czwartek, 23 lipca 2015

EPILOG.




...i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską...
...oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci...

***

- O czym myślisz? - zapytał siadając za dziewczyną na gorącym piasku i pociągnął ją na swoją klatkę piersiową splatając ich palce na jej brzuchu.
- O wszystkim. - wzruszyła ramionami układając się wygodnie w ramionach męża i spojrzała na ich dłonie. Na ich palcach w promieniach zachodzącego słońca świeciły się złote obrączki.. - Dziękuję.
- Za co, kochanie? - zapytał całując ją we włosy.
- Jesteś ze mną. Mimo wszystko...
- Bo cię kocham. Mimo wszystko...
- Też cię kocham. - powiedziała z uśmiechem i pocałowała Christiana w policzek. - Chyba powinniśmy wracać.. Za godzinę przychodzą nasi przyjaciele i rodzice.
- Co? Dlaczego ja nic o tym nie wiem? - zapytał zaskoczony spoglądając na uśmiechniętą Katherine.
- Nie wiem? Chyba zapomniałam ci powiedzieć... Czy coś. - wzruszyła ramionami i cicho zachichotała. - Chodź, pomożesz mi.
- No nie wiem, muszę się zastanowić, czy chcę... - powiedział kładąc się na piasku i patrzył na dziewczynę z dołu..
- Dobra, jak sobie chcesz, ale przez najbliższy tydzień śpisz na kanapie.
- Nie ma mowy! - krzyknął za oddalającą się dziewczyną. Zerwał się na równe nogi i pobiegł za żoną biorąc ją w ramiona. - Co robimy?
- Spaghetti. - uśmiechnęła się pocałowała go w usta, po czym skierowała się do kuchni...



*

          Siedzieli razem na tarasie i rozkoszowali się chłodnym powietrzem, które było ukojeniem po całym dniu, któremu towarzyszył upał.. Kate była wtulona w tors swojego męża i przyglądała się swoim bliskim. Tata siedział na przeciwko niej i posyłał jej co chwilę szeroki, radosny uśmiech. Mama Christiana siedziała po jej prawej stronie trzymając ją czule za rękę i kreśliła na jej dłoni kółka kciukiem. Matt, no cóż.. Matt przytulał mocno Mię siedzącą na jego kolanach i co chwilę składał na jej odkrytym ramieniu delikatne pocałunki. Bethy i Ryan o czymś zawzięcie dyskutowali mierząc się morderczymi wzrokami, po czym uśmiechnęli się do siebie i wtulili w swoje ciała, na co na twarzy Katty pojawił się szeroki uśmiech. A Chris? Chris oddychał spokojnie gładząc ją po plecach i co chwilę szeptał jej do ucha jak bardzo ją kocha.
- Czyli to jest szczęście? - pomyślała jeszcze raz omiatając wzrokiem wszystkich, którzy siedzieli obok niej... Po chwili oderwała się od Christiana i uśmiechnęła się szeroko. - Muszę wam o czymś powiedzieć. - spojrzała na męża i złapała jego dłoń przykładając ją sobie do brzucha. - Jestem w ciąży. - szepnęła, a już kilka sekund później została zamknięta w szczelnym uścisku ramion szatyna. - Cieszysz się?
- Jak cholera. - powiedział i pocałował ją. - Kocham cię.
- Kocham cię. - odpowiedziała mu tym samym, po czym była tulona przez swoje przyjaciółki... - Właśnie osiągnęłam pełnię szczęścia. Mimo wszystko... - pomyślała i pogładziła swój brzuch..



*


KONIEC.

no i tak właśnie dobrnęliśmy do końca tej historii. ♥
nareszcie.

miałam się rozpisywać, ale teraz mam pustkę w głowie i kompletnie nie wiem, co mogę napisać.. hahah


na pewno bardzo chciałabym Wam PODZIĘKOWAĆ:
• za cierpliwość, bo - nie oszukujmy się - musieliście mieć jej naprawdę dużo..
• za wszystkie wejścia
• za wszystkie komentarze
• jednym słowem... za WSZYSTKO.


ale chciałabym Was też PRZEPROSIĆ:
• za te dłuuuuugie i częste przerwy w dodawaniu rozdziałów
• za moje obietnice, których - przeważnie - nie spełniałam
• no i za wszystko, co było "na nie" 
mam nadzieję, że wybaczycie...




tak więc... do napisania?
kocham Was i mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tą historią!
werka. ♥