poniedziałek, 27 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 30.


- Kate... - powiedział, a dziewczyna zamarła. Poczuła jego ciepły oddech na karku i dłonie, które dotykały jej talii. - Coś nie tak? - szepnął całując ją we włosy.
- Nie, wszystko w porządku. - szepnęła przekręcając głowę w jego kierunku i delikatnie się uśmiechnęła. - Źle spałam.. Co robimy? - zapytała zarzucając ręce na szyję chłopaka i pocałowała go w policzek.
- A na co masz ochotę? - zapytał uśmiechając się szeroko.
- Może coś ugotujemy? Ryan nie będzie miał pewnie ochoty na gotowanie jak wróci z randki, a jeść coś trzeba.
- Wiesz, że mam dwie lewe ręce do gotowania.
- Nie może być tak źle. We dwójkę sobie poradzimy. - wzruszyła ramionami i podeszła do lodówki. Otworzyła ją i zajrzała do środka, po czym wyjęła kilka rzeczy i ułożyła je na blacie. - Robimy naleśniki ze szpinakiem. No, dalej...
- Wiesz, że cię kocham?
- Coś mi się obiło o uszy. - uśmiechnęła się Katherine. - To pomożesz mi, czy nie?
- Pomogę, pomogę. - uśmiechnął się Christian i pocałował dziewczynę w usta... 



*

          Siedzieli naprzeciwko siebie pogrążeni w rozmowie i popijali kawę. Czuli się nadzwyczaj komfortowo w swoim towarzystwie. Zdenerwowanie, które towarzyszyło im na początku spotkania uleciało, teraz napawali się swoją obecnością i słowami, które wypowiadali...
- Bethy, a pamiętasz tą imprezę mikołajkową u nas? - zapytał niepewnie Ry.
- Coś tam pamiętam.. A o co konkretnie chodzi? - zapytała z uśmiechem spoglądając w oczy chłopaka siedzącego naprzeciwko niej.
- Nie podpuszczaj mnie.. Dobrze wiesz o co mi chodzi. - zaśmiał się Ryan. - Poważnie mówiłaś?
- Wiesz.. Mimo, że byłam pijana.. Mówiłam poważnie. Naprawdę chciałam cię pocałować.
- Ja też tego chciałem.. Bardzo. - szepnął chłopak uśmiechając się.
- To może... - zaczęła Bethy wstając ze swojego miejsca i usiadła przy boku Ryana. - Skoro już wiemy, że oboje chcemy tego samego... - uśmiechnęła się gładząc dłoń chłopaka. - I, co najważniejsze, oboje jesteśmy trzeźwi i całkowicie wszystkiego świadomi. - mówiła wpatrując się w jego oczy i nachyliła się do jego ust.
- Jesteś pewna?
- Nigdy wcześniej nie byłam tak pewna.. - szepnęła, a Ryan nie potrzebował więcej słów. Dotknął policzka dziewczyny i nachylił się łącząc ich usta w pocałunku...



*

- No, jesteś w końcu. Jak randka? - zapytał Christian patrząc na przyjaciela, który był w bardzo dobrym humorze. Z jego ust nie schodził uśmiech. - Ryan, mówię do ciebie. - powiedział ze śmiechem.
- A nie widać? - zapytał chłopak spoglądając na Chrisa... - Było idealnie.
- Nie poznaję cię, nie zachowywałeś się tak. Nigdy.
- Ludzie się zmieniają. - wzruszył ramionami i wszedł do kuchni.
- Jesteś głodny? Są naleśniki ze szpinakiem, jeśli chcesz.
- Co? Czekaj, bo nie rozumiem.. Ty gotowałeś?
- Pomagałem.. Gotowała Katty. Nic się pod względem moich umiejętności kulinarnych nie zmieniło.
- Uff.. Już myślałem, że ktoś mi podmienił przyjaciela. - zaśmiał się Ryan... - Chris?
- Tak?
- Nie, Ry, nie możesz mu nic powiedzieć! - skarcił się w myślach. - Dalej mam jej 'pilnować'?
- Jeśli możesz. Byłbym wdzięczny. - powiedział i uśmiechnął się delikatnie. - Idę do siebie.. Do jutra. Dobranoc.
- Dobranoc...



***

"Ślicznie wyglądasz. To dla mnie? :*" - przeczytała wiadomość i podniosła wzrok spoglądając na Williama, który siedział za biurkiem i był pochłonięty czytaniem książki.
"Nie, nie dla Ciebie.. Możesz dać mi się skupić na sprawdzianie?!" - odpisała i powróciła do wypełniania testu, ale po chwili znowu poczuła wibrację telefonu. Odblokowała ekran i odczytała smsa: "Nie musisz się męczyć i tak masz już zaliczony ten sprawdzian na 5. :)" Zaskoczona dziewczyna spojrzała na Parkera i dostrzegła na jego twarzy szeroki uśmiech, po czym mężczyzna puścił jej oczko i ponownie wziął do ręki telefon wystukując - jak domyśliła się Kate - kolejną wiadomość. Dziewczyna wzięła do ręki swoją komórkę w tym samym momencie, w którym dostała smsa: "Zostań chwilę po lekcji. :*" Odetchnęła głęboko zastanawiając się co odpisać, ale po chwili postanowiła się zgodzić. "Później będę tego żałować, ale dobrze. Zostanę. Teraz daj mi spokój, chcę mimo wszystko dokończyć ten sprawdzian." - wysłała i teraz skupiła się tylko i wyłącznie na odpowiadaniu na pytania zawarte w teście...


