Od kilkudziesięciu minut próbował dodzwonić się do swojej dziewczyny, ale niestety bezskutecznie. Zaczynał się już o nią martwić. Przecież zawsze odbierała telefon. Chodził nerwowo po całym mieszkaniu co kilka minut ponawiając próbę dodzwonienia się do Katherine, ale za każdym razem kończyło się tak samo. Nie odbierała. W końcu zmęczony tym ciągłym dzwonieniem wszedł do kuchni i postanowił zrobić sobie kawy. Włączył ekspres, wyjął ulubiony kubek i usiadł na kuchennym blacie... Po kilku minutach usłyszał otwierające się drzwi, a do mieszkania wszedł Ryan. Spojrzał na kumpla i od razu wiedział, że coś jest nie tak.
- O co chodzi? - zapytał brunet zdejmując buty, ale odpowiedziała mu cisza i delikatne wzruszenie ramion Christiana. - Przecież widzę.
- Od ponad godziny próbuję się dodzwonić do Kate, ale ona nie odbiera.. Zaczynam się martwić. - westchnął chłopak. - Nie widziałeś jej dzisiaj przypadkiem?
- Tak, rano przed szkołą. Mówiła, że musi się odprężyć przed lekcją z twoim ojcem. Widać, że jej nie przypadł do gustu. - zaśmiał się Ry, ale natychmiast przestał widząc wzrok przyjaciela. - A, no i widziałem ją przez okno, jak wychodziła ze szkoły. Wszystko było z nią w porządku.
- Jesteś pewny, że było ok?
- Tak, spokojnie. Może po prostu nie może odebrać?
- Ech.. Może masz rację. Pewnie po prostu jest zajęta i oddzwoni później. - uśmiechnął się delikatnie Chris.
- Właśnie... Zostało trochę kawy dla mnie?
- Pewnie.
- Moje zbawienie. - zaśmiał się Ryan i wyjął swój kubek z szafki, po czym nalał do niego kawy...
*
- Chodź, zapraszam. - uśmiechnął się William otwierając drzwi od domu, domu jego i jego żony. - Oj, no nie bój się. - powiedział widząc zmieszaną minę Kate.
- A twoja żona? - zapytała dziewczyna. W głębi duszy miała nadzieję, że jej nie było, ale... To przecież oczywiste, że jej nie ma. Inaczej nie przywiózłby jej tutaj...
- Nie musisz się nią martwić. Pojechała do swojej mamy, wraca jutro... Napijesz się czegoś?
- N-nie, dziękuję. - zająknęła się, ale Will zdawał się tego nie zauważyć. Poszedł do kuchni i wrócił po chwili z dwoma szklankami wypełnionymi wodą. Jedną z nich podał Katherine. - Mówiłam, że nie chcę nic do picia.
- Spokojnie, skarbie. Może później będziesz miała ochotę. - uśmiechnął się mężczyzna i usiadł na kanapie. - Rozgość się. Przecież nie będziesz cały czas stała.
- Po co mnie tu przywiozłeś? - zapytała i niepewnie usiadła na jednym z foteli ustawionych obok kanapy.
- Bo miałem taką ochotę. - wzruszył ramionami Parker. - Och, Katty. A może ty jesteś głodna?
- Nie, nie jestem. Chcę wrócić do domu. - powiedziała stanowczo.
- Przecież dopiero przyjechaliśmy. Myślałem, że spędzimy miłe popołudnie. Razem. - uśmiechnął się i wstał z zajmowanego miejsca podchodząc bliżej dziewczyny. - Przecież widzę, że też tego chcesz. - powiedział i pogładził brunetkę po policzku.
- Odwieź mnie do domu. - szepnęła Kate patrząc prosto w oczy Williamowi.
- Nie, skarbie. Zostajemy tutaj. - powiedział, po czym nachylił się w kierunku dziewczyny i delikatnie musnął jej usta swoimi, a kiedy chciał pogłębić pocałunek Kate mu się wyrwała i gwałtownie wstała z fotela.
- Odwieź mnie do domu. - powiedziała głośniej i bardziej stanowczo mierząc mężczyznę wrogim spojrzeniem, a on tylko się zaśmiał i podszedł do niej.
- Najpierw zrobię coś innego, Katty. - wyszeptał prosto do jej ucha i przygryzł delikatnie jego płatek, po czym pocałował policzek dziewczyny i schodził pocałunkami na jej szyję. Kate chciała mu się wyrwać, ale trzymał ją mocno w swoich ramionach utrudniając jej jakikolwiek ruch.
- Przestań. - szepnęła dziewczyna, ale Will ją zignorował i kontynuował całowanie jej szyi. - Przestań. - powiedziała dobitniej, ale Parker tylko cicho się zaśmiał i nie przerywając całowania zaczął podciągać bluzkę Kate w górę dotykając jej brzucha i pleców. W oczach dziewczyny pojawiły się łzy, a przez jej umysł przebiegały obrazy tego, co mężczyzna chce jej zrobić. - Proszę cię, przestań. - powiedziała, a jej głos zadrżał. Była bliska płaczu. Parker oderwał się od jej szyi i spojrzał głęboko w oczy dziewczyny, a na jego ustach pojawił się ironiczny uśmiech.
