leczyć. Jesteś psychiczny! - dziewczyna ponownie nie przemyślała swoich słów i tym razem poczuła przeszywający ból w dole brzucha. Kopnął ją. Katty zwinęła się z bólu, a jej oprawca stał nad nią i patrzył z ironicznym uśmiechem na ustach. 
- Dobra, wydaje mi się, że to będzie koniec naszego miłego popołudnia. Wstawaj, odwiozę cię, skarbie. - powiedział i wziął do ręki kluczyki. - No dalej, nie mam całego dnia! - krzyknął, a przestraszona Katherine jak najszybciej podniosła się z podłogi i ignorując ból brzucha pozbierała swoje rzeczy i wyszła z domu Parkera...

- Katty, nareszcie jesteś. Martwiliśmy się z tatą. Gdzie byłaś? - zapytał Matt, kiedy jego siostra weszła do domu.
- Co? A tak. Byłam z Christianem. Przepraszam, że was nie uprzedziłam. - powiedziała i zmusiła się do uśmiechu.
- Och, w porządku. - powiedział chłopak. - Zjesz coś? Była babcia, przywiozła szarlotkę.
- Wiesz, w zasadzie nie jestem głodna, ale szarlotki babci nigdy nie odmówię.
- Wiedziałem. Zaraz ci ukroję.
- Dziękuję, Matty. - powiedziała Kate i poszła z bratem do kuchni. - A zrobisz mi jeszcze gorącą czekoladę? - zapytała i spojrzała na chłopaka z miną szczeniaczka.
- Chandra?
- Coś w tym rodzaju. To jak?
- Dobra. - uśmiechnął się Matty i zabrał się za przygotowywanie napoju dla siostry.. Po kilku minutach Kate z ogromnym kubkiem wypełnionym bombą kaloryczną w postaci gorącej czekolady z bitą śmietaną i dość dużego kawałka babcinej szarlotki weszła do swojego pokoju. Matt chciał z nią posiedzieć, ale ona stwierdziła, że woli zostać sama, a on to uszanował. Dziewczyna szybko przebrała się w wygodny dres, włączyła jakąś playlistę ze smutnymi piosenkami i zaszyła się w swoim łóżku. Niemal natychmiast jej oczy zaczęły piec od łez, a do jej głowy powracały obrazy z domu Williama. Dziewczyna nie mogła poradzić sobie z gromadzącymi się w jej oczach łzami, dlatego pozwoliła im wypłynąć. Po kilku minutach jej zwyczajny płacz przerodził się w szloch dlatego ukryła twarz w poduszce, żeby nikt nie mógł jej usłyszeć... Płakała tak przez jakiś czas, aż zmęczona zasnęła... 



*

          Christian leżał na kanapie i oglądał jakiś niezbyt ciekawy film w telewizji. Było już dość późno, ale on nie mógł spać. W dalszym ciągu Kate do niego nie oddzwoniła. Nie napisała nawet smsa. Martwił się i to bardzo. Ciągle podnosił swój telefon i patrzył na wyświetlacz z nadzieją, że będzie tam jakiś znak od jego dziewczyny. Niestety nie było nic. Chłopak głęboko odetchnął i podniósł się z kanapy wyłączając telewizor, po czym poszedł do swojej sypialni. Szatyn położył się do łóżka kładąc telefon obok siebie i przymknął powieki. Po kilku sekundach jego organizm zaczął się odprężać i powoli zasypiał, ale z tego stanu wyrwał go dzwoniący telefon. Chris natychmiast poderwał się do pozycji siedzącej i wziął do ręki komórkę, a kiedy zobaczył na wyświetlaczu uśmiechniętą twarz Katherine sam mimowolnie się uśmiechnął.
- Hej, Słoneczko. - powiedział delikatnie.
- Chris... Hej. - szepnęła zachrypniętym głosem dziewczyna.
- Martwiłem się o ciebie.
- Wiem, przepraszam, że nie odbierałam. Nie mogłam.
- Rozumiem.. A ty nie powinnaś już spać? Dochodzi druga.
- O to samo mogłabym zapytać ciebie. 
- Byłem pierwszy. - zaśmiał się cicho. - To jak?
- Spałam, ale przebudziłam się i... Chciałam usłyszeć twój głos. A ty czemu nie śpisz?
- Czekałem aż zadzwonisz.. Ale teraz, kochanie zmykaj spać, bo w szkole będziesz nieprzytomna.
- Dobrze, kocie. 
- Mogę cię odwieźć do szkoły?
- Jeśli chcesz.
- To będę o 7:30, ok?
- Będę czekać... - szepnęła Katty. - Kocham cię.
- Też cię kocham... Dobranoc.
- Dobranoc. - odpowiedziała dziewczyna i zakończyła połączenie, a Chris ustawił sobie budzik i odłożył telefon na stolik obok łóżka, po czym ułożył się wygodnie i zamknął oczy czekając na sen... 



