poniedziałek, 20 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 29.


          Położyła się na łóżku twarz chowając w poduszce i głęboko odetchnęła. Do jej głowy powróciło wspomnienie tego, co wydarzyło się w łazience w domu rodziców Christiana. To nie powinno się wydarzyć! Nie wiedziała co nią wtedy kierowało. Nie wiedziała dlaczego.. Dlaczego pocałowała Williama.
- Jesteś głupia, Kate. Przeczysz sama sobie, a potem cierpisz i użalasz się nad sobą. - szepnęła do siebie i zaśmiała się ze swojej głupoty obracając się na plecy... - Trzeba coś z tym zrobić. Nie mogę się tak zachowywać. - pomyślała wpatrując się w sufit, który już powoli znikał w mroku, jaki wypełniał pokój dziewczyny. - Ale to jest silniejsze ode mnie. - westchnęła i przekręciła się na bok.. Leżała tak kilka minut w kompletnej ciszy aż w końcu zasnęła...


          Krople deszczu uderzały o parapet, a ona siedziała na kanapie w salonie okryta kocem. Dłonie ogrzewał jej kubek z gorącą czekoladą, a na ekranie telewizora wyświetlał się film. Nawet nie wiedziała jaki. Włączyła pierwszą lepszą płytę, chciała na chwilę odciąć się od jej życia i zagłębić się w inne - nawet jeśli było tylko fikcją.. Po kilku minutach, dokładnie w momencie, kiedy główni bohaterowie mieli się pocałować, w domu Kate rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
- Ciekawe kto to? Przecież tata i Matt mają klucze. - pomyślała i wstała z kanapy odkładając kubek na stolik i zatrzymała film, po czym wyszła z salonu, żeby otworzyć drzwi. Przekręciła zamek i nacisnęła klamkę, a przed nią ukazał się William. - Co ty tu robisz? - zapytała wpatrując się zaskoczona w mężczyznę. Ale on nic nie odpowiedział, wszedł do domu i zamknął za sobą drzwi nie spuszczając wzroku z oczu Katherine. Stanął niebezpiecznie blisko niej i uśmiechnął się dotykając policzka dziewczyny.
- Stęskniłem się. - szepnął do ucha Kate i delikatnie pocałował jej policzek. - Ty chyba też, skarbie. Nie widzieliśmy się cały tydzień. - powiedział nieco głośniej i tym razem jego usta spotkały się z lekko rozchylonymi wargami Kate. Ten pocałunek zaskoczył dziewczynę, nie wiedziała co ma robić, ale po kilku sekundach oderwała się od mężczyzny i wytarła usta wierzchem dłoni. - Coś nie tak?
- Wyjdź. - powiedziała stanowczo dziewczyna.
- Przecież dopiero przyszedłem, skarbie.
- Nie ważne. Wyjdź. Nie chcę cię w moim domu.. W moim życiu też! Wynoś się! - krzyknęła i otworzyła drzwi. - Nie będę więcej powtarzać.
- Katty... Skarbie, przecież...
- Dość William. Nigdy więcej tak do mnie nie mów! Wynocha! - krzyknęła szarpiąc za łokieć mężczyzny.. Will spojrzał na nią wrogim spojrzeniem, ale nie odezwał się ani słowem. Po prostu wyszedł. Kate stała oszołomiona przez kilkanaście sekund i wpatrywała się w zmniejszającą się sylwetkę Parkera, aż w końcu się otrząsnęła i zamknęła drzwi, po czym wróciła do salonu.. Wróciła do oglądania filmu, ale przeszkodził jej w tym telefon, który zasygnalizował przyjście wiadomości. Dziewczyna wzięła do ręki komórkę i odblokowała ekran, a jej oczom ukazała się wiadomość od Williama: "Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz, skarbie. Już kiedyś ci powiedziałem, że jeśli czegoś bardzo chcę to to dostaję. W końcu będziesz musiała się z tym pogodzić. Kiedyś i tak będziesz moja, bo wiem, że tego chcesz."
- No tak, mogłam się spodziewać, że tak łatwo nie będzie... - westchnęła odkładając telefon i napiła się - już zimnej - czekolady...



