poniedziałek, 28 lipca 2014

ROZDZIAŁ 11.


          Po około 40 minutach jazdy Christian zaparkował przed domem Kate i obrócił się w stronę dziewczyny z uśmiechem na ustach.
- Brudna jestem?
- Nie... Cieszę się, że cię poznałem.
- Awww... Ja też. - uśmiechnęła się brunetka i przytuliła się do chłopaka. - Muszę lecieć. Dziękuję za dzisiaj, pa. - powiedziała i pocałowała Christiana w policzek, po czym wyszła z samochodu.
- Katty! Zaczekaj! - zawołał szatyn i wysiadł z samochodu. Katherine obróciła się w jego stronę i cierpliwie czekała co zrobi chłopak. Chris szybko pokonał dzielącą ich odległość i objął dziewczynę w talii spoglądając w jej oczy. Po chwili przeniósł wzrok na jej usta i delikatnie się uśmiechnął, po czym wrócił do jej oczu. - Możemy dokończyć to, co przerwał nam twój telefon? - zapytał szeptem, a w odpowiedzi uzyskał tylko szeroki uśmiech Kate. Dziewczyna stanęła na palcach i objęła dłońmi szyję Chrisa, a on oplótł szczelniej ramionami jej talię. Po chwili ich usta się spotkały. Na początku nieśmiało muskali swoje usta, ale po kilku sekundach pocałunek stał się odważniejszy. Katty wplotła palce we włosy Christiana, a on uniósł delikatnie dziewczynę i wciąż ją całując przeniósł na maskę samochodu... - Czekałem na ten moment. - uśmiechnął się Chris, kiedy się od siebie oderwali.
- To był najlepszy pocałunek w całym moim życiu. - powiedziała Kate i ponownie musnęła usta szatyna. - Ale teraz już muszę iść... Tata nas pewnie obserwował. - zaśmiała się, kiedy kątem oka zauważyła ruch firanki w oknie.
- Ups... Masz przechlapane, co?
- Ani trochę. Raczej się będzie cieszył... Wydawało mi się, że cię zaakceptował.
- Mam nadzieję. - uśmiechnął się Chris i pocałował Kate w czoło. - Leć, kochanie.

- Do zobaczenia, Chris. - powiedziała słodko dziewczyna i zeskoczyła z maski samochodu, po czym weszła do domu...


***

          Poniedziałek.
          Jak zwykle rano Kate obudził dźwięk jej budzika. Dziewczyna podniosła ociężałe powieki i spojrzała na rozświetlony wyświetlacz telefonu, gdzie znajdowała się informacja o nieodebranej wiadomości. Wzięła komórkę do ręki, odblokowała wyświetlacz i odczytała wiadomość: "Ubierz coś seksownego." - po przeczytaniu tego smsa Katty skrzywiła się i rzuciła telefonem na poduszkę, po czym wstała z łóżka i podeszła do szafy. Po kilkuminutowym przeglądaniu ubrań udało się jej wybrać strój odpowiedni na deszczową pogodę panującą za oknem... Katherine już miała udać się do łazienki, kiedy rozdzwonił się jej telefon. Dziewczyna nie miała ochoty odbierać, ale kiedy zerknęła na wyświetlacz i zobaczyła roześmianą twarz Christiana postanowiła odebrać.
- Halo? - odezwała się i na jej ustach od razu pojawił się uśmiech.
- Cześć. - przywitał ją delikatnie zachrypnięty głos chłopaka. - Chciałem ci życzyć miłego dnia.
- Dziękuję, ale nie musiałeś dzwonić, wystarczyłby sms.
- Wiem, ale chciałem też usłyszeć twój głos... Jak się spało?
- Trochę krótko, ale najgorzej nie było. - zaśmiała się cicho Kate. - A jak twoja noc?
- Prawie nie zmrużyłem oka. Ryan znowu przyszedł z jakąś laską z imprezy... - westchnął Christian, a Katty oczami wyobraźni widziała jak przy tym przewraca oczami. 

