"Nareszcie weekend." - pomyślał i zarzucił swoją torbę na ramię, po czym otworzył drzwi szkoły i wyszedł na dziedziniec. Pokonał szkolny plac wyłapując spojrzenia kilku uczennic, a z jego twarzy nie schodził promienny uśmiech. Ryan podszedł do swojego samochodu i otworzył go, po czym na tylne siedzenie wrzucił swoją torbę i już miał wsiadać za kierownicę, kiedy jego wzrok padł na Katherine, która właśnie wychodziła z budynku. Chłopak pomachał dziewczynie, ale ona tego nie zauważyła, więc chciał krzyknąć, ale zauważył, że przy brunetce zatrzymuje się jakiś samochód. Widać było po zachowaniu Kate, że nie była z tego zadowolona i zaczęła coś mówić do kierowcy - niestety Ry był za daleko i nie usłyszał tej wymiany zdań. Po chwili drzwi tamtego samochodu otworzyły się i wysiadł z niego ojciec Christiana. Ryan był zszokowany tym widokiem, ale jeszcze większego szoku doznał, gdy Parker otworzył drzwi od strony pasażera i zaczął krzyczeć na stojącą obok niego nastolatkę. Przestraszona Kate w końcu uległa i wsiadła do samochodu, po czym William uczynił to samo i z piskiem opon odjechał spod szkoły. Ryan stał w bezruchu jeszcze przez kilka minut i ciągle wpatrywał się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą była Katherine. Był zaskoczony tą sytuacją. Zaskoczony, a nawet w pewnym sensie przerażony. Gdzie on ją zabrał? Czemu się kłócili? - takie pytania ciągle latały po głowie chłopaka. Odetchnął głęboko i wsiadł do samochodu, zapiął pasy i odjechał...
- Siema! - krzyknął Ryan wchodząc do mieszkania. - Chris, jesteś?!
- O, cześć. Co ty dziś tak wcześnie? - zapytał szatyn wychodząc z kuchni z kubkiem kawy.
- Piątek jest. - zaśmiał się chłopak. - Masz jakieś plany na wieczór?
- W zasadzie to chyba nie. - wzruszył ramionami Christian.
- Nie spotykasz się z Kate?
- Dzisiaj nie. - powiedział i spojrzał na kumpla zaskoczony. - Coś nie tak?
- Nie. Wyskoczymy na piwo?
- Jasne, stary.
- Super. - uśmiechnął się Ryan. - Mamy coś do jedzenia? Umieram z głodu.
- Ty w tym domu zajmujesz się jedzeniem.
- Rozumiem... Pizza czy chińszczyzna? - zapytał chłopak biorąc do ręki telefon.
- Chińszczyzna.
- Ok, to dzwonię. - powiedział brunet i wybrał numer przykładając telefon do ucha.
*
- Czemu mnie tu przywiozłeś? - zapytała Katty, kiedy William zaparkował pomiędzy jakimiś budynkami w wąskiej uliczce.
- Wysiadaj. - powiedział mężczyzna i opuścił samochód, po czym to samo zrobiła Kate. Dziewczyna rozejrzała się dookoła i teraz poznała to miejsce. Już tutaj była. Z Parkerem. To tutaj pierwszy raz ją pocałował i to tutaj to wszystko się zaczęło. - Pamiętasz to miejsce, skarbie? - zapytał Will i podszedł do brunetki oplatając jej talię swoimi ramionami. - Chciałbym powtórzyć to, co stało się tutaj jakiś czas temu. - powiedział całując szyję Kate. Dziewczyna zagryzła wargę, w jej oczach zabłysnęły łzy i zaczęła się szarpać. - Nie uciekniesz mi. - warknął Parker i obrócił dziewczynę twarzą do niego, po czym przywarł z nią do ściany. Spojrzał głęboko w jej oczy i starł jedną łzę, która spływała po jej policzku. Uśmiechnął się delikatnie i gwałtownie pocałował Kate. Dziewczyna nie spodziewała się tak brutalnego 'ataku' na jej usta i gdyby nie to, że stała przy ścianie i oplatały ją ramiona Parkera na pewno by upadła.
- Prze-estań. - szepnęła, kiedy mężczyzna przeniósł swoje pocałunki na jej szyję. - Pro-szę. - dodała łamiącym się głosem.
- Nie powiesz mi chyba, że ci się to nie podoba. - zaśmiał się i ponownie wpił się w wargi Katherine, a swoje dłonie ulokował na pośladkach dziewczyny. Za to Katty zacisnęła dłonie w pięści i jak najmocniej umiała biła Willa po klatce piersiowej, żeby ją puścił - niestety nic to nie dało.
