Zaparkował pod domem Mii i obrócił się w stronę dziewczyny, a na jego twarzy uformował się szeroki uśmiech.
- Dziękuję za miłe popołudnie... I za kawę też. - powiedziała blondynka uśmiechając się do Matta.
- Cała przyjemność po mojej stronie.. Mam nadzieję, że niedługo to powtórzymy. Tym bardziej, że zostaję w mieście.
- Jak to zostajesz? A studia? - zapytała zaskoczona Mia.
- Przeniosłem się tutaj. Myślałem, że Kate ci mówiła.
- Nie, nic nie wspominała.. Cieszę się, że tutaj będziesz. - powiedziała, po czym przytuliła chłopaka.
- Ja też się cieszę. Głównie z tego powodu, że będę bliżej ciebie. - szepnął Matty ciągle tuląc dziewczynę do swojej klatki piersiowej, ale po kilku sekundach Mia się od niego odsunęła i zaskoczona spojrzała na niego.
- Matt.. Możesz mi wytłumaczyć o co tak dokładnie chodzi?
- Bo widzisz, Mia... Ja... - zaczął chłopak i podrapał się po karku. Niezręcznie. - Bo ja... - próbował kontynuować, ale przerwał mu telefon Mii.
- Przepraszam cię. Trener, muszę odebrać.. Pogadamy jeszcze o tym, pa Matty. - powiedziała i pocałowała bruneta w policzek, po czym szybko wysiadła z samochodu.
- Pa. - szepnął Matthew i głęboko odetchnął zaciskając dłonie na kierownicy. Przesiedział tak kilka sekund i odjechał...
***
- Hej, Kate.
- O, cześć Mia. - uśmiechnęła się brunetka, zamknęła swoją szafkę i przytuliła przyjaciółkę. - Gdzie Elizabeth?
- Poszła do toalety.. Jak wczorajsze popołudnie z twoim chłopakiem?
- Sympatycznie. - zaśmiała się dziewczyna. - Słyszałam, że Matt cię wczoraj odebrał z treningu.
- Tak, zdziwiło mnie to, ale... To słodkie. - powiedziała Mia, a na jej policzki wstąpiły delikatne rumieńce. - Ale mam wrażenie, że teraz będzie na mnie zły.
- Dlaczego?
- Kto będzie zły? - zapytała Bethy podchodząc do przyjaciółek. - Cześć, Mała. - powiedziała i przytuliła Katherine.
- Hej. Mój brat i właśnie chcę się dowiedzieć czemu ma być zły.
- Oj, bo chciał mi coś powiedzieć, a ja... W pewnym sensie uciekłam. - Mia przygryzła wargę. - Ale to przez mojego trenera, bo zadzwonił...
- Matt nie jest taki, że przez takie głupoty się obraża, spokojnie. - zapewniła Kate. - Co na pierwszej?
- Biologia. - westchnęła Elizabeth i delikatnie się skrzywiła.
- Ej, chodźcie.
- Co ty masz taki dobry humor od rana? - zdziwiła się szatynka.
- Nie wiem, tak jakoś. - wzruszyła ramionami Katty i z uśmiechem podążyła do klasy...
Siedziała w ostatniej ławce i niezbyt uważnie słuchała wykładu, zresztą nieciekawego wykładu, nauczyciela biologii. Nagle poczuła wibrację telefonu. Wyjęła go z kieszeni spodni i zamarła, kiedy zobaczyła nazwę kontaktu, od którego dostała wiadomość. Parker. Dziewczyna niepewnie otworzyła wiadomość i szybko ją przeczytała:
"Dzień dobry, Skarbie. Mam nadzieję, że jesteś gotowa na moją niespodziankę, którą pokażę Ci po lekcjach. Szczegóły podam Ci po naszej lekcji, więc nie uciekaj mi za szybko. :*"
- On jest obrzydliwy... I straszny. - pomyślała Kate i schowała telefon wracając do udawania, że jest zainteresowana tematem lekcji. Kilka minut później usłyszała dzwonek, więc szybko się spakowała i jako jedna z pierwszych wyszła z klasy. Jak najszybciej mogła wyszła przed szkołę i usiadła na jednej z ławek - musiała odetchnąć przed lekcją z Williamem. Oparła się wygodnie o oparcie ławki i przymknęła powieki wystawiając twarz do słońca. Po chwili poczuła, że ktoś przy niej staje, więc otworzyła oczy i natychmiast zauważyła ten szeroki uśmiech, który już gdzieś widziała.
- Ryan? - zapytała zaskoczona.
- A no ja. - uśmiechnął się chłopak. - Nie powinnaś być w środku?
- Powinnam, ale mam zaraz lekcję z ojcem Chrisa. - skrzywiła się dziewczyna.
- Nie lubisz go, co? - zaśmiał się Ry, a brunetka mu przytaknęła. - Wiesz, w sumie to ci się nie dziwię. Też za nim nie przepadałem, kiedy mnie uczył. Później się do niego przekonałem.
- Nie sądzę, żebym ja się do niego przekonała. - westchnęła Kate. - Ale co ty tak w ogóle tutaj robisz?
