czwartek, 9 lipca 2015

ROZDZIAŁ 35.


- Halo? - odebrała lekko drżącym głosem. Nie wiedziała kto dzwonił, nie znała numeru.. W słuchawce dało się słyszeć cichy szmer, a chwilę potem odezwał się męski głos.
- Dzień dobry, dzwonię z komisariatu. Mam nadzieję, że pani nie obudziłem. 
- Nie, nie obudził mnie pan. - powiedziała pospiesznie. - O co chodzi?
- Wczoraj późnym wieczorem William Parker został zatrzymany. Zostały postawione mu zarzuty gwałtu i znęcania się fizycznego jak i psychicznego nad panią... Niedługo zostanie postawiony przed sądem.
- Dziękuję za informację.. A czy ja... No wie pan.
- Niestety będzie pani musiała się stawić na rozprawie. Wiem, że będzie to dla pani ciężkie, ale takie mamy przepisy.
- Dobrze, rozumiem. Coś jeszcze?
- Nie, to wszystko. Do widzenia. - powiedział mężczyzna i połączenie zostało przerwane. Katherine odłożyła telefon, a na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech.
- W końcu to wszystko się skończy. - pomyślała..
- Cześć, kochanie. - powiedział Christian wchodząc do pokoju. - Coś się stało? - zapytał widząc uśmiech dziewczyny.
- Wczoraj zatrzymali Williama.. - powiedziała i przytuliła się do chłopaka, a on w przypływie radości okręcił się wokół własnej osi.
- To cudownie, Katty.. - uśmiechnął się całując dziewczynę w czoło, ale po chwili posmutniał. - Mama... - szepnął i natychmiast wyjął z kieszeni telefon. Wybrał numer i przyłożył komórkę do ucha. Przez kilka sekund dało się słyszeć dźwięk połączenia, a później zgłosiła się poczta głosowa. - Nie odbiera.. Katty, przepraszam, ale...
- Jedź. - powiedziała Kate i pocałowała chłopaka delikatnie w usta. - Dam sobie radę.
- Przyjadę jak najszybciej się da.. - zapewnił chłopak i niemalże biegiem opuścił dom swojej dziewczyny... 


- Mamo?! - zawołał wchodząc do domu. - Mamo, gdzie jesteś?! - wszedł do salonu i wtedy zauważył zgarbioną postać rodzicielki siedzącą na kanapie. - Mamo.. - szepnął kucając przed kobietą. - Wszystko w porządku? - zapytał, a Monic pokręciła przecząco głową. - No tak, głupie pytanie...
- Zabrali go. Był taki spokojny.. - szepnęła zachrypniętym głosem. - Wiedział, że po niego przyjdą. Czekał na to... - mówiła wpatrując się w swoje dłonie... - Jak się czuje Kate? Boże, jak sobie pomyślę, że Will ją...
- Spokojnie, mamo. Kate dochodzi do siebie, jest pod stałą opieką psychologa.. - powiedział Chris obejmując kobietę. - Może coś zjemy? Zrobię jakieś śniadanie. Wypijemy kawę, co?
- Nie, dziękuję. Nie jestem głodna, synku... Jedź do Katty, to nią się powinieneś zajmować, nie mną. Dam sobie radę sama..
- Ale, mamo...
- Nie, Chris. Naprawdę. Poradzę sobie. - szepnęła patrząc chłopakowi w oczy.
- No dobrze, ale jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń, przyjadę. - powiedział uśmiechając się delikatnie i pocałował rodzicielkę w policzek.
- Dobrze... Chris?
- Tak?
- Myślisz, że będę mogła się z nim zobaczyć?
- Naprawdę tego chcesz?
- Tak. Mimo wszystko ja... Przecież go kocham... Kochałam..
- Zadzwoń do adwokata, na pewno załatwi ci widzenie. - powiedział chłopak. - Trzymaj się. Pa. - dodał i wyszedł z domu...



