środa, 23 lipca 2014

ROZDZIAŁ 10.


- Halo? Coś się stało, Katty? - zapytał nieco zaniepokojony Chris.
- Nie wszystko w porządku. - zaśmiała się dziewczyna. - Wróciłam właśnie od dziadków... A ty chciałeś się ze mną zobaczyć, więc...
- Mówiłaś, że jutro znajdziesz dla mnie czas. Coś się zmieniło?
- Można tak powiedzieć. Stęskniłam się, ale to tajemnica. - szepnęła Kate, po czym cichutko zachichotała. - To jak? Znajdziesz dla mnie czas jeszcze dzisiaj?
- No oczywiście.
- Super. Dziękuję.
- Nie dziękuj. Przyjadę po ciebie za godzinę, pasuje?
- Jak najbardziej. Do zobaczenia Christian.
- Do zobaczenia. - uśmiechnął się chłopak i odłożył telefon na stół, po czym poszedł do swojej sypialni, żeby się przebrać. Wszedł do pokoju i natychmiast otworzył szafę. Przez kilka minut przeglądał ubrania, aż w końcu wybrał strój, który szybko na siebie założył. Wrócił do kuchni i zabrał ze stołu telefon, chwycił też klucze do mieszkania i samochodu i wyszedł...



*

          Punktualnie o 18:00 w domu Katherine rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi. Brunetka szybko poprawiła włosy i zbiegła po schodach krzycząc: "Ja otworzę!" dzięki czemu jej tata nie podszedł pierwszy do drzwi. Dziewczyna odetchnęła głęboko i nacisnęła klamkę.
- Cze-eeeść. Piękne kwiaty. - uśmiechnęła się Kate.
- Hej, Katty. - Chris odpowiedział uśmiechem i pocałował dziewczynę w policzek wręczając jej bukiet żółtych róż.
- Dziękuję... Poczekaj moment, wstawię je do wody i możemy iść.
- Jasne. - zgodził się chłopak i włożył dłonie w kieszenie spodni kiwając się na piętach.
- To ty jesteś Christian, prawda? - do uszu szatyna dobiegł męski głos.
- Tak, dzień dobry. - przywitał się uprzejmie i uścisnął dłoń Paula. - Miło mi pana poznać.
- Mnie również. Cieszę się, że w końcu miałem okazję. Kate dużo o tobie mówi, chyba naprawdę cię lubi.
- To ciekawe, a co na przykład mówi? - zaciekawił się Chris.
- Że jesteś bardzo miły, troskliwy...
- Tato. - jęknęła Kate wchodząc do przedpokoju.
- Oj, przecież nic takiego nie powiedziałem.
- Właśnie. - przytaknął szatyn. - Idziemy?
- Idziemy. - stwierdziła Kate i wyszła przed dom.
- Ja też bardzo lubię pana córkę. - powiedział Christian tak, żeby tylko Paul mógł go usłyszeć.
- To widać. - uśmiechnął się mężczyzna. - Opiekuj się nią. - powiedział dość cicho, po czym nieco głośniej dodał: - Bawcie się dobrze, dzieciaki. - i zamknął drzwi...


- Przepraszam cię za niego. - westchnęła Kate.
- Nie musisz. Masz bardzo fajnego tatę... Nie to co mój. - skrzywił się chłopak, a Katherine niespokojnie poruszyła się na fotelu pasażera. - Coś nie tak?
- Nie, po prostu było mi nie wygodnie.
- Och, w porządku. - uśmiechnął się Chris i swój wzrok skupił na drodze.
- Dokąd mnie zabierasz?
- Niespodzianka, kochanie.
- Nie lubię niespodzianek. - westchnęła zachowując kamienny wyraz twarzy, ale w środku miała ochotę skakać ze szczęścia: - Powiedział do mnie "kochanie"! Jak się oddycha?! - pomyślała.
- Uwierz, że po dzisiejszym dniu je pokochasz.
- Nie sądzę.
- Zaufaj mi.
- Ech, no okej... A daleko jeszcze? - zapytała brunetka widząc jak wyjeżdżają z miasta.
- Nie, jakieś 20 minut drogi.
- W porządku. - uśmiechnęła się delikatnie dziewczyna i wbiła wzrok w szybę samochodu. Resztę drogi pokonali w ciszy...