*

- I jak obiad u teściów? 
- Spokojnie.
- A coś więcej? Halo, Kate byłaś w towarzystwie dwóch przystojniaków, nic się nie działo? Żadnych pikantnych szczegółów? - dopytywała Bethy.
- Wiesz, Beth, całowałam się z Williamem w łazience... Nie, tego jej nie powiesz, Katherine. - pomyślała. - Tak właściwie to trzech, nie dwóch. - powiedziała kładąc się na łóżku.
- Trzech? Christian ma przystojnego brata, o którym nie wiem? A może to brat Williama?
- Jesteś głupia, Elizabeth. - zaśmiała się Kate. - O Ryanie mówię.
- Aaaa... 
- Coś nie tak?
- Nie, tylko... Zaprosił mnie na randkę, ale...
- Tylko mi nie mów, że się nie zgodziłaś! - powiedziała Katty i podniosła się siadając po turecku na łóżku.
- No właśnie tak. Nie zgodziłam się...

- Elizabeth Collins, nie poznaję cię! Dlaczego?! Przecież... Między wami coś ewidentnie jest!
- Właśnie dlatego.. Ryan nie wygląda na stałego w uczuciach. Nie chcę cierpieć. - westchnęła dziewczyna, a Kate pokręciła tylko głową.
- Masz do niego zadzwonić i powiedzieć, że się zgadzasz. Teraz.. On jest w tobie zakochany, Bethy!
- Uważaj, bo uwierzę..
- Uwierz. Od kilku tygodni nie gada o żadnej innej dziewczynie, tylko o tobie. Masz zadzwonić...
- Dobra, ale.. Jak coś pójdzie nie tak to nie odezwę się do ciebie do końca życia! - zażartowała Elizabeth.
- Też cię kocham. - powiedziała ze śmiechem Kate. - Daj znać kiedy ta randka.
- Jasne.. Pa.
- Pa, Bethy. - pożegnała się i odłożyła telefon na szafkę przy łóżku. Podeszła do okna i usiadła na parapecie wpatrując się w wolno spadające płatki śniegu.... Po kilku minutach ciszę w jej pokoju przerwało pukanie do drzwi. - Proszę! - powiedziała, a do pokoju wszedł Matt z tacą z dwoma parującymi kubkami, szklankami, sokiem i miską popcornu.
- Komedia czy film akcji? - zapytał z szerokim uśmiechem i usiadł na łóżku siostry.
- A może jedno i drugie?
- Jak sobie życzysz, księżniczko. - zaśmiał się chłopak. - To w takim razie co najpierw? - zapytał kładąc laptopa na łóżku.
- Komedia. - uśmiechnęła się Kate i ułożyła się wygodnie obok brata... 


***

          Podeszła do drzwi klasy i delikatnie zapukała, po czym nacisnęła klamkę i szarpnęła drzwiami otwierając je. Weszła do środka i jej wzrok natychmiast padł na wpatrującego się w nią Williama.
- Dzień dobry, profesorze. - uśmiechnęła się delikatnie, wiedząc, że to sprawi, że nie będzie na nią zły. - Przepraszam za spóźnienie. - dodała wpatrując się w oczy Willa.
- Dzień dobry, Kate. Nic się nie stało, zajmij swoje miejsce. - powiedział mężczyzna, wpisał coś do dziennika i wrócił do prowadzenia lekcji..
- Nie krzyczał. - powiedziała zdziwiona Mia.
- Co mu się stało? - zapytała Elizabeth zerkając na Parkera.
- Widocznie ma dobry dzień. - wzruszyła ramionami Kate. - W przeciwieństwie do mnie... Budzik mi nie zadzwonił, była pusta lodówka i nie zjadłam śniadania, a na dodatek akumulator w samochodzie mi się rozładował i musiałam biec do szkoły, a i tak się spóźniłam. - zaśmiała się i wbiła wzrok w tablicę.
- No, słońce, pech to cię dzisiaj nie opuszcza. - szepnęła Mia i również skupiła się na lekcji...
- To może... Kate. - na ziemię sprowadził dziewczynę głos Willa, który stanął obok niej i przeszywał ją spojrzeniem szarych tęczówek.
- Mógłby pan powtórzyć? Zamyśliłam się. - powiedziała nieco zmieszana dziewczyna.
- Musisz przestać bujać w obłokach, skar... panno Walker. - odchrząknął i rozglądnął się po klasie, ale chyba nikt nie był specjalnie przejęty tym, że o mały włos nie nazwał jej 'skarbem'. Spojrzał na Katty, a ona była wyraźnie przestraszona tym, co przed chwilą zaszło...
- To może ja, profesorze? Skoro Katherine nie słuchała... - odezwała się Sophie, klasowa prymuska.
- Dobrze, słuchamy.. - uśmiechnął się Will i poluzował krawat, który nagle zaczął go strasznie gnieść w szyję i wrócił do biurka...