- Nie możesz tego robić. - powiedziała stając przy biurku. Will spojrzał na nią i wstał z miejsca obejmując ją w talii, na co oddech Kate przyspieszył. Pocałował ją w czoło i popatrzył jej w oczy.
- Czego nie mogę robić? - zapytał zakładając kosmyk włosów dziewczyny za ucho.
- Mimo tego, co dzieje się między nami nie możesz zaliczać mi sprawdzianów na piątki, William! Nie jestem idealna, literatura nigdy nie była rzeczą, którą uwielbiałam i miałam bardzo dobre oceny. Niedługo ktoś się połapie w całej tej sytuacji... Poza tym, nie sądzę, żeby pisanie smsów do uczennicy było dobrym pomysłem. I to TAKICH smsów... Musimy to skończyć, Will. - westchnęła Katherine.
- Przecież to nic takiego.. Ale jeśli ci to przeszkadza to w porządku. Przepraszam. - uśmiechnął się i nachylił chcąc pocałować dziewczynę, ale ona odwróciła głowę.
- Muszę iść, mam matematykę. - powiedziała i chciała odejść, ale Parker złapał jej nadgarstek.
- Nie pożegnasz się? - zapytał z delikatnym wyrzutem.
- Do widzenia, profesorze. - Katherine uśmiechnęła się i spróbowała wyrwać rękę z uścisku mężczyzny, ale on tylko go wzmocnił, a jego oczy pociemniały.
- Nie takie pożegnanie miałem na myśli, skarbie. - warknął i pociągnął dziewczynę za nadgarstek tak, że uderzyła ciałem o jego klatkę piersiową. Objął ją mocno swoimi ramionami i wbił spojrzenie w jej usta.
- Muszę iść na lekcję, William. - szepnęła i przygryzła wargę.
- Przecież nie karzę ci nie iść, po prostu chcę, żebyś się ze mną pożegnała.
- Ale ja nie chcę. - powiedziała stanowczym tonem Kate, ale to nie do końca skończyło się dobrze. Dziewczyna poczuła piekący ból na jej policzku, a następnie wargi Parkera zaatakowały jej usta.
- Nie chciałem, żeby to tak wyglądało, ale mnie zdenerwowałaś, skarbie.. Trudno, musiałaś ponieść za to karę. - powiedział wzruszając ramionami. - Mam nadzieję, że to się już nie powtórzy, co?
- Jasne. - szepnęła Katty i pogładziła policzek, w który ją uderzył. - Mogę iść?
- Tak.. Miłego dnia, skarbie. - uśmiechnął się William i usiadł przy biurku..


*

- Cześć, mamo. - szepnęła i usiadła na ławeczce przy grobie. - Często tu ostatnio przychodzę. - westchnęła i włożyła ręce do kieszeni kurtki.. Wiał wiatr i było bardzo zimno, ale Kate to nie przeszkadzało. Musiała chwilę pobyć w samotności. Odpocząć. Nawet kosztem tego, że może przemarznąć i się rozchorować.. - Ciężko mi wiesz? Czasami myślę, że lepiej by mi było z tobą, tam na górze.. Ale wiem, że nie mogę tego zrobić tacie, Mattowi, Christianowi. A dziadkowie? Przecież oni też by się załamali.. - powiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy. Przyłożyła dłoń do policzka i skrzywiła się delikatnie. - Znowu to zrobił, wiesz? A ja się łudziłam, że to minęło i już mnie nie uderzy. Naprawdę.. Myślałam, że on tak na poważnie zmienił swoje nastawienie do mnie. Że naprawdę chce dla mnie jak najlepiej, że mu na mnie zależy.. Ale to chyba nieprawda, co, mamo? A wiesz co jest najgorsze? Im bardziej on mnie rani tym bardziej mnie do niego ciągnie.. Sama pcham się w to całe gówno z nim związane. Bo jetem taka głupia i chcę cierpieć. Mimo, że mnie to wykańcza... - poczuła jak z jej oczu wypłynęły łzy, więc szybko starła je wierzchem dłoni i wstała z ławki. - Tęsknię za tobą, bardzo.. Cholernie żałuję, że cię ze mną nie ma. Gdybyś była to wszystko pewnie wyglądałoby inaczej.. Przynajmniej mam nadzieję, że tak by było... - szepnęła, pogładziła opuszkami palców zdjęcie mamy i opuściła cmentarz...

*

krótki. wybaczcie.
okropnie się czuję, na nic lepszego nie było mnie stać, niestety.

jeśli chodzi o 31. rozdział to pojawi się 5. lub 6. maja! :)

kocham Was. nie zapomnijcie komentować! :*

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 29.