- Proszę, Will, puść mnie. - szepnęła i spojrzała załzawionym wzrokiem na twarz nauczyciela, a w tym momencie Parker zdjął z Kate swoje dłonie i odsunął się od niej kilka kroków. Zdezorientowana dziewczyna odsunęła się od ściany i głęboko odetchnęła. Posłuchał ją. - Możesz mnie odwieźć? - zapytała niepewnie, a William tylko delikatnie skinął głową i otworzył jej drzwi, ale kiedy dziewczyna miała wsiadać do samochodu... Uderzył ją, rozcinając jej wargę.
- Nigdy więcej nie bierz mnie na litość. - warknął i zatrzasnął drzwi, po czym zajął miejsce kierowcy i odjechał...
Weszła do domu i od razu, nie witając się z Mattem, poszła do siebie. Jak tylko przekroczyła próg pokoju z jej oczu poleciały strużki łez, a ona sama położyła się na łóżku chowając twarz w poduszce. W ostatnim czasie dość często się jej to zdarzało. Kate miała już tego wszystko dość. Nie chciała, żeby jej życie tak wyglądało. To wszystko ją przerastało, czuła się taka mała i bezbronna.. Po kilku minutach dziewczyna podniosła się z łóżka i podeszła do szafy. Wyjęła z niej niewielką torbę podróżną i spakowała do niej kilka ubrań i kosmetyków, zabrała jeszcze tylko telefon i ładowarkę, które też schowała do torby i podeszła do biurka. Odsunęła szufladę, z której wzięła kluczyki do swojego samochodu i... klucze do domku nad jeziorem. W tym momencie była szczęśliwa, że ma te klucze. Potrzebowała miejsca, w którym będzie mogła odpocząć i chociaż na chwilę zapomnieć o wszystkim, co złe. Katty zabrała swoją torbę i zbiegła na dół.
- O, Katty jesteś. Myślałem, że jeszcze nie wróciłaś. - powiedział Matt wychodząc z kuchni. - Wybierasz się gdzieś?
- Tak.
- A mogę wiedzieć dokąd?
- Za miasto. Wrócę w niedzielę. Nie martw się. - uśmiechnęła się nikło dziewczyna. - Gdzie tata?
- Jeszcze w pracy.. Coś się stało, Mała?
- Wszystko w porządku. Muszę odpocząć po prostu... Przekażesz to wszystko tacie?
- Tak, pewnie.
- Dzięki. Powodzenia na randce. - powiedziała dziewczyna i podeszła do drzwi.
- Ale... Skąd?
- Bez powodu to ty się chyba tak nie ubrałeś. - zaśmiała się Katty. - Cześć. - powiedziała i wyszła z domu...
*
- Halo? - powiedziała zachrypniętym głosem Kate i przetarła dłonią twarz, spoglądając na zegar wiszący nad kominkiem.
- Nareszcie. - westchnął Chris. - Nie mogłem się do ciebie dodzwonić. Gdzie jesteś?
- Nad jeziorem.
- Gdzie?
- W twoim domku nad jeziorem. - powiedziała dziewczyna i krótko ziewnęła. - Obudziłeś mnie.. Jest wpół do trzeciej.
- Przepraszam.. Czemu tam jesteś? - zapytał, a Kate w tle usłyszała śmiech Ryana.
- Piłeś?
- Kochanie teraz to nie jest ważne. Pytałem, czemu jesteś nad jeziorem.
- Muszę się odstresować... Zadzwoń jak wytrzeźwiejesz, co? Dobranoc. - powiedziała dziewczyna i rozłączyła się, po czym wyłączyła telefon i ponownie próbowała zasnąć. Niestety nieudolnie... Po kilku minutach leżenia i patrzenia w sufit wstała z łóżka i poszła do kuchni czegoś się napić. Kiedy już nalała sobie do szklanki wody złapała naczynie w dłonie, ale wyślizgnęło się jej i upadło na podłogę rozbijając się na kawałki. - Cholera. - warknęła Kate i schyliła się, żeby pozbierać szkło, ale ręce się jej tak trzęsły, że jeden z kawałków skaleczył ją w dłoń. Dziewczyna syknęła z bólu, ale zignorowała go i w dalszym ciągu sprzątała odłamki, po czym wyrzuciła je do kosza i usiadła na podłodze spoglądając na lecącą krew... Poczuła wtedy jakby wszystkie jej problemy wypływały z niej wraz z tymi kroplami szkarłatnej cieczy. Poczuła ulgę. Brunetka nie myślała racjonalnie, wyjęła z szuflady nóż i przejechała nim po swoim nadgarstku, po czym ze łzami płynącymi po policzkach napawała się widokiem krwi i ulgą, którą odczuwała.....
*
do następnego tygodnia, kochani! :*
Wera. ♥
POLACY W FINALE MŚ! TRZYMAMY KCIUKI! ♥
Boże, bądź dziś Polakiem!
edit: KTO TAK, JAK JA CIESZY SIĘ MISTRZOSTWEM?! ♥