- Kate... - powiedział, a dziewczyna zamarła. Poczuła jego ciepły oddech na karku i dłonie, które dotykały jej talii. - Coś nie tak? - szepnął całując ją we włosy.
- Nie, wszystko w porządku. - szepnęła przekręcając głowę w jego kierunku i delikatnie się uśmiechnęła. - Źle spałam.. Co robimy? - zapytała zarzucając ręce na szyję chłopaka i pocałowała go w policzek.
- A na co masz ochotę? - zapytał uśmiechając się szeroko.
- Może coś ugotujemy? Ryan nie będzie miał pewnie ochoty na gotowanie jak wróci z randki, a jeść coś trzeba.
- Wiesz, że mam dwie lewe ręce do gotowania.
- Nie może być tak źle. We dwójkę sobie poradzimy. - wzruszyła ramionami i podeszła do lodówki. Otworzyła ją i zajrzała do środka, po czym wyjęła kilka rzeczy i ułożyła je na blacie. - Robimy naleśniki ze szpinakiem. No, dalej...
- Wiesz, że cię kocham?
- Coś mi się obiło o uszy. - uśmiechnęła się Katherine. - To pomożesz mi, czy nie?
- Pomogę, pomogę. - uśmiechnął się Christian i pocałował dziewczynę w usta...
*
Siedzieli naprzeciwko siebie pogrążeni w rozmowie i popijali kawę. Czuli się nadzwyczaj komfortowo w swoim towarzystwie. Zdenerwowanie, które towarzyszyło im na początku spotkania uleciało, teraz napawali się swoją obecnością i słowami, które wypowiadali...
- Bethy, a pamiętasz tą imprezę mikołajkową u nas? - zapytał niepewnie Ry.
- Coś tam pamiętam.. A o co konkretnie chodzi? - zapytała z uśmiechem spoglądając w oczy chłopaka siedzącego naprzeciwko niej.
- Nie podpuszczaj mnie.. Dobrze wiesz o co mi chodzi. - zaśmiał się Ryan. - Poważnie mówiłaś?
- Wiesz.. Mimo, że byłam pijana.. Mówiłam poważnie. Naprawdę chciałam cię pocałować.
- Ja też tego chciałem.. Bardzo. - szepnął chłopak uśmiechając się.
- To może... - zaczęła Bethy wstając ze swojego miejsca i usiadła przy boku Ryana. - Skoro już wiemy, że oboje chcemy tego samego... - uśmiechnęła się gładząc dłoń chłopaka. - I, co najważniejsze, oboje jesteśmy trzeźwi i całkowicie wszystkiego świadomi. - mówiła wpatrując się w jego oczy i nachyliła się do jego ust.
- Jesteś pewna?
- Nigdy wcześniej nie byłam tak pewna.. - szepnęła, a Ryan nie potrzebował więcej słów. Dotknął policzka dziewczyny i nachylił się łącząc ich usta w pocałunku...
*
- No, jesteś w końcu. Jak randka? - zapytał Christian patrząc na przyjaciela, który był w bardzo dobrym humorze. Z jego ust nie schodził uśmiech. - Ryan, mówię do ciebie. - powiedział ze śmiechem.
- A nie widać? - zapytał chłopak spoglądając na Chrisa... - Było idealnie.
- Nie poznaję cię, nie zachowywałeś się tak. Nigdy.
- Ludzie się zmieniają. - wzruszył ramionami i wszedł do kuchni.
- Jesteś głodny? Są naleśniki ze szpinakiem, jeśli chcesz.
- Co? Czekaj, bo nie rozumiem.. Ty gotowałeś?
- Pomagałem.. Gotowała Katty. Nic się pod względem moich umiejętności kulinarnych nie zmieniło.
- Uff.. Już myślałem, że ktoś mi podmienił przyjaciela. - zaśmiał się Ryan... - Chris?
- Tak?
- Nie, Ry, nie możesz mu nic powiedzieć! - skarcił się w myślach. - Dalej mam jej 'pilnować'?
- Jeśli możesz. Byłbym wdzięczny. - powiedział i uśmiechnął się delikatnie. - Idę do siebie.. Do jutra. Dobranoc.
- Dobranoc...
***
"Ślicznie wyglądasz. To dla mnie? :*" - przeczytała wiadomość i podniosła wzrok spoglądając na Williama, który siedział za biurkiem i był pochłonięty czytaniem książki.
"Nie, nie dla Ciebie.. Możesz dać mi się skupić na sprawdzianie?!" - odpisała i powróciła do wypełniania testu, ale po chwili znowu poczuła wibrację telefonu. Odblokowała ekran i odczytała smsa: "Nie musisz się męczyć i tak masz już zaliczony ten sprawdzian na 5. :)" Zaskoczona dziewczyna spojrzała na Parkera i dostrzegła na jego twarzy szeroki uśmiech, po czym mężczyzna puścił jej oczko i ponownie wziął do ręki telefon wystukując - jak domyśliła się Kate - kolejną wiadomość. Dziewczyna wzięła do ręki swoją komórkę w tym samym momencie, w którym dostała smsa: "Zostań chwilę po lekcji. :*" Odetchnęła głęboko zastanawiając się co odpisać, ale po chwili postanowiła się zgodzić. "Później będę tego żałować, ale dobrze. Zostanę. Teraz daj mi spokój, chcę mimo wszystko dokończyć ten sprawdzian." - wysłała i teraz skupiła się tylko i wyłącznie na odpowiadaniu na pytania zawarte w teście...