*

          Obudziła się z ogromnym bólem głowy, który był zapewne spowodowany płaczem... Dziewczyna wstała z łóżka i natychmiast poszła do łazienki. Tam szybko wykonała wszystkie poranne czynności - łącznie z makijażem i fryzurą. Wyjęła jeszcze z szafki jakieś tabletki przeciwbólowe i wróciła do pokoju. Zażyła lekarstwo popijając wodą, którą miała w pokoju i podeszła do szafy. Po krótkim namyśle wybrała strój i przebrała się. Zabrała jeszcze telefon z łóżka i swoją torebkę, po czym nacisnęła klamkę i wyszła z pokoju. Kiedy opuściła pomieszczenie głęboko odetchnęła i 'przykleiła' uśmiech. Zaczynamy udawanie, że wszystko w porządku. - pomyślała i zeszła na dół.
- Hej. - powiedziała zostawiając w przedpokoju torbę i weszła do kuchni.
- Cześć. - odpowiedział z pełną buzią Matthew. - Tata zrobił pyszną jajecznicę.
- Tak, tak. Siadaj Katty, a ty nie gadaj z pełną buzią. - zaśmiał się Paul. Nałożył na talerz Katherine trochę jajecznicy i sam zajął miejsce przy stole... Po kilku minutach ciszę panującą w domu przerwał dzwonek do drzwi. Kate chciała wstać od stołu i pójść otworzyć, ale wyprzedził ją jej tata... - Skończ śniadanie, ja otworzę. - powiedział mężczyzna i wstał z zajmowanego miejsca. Po chwili otworzył drzwi i zobaczył uśmiechniętego chłopaka swojej córki.

- Dzień dobry. - powiedział grzecznie szatyn.
- Dzień dobry, Christian. Wejdź. - powiedział Paul witając się z chłopakiem. - Chodź, Kate jest w kuchni. - uśmiechnął się mężczyzna i wszedł do pomieszczenia.
- Cześć, Chris. - uśmiechnął się Matt.
- Cześć... Hej, kochanie. - powiedział chłopak i pocałował Kate w policzek, na co dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła. - Smacznego.
- Dziękuję, ale już skończyłam... Możemy jechać. - powiedziała i wstała od stołu, po czym wyszła z kuchni i założyła buty. Wzięła swoją torebkę i czekała na Chrisa, który po chwili stanął obok niej. - Wychodzimy już! Cześć! - krzyknęła Katty i razem z szatynem wyszła z domu.. - Chris?
- Tak, Katty?
- Możemy podjechać po Mię?
- Jasne, ale musisz mnie pokierować.
- Oczywiście. - uśmiechnęła się dziewczyna i wsiadła do samochodu chłopaka, po czym odjechali spod domu dziewczyny... - Tutaj w prawo, ten z czerwonym dachem jest Mii.
- Ok. Jesteśmy. - Chris zaparkował pod domem, a już po chwili przyjaciółka Katherine siedziała w jego samochodzie.
- Ratujecie mi życie. - zaśmiała się blondynka.
- Nie przesadzaj. - powiedziała Kate.
- To przecież nic takiego, Mia. - wtrącił się Chris i uśmiechnął się zerkając na nią we wstecznym lusterku. Po tej króciutkiej wymianie zdań nastąpiła cisza, ale wcale nie była krępująca. Dopiero, kiedy wjechali na plac szkolny odezwała się Mia.
- Katty, to ja poczekam przy wejściu.. Pa, Christian.
- Do zobaczenia. - powiedział chłopak, po czym obrócił się w stronę Katherine. - Miłego dnia.
- Tobie też miłego.
- Kocham cię.
- Wiem. Ja ciebie też. - szepnęła dziewczyna i pocałowała szatyna w usta. - Pa. - powiedziała i wysiadła z samochodu idąc w kierunku wejścia do szkoły i głęboko odetchnęła... Trzeba się przygotować na piekło. 




