niedziela, 5 lipca 2015

ROZDZIAŁ 34.


- Dobrze, zajmiemy się tą sprawą.. Byłaś bardzo dzielna, naprawdę podziwiam cię, że z takim spokojem o tym opowiadałaś. Dziewczyny, które do nas przychodzą z taką sprawą przeważnie nie mogą wydusić z siebie słowa. Ty sobie z tym poradziłaś. - powiedział mężczyzna w granatowym mundurze i delikatnie uśmiechnął się w stronę Katherine. - Jak już poczynimy jakieś kroki to się odezwiemy.
- Dobrze, dziękuję. - szepnęła dziewczyna i wstała z krzesła, które zajmowała. Uścisnęła dłoń policjantowi i ruszyła do drzwi.
- Przepraszam, czy moglibyśmy porozmawiać? - odezwał się Christian zwracając się do funkcjonariusza.
- Tak, oczywiście. Słucham?
- Przepraszam... Katty, poczekasz na zewnątrz? Zaraz przyjdę, nic ci się nie stanie. - powiedział patrząc na dziewczynę, a ona tylko skinęła głową i wyszła. - Chodzi o to, że.. Moja dziewczyna nie była jedyną 'ofiarą'.
- To znaczy?
- Ten mężczyzna to.. To mój ojciec. On odkąd pamiętam przyprowadzał do domu jakieś dziewczyny. Przeważnie to były jego uczennice.. Z każdą było tak samo, na początku był miły, owijał je sobie wokół palca, a potem ranił. Nie wszystkie gwałcił... Przynajmniej ja o tym nie wiem. Już nie raz chciałem, żeby policja się tym zajęła. Znalazłem niedawno dwie dziewczyny, ale nie chciały nic z tym zrobić. One się go boją.. Mam nadzieję, że w końcu się to wszystko skończy..
- Nienawidzisz ojca, prawda?
- Tak samo jak on mnie.. Jestem zwykłą wpadką. - prychnął pod nosem Chris. - Nigdy mnie nie kochał. Nigdy nie byłem dla niego synem.. A on nigdy nie był dla mnie ojcem.. Zajmijcie się tym i zróbcie z tym jak najszybciej porządek, zanim zrani więcej dziewczyn. Proszę.
- Obiecuję, że zrobimy wszystko, żeby już nic się nikomu nie stało.
- Dziękuję. - uśmiechnął się delikatnie chłopak. Teraz mógł odetchnąć i czekać aż zobaczy swojego ojca skutego w kajdanki na sali sądowej. - Do widzenia.
- Do widzenia. - odpowiedział policjant zapisując coś na komputerze...
- Jedziemy?
- Tak. - szepnęła Kate spoglądając na Chrisa. - O czym z nim rozmawiałeś?
- Można powiedzieć, że składałem zeznania. - odpowiedział szatyn obejmując dziewczynę w pasie. - Już niedługo William Parker będzie tylko okropnym wspomnieniem. Obiecuję, Katty. - dodał składając pocałunek na jej czole i wspólnie opuścili komisariat...