- Oj, jaki ty jesteś biedny. Może mu po prostu zazdrościsz, co?
- O nie, nie. Ja, żeby poczuć się lepiej, nie muszę mieć co noc jakiejś dziewczyny w łóżku. Czekam na tą jedną jedyną, przy której będę się budził każdego ranka.
- Awww... Tak romantycznie. - powiedziała delikatnie rozbawiona dziewczyna.
- Nie nabijaj się ze mnie. 
- Oj, przepraszaam... Chris, przepraszam cię, ale muszę się ogarnąć, bo inaczej spóźnię się do szkoły.
- A no tak, zapomniałem... Widzimy się później? - zapytał z nadzieją.
- Jeśli tak bardzo chcesz to... Przyjedź po mnie, kończę o 15.
- Będę czekał pod szkołą. Jeszcze raz miłego dnia.
- Wzajemnie, Chris. - powiedziała z uśmiechem Katty i odłożyła telefon, po czym poszła do łazienki...


- Cześć tatku. - Kate podeszła do taty i pocałowała go w policzek, a później nalała sobie kawy do kubka i usiadła do stołu.
- Cześć słoneczko. Co ty masz taki dobry humor od rana, co? - zapytał Paul przyglądając się córce.
- Tak jakoś... Wrócę dzisiaj trochę później, spotykam się z Chrisem. - uśmiechnęła się i 'porwała' jedną kanapkę z talerza.
- Dobrze... Matt dzwonił, prosił, żebyś się do niego odezwała. Stęsknił się i narzekał, że "o nim zapomniałaś". 

- Jeju, faktycznie dawno do niego nie dzwoniłam. Nadrobię wieczorem, jak wrócę... Podrzucisz mnie?
- Jasne, ale pospiesz się. Za pięć minut musimy wyjść. 

- Ok. To ja lecę po plecak i możemy iść. - powiedziała Kate i poszła do pokoju po plecak, który zarzuciła na ramię. Wzięła jeszcze z biurka słuchawki i zbiegła do przedpokoju. - Gotowa.
- Super, to chodźmy. - powiedział Paul i przepuścił córkę w drzwiach, po czym sam wyszedł z domu, zamknął drzwi na klucz i razem z Katty poszedł do garażu...



*

- Przypominam, kochani, że w środę mija termin oddania waszych prac pisemnych. A teraz możecie już iść, nie będę wam zabierał przerwy. - uśmiechnął się William kończąc zajęcia i spojrzał jeszcze na Kate, jakby wzrokiem mówiąc "zostań". Dziewczyna odczytała przekaz i niechętnie, ale została... Kiedy już wszyscy opuścili salę i została tylko ona i Parker w pomieszczeniu zapadła głucha cisza.
- Mogę wiedzieć o co chodzi? - zapytała obojętnie Kate.
- Prosiłem, żebyś założyła coś seksownego, skarbie. - uśmiechnął się mężczyzna podchodząc bliżej dziewczyny.
- Nie mam obowiązku wypełniać twoich poleceń. - warknęła brunetka.
- Widzę, że zaczynasz pokazywać pazurki. Podoba mi się to. - zaśmiał się mężczyzna i pogładził Katherine po policzku. - Masz jakieś plany na po południe?
- Nie powinno cię to obchodzić.
- Pewnie masz rację, ale mnie jednak obchodzi. To jak?
- Spotykam się z Christianem. - wzruszyła ramionami.
- Widzę, że mój synuś nie próżnuje. Szczerze mówiąc to mu się nie dziwię, taka dziewczyna jak ty... Sam bym chętnie cię...
- Skończył pan? To super. Do widzenia. - powiedziała Katty i odwróciła się na pięcie chcąc wyjść z sali, ale... Poczuła silny ucisk na nadgarstku i spojrzała na Willa. Jego oczy pociemniały ze złości, a na jego szyi pojawiły się grube żyły. Z każdą sekundą mężczyzna wzmacniał ucisk na nadgarstku Katherine. - Puść, to boli. - syknęła dziewczyna.
- Nie pozwolę, żebyś przerywała mi w połowie zdania. - wycedził przez zęby William. - Powinnaś mnie chyba teraz przeprosić. Nie uważasz, skarbie? - zapytał przybliżając swoją twarz do twarzy Katty i puścił jej nadgarstek. - Pocałuj mnie. Teraz.
- Nie.
- Co powiedziałaś?
- Nie. Jesteśmy w szkole... Nie pocałuję cię. Nie chcę.