*

- Co to było? - zapytała wchodząc bez pukania do klasy.
- Katty... - William wstał z krzesła i szybko podszedł do drzwi zamykając je na klucz. - O czym mówisz?
- Nazwałeś mnie skarbem. Przy całej klasie!
- Po pierwsze: nie krzycz. Po drugie: nie dokończyłem słowa. Po trzecie: nikt nawet się nie zorientował. Spokojnie, skarbie. - szepnął gładząc policzek dziewczyny, a ona pod wpływem tego dotyku przymknęła oczy.
- Chyba tylko ci się wydawało, że nie zwrócili na to uwagi.. Sophie dziwnie na mnie patrzy. - westchnęła Kate siadając na jednej z ławek. William podszedł do niej i stanął przed nią obejmując jej policzki dłońmi.
- Może jest mądra, ale na pewno nie pomyśli, że coś między nami jest. Nie martw się na zapas. - uśmiechnął się delikatnie... - Uśmiechnęłaś się dzisiaj do mnie. Bardzo miłe rozpoczęcie dnia, dziękuję. - powiedział całując Kate w policzek, na co wzruszyła ramionami i delikatnie przygryzła wargę.
- Nie ma za co. - szepnęła i uśmiechnęła się patrząc w oczy Parkera. - Czemu jesteś dla mnie taki miły?
- Bo jesteś grzeczna. - powiedział i krótko się zaśmiał. - A tak naprawdę to sam nie wiem... To chyba zależy od mojego humoru, a w ostatnim czasie jest on bardzo dobry.
- Dlaczego? - zapytała Kate i niekontrolowanie objęła mężczyznę rękami w pasie przez co przyciągnęła go jeszcze bliżej siebie.
- To chyba twoja zasługa, skarbie. - powiedział z uśmiechem i nachylił się całując dziewczynę w usta. A ona? Oddała pocałunek...


*

          Wyszła ze szkoły zakładając torebkę na ramię i włożyła ręce do kieszeni kurtki, po czym skierowała się do wyjścia ze szkolnego dziedzińca...
- Kate! - usłyszała za sobą, więc obróciła się i zauważyła machającego jej Ryana. Przystanęła i poczekała aż chłopak do niej podejdzie. - Hej. - uśmiechnął się i pocałował dziewczynę w policzek.
- Cześć. - odpowiedziała z uśmiechem.
- Zimno jest, podwiozę cię. - powiedział Ry i wskazał ręką swój samochód.
- Nie, przejdę się.. Muszę coś przemyśleć.
- Możemy przemyśleć wspólnie... Albo chociaż pogadać, a przemyślisz to później sama. No choooodź. Cały dzień nie miałem się do kogo odezwać, więc chociaż teraz z kimś pogadam. Proszę, Katty.
- No dobra, marudo. - zaśmiała się dziewczyna i wsiadła do samochodu chłopaka, a on sam zajął miejsce kierowcy...
- Co to za sprawa, którą chciałaś przemyśleć? Mogę wiedzieć? - zapytał zerkając na Kate i wyjechał spod szkoły.
- Ważna.
- Dobra, rozumiem. Mam nie pytać.
- Jakbyś mógł...
- Nie ma sprawy... Kate?
- Tak? - spojrzała na twarz chłopaka, która nie wyrażała żadnych emocji w tamtej chwili, ale po chwili wykrzywił ją dziwny grymas.
- Chyba nie chodzi o Parkera, co?
- Co, skąd ten pomysł? - zapytała przełykając głośno ślinę.
- Nie wiem, tak jakoś. Sorry, to było głupie. - wzruszył ramionami brunet. - Dobra, teraz z innej beczki. - powiedział i uśmiechnął się pod nosem.
- Ufff... Całe szczęście. - odetchnęła z ulgą Kate. Przynajmniej nie będzie musiała okłamywać Ryana. - O co chodzi?

