środa, 8 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 28.


- Sypie śnieg. Matty, popatrz! - krzyknęła dziewczynka przyciskając nos do szyby. - Jak będzie go dużo to ulepimy bałwana? Proszę, powiedz, że ulepimy!
- Dobrze, Katty, ulepimy.. Chodź, bo dziadkowie przyjechali. Zaraz siadamy do stołu. - uśmiechnął się chłopak i złapał siostrę za rękę idąc z nią do jadalni.
- Kate, jak ty urosłaś. Chodź do mnie słoneczko. - kobieta wyciągnęła przed siebie ręce i po kilku sekundach tuliła do siebie wnuczkę. - Niedługo chłopcy się będą o ciebie bili. - zażartowała Maria.
- Mam nadzieję, że to niedługo będzie trwało jak najdłużej. - uśmiechnęła się Susan. - Tato, zamknij już to okno i siadamy do stołu. - dodała patrząc srogo na ojca, który dopalał papierosa.
- Dobrze, przepraszam. Już idę. - uśmiechnął się George i zamknął okno. - A ze mną to się nie przywitasz, kochanie? - ukucnął i rozłożył ramiona.
- Czeeeść dziadku! - krzyknęła Katherine i wtuliła się w klatkę piersiową mężczyzny. - Fuj, śmierdzisz. - pisnęła krzywiąc się, na co George zareagował śmiechem. - Ja koło ciebie, dobrze?
- Oczywiście. Siadamy... A twoi rodzice, Paul? Nie przyjadą?
- No właśnie, co z babcią Marią i dziadkiem Bob'em? - zapytał Matthew zajmując swoje miejsce przy stole.
- Właśnie przyjechali. - uśmiechnęła się Susan słysząc dzwonek do drzwi.
- To ja pójdę otworzyć. - Paul wstał od stołu i poszedł otworzyć drzwi, a już po kilku sekundach wszedł do jadalni razem ze swoimi rodzicami.
- Babcia, dziadek! - krzyknęła Katty i podbiegła do rodziców swojego taty mocno się do nich przytulając, a zaraz po niej to samo uczynił Matt.
- No, teraz jesteśmy w komplecie, więc możemy zaczynać. - uśmiechnęła się Susan...



- Kate? Halo, Kate, wróć do nas. - powiedział Matthew machając dłonią przed twarzą siostry.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Mówiliście coś do mnie? - zapytała dziewczyna spoglądając na siedzących przy stole dziadków, tatę i brata.
- Zastanawialiśmy się dlaczego nie zaprosiłaś swojego chłopaka. Chętnie byśmy go poznali. - uśmiechnęła się Maria.
- No, a Matt też jakoś ukrywa przed nami swoją ukochaną. Co się z wami dzieje, dzieciaki? - dodał Bob.
- Przecież znacie Mię.. Stwierdziłem, że Wigilię powinniśmy spędzić rodzinnie, więc jej nie zapraszałem. Gdybym wiedział, że tak będzie wam na tym zależeć to na pewno bym jej powiedział, żeby przyszła. - wytłumaczył Matt wzruszając ramionami.
- Dobrze, już się nie tłumacz. Nic się nie stało..
- A ja myślę, że jeszcze przyjdzie czas na poznanie Christiana, babciu.. Spędza Wigilię ze swoją rodziną, nie chciałam go od nich odrywać. - powiedziała Katherine i spojrzała na kobietę uśmiechając się ciepło. - Jeśli nie będzie wam to przeszkadzało, to odwiedzimy was w przyszły weekend, dobrze?
- Będzie nam bardzo miło, kochanie. - odezwał się Bob uśmiechając się promiennie. - Może twój brat też się pofatyguje?
- Nie wiem, zobaczymy. Pomyślę o tym. - powiedział z uśmiechem Matthew.
- Dobra, to może teraz pośpiewamy kolędy i rozdamy prezenty, co? - zaproponowała dziewczyna, a wszyscy na to przystali i przenieśli się do salonu...
- Katty? - szepnął Matt łapiąc siostrę za rękę. - Wszystko dobrze?
- Tak, czemu pytasz?
- Myślałaś o mamie, tak? - zapytał, a Kate przytaknęła.
- Wspominałam święta.. Kiedy byliśmy wszyscy razem. - uśmiechnęła się smutno.. - Nie ważne, chodźmy do salonu...
- Dobra.. A ty tak serio o tym weekendzie u dziadków?
- Jak najbardziej. Co strach cię obleciał?
- Mnie? Ani trochę. - zaśmiał się chłopak, a Katherine mu zawtórowała i razem weszli do salonu...