          Po jakimś czasie Christian zatrzymał samochód na niewielkim wzgórzu i odpiął pasy, po czym wyszedł z samochodu, a to samo po nim uczyniła Kate.
- Ale pięknie. - stwierdziła dziewczyna spoglądając na otaczający ją krajobraz. Po jej lewej stronie rozciągał się las iglasty, natomiast po prawej - jezioro i niewielki drewniany domek.
- Tak, masz rację. Pięknie. - powiedział szatyn stając obok dziewczyny. - Chodź, to nie wszystko.  - uśmiechnął się i splótł swoją dłoń z dłonią Katty, po czym pociągnął ją w dół wzgórza.
- Co ty kombinujesz? - zaśmiała się brunetka widząc szeroki uśmiech na ustach Christiana.
- Wejdziemy do domku, zaraz zrobi się tu cholernie zimno. Nie chcesz chyba zmarznąć, co?
- Jak to wejdziemy do domku?
- Normalnie. - wzruszył ramionami Chris. - Ten dom należy do mojej rodziny. A ściślej rzecz ujmując - do mnie. Moi dziadkowie mi go przepisali. - powiedział chłopak, pokazując towarzyszce klucze. - No chodź, Kate.
- Idę, ale... Dziękuję, że mnie tu przywiozłeś. Pięknie tu jest. I chyba faktycznie pokocham niespodzianki, ale tylko jeśli będziesz je robił ty. - powiedziała dziewczyna z uśmiechem i przytuliła się do szatyna.
- Dla twojego uśmiechu, wszystko. A jeśli chodzi o niespodzianki to się zastanowię czy zasługujesz na więcej. - powiedział i cmoknął Katty w czoło, po czym ponownie pociągnął ją w stronę domku... Jak tylko drzwi się otworzyły i Katherine weszła do środka - zaniemówiła. Stała właśnie w niewielkim salonie, który nawiasem mówiąc robił ogromne wrażenie. Po jej prawej stronie znajdowała się kuchnia połączona z jadalnią. Natomiast po lewej - dwoje drzwi: do sypialni i do łazienki.
- Wow. - tylko tyle Kate udało się wykrztusić.
- Robi wrażenie, co?
- I to jakie... Jesteś szczęściarzem, że masz taki domek na własność. Możesz tu przyjechać i przez jakiś czas zapomnieć o problemach, wyciszyć się. Ja nie mam takiego miejsca...
- Możesz mieć... Ten dom może być też dla ciebie takim miejscem. Dorobię ci klucze i...
- Nie, Chris. Co by powiedzieli twoi dziadkowie gdyby się o tym dowiedzieli?
- Nie dowiem się tego... - powiedział chłopak i posmutniał. - Zginęli dwa lata temu w wypadku...
- Nie wiedziałam, przepraszam... Kurcze, zawsze palnę coś głupiego. Przepraszam, Christian. - powiedziała Kate i przytuliła się do chłopaka.
- Hmmm... Wybaczę jeśli przyjmiesz moją propozycję. - uśmiechnął się cwaniacko Chris.
- To jest szantaż!
- Nieprawda! To jak?
- Nienawidzę cię. - zaśmiała się dziewczyna. - Zgadzam się.
- Super... Głodna? - zapytał chłopak wchodząc do kuchni...