- Słucham?
- Dobrze usłyszałeś... Spieszę się. - powiedziała Kate i nie spoglądając na Parkera, wyszła.
- Jeszcze w piątek była taka niewinna, zagubiona i... uległa. Kurwa, będzie trudniej niż myślałem. - warknął w myślach mężczyzna i opadł na krzesło stojące przy biurku...



*

- Kate, stało się coś? Od literatury chodzisz jak cień, nie odzywasz się. O co chodzi? - zapytała Mia, kiedy dziewczyny wychodziły ze szkoły.
- Nic się nie stało.
- Na pewno? Mam dziwne wrażenie, że chodzi o Parkera... Czemu znowu zostałaś po lekcji?
- Jezu, Mia... Nie chodzi o niego. A zostałam, bo miałam pytanie odnośnie wypracowania.
- Ok. Powiedzmy, że uwierzyłam... Jedziesz ze mną do Bethy?
- Przepraszam cię, ale nie. Jestem umówiona. - powiedziała z lekkim uśmiechem Kate, kiedy zobaczyła samochód Chrisa wjeżdżający na szkolny parking. - Uściskaj ją ode mnie i powiedz, że odwiedzę ją jutro. Dobrze?
- Jasne... Baw się dobrze, Mała. - uśmiechnęła się blondynka i przytuliła przyjaciółkę.
- Dzięki. Do jutra, słońce. - Kate pocałowała Mię w policzek i skierowała swoje kroki w stronę Christiana, który opierał się o swój samochód z delikatnym uśmiechem na ustach... - Hej. - powiedziała słodko Katty.
- Cześć, kochanie. - powiedział szatyn i podszedł do dziewczyny. Mocno ją przytulił, a później delikatnie musnął jej usta, na co Kate zareagowała niewielkim rumieńcem. - Chodź, jedziemy na obiad. Chcę, żebyś kogoś poznała. - uśmiechnął się chłopak i otworzył Katherine drzwi. Dziewczyna wsiadła do środka, po czym Chris zajął miejsce obok niej i po chwili wyjechali z parkingu.
- Kogo mam poznać? - zapytała brunetka przerywając ciszę.
- Moją mamę.
- Co? Żartujesz. - zaniepokoiła się Kate.
- Spokojnie, Katty. Polubicie się. - uśmiechnął się chłopak.
- Pewnie masz rację. - westchnęła dziewczyna i oparła się wygodnie o fotel chcąc trochę się uspokoić. - Jej mąż ją w pewnym sensie ze mną zdradził, a ja mam jej teraz spojrzeć w oczy? Cholera, nie mogę! - pomyślała Kate, ale zanim zdążyła powiedzieć, że nie jest gotowa na to spotkanie było już za późno. Chris właśnie zaparkował przed restauracją i wysiadł z samochodu. Podszedł do drzwi od strony Kate i otworzył je.
- Gotowa? - zapytał łapiąc Katherine za rękę.
- Denerwuję się trochę. Mogłeś mnie uprzedzić wcześniej...
- Przepraszam, ale mama zadzwoniła do mnie i prosiła, żebym poszedł z nią na obiad, a ja nie mogłem jej odmówić. A nie chciałem też odwoływać spotkania z tobą... Przepraszam.
- W porządku, ale... Uprzedziłeś ją chociaż, że przyjdę z tobą?
- Tak, powiedziałem, że przyjdę z przyjaciółką. Ale chyba domyśliła się, że jesteś dla mnie kimś więcej. - uśmiechnął się szatyn.
- Tak? A kim dla ciebie jestem? - zapytała Kate spoglądając w oczy Chrisa.
- Idealną kandydatką na moją dziewczynę. - powiedział chłopak i pocałował delikatnie usta Katty, a dzięki temu gestowi z dziewczyny uleciał cały stres związany ze świadomością, że niedługo pozna żonę Williama.
- Miło mi to słyszeć. - uśmiechnęła się delikatnie, co Chris odwzajemnił.
- Idziemy? - zapytał.
- Idziemy. - przytaknęła Katherine i mocniej ścisnęła dłoń chłopaka, po czym weszli do restauracji, w której - jak się okazało - czekała już na nich Monic... 




*


znowu krótki. PRZEPRASZAM.
ale chyba najważniejsze, że coś napisałam, co? :)


mam nadzieję, że rozdział przypadł Wam do gustu. :*
czekam na Wasze komentarze, Miśki! 