***

          Kate zeszła na dół dokładnie w tym samym momencie, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Dziewczyna chciała iść otworzyć, ale wyprzedził ją jej tata. Mężczyzna otworzył drzwi i na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, kiedy nie zobaczył przed sobą chłopaka swojej córki.
- Dzień dobry. Jestem Ryan, ja po Kate. - uśmiechnął się chłopak i podał rękę mężczyźnie.
- Dzień dobry. Wejdź, musisz jeszcze chwilkę poczekać. Wiesz.. kobiety. - zaśmiał się Paul i wpuścił chłopaka do środka.
- Hej Ry. - powiedziała z uśmiechem Katherine zakładając płaszcz. - Chris nie mówił, że ty przyjedziesz.
- No tak, nie było czasu, żeby cię uprzedzić. W ostatniej chwili okazało się, że nie może po ciebie przyjechać, bo jego mama zagoniła go do roboty. - zaśmiał się Ryan. - Więc zadzwonił do mnie, żebym cię zgarnął po drodze.
- Rozumiem.. To spał u rodziców?
- Tak. Musiał wczoraj coś wypić.. On tam prawie nigdy nie zostaje... Ale nie ważne. Gotowa?
- Jasne, możemy iść. - powiedziała z uśmiechem. - Tato, wychodzę już. Wrócę wieczorem, ale gdyby coś się zmieniło to dam znać.
- Ok, baw się dobrze, kochanie.
- Do widzenia. - pożegnał się Ryan i razem z przyjaciółką wyszedł z domu... - Chyba jednak nie jesteś gotowa, co? - zapytał, kiedy już siedzieli w samochodzie.
- Ty chyba też byś nie był... Boję się. - westchnęła opierając głowę o szybę samochodu.
- Nie musisz. Przecież ja tam będę. - uśmiechnął się delikatnie chłopak i potarł pokrzepiająco ramię Kate.
- Chyba tylko dlatego się na to zgodziłam.
- Będzie dobrze. - powiedział i zatrzymał się na czerwonym świetle. - Aha, prawie zapomniałem. Podciągnij rękawy.
- Serio, Ryan? Nie ufasz mi?
- Ufam, ale nie w tej kwestii. No dalej. - popatrzył wyczekująco na ręce Kate, a dziewczyna głęboko odetchnęła i spełniła prośbę chłopaka. - Dobra. Mam nadzieję, że po dzisiejszym obiedzie zostaną w takim samym stanie. - westchnął i zmienił bieg dociskając pedał gazu...


- Hej kochanie. - uśmiechnął się Christian, kiedy otworzył drzwi i zobaczył przed sobą Kate. Przytulił mocno dziewczynę i pocałował ją w policzek, po czym pomógł jej zdjąć płaszcz.. - Siema, Ry. Dziękuję. - dodał witając się z przyjacielem delikatnym uściskiem.
- Nie ma sprawy.. Tylko tata Kate patrzył na mnie jak na intruza, który porywa mu córkę. - zaśmiał się chłopak odwieszając swoją kurtkę w przedpokoju.
- Nieprawda. Nie znał cię to dlatego, ale na pewno cię polubił.. Mimo, że wasze spotkanie trwało trzy minuty. - zaśmiała się cicho Katherine, ale z jej twarzy natychmiast zniknął uśmiech, kiedy zauważyła Williama wychodzącego z salonu. - Dzień dobry. - powiedziała i z niemałym trudem przełknęła ślinę przez gulę, która powstała w jej gardle. Zerknęła na Ryana, a on uśmiechnął się do niej uspokajająco.
- Dzień dobry, Katherine. Miło cię znowu widzieć. - powiedział z uśmiechem mężczyzna i objął delikatnie brunetkę, a jej ciało oblał zimny pot. Strach.. A on przecież ją tylko objął... - Ryan. Dawno cię u nas nie było, chłopaku. - dodał Will i również obdarował chłopaka delikatnym uściskiem.
- Mam ostatnio dużo zajęć, trudno jest znaleźć czas na cokolwiek. - wzruszył ramionami brunet. - A gdzie pani Monic?
- Właśnie. Możesz po nią pójść? Poszła się przebrać.. Ja muszę wyłączyć piekarnik. - powiedział Christian zwracając się do ojca, który przytaknął i zaczął wchodzić po schodach. - Czujcie się jak u siebie, zaraz do was przyjdę. - dodał z uśmiechem i zniknął w kuchni..
- Wszystko dobrze, Katty? Zbladłaś. - zapytał z troską Ryan ciągnąc dziewczynę na kanapę.
- Nie.. To znaczy.. Sama nie wiem... On mnie tylko objął, Ry, a przestraszyło mnie to jakby co najmniej mnie uderzył. - westchnęła Kate przecierając twarz dłońmi.
- Będzie dobrze. Dzisiaj ci nic nie grozi. - uśmiechnął się delikatnie chłopak...
- Cześć, dzieciaki. - powiedziała Monic wchodząc do salonu. - Jak dobrze was widzieć. Cieszę się, że przyszliście. - uśmiechnęła się i przytuliła Kate, a później Ryana. - Katherine, co u ciebie?
- Wszystko dobrze, proszę... Eee... Monic. - uśmiechnęła się nieco zmieszana.
- To dobrze. Ryan, a u ciebie? Musisz częściej wpadać, bo już prawie zapomniałam jak wyglądasz. Kiedyś bywałeś tutaj codziennie.
- U mnie też w porządku. To przez ten ogrom obowiązków, wie pani jak to jest..
- Tylko nie pani, dobrze? Czuję się wtedy strasznie staro. - zaśmiała się kobieta.
- Przepraszam, ale trochę mi niezręcznie..
- Katty się już nauczyła, musisz wziąć z niej przykład... Christian, wszystko gotowe?
- Tak, mamo! Możemy siadać. - powiedział i wszedł do salonu, po czym objął Kate i podprowadził ją do stołu odsuwając dla niej krzesło, na którym usiadła, a on sam zajął miejsce po jej prawej stronie, natomiast Ryan usiadł po lewej stronie dziewczyny.. Kiedy William zajął miejsce dokładnie naprzeciwko brunetki od razu dało się zauważyć, że nieco się spięła..
- Spokojnie, Katty.. - szepnął Ry i uśmiechnął się delikatnie, na co dziewczyna przytaknęła i odwzajemniła uśmiech starając się unikać przeszywającego spojrzenia Williama...