*

- Chyba powinniśmy wracać, nie chcę nadużywać zaufania twojego taty. - powiedział Christian, ale nie uzyskał żadnej odpowiedzi. Zerknął na Kate, która leżała na jego kolanach owinięta kocem i mimowolnie się uśmiechnął. Dziewczyna spała z lekkim uśmiechem na ustach... Wyglądała tak słodko i niewinnie, że Chris nie miał serca jej budzić. Jak najdelikatniej potrafił wstał z kanapy i podszedł do okna. Patrzył na jezioro, w którym odbijały się świecące na niebie gwiazdy. Stał tak przez jakiś czas i nawet nie zauważył, kiedy Kate stanęła obok niego i przytuliła się do jego boku. - Obudziłem cię, przepraszam.
- Nie, nie obudziłeś. - uśmiechnęła się dziewczyna. - Nie chcę wracać do domu...
- Też bym chciał, żebyś została ze mną dłużej, ale twój tata będzie się martwił. - westchnął Christian gładząc plecy Katty.
- Wiem... Chris? - zapytała spoglądając na twarz chłopaka.
- Tak?
- Obiecaj mi, że wszystko będzie dobrze.
- Katty coś się dzieje?
- Nie, po prostu to miejsce... Uświadomiłam sobie, że moje życie nie jest idealne i daleko mi do tego, żeby było dobrze. Potrzebuję kogoś kto chociaż mi to powie.
- Wszystko będzie dobrze, kochanie. - powiedział szatyn i mocno przytulił do siebie dziewczynę. - Pamiętaj, że gdyby coś się działo, masz mnie. Zawsze ci pomogę. - dodał całując ją w czubek głowy.
- Zapamiętam... Przyjedziemy tu jeszcze?
- Kiedy tylko będziesz chciała. - uśmiechnął się chłopak. - A teraz chyba musimy się zbierać, co?
- No chyba tak... - westchnęła Katty i popatrzyła na twarz Chrisa. Chłopak również patrzył na nią, a ich twarze dzieliły zaledwie milimetry.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym cię pocałować... - szepnął szatyn.
- Ja ciebie też... Bardzo. - z ust Kate również wydobył się szept. Ich twarze coraz bardziej zbliżały się do siebie... Ich usta już prawie się stykały, ale ten magiczny moment przerwał telefon Katherine. - Cholera, właśnie teraz. - warknęła dziewczyna wyjmując telefon z kieszeni, a Chris zareagował tylko cichym chichotem.
- Co się odwlecze to nie uciecze, Katty. - powiedział z uśmiechem i poszedł do kuchni, a Kate odebrała telefon.
- Halo?
- Udawaj, że rozmawiasz z zatroskanym o ciebie tatusiem... Już myślałem, że cię pocałuje. Nie ładnie, skarbie, nie ładnie.
- Yhym... Zaraz wracam.
- Dobrze... - zaśmiał się Will. - Tęsknię za tobą, wiesz? Chciałbym znowu poczuć te usteczka na moich.
- Nie musisz się martwić, Chris mnie odwiezie.
- Mam nadzieję, że powtórzymy to w poniedziałek.
- Najpóźniej za godzinę, tatku.
- Podoba mi się to jak nie możesz mi odpowiedzieć. Chyba będę częściej dzwonił jak jesteś w towarzystwie mojego syna.

- Tak, ja ciebie też.
- Dobra, dobra, rozumiem. Mam kończyć. W takim razie, do zobaczenia, skarbie.
- Pa. - powiedziała Katty i natychmiast wcisnęła czerwoną słuchawkę. Po czym szybko napisała sms: "Pierdol się." - i wysłała go do swojego wcześniejszego rozmówcy. Na odpowiedź nie musiała długo czekać, bo przyszła ona niemal natychmiast: "Tylko z Tobą, skarbie." - przeczytała i już miała odpisać, że w jego snach, ale do salonu ponownie wszedł szatyn.

- Wiedziałem, że twój tata się będzie martwił. Chodźmy. - uśmiechnął się Chris i wyciągnął dłoń w kierunku Kate. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i splotła swoją dłoń z dłonią chłopaka i razem opuścili domek...



*



wiem, że krótko, ale na nic więcej nie mogłam sobie pozwolić,
 bo tak chciałam zakończyć ten rozdział.

nareszcie coś napisałam! <3 i nawet mi się podoba (cud!) hahah

mam nadzieję, że teraz wena i chęci mnie nie opuszczą
 i dobrnę do końca tej historii. *trzymajcie kciuki!*
pamiętajcie, Słonka, o komentarzach.

Z RACJI TEGO, ŻE WYJEŻDŻAM NASTĘPNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ NA POCZĄTKU SIERPNIA. :)


kocham Was <3
Wera. :*