- Mam staż w sekretariacie, w zasadzie dzisiaj jest mój pierwszy dzień. - powiedział z uśmiechem. - Przez najbliższy miesiąc będziemy się widzieć praktycznie codziennie. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza.
- Ani trochę. - uśmiechnęła się Kate, a w tym samym momencie zadzwonił dzwonek na lekcję. - Dobra, chyba muszę iść. Pan profesor od pewnego czasu nie toleruje spóźnień. - skrzywiła się dziewczyna i niechętnie wstała z ławki, a zaraz po niej to samo uczynił Ryan.
- Coś nie tak, Kate?
- Nie, dlaczego tak myślisz?
- Nie wiem, po prostu... Jestem świadomy tego jaką przeszłość ma ojciec Chrisa i... Martwię się, zresztą nie tylko ja.
- Czyli ten staż jest też po to, żebyś mnie chronił? - zaśmiała się Katty.
- Nie, ale pamiętaj, że możesz na mnie liczyć.. A teraz leć już na tą lekcję. - zaśmiał się Ry, a Katherine szybko go przytuliła i pobiegła na literaturę...
Po zakończeniu lekcji podeszła do biurka Parkera i cierpliwie czekała aż na nią spojrzy. Bała się zostawać z nim sam na sam, ale jeszcze bardziej bała się mu sprzeciwić i wyjść z klasy...
- Jakiś problem, panno Walker? - zapytał z ironicznym uśmiechem nawet na nią nie patrząc.
- Nie, panie Parker. - powiedziała dziewczyna. - Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi? Nie możesz mi po prostu dać spokoju?
- Oj, nie radzę mówić takim tonem, skarbie. - szepnął i pokiwał głową, a po plecach Kate przeszedł nieprzyjemny dreszcz.. - Ale odpowiadając na twoje pytania. Nie mogę ci dać spokoju, bo mi się podobasz. Nie mogę cię tak po prostu zostawić. - uśmiechnął się Will i pogładził dziewczynę po policzku. - Chciałem cię gdzieś wczoraj zabrać, ale wybrałaś mojego syna. Mam nadzieję, że dzisiaj mi już nie odmówisz.
- Nigdzie z tobą nie pojadę.
- Pojedziesz, bo się mnie boisz.
- Cholera, aż tak to widać?! - warknęła w myślach Kate. - Nieprawda. Nie boję się ciebie.
- Mnie nie okłamiesz, skarbie.
- Nie mów tak do mnie! - krzyknęła, a po chwili poczuła dłoń Willa zakrywającą jej usta.
- Nie krzycz tak, bo ktoś może cię usłyszeć. - powiedział spokojnie i odsunął rękę od twarzy Katty. - No to jak, przejedziemy się gdzieś? - zapytał. Katherine nie wiedziała co ma powiedzieć. Czego by nie zrobiła to zrobi źle - jeśli się zgodzi może później tego żałować, a jeśli nie... może to nieść za sobą spore konsekwencje, nie wiadomo do czego Parker jest zdolny...
- Dobra, ale...
- Ciii... Będzie fajnie, obiecuję. - uśmiechnął się mężczyzna i nachylił się nad twarzą Kate, po czym mocno przycisnął swoje usta do jej...
*
Ostatni dzwonek.. Kate jak nigdy nie ucieszyła się z powodu zakończenia lekcji. Nie wiedziała, czego może się spodziewać po Williamie. Bała się, co było całkowicie uzasadnione... Dziewczyna spakowała swoje rzeczy do torby i dość wolno wyszła z sali.
- Co jest, Mała? - zapytała Elizabeth obejmując przyjaciółkę ramieniem.
- Nic. Zmęczona jestem. - wzruszyła ramionami Katherine i uśmiechnęła się delikatnie.
- Jesteś samochodem? - zapytała tym razem Mia, ale otrzymała przeczącą odpowiedź. - Podrzucić cię do domu?
- Nie, jeszcze muszę coś załatwić. A poza tym umówiłam się z Chrisem. Ale dziękuję za chęci.
- Nie ma sprawy. Bethy, jedziesz ze mną?
- Tak, tak.. To do jutra, Katty. - powiedziała szatynka i przytuliła dziewczynę, a po niej to samo uczyniła Mia, po czym obydwie wyszły ze szkoły... Kate odczekała kilka minut i, kiedy już była prawie pewna, że jej przyjaciółki opuściły dziedziniec szkoły, wyszła na zewnątrz. Od razu w oczy rzucił się jej samochód Parkera, który zaparkowany był przy samej bramie. Jak najwolniej tylko mogła podeszła do samochodu i niepewnie do niego wsiadła.
- Wolniej się nie dało? - warknął mężczyzna przekręcając kluczyki budząc tym silnik do życia.
- Jak widzisz nie... Możemy już jechać?
- Pasy.
- Jedźmy, proszę. - powiedziała brunetka i zapięła pasy, po czym wbiła wzrok w przednią szybę...
*
PRZEPRASZAM WAS ZA TO OPÓŹNIENIE! MAM NADZIEJĘ, ŻE WYBACZYCIE!
krótki i niezbyt dobry, ale cóż... niech już będzie.
pamiętajcie, kochani o KOMENTOWANIU <3
no i do następnego! :*
Wera. ♥
+ jak po pierwszym tygodniu w szkole? bardzo ciężko? :)