- Hej, skarbie. - szepnął obejmując dziewczynę w pasie i pocałował ją w szyję. Kate zamarła i nie mogła się ruszyć. Ciągle wpatrywała się w lustrzane odbicie mężczyzny, którego się panicznie bała, a który stał za nią w łazience i obejmował ją w pasie. - Nie bój się mnie.. - powiedział Will i uśmiechnął się spoglądając w lustro. - Zobacz jak pięknie razem wyglądamy. Szkoda, że nie mam ze sobą telefonu, zrobiłbym nam zdjęcie.
- Puść mnie. - szepnęła Katherine i spróbowała strącić dłonie Williama ze swojej talii, ale im więcej siły w to wkładała tym bardziej mężczyzna zacieśniał uścisk.
- Nie uciekaj mi, skarbie. Tęskniłem za tobą..
- Will... - jęknęła z bezradności Kate i poddała się jego uściskowi. Parker obrócił dziewczynę przodem do siebie i ułożył dłonie na jej policzkach i posłał jej uśmiech..
- Kate, wszystko w porządku? - zza drzwi dobiegł głos Ryana, po czym delikatnie zapukał.. Dziewczyna spojrzała przerażona na twarz Williama, a następnie przeniosła wzrok na drzwi i znowu wróciła do mężczyzny, który kiwnął głową... - Kate? - zapytał ponownie Ryan. Coraz bardziej się denerwował...

- Tak. Zaraz do was wracam. - powiedziała próbując opanować drżenie głosu.
- Dobrze, tylko się pospiesz, bo mama Chrisa przyniosła ciasto, które jest przepyszne i możesz nie mieć okazji go spróbować. - powiedział Ry i cicho się zaśmiał.
- Zostaw mi kawałek.
- Dobra, postaram się. - powiedział i odszedł..
- Grzeczna dziewczynka. - uśmiechnął się Will gładząc policzki Katherine. - Uśmiechnij się, uwielbiam twój uśmiech. - powiedział podnosząc kciukami kąciki ust dziewczyny. - No, dalej, jeden uśmiech i się zmywam. Dam ci wtedy już dzisiaj spokój, skarbie, obiecuję.
- Szkoda, że tylko dzisiaj. - pomyślała dziewczyna i przymknęła oczy. - 1... 2... 3... 4... 5... - odliczyła w myślach i otworzyła oczy spoglądając na twarz Willa, która była niebezpiecznie blisko niej. - Pieprzyć konsekwencje. - pomyślała i zmusiła się do uśmiechu, po czym ułożyła dłonie na karku Williama i musnęła jego usta. Zaskoczony tym ruchem mężczyzna nie wiedział co ma robić, ale po kilku sekundach oderwał się od dziewczyny i spojrzał w jej oczy, w których czaił się strach. Uśmiechnął się do niej i przyciągnął mocno do siebie.
- Nie myślałem, że zrobisz to pierwsza, skarbie. - powiedział i tym razem sam wpił się w jej wargi...  



*

O MÓJ BOŻE, KATE, COŚ TY ZROBIŁA?!

chyba jest ok, co? mam taką nadzieję przynajmniej :*

do następnego, skarby! ♥