- Boisz się mnie. - zaśmiał się i odsunął się od niej. - Gdyby na moim miejscu był mój syn sama byś mu wskoczyła do łóżka i prosiłabyś, żeby cię zerżnął. - powiedział z ironią, a Kate ogarnęła złość. Czuła się upokorzona słowami Parkera. Dziewczyna niewiele myśląc zamachnęła się i mocno uderzyła swojego nauczyciela w policzek.
- Nigdy więcej tak nie mów! Nie jestem jakąś pieprzoną dziwką! - krzyknęła, ale natychmiast tego pożałowała. William złapał ją za włosy i mocno nimi szarpnął.
- Jak tak dalej pójdzie będziesz miała taką reputację, skarbie. - powiedział i puścił włosy Kate. - Wszyscy będą cię uważać za sukę.
- Powinieneś się leczyć. Jesteś psychiczny! - dziewczyna ponownie nie przemyślała swoich słów i tym razem poczuła przeszywający ból w dole brzucha. Kopnął ją. Katty zwinęła się z bólu, a jej oprawca stał nad nią i patrzył z ironicznym uśmiechem na ustach.
- Dobra, wydaje mi się, że to będzie koniec naszego miłego popołudnia. Wstawaj, odwiozę cię, skarbie. - powiedział i wziął do ręki kluczyki. - No dalej, nie mam całego dnia! - krzyknął, a przestraszona Katherine jak najszybciej podniosła się z podłogi i ignorując ból brzucha pozbierała swoje rzeczy i wyszła z domu Parkera...
- Katty, nareszcie jesteś. Martwiliśmy się z tatą. Gdzie byłaś? - zapytał Matt, kiedy jego siostra weszła do domu.
- Co? A tak. Byłam z Christianem. Przepraszam, że was nie uprzedziłam. - powiedziała i zmusiła się do uśmiechu.
- Och, w porządku. - powiedział chłopak. - Zjesz coś? Była babcia, przywiozła szarlotkę.
- Wiesz, w zasadzie nie jestem głodna, ale szarlotki babci nigdy nie odmówię.
- Wiedziałem. Zaraz ci ukroję.
- Dziękuję, Matty. - powiedziała Kate i poszła z bratem do kuchni. - A zrobisz mi jeszcze gorącą czekoladę? - zapytała i spojrzała na chłopaka z miną szczeniaczka.
- Chandra?
- Coś w tym rodzaju. To jak?
- Dobra. - uśmiechnął się Matty i zabrał się za przygotowywanie napoju dla siostry.. Po kilku minutach Kate z ogromnym kubkiem wypełnionym bombą kaloryczną w postaci gorącej czekolady z bitą śmietaną i dość dużego kawałka babcinej szarlotki weszła do swojego pokoju. Matt chciał z nią posiedzieć, ale ona stwierdziła, że woli zostać sama, a on to uszanował. Dziewczyna szybko przebrała się w wygodny dres, włączyła jakąś playlistę ze smutnymi piosenkami i zaszyła się w swoim łóżku. Niemal natychmiast jej oczy zaczęły piec od łez, a do jej głowy powracały obrazy z domu Williama. Dziewczyna nie mogła poradzić sobie z gromadzącymi się w jej oczach łzami, dlatego pozwoliła im wypłynąć. Po kilku minutach jej zwyczajny płacz przerodził się w szloch dlatego ukryła twarz w poduszce, żeby nikt nie mógł jej usłyszeć... Płakała tak przez jakiś czas, aż zmęczona zasnęła...
*
Christian leżał na kanapie i oglądał jakiś niezbyt ciekawy film w telewizji. Było już dość późno, ale on nie mógł spać. W dalszym ciągu Kate do niego nie oddzwoniła. Nie napisała nawet smsa. Martwił się i to bardzo. Ciągle podnosił swój telefon i patrzył na wyświetlacz z nadzieją, że będzie tam jakiś znak od jego dziewczyny. Niestety nie było nic. Chłopak głęboko odetchnął i podniósł się z kanapy wyłączając telewizor, po czym poszedł do swojej sypialni. Szatyn położył się do łóżka kładąc telefon obok siebie i przymknął powieki. Po kilku sekundach jego organizm zaczął się odprężać i powoli zasypiał, ale z tego stanu wyrwał go dzwoniący telefon. Chris natychmiast poderwał się do pozycji siedzącej i wziął do ręki komórkę, a kiedy zobaczył na wyświetlaczu uśmiechniętą twarz Katherine sam mimowolnie się uśmiechnął.
- Hej, Słoneczko. - powiedział delikatnie.
- Chris... Hej. - szepnęła zachrypniętym głosem dziewczyna.
- Martwiłem się o ciebie.
- Wiem, przepraszam, że nie odbierałam. Nie mogłam.
- Rozumiem.. A ty nie powinnaś już spać? Dochodzi druga.
- O to samo mogłabym zapytać ciebie.