          Położyła się na łóżku twarz chowając w poduszce i głęboko odetchnęła. Do jej głowy powróciło wspomnienie tego, co wydarzyło się w łazience w domu rodziców Christiana. To nie powinno się wydarzyć! Nie wiedziała co nią wtedy kierowało. Nie wiedziała dlaczego.. Dlaczego pocałowała Williama.
- Jesteś głupia, Kate. Przeczysz sama sobie, a potem cierpisz i użalasz się nad sobą. - szepnęła do siebie i zaśmiała się ze swojej głupoty obracając się na plecy... - Trzeba coś z tym zrobić. Nie mogę się tak zachowywać. - pomyślała wpatrując się w sufit, który już powoli znikał w mroku, jaki wypełniał pokój dziewczyny. - Ale to jest silniejsze ode mnie. - westchnęła i przekręciła się na bok.. Leżała tak kilka minut w kompletnej ciszy aż w końcu zasnęła...


          Krople deszczu uderzały o parapet, a ona siedziała na kanapie w salonie okryta kocem. Dłonie ogrzewał jej kubek z gorącą czekoladą, a na ekranie telewizora wyświetlał się film. Nawet nie wiedziała jaki. Włączyła pierwszą lepszą płytę, chciała na chwilę odciąć się od jej życia i zagłębić się w inne - nawet jeśli było tylko fikcją.. Po kilku minutach, dokładnie w momencie, kiedy główni bohaterowie mieli się pocałować, w domu Kate rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
- Ciekawe kto to? Przecież tata i Matt mają klucze. - pomyślała i wstała z kanapy odkładając kubek na stolik i zatrzymała film, po czym wyszła z salonu, żeby otworzyć drzwi. Przekręciła zamek i nacisnęła klamkę, a przed nią ukazał się William. - Co ty tu robisz? - zapytała wpatrując się zaskoczona w mężczyznę. Ale on nic nie odpowiedział, wszedł do domu i zamknął za sobą drzwi nie spuszczając wzroku z oczu Katherine. Stanął niebezpiecznie blisko niej i uśmiechnął się dotykając policzka dziewczyny.
- Stęskniłem się. - szepnął do ucha Kate i delikatnie pocałował jej policzek. - Ty chyba też, skarbie. Nie widzieliśmy się cały tydzień. - powiedział nieco głośniej i tym razem jego usta spotkały się z lekko rozchylonymi wargami Kate. Ten pocałunek zaskoczył dziewczynę, nie wiedziała co ma robić, ale po kilku sekundach oderwała się od mężczyzny i wytarła usta wierzchem dłoni. - Coś nie tak?
- Wyjdź. - powiedziała stanowczo dziewczyna.
- Przecież dopiero przyszedłem, skarbie.
- Nie ważne. Wyjdź. Nie chcę cię w moim domu.. W moim życiu też! Wynoś się! - krzyknęła i otworzyła drzwi. - Nie będę więcej powtarzać.
- Katty... Skarbie, przecież...
- Dość William. Nigdy więcej tak do mnie nie mów! Wynocha! - krzyknęła szarpiąc za łokieć mężczyzny.. Will spojrzał na nią wrogim spojrzeniem, ale nie odezwał się ani słowem. Po prostu wyszedł. Kate stała oszołomiona przez kilkanaście sekund i wpatrywała się w zmniejszającą się sylwetkę Parkera, aż w końcu się otrząsnęła i zamknęła drzwi, po czym wróciła do salonu.. Wróciła do oglądania filmu, ale przeszkodził jej w tym telefon, który zasygnalizował przyjście wiadomości. Dziewczyna wzięła do ręki komórkę i odblokowała ekran, a jej oczom ukazała się wiadomość od Williama: "Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz, skarbie. Już kiedyś ci powiedziałem, że jeśli czegoś bardzo chcę to to dostaję. W końcu będziesz musiała się z tym pogodzić. Kiedyś i tak będziesz moja, bo wiem, że tego chcesz."
- No tak, mogłam się spodziewać, że tak łatwo nie będzie... - westchnęła odkładając telefon i napiła się - już zimnej - czekolady...



*

- I jak obiad u teściów? 
- Spokojnie.
- A coś więcej? Halo, Kate byłaś w towarzystwie dwóch przystojniaków, nic się nie działo? Żadnych pikantnych szczegółów? - dopytywała Bethy.
- Wiesz, Beth, całowałam się z Williamem w łazience... Nie, tego jej nie powiesz, Katherine. - pomyślała. - Tak właściwie to trzech, nie dwóch. - powiedziała kładąc się na łóżku.
- Trzech? Christian ma przystojnego brata, o którym nie wiem? A może to brat Williama?
- Jesteś głupia, Elizabeth. - zaśmiała się Kate. - O Ryanie mówię.
- Aaaa... 
- Coś nie tak?
- Nie, tylko... Zaprosił mnie na randkę, ale...
- Tylko mi nie mów, że się nie zgodziłaś! - powiedziała Katty i podniosła się siadając po turecku na łóżku.
- No właśnie tak. Nie zgodziłam się...