+ jestem teraz u rodziny. cudem dorwałam się do komputera, żeby dodać rozdział. ale jakoś się udało <3
także moje wakacje jak na razie udane, oby tak dalej <3 - a jak u Was? :*

dobra, skarby - ja się nie rozpisuję. uciekam, a Wam życzę miłego tygodnia!
Wera. ♥

CHCIAŁABYM, ŻEBYŚCIE ZAGŁOSOWALI W ANKIECIE! WSZYSCY!

środa, 23 lipca 2014

ROZDZIAŁ 10.


- Halo? Coś się stało, Katty? - zapytał nieco zaniepokojony Chris.
- Nie wszystko w porządku. - zaśmiała się dziewczyna. - Wróciłam właśnie od dziadków... A ty chciałeś się ze mną zobaczyć, więc...
- Mówiłaś, że jutro znajdziesz dla mnie czas. Coś się zmieniło?
- Można tak powiedzieć. Stęskniłam się, ale to tajemnica. - szepnęła Kate, po czym cichutko zachichotała. - To jak? Znajdziesz dla mnie czas jeszcze dzisiaj?
- No oczywiście.
- Super. Dziękuję.
- Nie dziękuj. Przyjadę po ciebie za godzinę, pasuje?
- Jak najbardziej. Do zobaczenia Christian.
- Do zobaczenia. - uśmiechnął się chłopak i odłożył telefon na stół, po czym poszedł do swojej sypialni, żeby się przebrać. Wszedł do pokoju i natychmiast otworzył szafę. Przez kilka minut przeglądał ubrania, aż w końcu wybrał strój, który szybko na siebie założył. Wrócił do kuchni i zabrał ze stołu telefon, chwycił też klucze do mieszkania i samochodu i wyszedł...



*

          Punktualnie o 18:00 w domu Katherine rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi. Brunetka szybko poprawiła włosy i zbiegła po schodach krzycząc: "Ja otworzę!" dzięki czemu jej tata nie podszedł pierwszy do drzwi. Dziewczyna odetchnęła głęboko i nacisnęła klamkę.
- Cze-eeeść. Piękne kwiaty. - uśmiechnęła się Kate.
- Hej, Katty. - Chris odpowiedział uśmiechem i pocałował dziewczynę w policzek wręczając jej bukiet żółtych róż.
- Dziękuję... Poczekaj moment, wstawię je do wody i możemy iść.
- Jasne. - zgodził się chłopak i włożył dłonie w kieszenie spodni kiwając się na piętach.
- To ty jesteś Christian, prawda? - do uszu szatyna dobiegł męski głos.
- Tak, dzień dobry. - przywitał się uprzejmie i uścisnął dłoń Paula. - Miło mi pana poznać.
- Mnie również. Cieszę się, że w końcu miałem okazję. Kate dużo o tobie mówi, chyba naprawdę cię lubi.
- To ciekawe, a co na przykład mówi? - zaciekawił się Chris.
- Że jesteś bardzo miły, troskliwy...
- Tato. - jęknęła Kate wchodząc do przedpokoju.
- Oj, przecież nic takiego nie powiedziałem.
- Właśnie. - przytaknął szatyn. - Idziemy?
- Idziemy. - stwierdziła Kate i wyszła przed dom.
- Ja też bardzo lubię pana córkę. - powiedział Christian tak, żeby tylko Paul mógł go usłyszeć.
- To widać. - uśmiechnął się mężczyzna. - Opiekuj się nią. - powiedział dość cicho, po czym nieco głośniej dodał: - Bawcie się dobrze, dzieciaki. - i zamknął drzwi...


- Przepraszam cię za niego. - westchnęła Kate.
- Nie musisz. Masz bardzo fajnego tatę... Nie to co mój. - skrzywił się chłopak, a Katherine niespokojnie poruszyła się na fotelu pasażera. - Coś nie tak?
- Nie, po prostu było mi nie wygodnie.
- Och, w porządku. - uśmiechnął się Chris i swój wzrok skupił na drodze.
- Dokąd mnie zabierasz?
- Niespodzianka, kochanie.
- Nie lubię niespodzianek. - westchnęła zachowując kamienny wyraz twarzy, ale w środku miała ochotę skakać ze szczęścia: - Powiedział do mnie "kochanie"! Jak się oddycha?! - pomyślała.
- Uwierz, że po dzisiejszym dniu je pokochasz.
- Nie sądzę.
- Zaufaj mi.
- Ech, no okej... A daleko jeszcze? - zapytała brunetka widząc jak wyjeżdżają z miasta.
- Nie, jakieś 20 minut drogi.
- W porządku. - uśmiechnęła się delikatnie dziewczyna i wbiła wzrok w szybę samochodu. Resztę drogi pokonali w ciszy...