- Nie możesz tego robić. - powiedziała stając przy biurku. Will spojrzał na nią i wstał z miejsca obejmując ją w talii, na co oddech Kate przyspieszył. Pocałował ją w czoło i popatrzył jej w oczy.
- Czego nie mogę robić? - zapytał zakładając kosmyk włosów dziewczyny za ucho.
- Mimo tego, co dzieje się między nami nie możesz zaliczać mi sprawdzianów na piątki, William! Nie jestem idealna, literatura nigdy nie była rzeczą, którą uwielbiałam i miałam bardzo dobre oceny. Niedługo ktoś się połapie w całej tej sytuacji... Poza tym, nie sądzę, żeby pisanie smsów do uczennicy było dobrym pomysłem. I to TAKICH smsów... Musimy to skończyć, Will. - westchnęła Katherine.
- Przecież to nic takiego.. Ale jeśli ci to przeszkadza to w porządku. Przepraszam. - uśmiechnął się i nachylił chcąc pocałować dziewczynę, ale ona odwróciła głowę.
- Muszę iść, mam matematykę. - powiedziała i chciała odejść, ale Parker złapał jej nadgarstek.
- Nie pożegnasz się? - zapytał z delikatnym wyrzutem.
- Do widzenia, profesorze. - Katherine uśmiechnęła się i spróbowała wyrwać rękę z uścisku mężczyzny, ale on tylko go wzmocnił, a jego oczy pociemniały.
- Nie takie pożegnanie miałem na myśli, skarbie. - warknął i pociągnął dziewczynę za nadgarstek tak, że uderzyła ciałem o jego klatkę piersiową. Objął ją mocno swoimi ramionami i wbił spojrzenie w jej usta.
- Muszę iść na lekcję, William. - szepnęła i przygryzła wargę.
- Przecież nie karzę ci nie iść, po prostu chcę, żebyś się ze mną pożegnała.
- Ale ja nie chcę. - powiedziała stanowczym tonem Kate, ale to nie do końca skończyło się dobrze. Dziewczyna poczuła piekący ból na jej policzku, a następnie wargi Parkera zaatakowały jej usta.
- Nie chciałem, żeby to tak wyglądało, ale mnie zdenerwowałaś, skarbie.. Trudno, musiałaś ponieść za to karę. - powiedział wzruszając ramionami. - Mam nadzieję, że to się już nie powtórzy, co?
- Jasne. - szepnęła Katty i pogładziła policzek, w który ją uderzył. - Mogę iść?
- Tak.. Miłego dnia, skarbie. - uśmiechnął się William i usiadł przy biurku..
*
- Cześć, mamo. - szepnęła i usiadła na ławeczce przy grobie. - Często tu ostatnio przychodzę. - westchnęła i włożyła ręce do kieszeni kurtki.. Wiał wiatr i było bardzo zimno, ale Kate to nie przeszkadzało. Musiała chwilę pobyć w samotności. Odpocząć. Nawet kosztem tego, że może przemarznąć i się rozchorować.. - Ciężko mi wiesz? Czasami myślę, że lepiej by mi było z tobą, tam na górze.. Ale wiem, że nie mogę tego zrobić tacie, Mattowi, Christianowi. A dziadkowie? Przecież oni też by się załamali.. - powiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy. Przyłożyła dłoń do policzka i skrzywiła się delikatnie. - Znowu to zrobił, wiesz? A ja się łudziłam, że to minęło i już mnie nie uderzy. Naprawdę.. Myślałam, że on tak na poważnie zmienił swoje nastawienie do mnie. Że naprawdę chce dla mnie jak najlepiej, że mu na mnie zależy.. Ale to chyba nieprawda, co, mamo? A wiesz co jest najgorsze? Im bardziej on mnie rani tym bardziej mnie do niego ciągnie.. Sama pcham się w to całe gówno z nim związane. Bo jetem taka głupia i chcę cierpieć. Mimo, że mnie to wykańcza... - poczuła jak z jej oczu wypłynęły łzy, więc szybko starła je wierzchem dłoni i wstała z ławki. - Tęsknię za tobą, bardzo.. Cholernie żałuję, że cię ze mną nie ma. Gdybyś była to wszystko pewnie wyglądałoby inaczej.. Przynajmniej mam nadzieję, że tak by było... - szepnęła, pogładziła opuszkami palców zdjęcie mamy i opuściła cmentarz...
*
krótki. wybaczcie.
okropnie się czuję, na nic lepszego nie było mnie stać, niestety.
jeśli chodzi o 31. rozdział to pojawi się 5. lub 6. maja! :)
kocham Was. nie zapomnijcie komentować! :*