***

- Monic. - szepnął i zerwał się z miejsca podchodząc do żony. Chciał ją przytulić, ale został zatrzymany przez jednego z policjantów. Westchnął i pokręcił głową, po czym uśmiechnął się delikatnie do Monic. - Dobrze, że jesteś..
- Daruj sobie, Will. - powiedziała kobieta zajmując miejsce na przeciwko męża. - Jak mogłeś? Boże... Nie sądziłam, że będziesz zdolny do czegoś tak okropnego. Brzydzę się tobą..
- A jednak mnie odwiedziłaś..
- Tak, ale teraz zaczynam się zastanawiać czemu w ogóle to zrobiłam.
- Przykro mi, kochanie... - westchnął William spoglądając na żonę. - Naprawdę mi przykro! Gdybym mógł cofnąć czas..
- Ale nie możesz... Jak ja mogłam niczego nie zauważyć.. Byłam taka naiwna.. 
Nigdy nie chciałam widzieć twoich wad, twoich wszystkich zdrad, twoich kłamstw. Wierzyłam w każde twoje słowo, bo byłam w tobie tak głupio i naiwnie zakochana...* Ja naprawdę uwierzyłam, że się zmieniłeś. Chris jednak miał rację, tacy ludzie, jak ty się nie zmieniają. - westchnęła patrząc z obrzydzeniem na mężczyznę siedzącego przed nią. - Nigdy ci tego nie zapomnę, Will..
- Nie śmiałbym nawet o to prosić.
- To dobrze... Chciałabym już iść. - Monic zwróciła się do policjanta i wstała z miejsca. - Nie licz, że jeszcze kiedyś cię odwiedzę. - powiedziała patrząc na męża. - Widzimy się na rozprawie, to będzie nasze ostatnie spotkanie...
- Nadal jesteś moją żoną.. Będziesz nią...
- Już niedługo. Zrobię wszystko, żeby nasze małżeństwo zostało unieważnione. Nie chcę mieć z tobą już nic wspólnego.. Mimo tego wszystkiego, co nas łączyło. - szepnęła, a jej oczy zaszły łzami. Było jej ciężko, mimo wszystko. - Żegnaj, Will... - powiedziała i opuściła pokój widzeń, a William wbił wzrok w drzwi, przez które przed chwilą wyszła.
- To koniec, William... Koniec. - pomyślał, a po jego policzku niekontrolowanie spłynęła samotna łza...


*** kilka dni później... ***

- To już dziś, mamo. To wszystko się właśnie dzisiaj zakończy. Raz na zawsze uwolnię się od Williama Parkera.. - szepnęła Katherine wpatrując się w zdjęcie rodzicielki znajdujące się na niewielkim nagrobku. - Nawet nie wiesz jak ogromny kamień spadł mi z serca, kiedy dowiedziałam się, że został zatrzymany... A jeszcze to, że grozi mu nawet do 20 lat pozbawienia wolności. Cudowna wiadomość, co? - zapytała uśmiechając się lekko. - Wizyty u psychologa pomagają. Nawet lubię tam chodzić, wiesz? Nie czuję się skrępowana, mogę mówić o wszystkim, co mnie gryzie...  Jestem wdzięczna doktor Reed za to, co dla mnie robi. Będzie mi jej brakować, naprawdę...
- Słoneczko, musimy już iść.. Nie możemy się spóźnić. - szepnął Christian obejmując ramiona dziewczyny.
- Już idę... Daj mi jeszcze moment. - uśmiechnęła się nikło spoglądając na twarz szatyna. Chłopak skinął głową i odszedł dołączając do Mii, Ryana i Bethy.. Wszyscy dostali wezwanie do sądu, każdy z nich miał być przesłuchiwany w charakterze świadka. Oprócz tego policja z pomocą Chrisa odnalazła inne dziewczyny, które William nękał. Po rozmowie z Kate zgodziły się zeznawać, co było świetną wiadomością...
- Muszę iść, mamo. Trzymaj kciuki, tam na górze. - powiedziała z delikatnym uśmiechem. - Kocham cię mocno... - dodała i podeszła do przyjaciół i chłopaka.
- Gotowa? - zapytała Bethy obejmując przyjaciółkę ramieniem.
- Tak, jedźmy wsadzić go za kratki.
- Z wielką chęcią. - powiedziała Mia i wszyscy razem wsiedli do samochodu i odjechali w kierunku sądu... 