*



powiem Wam, że nawet podoba mi się ten rozdział :3
a jaka jest Wasza opinia? mam nadzieję, że podobna do mojej :)

weekend się nam kończy :(
od jutra znowu szkoła :(
ale... byle do piątku, co? hahah

no, więc... MIŁEGO TYGODNIA, KOCHANI <3
i do następnego. :*
WERA.

poniedziałek, 8 września 2014

ROZDZIAŁ 18.


          Zaparkował pod domem Mii i obrócił się w stronę dziewczyny, a na jego twarzy uformował się szeroki uśmiech.
- Dziękuję za miłe popołudnie... I za kawę też. - powiedziała blondynka uśmiechając się do Matta.
- Cała przyjemność po mojej stronie.. Mam nadzieję, że niedługo to powtórzymy. Tym bardziej, że zostaję w mieście.
- Jak to zostajesz? A studia? - zapytała zaskoczona Mia.
- Przeniosłem się tutaj. Myślałem, że Kate ci mówiła.
- Nie, nic nie wspominała.. Cieszę się, że tutaj będziesz. - powiedziała, po czym przytuliła chłopaka.
- Ja też się cieszę. Głównie z tego powodu, że będę bliżej ciebie. - szepnął Matty ciągle tuląc dziewczynę do swojej klatki piersiowej, ale po kilku sekundach Mia się od niego odsunęła i zaskoczona spojrzała na niego.
- Matt.. Możesz mi wytłumaczyć o co tak dokładnie chodzi?
- Bo widzisz, Mia... Ja... - zaczął chłopak i podrapał się po karku. Niezręcznie. - Bo ja... - próbował kontynuować, ale przerwał mu telefon Mii.
- Przepraszam cię. Trener, muszę odebrać.. Pogadamy jeszcze o tym, pa Matty. - powiedziała i pocałowała bruneta w policzek, po czym szybko wysiadła z samochodu.
- Pa. - szepnął Matthew i głęboko odetchnął zaciskając dłonie na kierownicy. Przesiedział tak kilka sekund i odjechał...



***

- Hej, Kate.
- O, cześć Mia. - uśmiechnęła się brunetka, zamknęła swoją szafkę i przytuliła przyjaciółkę. - Gdzie Elizabeth?
- Poszła do toalety.. Jak wczorajsze popołudnie z twoim chłopakiem?
- Sympatycznie. - zaśmiała się dziewczyna. - Słyszałam, że Matt cię wczoraj odebrał z treningu.
- Tak, zdziwiło mnie to, ale... To słodkie. - powiedziała Mia, a na jej policzki wstąpiły delikatne rumieńce. - Ale mam wrażenie, że teraz będzie na mnie zły.
- Dlaczego?
- Kto będzie zły? - zapytała Bethy podchodząc do przyjaciółek. - Cześć, Mała. - powiedziała i przytuliła Katherine.
- Hej. Mój brat i właśnie chcę się dowiedzieć czemu ma być zły.
- Oj, bo chciał mi coś powiedzieć, a ja... W pewnym sensie uciekłam. - Mia przygryzła wargę. - Ale to przez mojego trenera, bo zadzwonił...
- Matt nie jest taki, że przez takie głupoty się obraża, spokojnie. - zapewniła Kate. - Co na pierwszej?
- Biologia. - westchnęła Elizabeth i delikatnie się skrzywiła.
- Ej, chodźcie.
- Co ty masz taki dobry humor od rana? - zdziwiła się szatynka.
- Nie wiem, tak jakoś. - wzruszyła ramionami Katty i z uśmiechem podążyła do klasy...