- Elizabeth Collins, nie poznaję cię! Dlaczego?! Przecież... Między wami coś ewidentnie jest!
- Właśnie dlatego.. Ryan nie wygląda na stałego w uczuciach. Nie chcę cierpieć. - westchnęła dziewczyna, a Kate pokręciła tylko głową.
- Masz do niego zadzwonić i powiedzieć, że się zgadzasz. Teraz.. On jest w tobie zakochany, Bethy!
- Uważaj, bo uwierzę..
- Uwierz. Od kilku tygodni nie gada o żadnej innej dziewczynie, tylko o tobie. Masz zadzwonić...
- Dobra, ale.. Jak coś pójdzie nie tak to nie odezwę się do ciebie do końca życia! - zażartowała Elizabeth.
- Też cię kocham. - powiedziała ze śmiechem Kate. - Daj znać kiedy ta randka.
- Jasne.. Pa.
- Pa, Bethy. - pożegnała się i odłożyła telefon na szafkę przy łóżku. Podeszła do okna i usiadła na parapecie wpatrując się w wolno spadające płatki śniegu.... Po kilku minutach ciszę w jej pokoju przerwało pukanie do drzwi. - Proszę! - powiedziała, a do pokoju wszedł Matt z tacą z dwoma parującymi kubkami, szklankami, sokiem i miską popcornu.
- Komedia czy film akcji? - zapytał z szerokim uśmiechem i usiadł na łóżku siostry.
- A może jedno i drugie?
- Jak sobie życzysz, księżniczko. - zaśmiał się chłopak. - To w takim razie co najpierw? - zapytał kładąc laptopa na łóżku.
- Komedia. - uśmiechnęła się Kate i ułożyła się wygodnie obok brata... 


***

          Podeszła do drzwi klasy i delikatnie zapukała, po czym nacisnęła klamkę i szarpnęła drzwiami otwierając je. Weszła do środka i jej wzrok natychmiast padł na wpatrującego się w nią Williama.
- Dzień dobry, profesorze. - uśmiechnęła się delikatnie, wiedząc, że to sprawi, że nie będzie na nią zły. - Przepraszam za spóźnienie. - dodała wpatrując się w oczy Willa.
- Dzień dobry, Kate. Nic się nie stało, zajmij swoje miejsce. - powiedział mężczyzna, wpisał coś do dziennika i wrócił do prowadzenia lekcji..
- Nie krzyczał. - powiedziała zdziwiona Mia.
- Co mu się stało? - zapytała Elizabeth zerkając na Parkera.
- Widocznie ma dobry dzień. - wzruszyła ramionami Kate. - W przeciwieństwie do mnie... Budzik mi nie zadzwonił, była pusta lodówka i nie zjadłam śniadania, a na dodatek akumulator w samochodzie mi się rozładował i musiałam biec do szkoły, a i tak się spóźniłam. - zaśmiała się i wbiła wzrok w tablicę.
- No, słońce, pech to cię dzisiaj nie opuszcza. - szepnęła Mia i również skupiła się na lekcji...
- To może... Kate. - na ziemię sprowadził dziewczynę głos Willa, który stanął obok niej i przeszywał ją spojrzeniem szarych tęczówek.
- Mógłby pan powtórzyć? Zamyśliłam się. - powiedziała nieco zmieszana dziewczyna.
- Musisz przestać bujać w obłokach, skar... panno Walker. - odchrząknął i rozglądnął się po klasie, ale chyba nikt nie był specjalnie przejęty tym, że o mały włos nie nazwał jej 'skarbem'. Spojrzał na Katty, a ona była wyraźnie przestraszona tym, co przed chwilą zaszło...
- To może ja, profesorze? Skoro Katherine nie słuchała... - odezwała się Sophie, klasowa prymuska.
- Dobrze, słuchamy.. - uśmiechnął się Will i poluzował krawat, który nagle zaczął go strasznie gnieść w szyję i wrócił do biurka...


*

- Co to było? - zapytała wchodząc bez pukania do klasy.
- Katty... - William wstał z krzesła i szybko podszedł do drzwi zamykając je na klucz. - O czym mówisz?
- Nazwałeś mnie skarbem. Przy całej klasie!
- Po pierwsze: nie krzycz. Po drugie: nie dokończyłem słowa. Po trzecie: nikt nawet się nie zorientował. Spokojnie, skarbie. - szepnął gładząc policzek dziewczyny, a ona pod wpływem tego dotyku przymknęła oczy.
- Chyba tylko ci się wydawało, że nie zwrócili na to uwagi.. Sophie dziwnie na mnie patrzy. - westchnęła Kate siadając na jednej z ławek. William podszedł do niej i stanął przed nią obejmując jej policzki dłońmi.
- Może jest mądra, ale na pewno nie pomyśli, że coś między nami jest. Nie martw się na zapas. - uśmiechnął się delikatnie... - Uśmiechnęłaś się dzisiaj do mnie. Bardzo miłe rozpoczęcie dnia, dziękuję. - powiedział całując Kate w policzek, na co wzruszyła ramionami i delikatnie przygryzła wargę.
- Nie ma za co. - szepnęła i uśmiechnęła się patrząc w oczy Parkera. - Czemu jesteś dla mnie taki miły?
- Bo jesteś grzeczna. - powiedział i krótko się zaśmiał. - A tak naprawdę to sam nie wiem... To chyba zależy od mojego humoru, a w ostatnim czasie jest on bardzo dobry.
- Dlaczego? - zapytała Kate i niekontrolowanie objęła mężczyznę rękami w pasie przez co przyciągnęła go jeszcze bliżej siebie.
- To chyba twoja zasługa, skarbie. - powiedział z uśmiechem i nachylił się całując dziewczynę w usta. A ona? Oddała pocałunek...