*

          Po nieco ponad dwóch godzinach wszyscy opuścili salę sądową. Rozprawa zakończyła się dość surowym wyrokiem - William został skazany na 15 lat pozbawienia wolności bez możliwości zwolnienia warunkowego, a oprócz tego miał dożywotni zakaz zbliżania się do Kate i innych dziewczyn...
- W końcu cały ten koszmar się skończył. - westchnęła Katty wtulając się w ciało Christiana.
- Tak, nareszcie. - przytaknął chłopak całując brunetkę w czoło... - Dziękujemy dziewczyny, gdyby nie wy.. Pewnie kara byłaby inna. - westchnął zwracając się do innych dziewczyn, które były ofiarami jego ojca.
- Nie ma sprawy. Mimo wszystko nam też zależało, żeby poniósł karę. - powiedziała Charlotte.
- Teraz możemy żyć spokojnie. - dodała z uśmiechem Caroline.
- Idziemy świętować? - zapytał Ryan obejmując Elizabeth w talii i pocałował ją w policzek. Tak, byli parą.. - Proponuję gorącą czekoladę w Starbucks'ie. Kto jest za?
- Jak najbardziej za! - uśmiechnęła się Kate. - Pojedziecie z nami? - zapytała zwracając się do towarzyszących im dziewczyn.
- Nie, świętujcie sami. Ale dziękujemy za zaproszenie. - uśmiechnęła się Lottie. - Odezwij się kiedyś, może gdzieś wyskoczymy. - dodała przytulając Kate.
- Jasne. Byłoby miło.
- Powodzenia, Katty. - dodała Caroline również przytulając dziewczynę. - Do zobaczenia.
- Pa... No to jak, jedziemy?
- Zadzwonię do Matt'a, żeby do nas dołączył z waszym tatą, co? - zapytała Mia.
- Super.. Chris, może zabierzemy twoją mamę? - zaproponowała Katherine.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. - westchnął chłopak spoglądając na kobietę, która rozmawiała z adwokatem i z trudem powstrzymywała się przed płaczem. - Pójdę do niej, zaraz wracam. - szepnął całując dziewczynę w czoło... Podszedł do mamy i przepraszając mężczyznę, z którym rozmawiała, przytulił ją mocno do siebie. - Wszystko dobrze? - zapytał odsuwając się od kobiety.
- Tak, w porządku, synku. - uśmiechnęła się delikatnie. - A jak Katty?
- Bardzo dobrze. - powiedział z uśmiechem. - Może miałabyś ochotę pojechać z nami do Starbucks'a?
- Nie, dziękuję za zaproszenie, ale musimy jeszcze coś załatwić. - powiedziała kiwając głową w kierunku jej adwokata. - Innym razem.
- No dobrze. W takim razie do zobaczenia. Kocham cię, mamo. - powiedział tuląc do siebie Monic.
- Ja ciebie też, synku. Pa. - powiedziała, kiedy się od siebie odsunęli. Chris wrócił do przyjaciół i mocno objął Kate w talii..
- Wszystko ok?
- Jak najbardziej. Chodźmy już. - uśmiechnął się i wszyscy razem opuścili budynek sądu... 



*** kilka tygodni później... ***

- Nie, Bethy, nigdzie nie idę. Zapomnij. - westchnęła Katherine i położyła się na łóżku.. Elizabeth od ponad 20 minut próbowała ją namówić, żeby poszła z nią do kina, bo Ryan pojechał do jego rodziców, a jej się nudzi..
- Ale Katty no.... Proszę. 
- Nie, nie mam ochoty wychodzić. Zresztą za chwilę powinien przyjechać Christian..
- On też może iść. Kate nie mam zamiaru spędzić wieczoru w domu.. Jest piątek. Inni ludzie imprezują, spotykają się ze znajomymi, a ja mam siedzieć w domu? Nigdy w życiu. 
- Jesteś upierdliwa, wiesz? - zaśmiała się Kate.
- Może i jestem, ale mam ku temu powód... Zgadzasz się?
- Nie. Nie męcz mnie już, błagam.. Pomęcz Mię.
- Już z nią rozmawiałam. Poszła z Matt'em na kręgle. - westchnęła dziewczyna. - Czyli zostaje mi towarzystwo samej siebie, tak?
- Cześć, słońce. - powiedział Chris wchodząc do jej pokoju. - Ups, przeszkadzam? - zapytał nieco ciszej siadając na łóżku, a Kate pokręciła tylko głową.
- Na to wygląda. Przepraszam, Bethy, ale Chris przyszedł.. Miłego wieczoru.
- Już nie żyjesz Walker!
- Też cię kocham, Collins. - zaśmiała się i zakończyła połączenie.. - Hej. - powiedziała z uśmiechem i pocałowała Christiana w usta.
- O co chodzi? - zapytał wskazując głową telefon dziewczyny.
- Elizabeth chciała mnie wyciągnąć do kina.. Wiesz, Ry pojechał do rodziców, a jej się nudzi samej. - wzruszyła ramionami. - Co robimy?
- Idziemy do kina. - uśmiechnął się szeroko chłopak.
- Co? Żartujesz? Nie po to przez prawie pół godziny mówiłam Bethy, że nie pójdę z nią, żeby teraz wychodzić...
- Trudno, kochanie. Nie żartuję.. Zresztą, w tej chwili do niej dzwoń i powiedz, że za 15 minut po nią jesteśmy.
- Nienawidzę cię. - warknęła sięgając po telefon, po czym wybrała numer przyjaciółki.
- Nie, nie.. Kochasz mnie. - uśmiechnął się Chris. - Masz 10 minut, czekam na dole. - powiedział i wyszedł z jej pokoju...
- Idiota. - westchnęła i pokręciła rozbawiona głową.
- To do mnie? - usłyszała głos Elizabeth.
- Nie, to o Christianie, nie ważne... Masz 15 minut. Podjedziemy po ciebie. - powiedziała, a po chwili w słuchawce dało się słyszeć pisk jej przyjaciółki. - Ciszej! Nie chcę stracić słuchu w wieku 18 lat!
- Przepraszam. - zaśmiała się Bethy. - Będę czekać po domem, paa. - dodała i zakończyła połączenie.. Kate odłożyła telefon i wstała z łóżka, skoro szli do kina to musiała zmienić ubrania... 