          Siedziała w ostatniej ławce i niezbyt uważnie słuchała wykładu, zresztą nieciekawego wykładu, nauczyciela biologii. Nagle poczuła wibrację telefonu. Wyjęła go z kieszeni spodni i zamarła, kiedy zobaczyła nazwę kontaktu, od którego dostała wiadomość. Parker. Dziewczyna niepewnie otworzyła wiadomość i szybko ją przeczytała:
"Dzień dobry, Skarbie. Mam nadzieję, że jesteś gotowa na moją niespodziankę, którą pokażę Ci po lekcjach. Szczegóły podam Ci po naszej lekcji, więc nie uciekaj mi za szybko. :*"

- On jest obrzydliwy... I straszny. - pomyślała Kate i schowała telefon wracając do udawania, że jest zainteresowana tematem lekcji. Kilka minut później usłyszała dzwonek, więc szybko się spakowała i jako jedna z pierwszych wyszła z klasy. Jak najszybciej mogła wyszła przed szkołę i usiadła na jednej z ławek - musiała odetchnąć przed lekcją z Williamem. Oparła się wygodnie o oparcie ławki i przymknęła powieki wystawiając twarz do słońca. Po chwili poczuła, że ktoś przy niej staje, więc otworzyła oczy i natychmiast zauważyła ten szeroki uśmiech, który już gdzieś widziała.
- Ryan? - zapytała zaskoczona.
- A no ja. - uśmiechnął się chłopak. - Nie powinnaś być w środku?
- Powinnam, ale mam zaraz lekcję z ojcem Chrisa. - skrzywiła się dziewczyna.
- Nie lubisz go, co? - zaśmiał się Ry, a brunetka mu przytaknęła. - Wiesz, w sumie to ci się nie dziwię. Też za nim nie przepadałem, kiedy mnie uczył. Później się do niego przekonałem.
- Nie sądzę, żebym ja się do niego przekonała. - westchnęła Kate. - Ale co ty tak w ogóle tutaj robisz?
- Mam staż w sekretariacie, w zasadzie dzisiaj jest mój pierwszy dzień. - powiedział z uśmiechem. - Przez najbliższy miesiąc będziemy się widzieć praktycznie codziennie. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza.
- Ani trochę. - uśmiechnęła się Kate, a w tym samym momencie zadzwonił dzwonek na lekcję. - Dobra, chyba muszę iść. Pan profesor od pewnego czasu nie toleruje spóźnień. - skrzywiła się dziewczyna i niechętnie wstała z ławki, a zaraz po niej to samo uczynił Ryan.
- Coś nie tak, Kate?
- Nie, dlaczego tak myślisz?
- Nie wiem, po prostu... Jestem świadomy tego jaką przeszłość ma ojciec Chrisa i... Martwię się, zresztą nie tylko ja.
- Czyli ten staż jest też po to, żebyś mnie chronił? - zaśmiała się Katty.
- Nie, ale pamiętaj, że możesz na mnie liczyć.. A teraz leć już na tą lekcję. - zaśmiał się Ry, a Katherine szybko go przytuliła i pobiegła na literaturę...