*

          Wyszła ze szkoły zakładając torebkę na ramię i włożyła ręce do kieszeni kurtki, po czym skierowała się do wyjścia ze szkolnego dziedzińca...
- Kate! - usłyszała za sobą, więc obróciła się i zauważyła machającego jej Ryana. Przystanęła i poczekała aż chłopak do niej podejdzie. - Hej. - uśmiechnął się i pocałował dziewczynę w policzek.
- Cześć. - odpowiedziała z uśmiechem.
- Zimno jest, podwiozę cię. - powiedział Ry i wskazał ręką swój samochód.
- Nie, przejdę się.. Muszę coś przemyśleć.
- Możemy przemyśleć wspólnie... Albo chociaż pogadać, a przemyślisz to później sama. No choooodź. Cały dzień nie miałem się do kogo odezwać, więc chociaż teraz z kimś pogadam. Proszę, Katty.
- No dobra, marudo. - zaśmiała się dziewczyna i wsiadła do samochodu chłopaka, a on sam zajął miejsce kierowcy...
- Co to za sprawa, którą chciałaś przemyśleć? Mogę wiedzieć? - zapytał zerkając na Kate i wyjechał spod szkoły.
- Ważna.
- Dobra, rozumiem. Mam nie pytać.
- Jakbyś mógł...
- Nie ma sprawy... Kate?
- Tak? - spojrzała na twarz chłopaka, która nie wyrażała żadnych emocji w tamtej chwili, ale po chwili wykrzywił ją dziwny grymas.
- Chyba nie chodzi o Parkera, co?
- Co, skąd ten pomysł? - zapytała przełykając głośno ślinę.
- Nie wiem, tak jakoś. Sorry, to było głupie. - wzruszył ramionami brunet. - Dobra, teraz z innej beczki. - powiedział i uśmiechnął się pod nosem.
- Ufff... Całe szczęście. - odetchnęła z ulgą Kate. Przynajmniej nie będzie musiała okłamywać Ryana. - O co chodzi?

- Elizabeth zgodziła się pójść ze mną na randkę. Postanowiliśmy iść do kina, tylko... Kompletnie nie wiem jaki film wybrać. Co ona lubi? Nie chcę się wygłupić, bo już kilka razy zdarzyło mi się nie trafić w gusta dziewczyn i...
- Nie przepada za typowo 'babskimi' filmami, więc komedia, horror, czy film akcji będzie ok.
- Dzięki. Przynajmniej nie zaliczę wpadki.
- Nie ma za co.. Gdybyś miał jeszcze jakieś pytania to chętnie odpowiem. Zależy mi na tym, żeby się wam udało. - uśmiechnęła się Kate patrząc na twarz Ryana, z której nie schodził uśmiech.
- Mi też. Cholernie bardzo. - powiedział chłopak i zatrzymał samochód pod domem Kate.
- Może wejdziesz na herbatę?
- Nie, muszę jeszcze odebrać twojego chłopaka z uczelni, bo pierdoła nie zatankowała samochodu.
- Ok. W takim razie do jutra, Ry. - uśmiechnęła się i złapała za klamkę, żeby otworzyć drzwi, ale zatrzymał ją uścisk na nadgarstku. - O co chodzi?
- Twoje... - szepnął chłopak i spojrzał na dłonie przyjaciółki, a dziewczyna podwinęła rękawy.
- Zadowolony?
- Pa, Katty. - uśmiechnął się przepraszająco i pocałował dziewczynę w policzek....


***

- Kręci mi się w głowie. (...)
- Ale tutaj duszno. (...)

- Możesz otworzyć okno? (...)

- Co ty robisz? (...)
- Nie, nie chcę! (...)
- Zostaw mnie! (...)
- Błagaam, przestań! (...)
- Nienawidzę cię! Jesteś potworem! (...)

- Byłaś cudowna, skarbie. Musimy kiedyś to powtórzyć. (...)


          Obudziła się w środku nocy zlana potem. Nie mogła złapać oddechu. Śnił jej się koszmar. Nie, to nawet nie był sen... Słyszała tylko swój głos. Najpierw spokojny, nieco senny. Później przerażony, płaczliwy... A na końcu ten szyderczy śmiech i męski głos... W dalszym ciągu odbijał się echem w jej głowie.
- Czy to się kiedyś skończy? - westchnęła i wstała z łóżka kierując się do łazienki.. Weszła do pomieszczenia i podeszła do lusterka zerkając na swoje odbicie. Miała zaczerwienione policzki, a włosy przykleiły się do jej twarzy. Nabrała w dłonie trochę chłodnej wody i obmyła nią twarz, po czym oparła się o umywalkę i głęboko oddychała. Nagle poczuła nieodpartą chęć sprawienia sobie bólu.. Wiedziała, że nie powinna, że obiecała to Ryanowi. Obiecała, że już nigdy więcej, że będzie się hamować, ale w tym momencie to się nie liczyło. Otworzyła kosmetyczkę i z bocznej kieszonki wyjęła przedmiot, który pozornie dawał jej ulgę.. Spojrzała na swój nadgarstek i przeciągnęła po nim żyletką robiąc niewielkie nacięcie. Jedna kreska. Druga. Trzecia... Zrobiła siedem. Zawahała się chwilę, ale po raz ostatni - ósmy - przejechała ostrą krawędzią żyletki po swojej skórze, a z jej oczu popłynęły łzy... - Nie potrafię radzić sobie z problemami. Nie chcę cierpieć, a sama dalej pcham się w tą chorą relację z Williamem. Głupszej i bardziej nieodpowiedzialnej osoby od siebie nie znam... I jeśli tak dalej pójdzie nie będę mogła poznać, bo prędzej się zabiję... - westchnęła i schowała żyletkę do kosmetyczki, po czym wyszła z łazienki wracając do łóżka...