          Po jakimś czasie Christian zatrzymał samochód na niewielkim wzgórzu i odpiął pasy, po czym wyszedł z samochodu, a to samo po nim uczyniła Kate.
- Ale pięknie. - stwierdziła dziewczyna spoglądając na otaczający ją krajobraz. Po jej lewej stronie rozciągał się las iglasty, natomiast po prawej - jezioro i niewielki drewniany domek.
- Tak, masz rację. Pięknie. - powiedział szatyn stając obok dziewczyny. - Chodź, to nie wszystko.  - uśmiechnął się i splótł swoją dłoń z dłonią Katty, po czym pociągnął ją w dół wzgórza.
- Co ty kombinujesz? - zaśmiała się brunetka widząc szeroki uśmiech na ustach Christiana.
- Wejdziemy do domku, zaraz zrobi się tu cholernie zimno. Nie chcesz chyba zmarznąć, co?
- Jak to wejdziemy do domku?
- Normalnie. - wzruszył ramionami Chris. - Ten dom należy do mojej rodziny. A ściślej rzecz ujmując - do mnie. Moi dziadkowie mi go przepisali. - powiedział chłopak, pokazując towarzyszce klucze. - No chodź, Kate.
- Idę, ale... Dziękuję, że mnie tu przywiozłeś. Pięknie tu jest. I chyba faktycznie pokocham niespodzianki, ale tylko jeśli będziesz je robił ty. - powiedziała dziewczyna z uśmiechem i przytuliła się do szatyna.
- Dla twojego uśmiechu, wszystko. A jeśli chodzi o niespodzianki to się zastanowię czy zasługujesz na więcej. - powiedział i cmoknął Katty w czoło, po czym ponownie pociągnął ją w stronę domku... Jak tylko drzwi się otworzyły i Katherine weszła do środka - zaniemówiła. Stała właśnie w niewielkim salonie, który nawiasem mówiąc robił ogromne wrażenie. Po jej prawej stronie znajdowała się kuchnia połączona z jadalnią. Natomiast po lewej - dwoje drzwi: do sypialni i do łazienki.
- Wow. - tylko tyle Kate udało się wykrztusić.
- Robi wrażenie, co?
- I to jakie... Jesteś szczęściarzem, że masz taki domek na własność. Możesz tu przyjechać i przez jakiś czas zapomnieć o problemach, wyciszyć się. Ja nie mam takiego miejsca...
- Możesz mieć... Ten dom może być też dla ciebie takim miejscem. Dorobię ci klucze i...
- Nie, Chris. Co by powiedzieli twoi dziadkowie gdyby się o tym dowiedzieli?
- Nie dowiem się tego... - powiedział chłopak i posmutniał. - Zginęli dwa lata temu w wypadku...
- Nie wiedziałam, przepraszam... Kurcze, zawsze palnę coś głupiego. Przepraszam, Christian. - powiedziała Kate i przytuliła się do chłopaka.
- Hmmm... Wybaczę jeśli przyjmiesz moją propozycję. - uśmiechnął się cwaniacko Chris.
- To jest szantaż!
- Nieprawda! To jak?
- Nienawidzę cię. - zaśmiała się dziewczyna. - Zgadzam się.
- Super... Głodna? - zapytał chłopak wchodząc do kuchni...