          Po zakończeniu lekcji podeszła do biurka Parkera i cierpliwie czekała aż na nią spojrzy. Bała się zostawać z nim sam na sam, ale jeszcze bardziej bała się mu sprzeciwić i wyjść z klasy...
- Jakiś problem, panno Walker? - zapytał z ironicznym uśmiechem nawet na nią nie patrząc.
- Nie, panie Parker. - powiedziała dziewczyna. - Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi? Nie możesz mi po prostu dać spokoju?
- Oj, nie radzę mówić takim tonem, skarbie. - szepnął i pokiwał głową, a po plecach Kate przeszedł nieprzyjemny dreszcz.. - Ale odpowiadając na twoje pytania. Nie mogę ci dać spokoju, bo mi się podobasz. Nie mogę cię tak po prostu zostawić. - uśmiechnął się Will i pogładził dziewczynę po policzku. - Chciałem cię gdzieś wczoraj zabrać, ale wybrałaś mojego syna. Mam nadzieję, że dzisiaj mi już nie odmówisz.
- Nigdzie z tobą nie pojadę.
- Pojedziesz, bo się mnie boisz.
- Cholera, aż tak to widać?! - warknęła w myślach Kate. - Nieprawda. Nie boję się ciebie.
- Mnie nie okłamiesz, skarbie.
- Nie mów tak do mnie! - krzyknęła, a po chwili poczuła dłoń Willa zakrywającą jej usta.
- Nie krzycz tak, bo ktoś może cię usłyszeć. - powiedział spokojnie i odsunął rękę od twarzy Katty. - No to jak, przejedziemy się gdzieś? - zapytał. Katherine nie wiedziała co ma powiedzieć. Czego by nie zrobiła to zrobi źle - jeśli się zgodzi może później tego żałować, a jeśli nie... może to nieść za sobą spore konsekwencje, nie wiadomo do czego Parker jest zdolny...
- Dobra, ale...
- Ciii... Będzie fajnie, obiecuję. - uśmiechnął się mężczyzna i nachylił się nad twarzą Kate, po czym mocno przycisnął swoje usta do jej...



*

          Ostatni dzwonek.. Kate jak nigdy nie ucieszyła się z powodu zakończenia lekcji. Nie wiedziała, czego może się spodziewać po Williamie. Bała się, co było całkowicie uzasadnione... Dziewczyna spakowała swoje rzeczy do torby i dość wolno wyszła z sali.
- Co jest, Mała? - zapytała Elizabeth obejmując przyjaciółkę ramieniem.
- Nic. Zmęczona jestem. - wzruszyła ramionami Katherine i uśmiechnęła się delikatnie.
- Jesteś samochodem? - zapytała tym razem Mia, ale otrzymała przeczącą odpowiedź. - Podrzucić cię do domu?
- Nie, jeszcze muszę coś załatwić. A poza tym umówiłam się z Chrisem. Ale dziękuję za chęci.
- Nie ma sprawy. Bethy, jedziesz ze mną?
- Tak, tak.. To do jutra, Katty. - powiedziała szatynka i przytuliła dziewczynę, a po niej to samo uczyniła Mia, po czym obydwie wyszły ze szkoły... Kate odczekała kilka minut i, kiedy już była prawie pewna, że jej przyjaciółki opuściły dziedziniec szkoły, wyszła na zewnątrz. Od razu w oczy rzucił się jej samochód Parkera, który zaparkowany był przy samej bramie. Jak najwolniej tylko mogła podeszła do samochodu i niepewnie do niego wsiadła.
- Wolniej się nie dało? - warknął mężczyzna przekręcając kluczyki budząc tym silnik do życia.
- Jak widzisz nie... Możemy już jechać?
- Pasy.
- Jedźmy, proszę. - powiedziała brunetka i zapięła pasy, po czym wbiła wzrok w przednią szybę... 




*


PRZEPRASZAM WAS ZA TO OPÓŹNIENIE! MAM NADZIEJĘ, ŻE WYBACZYCIE! 


krótki i niezbyt dobry, ale cóż... niech już będzie. 
pamiętajcie, kochani o KOMENTOWANIU <3
no i do następnego! :*

Wera. ♥

+ jak po pierwszym tygodniu w szkole? bardzo ciężko? :)