poniedziałek, 9 lutego 2015

ROZDZIAŁ 21.


          Siedziała na podłodze i w dalszym ciągu wpatrywała się w niewielkie krople krwi, które spływały z jej dłoni i nadgarstka. Dopiero po kilkunastu minutach otrząsnęła się i zrozumiała co właśnie zrobiła... Okazała własną słabość. Pokazała - nie publicznie, ale pokazała sobie - że ją to przerasta. Że to, co dzieje się w jej życiu ma mocny wpływ na jej psychikę i doprowadziło ją do tego, że się pocięła. Przez ciało Kate w tamtym momencie przeszedł zimny dreszcz, a ona sama skończyła sprzątać rozbite szkło, zmyła zaschniętą już krew z podłogi i pobiegła do łazienki. Włożyła rękę pod strumień wody i delikatnie się skrzywiła, gdy ciepłe krople spotkały się z jej pokaleczoną skórą. Dziewczyna starannie przemyła rany, po czym zawinęła rękę w bandaż znaleziony w apteczce i poszła do sypialni... Położyła się do łóżka i okryła się szczelnie kołdrą zamykając oczy, a po kilku minutach zapadła w sen...


***

          Usłyszała trzask drzwi wejściowych i delikatnie się przestraszyła. Przecież była w domku sama. Niepewnie wstała z łóżka i wyszła z sypialni stając na korytarzu.
- Katty, gdzie jesteś?! - zawołał Chris, a brunetka natychmiast się uspokoiła. Naciągnęła rękawy na dłonie i podbiegła do swojego chłopaka rzucając mu się na szyję. - Heej, kochanie. - powiedział chłopak oplatając ciało Kate ramionami.
- Cześć. - powiedziała z uśmiechem dziewczyna i pocałowała Christiana w policzek.
- Tylko tyle? Nie widzieliśmy się dwa dni, Mała! - powiedział szatyn i wygiął usta w podkówkę.
- Oj, no już... - zaśmiała się Katherine i musnęła usta chłopaka, a on przycisnął mocno jej ciało do siebie i pogłębił pocałunek. - Jak się tu znalazłeś? Nie słyszałam samochodu...
- Istnieje coś takiego jak autobus, Kate.
- No tak.. Jesteś głodny?
- Nie, jadłem śniadanie w domu... Przyjechałem, żeby cię zabrać.
- Chciałam wrócić wieczorem dopiero.
- Wiem, ale jest niedziela. Moja mama zagroziła, że mnie wydziedziczy jak nie przyjdziemy dzisiaj na obiad. - zaśmiał się Chris. - Wiem, że nie zrobiłaby tego, ale jeśli znowu nie przyjdziemy to będzie jej przykro...
- Myślałam, że mam jeszcze czas, żeby przygotować się na spotkanie z Williamem. Najwidoczniej się myliłam. - pomyślała Kate i głęboko westchnęła. - Dobra. Ale musimy wpaść przed obiadem do mojego domu, bo nie mam ze sobą żadnych ubrań odpowiednich na wizytę u twoich rodziców. Nie wystąpię przecież w takim stroju.
- Wyglądasz uroczo.
- Możliwe, ale na pewno nie spodobałoby się to twojej mamie.
- No ok, to zabierz swoje rzeczy i jedziemy. - uśmiechnął się Christian i pocałował dziewczynę w czoło. - Poczekam na zewnątrz.
- Dobrze. - powiedziała i niemalże biegiem weszła do sypialni. Zaścieliła łóżko i spakowała do torby wszystkie swoje rzeczy... Rozejrzała się po domku, żeby upewnić się, że o niczym nie zapomniała i wyszła na zewnątrz.
- Gotowa?
- Jak najbardziej... Poprowadzisz?
- Skoro muszę.
- Nie to nie.
- Żartowałem. Wskakuj. - zaśmiał się chłopak biorąc od Kate kluczyki i otworzył samochód...


*


- Wejdź, ja się tylko przebiorę i możemy jechać do twoich rodziców.
- Spokojnie, mamy u nich być za dwie godziny. Masz dużo czasu. - powiedział rozbawiony szatyn, wchodząc za swoją dziewczyną do domu.
- To trzeba było tak od razu... W takim razie na przynajmniej półtorej godziny jesteś skazany na mojego tatę i Matta. - zaśmiała się Kate.
- Jak to skazany? My bardzo lubimy twojego chłopaka, prawda tato? - uśmiechnął się Matthew i przytulił siostrę, a z Chrisem przybił piątkę.
- Oczywiście. - powiedział Paul i również przywitał się z córką i chłopakiem. - Miałaś wrócić wieczorem.
- Tak, ale idziemy na obiad do rodziców Christiana, dlatego wróciłam wcześniej. - wytłumaczyła dziewczyna i pobiegła do swojego pokoju.
- Och, rozumiem.. Pierwsza poważna wizyta? - zapytał Matt.
- Pierwsza. Aż tak to widać?
- Wiesz, Chris. Normalnie moja siostra nie trzęsłaby się jak galareta. - zaśmiał się chłopak. - Napijesz się czegoś? To trochę potrwa.
- To w takim razie może kawy.
- Już się robi. Tato?
- Nie, ja dziękuję. - powiedział Paul i zaprosił Christiana do salonu, a już po chwili dołączył do nich Matthew i pogrążyli się w rozmowie...