*

nie wiem co dzieje się w mojej głowie.
w jednym momencie chcę, żeby między Kate a Willem było słodko, sielankowo
w innym mam ochotę, żeby ich relacja była chora, toksyczna, patologiczna
nie wiem o co chodzi...

a jaką relację Wy wolicie?
podpowiedzcie mi coś, bo zwariuję z moimi pomysłami.. muszę je ukierunkować na jeden tor.

środa, 8 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 28.


- Sypie śnieg. Matty, popatrz! - krzyknęła dziewczynka przyciskając nos do szyby. - Jak będzie go dużo to ulepimy bałwana? Proszę, powiedz, że ulepimy!
- Dobrze, Katty, ulepimy.. Chodź, bo dziadkowie przyjechali. Zaraz siadamy do stołu. - uśmiechnął się chłopak i złapał siostrę za rękę idąc z nią do jadalni.
- Kate, jak ty urosłaś. Chodź do mnie słoneczko. - kobieta wyciągnęła przed siebie ręce i po kilku sekundach tuliła do siebie wnuczkę. - Niedługo chłopcy się będą o ciebie bili. - zażartowała Maria.
- Mam nadzieję, że to niedługo będzie trwało jak najdłużej. - uśmiechnęła się Susan. - Tato, zamknij już to okno i siadamy do stołu. - dodała patrząc srogo na ojca, który dopalał papierosa.
- Dobrze, przepraszam. Już idę. - uśmiechnął się George i zamknął okno. - A ze mną to się nie przywitasz, kochanie? - ukucnął i rozłożył ramiona.
- Czeeeść dziadku! - krzyknęła Katherine i wtuliła się w klatkę piersiową mężczyzny. - Fuj, śmierdzisz. - pisnęła krzywiąc się, na co George zareagował śmiechem. - Ja koło ciebie, dobrze?
- Oczywiście. Siadamy... A twoi rodzice, Paul? Nie przyjadą?
- No właśnie, co z babcią Marią i dziadkiem Bob'em? - zapytał Matthew zajmując swoje miejsce przy stole.
- Właśnie przyjechali. - uśmiechnęła się Susan słysząc dzwonek do drzwi.
- To ja pójdę otworzyć. - Paul wstał od stołu i poszedł otworzyć drzwi, a już po kilku sekundach wszedł do jadalni razem ze swoimi rodzicami.
- Babcia, dziadek! - krzyknęła Katty i podbiegła do rodziców swojego taty mocno się do nich przytulając, a zaraz po niej to samo uczynił Matt.
- No, teraz jesteśmy w komplecie, więc możemy zaczynać. - uśmiechnęła się Susan...



- Kate? Halo, Kate, wróć do nas. - powiedział Matthew machając dłonią przed twarzą siostry.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Mówiliście coś do mnie? - zapytała dziewczyna spoglądając na siedzących przy stole dziadków, tatę i brata.
- Zastanawialiśmy się dlaczego nie zaprosiłaś swojego chłopaka. Chętnie byśmy go poznali. - uśmiechnęła się Maria.
- No, a Matt też jakoś ukrywa przed nami swoją ukochaną. Co się z wami dzieje, dzieciaki? - dodał Bob.
- Przecież znacie Mię.. Stwierdziłem, że Wigilię powinniśmy spędzić rodzinnie, więc jej nie zapraszałem. Gdybym wiedział, że tak będzie wam na tym zależeć to na pewno bym jej powiedział, żeby przyszła. - wytłumaczył Matt wzruszając ramionami.
- Dobrze, już się nie tłumacz. Nic się nie stało..
- A ja myślę, że jeszcze przyjdzie czas na poznanie Christiana, babciu.. Spędza Wigilię ze swoją rodziną, nie chciałam go od nich odrywać. - powiedziała Katherine i spojrzała na kobietę uśmiechając się ciepło. - Jeśli nie będzie wam to przeszkadzało, to odwiedzimy was w przyszły weekend, dobrze?
- Będzie nam bardzo miło, kochanie. - odezwał się Bob uśmiechając się promiennie. - Może twój brat też się pofatyguje?
- Nie wiem, zobaczymy. Pomyślę o tym. - powiedział z uśmiechem Matthew.
- Dobra, to może teraz pośpiewamy kolędy i rozdamy prezenty, co? - zaproponowała dziewczyna, a wszyscy na to przystali i przenieśli się do salonu...
- Katty? - szepnął Matt łapiąc siostrę za rękę. - Wszystko dobrze?
- Tak, czemu pytasz?
- Myślałaś o mamie, tak? - zapytał, a Kate przytaknęła.
- Wspominałam święta.. Kiedy byliśmy wszyscy razem. - uśmiechnęła się smutno.. - Nie ważne, chodźmy do salonu...
- Dobra.. A ty tak serio o tym weekendzie u dziadków?
- Jak najbardziej. Co strach cię obleciał?
- Mnie? Ani trochę. - zaśmiał się chłopak, a Katherine mu zawtórowała i razem weszli do salonu...