- Byłem pierwszy. - zaśmiał się cicho. - To jak?
- Spałam, ale przebudziłam się i... Chciałam usłyszeć twój głos. A ty czemu nie śpisz?
- Czekałem aż zadzwonisz.. Ale teraz, kochanie zmykaj spać, bo w szkole będziesz nieprzytomna.
- Dobrze, kocie.
- Mogę cię odwieźć do szkoły?
- Jeśli chcesz.
- To będę o 7:30, ok?
- Będę czekać... - szepnęła Katty. - Kocham cię.
- Też cię kocham... Dobranoc.
- Dobranoc. - odpowiedziała dziewczyna i zakończyła połączenie, a Chris ustawił sobie budzik i odłożył telefon na stolik obok łóżka, po czym ułożył się wygodnie i zamknął oczy czekając na sen...
*
Obudziła się z ogromnym bólem głowy, który był zapewne spowodowany płaczem... Dziewczyna wstała z łóżka i natychmiast poszła do łazienki. Tam szybko wykonała wszystkie poranne czynności - łącznie z makijażem i fryzurą. Wyjęła jeszcze z szafki jakieś tabletki przeciwbólowe i wróciła do pokoju. Zażyła lekarstwo popijając wodą, którą miała w pokoju i podeszła do szafy. Po krótkim namyśle wybrała strój i przebrała się. Zabrała jeszcze telefon z łóżka i swoją torebkę, po czym nacisnęła klamkę i wyszła z pokoju. Kiedy opuściła pomieszczenie głęboko odetchnęła i 'przykleiła' uśmiech. Zaczynamy udawanie, że wszystko w porządku. - pomyślała i zeszła na dół.
- Hej. - powiedziała zostawiając w przedpokoju torbę i weszła do kuchni.
- Cześć. - odpowiedział z pełną buzią Matthew. - Tata zrobił pyszną jajecznicę.
- Tak, tak. Siadaj Katty, a ty nie gadaj z pełną buzią. - zaśmiał się Paul. Nałożył na talerz Katherine trochę jajecznicy i sam zajął miejsce przy stole... Po kilku minutach ciszę panującą w domu przerwał dzwonek do drzwi. Kate chciała wstać od stołu i pójść otworzyć, ale wyprzedził ją jej tata... - Skończ śniadanie, ja otworzę. - powiedział mężczyzna i wstał z zajmowanego miejsca. Po chwili otworzył drzwi i zobaczył uśmiechniętego chłopaka swojej córki.
- Dzień dobry. - powiedział grzecznie szatyn.
- Dzień dobry, Christian. Wejdź. - powiedział Paul witając się z chłopakiem. - Chodź, Kate jest w kuchni. - uśmiechnął się mężczyzna i wszedł do pomieszczenia.
- Cześć, Chris. - uśmiechnął się Matt.
- Cześć... Hej, kochanie. - powiedział chłopak i pocałował Kate w policzek, na co dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła. - Smacznego.
- Dziękuję, ale już skończyłam... Możemy jechać. - powiedziała i wstała od stołu, po czym wyszła z kuchni i założyła buty. Wzięła swoją torebkę i czekała na Chrisa, który po chwili stanął obok niej. - Wychodzimy już! Cześć! - krzyknęła Katty i razem z szatynem wyszła z domu.. - Chris?
- Tak, Katty?
- Możemy podjechać po Mię?
- Jasne, ale musisz mnie pokierować.
- Oczywiście. - uśmiechnęła się dziewczyna i wsiadła do samochodu chłopaka, po czym odjechali spod domu dziewczyny... - Tutaj w prawo, ten z czerwonym dachem jest Mii.
- Ok. Jesteśmy. - Chris zaparkował pod domem, a już po chwili przyjaciółka Katherine siedziała w jego samochodzie.
- Ratujecie mi życie. - zaśmiała się blondynka.
- Nie przesadzaj. - powiedziała Kate.
- To przecież nic takiego, Mia. - wtrącił się Chris i uśmiechnął się zerkając na nią we wstecznym lusterku. Po tej króciutkiej wymianie zdań nastąpiła cisza, ale wcale nie była krępująca. Dopiero, kiedy wjechali na plac szkolny odezwała się Mia.
- Katty, to ja poczekam przy wejściu.. Pa, Christian.
- Do zobaczenia. - powiedział chłopak, po czym obrócił się w stronę Katherine. - Miłego dnia.
- Tobie też miłego.
- Kocham cię.
- Wiem. Ja ciebie też. - szepnęła dziewczyna i pocałowała szatyna w usta. - Pa. - powiedziała i wysiadła z samochodu idąc w kierunku wejścia do szkoły i głęboko odetchnęła... Trzeba się przygotować na piekło.
*
powiem Wam, że nawet podoba mi się ten rozdział :3
a jaka jest Wasza opinia? mam nadzieję, że podobna do mojej :)
weekend się nam kończy :(
od jutra znowu szkoła :(
ale... byle do piątku, co? hahah
ale... byle do piątku, co? hahah
no, więc... MIŁEGO TYGODNIA, KOCHANI <3
i do następnego. :*
WERA.