*

          Leżała w objęciach Christiana z głową na jego klatce piersiowej i wsłuchiwała się w bicie jego serca. Na ekranie laptopa wyświetlał się jakiś film - nawet nie wiedziała jaki, niespecjalnie zagłębiała się w fabułę, jej umysł zaprzątały inne myśli. W jej głowie ciągle słychać było głos lekarza, który zakomunikował jej, że istnieje prawdopodobieństwo, że zaszła w ciążę.. W tamtym momencie jej życie straciło już jakikolwiek sens. Jeśli to okazałoby się prawdą... Nie mogłaby pokochać tego dziecka, przecież ono.. Kiedy o tym pomyślała z jej oczu wypłynęły łzy. Christian natychmiast zareagował, bo poczuł, że jego koszulka staje się mokra. Przytulił mocniej swoją dziewczynę i pocałował ją w głowę delikatnie kołysząc jej ciałem. O nic nie pytał, w jego głowie kłębiły się podobne myśli co w głowie Kate.. Po kilku minutach dziewczyna uspokoiła się i spojrzała w oczy Chrisa, które również były zaszklone.
- Przepraszam. - szepnęła.
- Za co? - zapytał zachrypniętym głosem.
- Obiecałam, że będę na siebie uważać. Że nie dam się omamić twojemu ojcu... A jak mi się to nie udało to nie powiedziałam ci co się dzieje. Jestem beznadziejna... Teraz jeszcze masz mnie na głowie, bo ten cholerny psychol mnie zgwałcił i możliwe, że do tego wszystkiego zapłodnił.. Dlatego przepraszam.
- Ciii... Nie jesteś beznadziejna. I o żadną z tych rzeczy nie mam do ciebie żalu. Nie myśl tak.. Nikt nie wiedział, że tak się to potoczy. Spokojnie. - powiedział tuląc drobne ciało Kate do swojej piersi. Wiedział, że ona z każdą chwilą cierpi coraz bardziej i wiedział, że musi dawać jej jak najwięcej oparcia. Choć dla niego to też było ciężkie... Spojrzał na zegar, który stał na szafce przy łóżku dziewczyny i delikatnie odsunął od siebie brunetkę. - Chyba powinienem już iść.. Jest prawie pierwsza w nocy. Musimy się wyspać, wypocząć przed jutrem. - powiedział podnosząc się z łóżka.
- Zostań. - szepnęła Katty.
- Nie sądzę, żeby... Co na to twój tata? Nie powinienem...
- Daj spokój. Zostań ze mną, proszę, Chris... - powiedziała załamującym się głosem.
- No dobrze, zostanę. - powiedział uśmiechając się delikatnie i ponownie położył się obok Katherine.
- Dziękuję. - szepnęła całując chłopaka w policzek i przytuliła się do jego boku...


          Przebudził się w środku nocy i chciał przytulić się do Kate, ale nie było jej obok niego. Usiadł na łóżku i rozglądnął się po pokoju dziewczyny. Niestety nigdzie jej nie było.. Przez szparę pod drzwiami zauważył światło z korytarza, więc pospiesznie wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Kiedy znalazł się na korytarzu natychmiast do jego uszu dobiegł cichy szloch, który dochodził z łazienki.. Nie zawracał sobie głowy pukaniem. Nacisnął klamkę i wszedł do pomieszczenia. W samą porę.. Zauważył skuloną postać jego dziewczyny, która trzymała w dłoni przyciśniętą do nadgarstka żyletkę. Chłopak natychmiast doskoczył do Kate i wyrwał jej z ręki żyletkę, po czym mocno przytulił ją do swojego ciała.
- Katty, kochanie, co ty chciałaś zrobić? - szepnął całując ją w czoło i spojrzał w jej załzawione oczy.
- Nie dam rady, Christian. Nie dam rady. - załkała i wtuliła się mocno w chłopaka.
- Ciii... Popatrz na mnie... Nie możesz tego robić, rozumiesz? To wszystko się skończy, już niedługo. Zobaczysz. Wszystko się ułoży.
- Nic się nie ułoży! Jak możesz mówić, że wszystko będzie dobrze, skoro sam wiesz, że nie będzie?! On mnie zgwałcił! Myślisz, że tak po prostu o tym zapomnę i będę żyć normalnie?!
- Nie, Katty.. Nie myślę tak, wiem, że tak nie będzie.. Ale kiedyś na pewno cała trauma minie. Nauczymy się jakoś z tym żyć. Musimy... Musisz tylko w to uwierzyć. Proszę kochanie, nie rań mnie jeszcze bardziej... - szepnął i w tym momencie dał upust łzom, które trzymał w sobie od kilkunastu godzin.. - Nie pozwolę już nigdy, żeby stała ci się jakakolwiek krzywda. I nie pozwolę, żeby na twoich nadgarstkach znalazło się jeszcze więcej ran. - powiedział całując dłonie Kate. - Nie pozwolę, obiecuję. - dodał patrząc w oczy dziewczyny. - Wracamy do łóżka? - zapytał, a brunetka tylko przytaknęła głową. Chris podniósł się z zimnych płytek i wziął swoją dziewczynę na ręce niosąc ją do pokoju i delikatnie ułożył jej ciało na łóżku kładąc się koło niej.
- Kocham cię. - szepnęła łamiącym się głosem.
- Też cię kocham, skarbie. - odpowiedział tuląc ją do siebie, ale Kate natychmiast od niego odskoczyła. Christian spojrzał na nią zdezorientowany, a kiedy zobaczył na jej policzkach łzy i przerażenie w oczach... - Co się stało? - zapytał ze smutkiem w głosie. - Zrobiłem coś nie tak? - dodał, a Kate pokręciła głową. - To o...
- Po prostu nie mów do mnie... tak. - szepnęła. - On mnie tak nazywał. Kiedy słyszę to słowo... Nie mów tak, dobrze?
- Kochanie, przepraszam... To o to chodziło wtedy, w domku? Boże, już wtedy to trwało!
- Teraz to już nie jest ważne, Chris. Po prostu tak do mnie nie mów.
- Dobrze.. - szepnął i zamknął dziewczynę w swoich ramionach składając pocałunek na jej czole. 