***

          Kate zeszła na dół dokładnie w tym samym momencie, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Dziewczyna chciała iść otworzyć, ale wyprzedził ją jej tata. Mężczyzna otworzył drzwi i na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, kiedy nie zobaczył przed sobą chłopaka swojej córki.
- Dzień dobry. Jestem Ryan, ja po Kate. - uśmiechnął się chłopak i podał rękę mężczyźnie.
- Dzień dobry. Wejdź, musisz jeszcze chwilkę poczekać. Wiesz.. kobiety. - zaśmiał się Paul i wpuścił chłopaka do środka.
- Hej Ry. - powiedziała z uśmiechem Katherine zakładając płaszcz. - Chris nie mówił, że ty przyjedziesz.
- No tak, nie było czasu, żeby cię uprzedzić. W ostatniej chwili okazało się, że nie może po ciebie przyjechać, bo jego mama zagoniła go do roboty. - zaśmiał się Ryan. - Więc zadzwonił do mnie, żebym cię zgarnął po drodze.
- Rozumiem.. To spał u rodziców?
- Tak. Musiał wczoraj coś wypić.. On tam prawie nigdy nie zostaje... Ale nie ważne. Gotowa?
- Jasne, możemy iść. - powiedziała z uśmiechem. - Tato, wychodzę już. Wrócę wieczorem, ale gdyby coś się zmieniło to dam znać.
- Ok, baw się dobrze, kochanie.
- Do widzenia. - pożegnał się Ryan i razem z przyjaciółką wyszedł z domu... - Chyba jednak nie jesteś gotowa, co? - zapytał, kiedy już siedzieli w samochodzie.
- Ty chyba też byś nie był... Boję się. - westchnęła opierając głowę o szybę samochodu.
- Nie musisz. Przecież ja tam będę. - uśmiechnął się delikatnie chłopak i potarł pokrzepiająco ramię Kate.
- Chyba tylko dlatego się na to zgodziłam.
- Będzie dobrze. - powiedział i zatrzymał się na czerwonym świetle. - Aha, prawie zapomniałem. Podciągnij rękawy.
- Serio, Ryan? Nie ufasz mi?
- Ufam, ale nie w tej kwestii. No dalej. - popatrzył wyczekująco na ręce Kate, a dziewczyna głęboko odetchnęła i spełniła prośbę chłopaka. - Dobra. Mam nadzieję, że po dzisiejszym obiedzie zostaną w takim samym stanie. - westchnął i zmienił bieg dociskając pedał gazu...