*

- Świetny film, co? - zapytała uradowana Elizabeth, kiedy wychodzili z kina.
- Całkiem fajny. - przytaknął Christian obejmując Kate. - A tobie się podobał, kochanie? - zapytał, po czym wybuchnął śmiechem, a Bethy mu zawtórowała.
- Bardzo śmieszne, naprawdę. Byłam zmęczona.. Mówiłam, że nie chcę nigdzie wychodzić. - powiedziała, a z jej ust uciekło krótkie ziewnięcie. - Ale te fragmenty, które widziałam były całkiem znośne. - dodała i uśmiechnęła się delikatnie.
- To co, dziewczyny, może pizza? - zaproponował Chris.
- Ja to się chyba będę zwijać do domu.. Nie będę wam zabierać wieczoru.
- Coś ty, chodź z nami.. - uśmiechnęła się Kate i złapała przyjaciółkę za rękę. - Nie przyjmujemy odmowy.
- Tak, nie przyjmujemy.. Chodź.
- No dobra, niech wam będzie. - westchnęła dziewczyna...


          Siedzieli w pizzerii i rozmawiali na wszystkie możliwe tematy. Śmiali się i spędzali po prostu miło czas. Po chwili drzwi do lokalu się otworzyły, a do środka weszła Mia, a zaraz za nią Matt. Wzrok dziewczyny od razu padł na stolik, przy którym siedzieli jej przyjaciele..
- Matty, popatrz kogo my tu mamy. - szepnęła odwracając się do swojego chłopaka. Brunet spojrzał w prawo i jego wzrok odnalazł jego siostrę...
- Cześć wam. - powiedział podchodząc do stolika i szeroko się uśmiechnął. - Nas się już nie informuje o spotkaniach towarzyskich, co? - zapytał całując siostrę w czoło. Z Christianem przybił piątkę, a Bethy przytulił i usiadł obok niej. Mia również przywitała się ze wszystkimi i zajęła miejsce obok swojego chłopaka.
- Tak jakoś wyszło, przepraszam. - uśmiechnęła się słodko Kate. - Głodni?
- Nie, przyszliśmy tylko po kawę.
- Tutaj?
- Tak, mają najlepszą w okolicy. - zaśmiał się Matt. - Gdzie Ryan?
- Pojechał do rodziców. - westchnęła Bethy.
- Wróci, nie przejmuj się. - powiedział trącając dziewczynę ramieniem... - Kate, a ty nie miałaś się przypadkiem uczyć do egzaminów? - zapytał podejrzliwie.
- A twoja dziewczyna też przypadkiem nie miała takich planów?
- Ej, ja tu jestem.. - zaśmiała się blondynka. - Miałam, ale plany zawsze można zmienić.
- Dobra, przecież żartowałem... Ale macie niestety coraz mniej czasu. Ostatnie trzy tygodnie...
- I uwolnimy się z tej szkoły. - uśmiechnęła się Bethy.
- Tak, nareszcie.. - powiedziała Katty, a na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech...



*


pod koniec coś mocno powiało nudą, ale już trudno... :)
jak wrażenia?



* - znalazłam ten tekst gdzieś w internecie, a że pasował tu idealnie to... rozumiecie :)

ps. nie wiem, czy takie kary funkcjonują, po prostu... to moja wyobraźnia :)