*

- Cześć, Chris. - powiedział Matt patrząc na chłopaka wchodzącego do kuchni. - Chcesz kawy?
- Cześć, jasne. - przytaknął siadając przy stole.
- Zjesz coś?
- Nie, nie jestem głodny. - westchnął szatyn i podparł głowę na rękach.
- Dzień dobry. Jak spaliście, chłopcy? - zapytał Paul siadając przy stole na przeciwko Christiana.
- Niezbyt dobrze. Kate nie mogła spać, więc czuwałem. - szepnął Chris obejmując dłońmi kubek, który Matt przed nim postawił. - Płakała przez pół nocy.. Zasnęła nad ranem.
- Też nie mogłem spać. - westchnął Matthew również siadając do stołu. - Ciągle się wierciłem. Nie mogłem sobie znaleźć miejsca..
- O której ma być w szpitalu?
- O 12. Pojadę z nią.
- Dziękuję, Chris. Gdyby nie ty... Nie wiem jakbyśmy sobie z tym poradzili. - powiedział Paul uśmiechając się delikatnie do szatyna.
- Przecież to oczywiste, że pomagam. Katty to moja dziewczyna. - powiedział chłopak. - Teraz potrzebuje nas wszystkich jak nigdy wcześniej...
- Policja się odzywała? - zapytał Matt.
- Jeszcze nie.. To chyba jeszcze trochę potrwa. Dopiero wczoraj dostali zgłoszenie.
- Boże, jak sobie pomyślę, że moja mała córeczka... Że ktoś potrafił zrobić coś takiego... Przepraszam, Chris. Wiem, że to twój ojciec, ale...
- On nigdy nie był dla mnie ojcem. Nie musi się pan przejmować moim zdaniem, bo.. No cóż, myślę tak jak pan. - chłopak wzruszył ramionami i wbił wzrok w blat stołu...
- Hej wam. - usłyszeli słaby głos Katherine i natychmiast ich wzroki padły na jej sylwetkę. - Dostanę jakieś śniadanie? - zapytała unosząc delikatnie kąciki ust ku górze.
- Jasne. Co chcesz? Kanapki, omlet, tosty, jajecznica? - zapytał Matt zrywając się na równe nogi.
- Omlet? - powiedziała, a raczej zapytała wdrapując się na kolana Christiana. Matty przytaknął i zabrał się za przygotowywanie śniadania dla siostry, a ona przytuliła się mocno do swojego chłopaka. - Przestraszyłam się jak się obudziłam i cię nie było. - szepnęła tak, że tylko on mógł ją usłyszeć.
- Przepraszam, potrzebowałem kofeiny. - powiedział chłopak całując ją w czoło.
- Wybaczam... 