- Hej kochanie. - uśmiechnął się Christian, kiedy otworzył drzwi i zobaczył przed sobą Kate. Przytulił mocno dziewczynę i pocałował ją w policzek, po czym pomógł jej zdjąć płaszcz.. - Siema, Ry. Dziękuję. - dodał witając się z przyjacielem delikatnym uściskiem.
- Nie ma sprawy.. Tylko tata Kate patrzył na mnie jak na intruza, który porywa mu córkę. - zaśmiał się chłopak odwieszając swoją kurtkę w przedpokoju.
- Nieprawda. Nie znał cię to dlatego, ale na pewno cię polubił.. Mimo, że wasze spotkanie trwało trzy minuty. - zaśmiała się cicho Katherine, ale z jej twarzy natychmiast zniknął uśmiech, kiedy zauważyła Williama wychodzącego z salonu. - Dzień dobry. - powiedziała i z niemałym trudem przełknęła ślinę przez gulę, która powstała w jej gardle. Zerknęła na Ryana, a on uśmiechnął się do niej uspokajająco.
- Dzień dobry, Katherine. Miło cię znowu widzieć. - powiedział z uśmiechem mężczyzna i objął delikatnie brunetkę, a jej ciało oblał zimny pot. Strach.. A on przecież ją tylko objął... - Ryan. Dawno cię u nas nie było, chłopaku. - dodał Will i również obdarował chłopaka delikatnym uściskiem.
- Mam ostatnio dużo zajęć, trudno jest znaleźć czas na cokolwiek. - wzruszył ramionami brunet. - A gdzie pani Monic?
- Właśnie. Możesz po nią pójść? Poszła się przebrać.. Ja muszę wyłączyć piekarnik. - powiedział Christian zwracając się do ojca, który przytaknął i zaczął wchodzić po schodach. - Czujcie się jak u siebie, zaraz do was przyjdę. - dodał z uśmiechem i zniknął w kuchni..
- Wszystko dobrze, Katty? Zbladłaś. - zapytał z troską Ryan ciągnąc dziewczynę na kanapę.
- Nie.. To znaczy.. Sama nie wiem... On mnie tylko objął, Ry, a przestraszyło mnie to jakby co najmniej mnie uderzył. - westchnęła Kate przecierając twarz dłońmi.
- Będzie dobrze. Dzisiaj ci nic nie grozi. - uśmiechnął się delikatnie chłopak...
- Cześć, dzieciaki. - powiedziała Monic wchodząc do salonu. - Jak dobrze was widzieć. Cieszę się, że przyszliście. - uśmiechnęła się i przytuliła Kate, a później Ryana. - Katherine, co u ciebie?
- Wszystko dobrze, proszę... Eee... Monic. - uśmiechnęła się nieco zmieszana.
- To dobrze. Ryan, a u ciebie? Musisz częściej wpadać, bo już prawie zapomniałam jak wyglądasz. Kiedyś bywałeś tutaj codziennie.
- U mnie też w porządku. To przez ten ogrom obowiązków, wie pani jak to jest..
- Tylko nie pani, dobrze? Czuję się wtedy strasznie staro. - zaśmiała się kobieta.
- Przepraszam, ale trochę mi niezręcznie..
- Katty się już nauczyła, musisz wziąć z niej przykład... Christian, wszystko gotowe?
- Tak, mamo! Możemy siadać. - powiedział i wszedł do salonu, po czym objął Kate i podprowadził ją do stołu odsuwając dla niej krzesło, na którym usiadła, a on sam zajął miejsce po jej prawej stronie, natomiast Ryan usiadł po lewej stronie dziewczyny.. Kiedy William zajął miejsce dokładnie naprzeciwko brunetki od razu dało się zauważyć, że nieco się spięła..
- Spokojnie, Katty.. - szepnął Ry i uśmiechnął się delikatnie, na co dziewczyna przytaknęła i odwzajemniła uśmiech starając się unikać przeszywającego spojrzenia Williama...


- Hej, skarbie. - szepnął obejmując dziewczynę w pasie i pocałował ją w szyję. Kate zamarła i nie mogła się ruszyć. Ciągle wpatrywała się w lustrzane odbicie mężczyzny, którego się panicznie bała, a który stał za nią w łazience i obejmował ją w pasie. - Nie bój się mnie.. - powiedział Will i uśmiechnął się spoglądając w lustro. - Zobacz jak pięknie razem wyglądamy. Szkoda, że nie mam ze sobą telefonu, zrobiłbym nam zdjęcie.
- Puść mnie. - szepnęła Katherine i spróbowała strącić dłonie Williama ze swojej talii, ale im więcej siły w to wkładała tym bardziej mężczyzna zacieśniał uścisk.
- Nie uciekaj mi, skarbie. Tęskniłem za tobą..
- Will... - jęknęła z bezradności Kate i poddała się jego uściskowi. Parker obrócił dziewczynę przodem do siebie i ułożył dłonie na jej policzkach i posłał jej uśmiech..
- Kate, wszystko w porządku? - zza drzwi dobiegł głos Ryana, po czym delikatnie zapukał.. Dziewczyna spojrzała przerażona na twarz Williama, a następnie przeniosła wzrok na drzwi i znowu wróciła do mężczyzny, który kiwnął głową... - Kate? - zapytał ponownie Ryan. Coraz bardziej się denerwował...

- Tak. Zaraz do was wracam. - powiedziała próbując opanować drżenie głosu.
- Dobrze, tylko się pospiesz, bo mama Chrisa przyniosła ciasto, które jest przepyszne i możesz nie mieć okazji go spróbować. - powiedział Ry i cicho się zaśmiał.
- Zostaw mi kawałek.
- Dobra, postaram się. - powiedział i odszedł..
- Grzeczna dziewczynka. - uśmiechnął się Will gładząc policzki Katherine. - Uśmiechnij się, uwielbiam twój uśmiech. - powiedział podnosząc kciukami kąciki ust dziewczyny. - No, dalej, jeden uśmiech i się zmywam. Dam ci wtedy już dzisiaj spokój, skarbie, obiecuję.
- Szkoda, że tylko dzisiaj. - pomyślała dziewczyna i przymknęła oczy. - 1... 2... 3... 4... 5... - odliczyła w myślach i otworzyła oczy spoglądając na twarz Willa, która była niebezpiecznie blisko niej. - Pieprzyć konsekwencje. - pomyślała i zmusiła się do uśmiechu, po czym ułożyła dłonie na karku Williama i musnęła jego usta. Zaskoczony tym ruchem mężczyzna nie wiedział co ma robić, ale po kilku sekundach oderwał się od dziewczyny i spojrzał w jej oczy, w których czaił się strach. Uśmiechnął się do niej i przyciągnął mocno do siebie.
- Nie myślałem, że zrobisz to pierwsza, skarbie. - powiedział i tym razem sam wpił się w jej wargi...  



*

O MÓJ BOŻE, KATE, COŚ TY ZROBIŁA?!

chyba jest ok, co? mam taką nadzieję przynajmniej :*

do następnego, skarby! ♥