*

- Chyba powinniśmy wracać, nie chcę nadużywać zaufania twojego taty. - powiedział Christian, ale nie uzyskał żadnej odpowiedzi. Zerknął na Kate, która leżała na jego kolanach owinięta kocem i mimowolnie się uśmiechnął. Dziewczyna spała z lekkim uśmiechem na ustach... Wyglądała tak słodko i niewinnie, że Chris nie miał serca jej budzić. Jak najdelikatniej potrafił wstał z kanapy i podszedł do okna. Patrzył na jezioro, w którym odbijały się świecące na niebie gwiazdy. Stał tak przez jakiś czas i nawet nie zauważył, kiedy Kate stanęła obok niego i przytuliła się do jego boku. - Obudziłem cię, przepraszam.
- Nie, nie obudziłeś. - uśmiechnęła się dziewczyna. - Nie chcę wracać do domu...
- Też bym chciał, żebyś została ze mną dłużej, ale twój tata będzie się martwił. - westchnął Christian gładząc plecy Katty.
- Wiem... Chris? - zapytała spoglądając na twarz chłopaka.
- Tak?
- Obiecaj mi, że wszystko będzie dobrze.
- Katty coś się dzieje?
- Nie, po prostu to miejsce... Uświadomiłam sobie, że moje życie nie jest idealne i daleko mi do tego, żeby było dobrze. Potrzebuję kogoś kto chociaż mi to powie.
- Wszystko będzie dobrze, kochanie. - powiedział szatyn i mocno przytulił do siebie dziewczynę. - Pamiętaj, że gdyby coś się działo, masz mnie. Zawsze ci pomogę. - dodał całując ją w czubek głowy.
- Zapamiętam... Przyjedziemy tu jeszcze?
- Kiedy tylko będziesz chciała. - uśmiechnął się chłopak. - A teraz chyba musimy się zbierać, co?
- No chyba tak... - westchnęła Katty i popatrzyła na twarz Chrisa. Chłopak również patrzył na nią, a ich twarze dzieliły zaledwie milimetry.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym cię pocałować... - szepnął szatyn.
- Ja ciebie też... Bardzo. - z ust Kate również wydobył się szept. Ich twarze coraz bardziej zbliżały się do siebie... Ich usta już prawie się stykały, ale ten magiczny moment przerwał telefon Katherine. - Cholera, właśnie teraz. - warknęła dziewczyna wyjmując telefon z kieszeni, a Chris zareagował tylko cichym chichotem.
- Co się odwlecze to nie uciecze, Katty. - powiedział z uśmiechem i poszedł do kuchni, a Kate odebrała telefon.
- Halo?
- Udawaj, że rozmawiasz z zatroskanym o ciebie tatusiem... Już myślałem, że cię pocałuje. Nie ładnie, skarbie, nie ładnie.
- Yhym... Zaraz wracam.
- Dobrze... - zaśmiał się Will. - Tęsknię za tobą, wiesz? Chciałbym znowu poczuć te usteczka na moich.
- Nie musisz się martwić, Chris mnie odwiezie.
- Mam nadzieję, że powtórzymy to w poniedziałek.
- Najpóźniej za godzinę, tatku.
- Podoba mi się to jak nie możesz mi odpowiedzieć. Chyba będę częściej dzwonił jak jesteś w towarzystwie mojego syna.

- Tak, ja ciebie też.
- Dobra, dobra, rozumiem. Mam kończyć. W takim razie, do zobaczenia, skarbie.
- Pa. - powiedziała Katty i natychmiast wcisnęła czerwoną słuchawkę. Po czym szybko napisała sms: "Pierdol się." - i wysłała go do swojego wcześniejszego rozmówcy. Na odpowiedź nie musiała długo czekać, bo przyszła ona niemal natychmiast: "Tylko z Tobą, skarbie." - przeczytała i już miała odpisać, że w jego snach, ale do salonu ponownie wszedł szatyn.

- Wiedziałem, że twój tata się będzie martwił. Chodźmy. - uśmiechnął się Chris i wyciągnął dłoń w kierunku Kate. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i splotła swoją dłoń z dłonią chłopaka i razem opuścili domek...



*



wiem, że krótko, ale na nic więcej nie mogłam sobie pozwolić,
 bo tak chciałam zakończyć ten rozdział.

nareszcie coś napisałam! <3 i nawet mi się podoba (cud!) hahah

mam nadzieję, że teraz wena i chęci mnie nie opuszczą
 i dobrnę do końca tej historii. *trzymajcie kciuki!*
pamiętajcie, Słonka, o komentarzach.

Z RACJI TEGO, ŻE WYJEŻDŻAM NASTĘPNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ NA POCZĄTKU SIERPNIA. :)


kocham Was <3
Wera. :*