- Elizabeth zgodziła się pójść ze mną na randkę. Postanowiliśmy iść do kina, tylko... Kompletnie nie wiem jaki film wybrać. Co ona lubi? Nie chcę się wygłupić, bo już kilka razy zdarzyło mi się nie trafić w gusta dziewczyn i...
- Nie przepada za typowo 'babskimi' filmami, więc komedia, horror, czy film akcji będzie ok.
- Dzięki. Przynajmniej nie zaliczę wpadki.
- Nie ma za co.. Gdybyś miał jeszcze jakieś pytania to chętnie odpowiem. Zależy mi na tym, żeby się wam udało. - uśmiechnęła się Kate patrząc na twarz Ryana, z której nie schodził uśmiech.
- Mi też. Cholernie bardzo. - powiedział chłopak i zatrzymał samochód pod domem Kate.
- Może wejdziesz na herbatę?
- Nie, muszę jeszcze odebrać twojego chłopaka z uczelni, bo pierdoła nie zatankowała samochodu.
- Ok. W takim razie do jutra, Ry. - uśmiechnęła się i złapała za klamkę, żeby otworzyć drzwi, ale zatrzymał ją uścisk na nadgarstku. - O co chodzi?
- Twoje... - szepnął chłopak i spojrzał na dłonie przyjaciółki, a dziewczyna podwinęła rękawy.
- Zadowolony?
- Pa, Katty. - uśmiechnął się przepraszająco i pocałował dziewczynę w policzek....


***

- Kręci mi się w głowie. (...)
- Ale tutaj duszno. (...)

- Możesz otworzyć okno? (...)

- Co ty robisz? (...)
- Nie, nie chcę! (...)
- Zostaw mnie! (...)
- Błagaam, przestań! (...)
- Nienawidzę cię! Jesteś potworem! (...)

- Byłaś cudowna, skarbie. Musimy kiedyś to powtórzyć. (...)


          Obudziła się w środku nocy zlana potem. Nie mogła złapać oddechu. Śnił jej się koszmar. Nie, to nawet nie był sen... Słyszała tylko swój głos. Najpierw spokojny, nieco senny. Później przerażony, płaczliwy... A na końcu ten szyderczy śmiech i męski głos... W dalszym ciągu odbijał się echem w jej głowie.
- Czy to się kiedyś skończy? - westchnęła i wstała z łóżka kierując się do łazienki.. Weszła do pomieszczenia i podeszła do lusterka zerkając na swoje odbicie. Miała zaczerwienione policzki, a włosy przykleiły się do jej twarzy. Nabrała w dłonie trochę chłodnej wody i obmyła nią twarz, po czym oparła się o umywalkę i głęboko oddychała. Nagle poczuła nieodpartą chęć sprawienia sobie bólu.. Wiedziała, że nie powinna, że obiecała to Ryanowi. Obiecała, że już nigdy więcej, że będzie się hamować, ale w tym momencie to się nie liczyło. Otworzyła kosmetyczkę i z bocznej kieszonki wyjęła przedmiot, który pozornie dawał jej ulgę.. Spojrzała na swój nadgarstek i przeciągnęła po nim żyletką robiąc niewielkie nacięcie. Jedna kreska. Druga. Trzecia... Zrobiła siedem. Zawahała się chwilę, ale po raz ostatni - ósmy - przejechała ostrą krawędzią żyletki po swojej skórze, a z jej oczu popłynęły łzy... - Nie potrafię radzić sobie z problemami. Nie chcę cierpieć, a sama dalej pcham się w tą chorą relację z Williamem. Głupszej i bardziej nieodpowiedzialnej osoby od siebie nie znam... I jeśli tak dalej pójdzie nie będę mogła poznać, bo prędzej się zabiję... - westchnęła i schowała żyletkę do kosmetyczki, po czym wyszła z łazienki wracając do łóżka...


*

nie wiem co dzieje się w mojej głowie.
w jednym momencie chcę, żeby między Kate a Willem było słodko, sielankowo
w innym mam ochotę, żeby ich relacja była chora, toksyczna, patologiczna
nie wiem o co chodzi...

a jaką relację Wy wolicie?
podpowiedzcie mi coś, bo zwariuję z moimi pomysłami.. muszę je ukierunkować na jeden tor.