*** kilka dni później... ***

- Halo? - odebrał telefon niemal natychmiast. Nie chciał, żeby Kate się obudziła. Wrócili ze szpitala z badań kontrolnych i dziewczyna zasnęła.. Wstał z łóżka i podszedł do okna opierając się o parapet i ciągle obserwując swoją dziewczynę.
- Chris, nareszcie odebrałeś. Próbuję się do ciebie dodzwonić od kilku godzin. - usłyszał głos swojej mamy.. - Czemu nie odbierałeś?
- Byłem w szpitalu z Kate. - westchnął, ale na jego twarzy dało się zobaczyć ulgę. Katty nie była w ciąży, to było już pewne.. - Dzwonisz w jakiejś konkretnej sprawie?
- W zasadzie to nie. Chciałam tylko zapytać jak się czuje Katherine. 
- Lepiej. Powoli dochodzi do siebie.
- Martwimy się o nią z tatą.. 
- Oczywiście. Tata wyjątkowo bardzo pewnie. - prychnął chłopak, a jego dłoń zacisnęła się w pięść.
- Daruj sobie te złośliwości. Naprawdę bardzo się przejął.
- Jasne. - warknął. - Wiesz co, mamo. Muszę kończyć.
- Dobrze, synku. Trzymaj się i pozdrów Katty. 
- Ok. Pa. - powiedział i rozłączył się, po czym schował telefon do kieszeni spodni i położył się obok Kate patrząc na jej twarz...

*

          W domu Williama rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Mężczyzna spojrzał na żonę, która była oparta o jego ramię i wzruszył ramionami.
- Kto to może być o tej porze... - zastanowiła się kobieta i wstała z kanapy kierując się do przedpokoju. Przekręciła zamek i otworzyła drzwi, a jej oczom ukazało się dwóch policjantów. - Słucham?
- Dobry wieczór. Zastaliśmy pana... Williama Parkera? - zapytał jeden z funkcjonariuszy.
- Tak, mąż jest w domu. Proszę.. A czy mogę wiedzieć o co chodzi? - zapytała Monic wpuszczając mężczyzn do środka. W tym momencie z salonu wyszedł Will, a kiedy zobaczył policjantów stanął w miejscu i zacisnął szczękę.
- No, Will, ten moment już nadszedł... - pomyślał i spojrzał na swoją żonę, która była zdezorientowana.
- Pan William Parker? - zapytał jeden z mężczyzn.
- Tak, to ja. - odpowiedział pewnym siebie głosem.
- Pójdzie pan z nami.
- Jak to? Dlaczego? Will?
- Kochanie... Przepraszam. - szepnął mężczyzna i pocałował żonę w czoło, po czym założył kurtkę. Policjant skuł kajdankami ręce Williama i skierował się z nim do wyjścia.
- Mogę wiedzieć dlaczego zabieracie mojego męża?! - krzyknęła Monic.
- Pan Parker został oskarżony o gwałt i znęcanie się fizyczne i psychiczne nad Katherine Walker. Tutaj jest nakaz zatrzymania. - powiedział policjant pokazując kobiecie papier. - Przykro mi... Dobranoc.
- Dobranoc. - szepnęła Monic i zamknęła drzwi... - Gwałt? Mój William kogoś zgwałcił? I tym kimś była... Katherine? Nie, to jest chyba jakiś żart. - westchnęła kobieta i usiadła na podłodze w przedpokoju wbijając wzrok w drzwi wejściowe. Miała nadzieję, że za chwilę Will wróci i powie, że to był tylko głupi żart, a ona naiwnie się dała nabrać, ale nic takiego się nie stało.. Po kilku minutach bezczynnego siedzenia do Monic dotarło, że to może być prawda, w kocu w przeszłości jej mąż miał kilka romansów z nastolatkami, i wybuchnęła płaczem... 




*


no to się porobiło...

zostało nam tylko dwa rozdziały + epilog..


BĘDZIECIE TĘSKNIĆ ZA KATE, CHRISEM, WILLEM I RESZTĄ? 

*

zastanawiam się czy chcielibyście przeczytać jeszcze coś 'mojego'... pomysły są, gorzej będzie pewnie z realizacją, ale jeśli byście chcieli to może mi się uda :)
 TO JAK?