          Wyszła spod prysznica i pospiesznie wytarła całe swoje ciało, założyła czystą bieliznę i narzuciła na ramiona puchaty szlafrok. Rozpuściła włosy, które wcześniej spięła w koka i delikatnie roztrzepała je palcami, po czym spięła grzywkę do góry. Zrobiła jeszcze delikatny makijaż i opuściła łazienkę. Weszła do swojego pokoju i od razu podeszła do szafy. Przeglądała swoje ubrania i nie mogła zdecydować się co założyć. W końcu znalazła sukienkę, którą dostała od taty na zeszłą gwiazdkę.
- Idealna. - powiedziała i uśmiechnęła się delikatnie. Dobrała do niej czarny pasek i czarne zakolanówki i założyła cały strój. Przejrzała się jeszcze w lustrze i stwierdziła, że wygląda całkiem dobrze. Spryskała się ulubionymi perfumami, zabrała torebkę i zeszła na dół. - Jestem gotowa. - powiedziała wchodząc do salonu.
- Pięknie wyglądasz. - uśmiechnął się Christian wstając z kanapy.
- Oj tak, chłopak ma rację... Dobra, gołąbeczki, gotowi?
- A co ty się tak dopytujesz? - zainteresowała się Katherine.
- Matt nas odwiezie do mnie, zabiorę samochód i pojedziemy do rodziców.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale, siostra. I tak muszę coś załatwić, a mieszkanie Chrisa jest akurat po drodze. - wzruszył ramionami Matty.
- Ciekawe co musisz załatwić w niedzielne po południe. - zaśmiała się brunetka. - Ale niech ci będzie. Chodźmy...


*

- Nie denerwuj się. - uśmiechnął się Chris głaszcząc pokrzepiająco kolano Kate. - Znasz ich już, nie zjedzą cię.. Zjemy, porozmawiamy z nimi trochę i wyjdziemy, ok?
- Jasne. - uśmiechnęła się nikło brunetka i odpięła pas.
- Dla mnie też lepiej byłoby gdyby nie było ojca, ale cóż... Przetrwamy to.
- Tak, damy radę. - powiedziała Kate.
- Gotowa? - zapytał szatyn otwierając drzwi samochodu, a w odpowiedzi dostał delikatne skinięcie głową Katty. Chris wysiadł z samochodu i okrążył go, żeby otworzyć drzwi swojej dziewczynie. Podał jej dłoń i Katherine wysiadła wygładzając swoją sukienkę. Uśmiechnęła się do chłopaka i splotła ich dłonie razem.
- Przetrwasz to, Kate. Nic ci nie zrobi. Jesteś bezpieczna. - powiedziała w myślach i 'przykleiła' do twarzy najpiękniejszy uśmiech na jaki się zdobyła.. Christian zapukał do drzwi i mocniej ścisnął dłoń brunetki dodając jej otuchy, a już po chwili przed nimi pojawił się Will z ogromnym uśmiechem na ustach.
- No, jesteście. Monic już się martwiła, że nie przyjedziecie. Wchodźcie. - powiedział i odsunął się nieco robiąc miejsce Kate i Chrisowi. - Miło was widzieć. Razem.
- Tak, ciebie też, tato. - powiedział nieco ironicznie Christian, a Katherine tylko niepewnie spojrzała na mężczyznę... - Mamo, czy ja czuję kaczkę?! - zawołał uradowany Chris ciągnąc Katty w głąb domu.
- To będzie cięższe do przetrwania niż myślałam... 


*

NIE, TO NIE JEST SEN. NAPRAWDĘ DODAŁAM ROZDZIAŁ.
PO PONAD 4 MIESIĄCACH. BRAWO, WERA! 

NIE OCZEKUJĘ, ŻE KTOŚ TU ZOSTAŁ.... PO PROSTU JAKOŚ NASZŁA MNIE OCHOTA, ŻEBY DODAĆ TEN ROZDZIAŁ. DOKOŃCZYŁAM GO I JEST.


NIC WAM NIE BĘDĘ OBIECYWAĆ.
NIE OBIECAM, ŻE WRÓCĘ NA STAŁE, BO TO SIĘ NIE UDA.

ALE OD CZASU DO CZASU ZAGLĄDNIJCIE, BO MOŻE POJAWI SIĘ CZASEM JAKIŚ - nawet krótki - ROZDZIAŁ. 

jeśli ktoś tu został mimo tej nieoczekiwanej przerwy to DZIĘKUJĘ!

PRZEPRASZAM!


nadal Was kocham i nigdy o Was nie zapomniałam, Wera ♥