wtorek, 8 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 2.

          Siedziały przy stoliku w głębi Starbucks’a i rozmawiały o wszystkim i niczym. W pewnym momencie na ustach Elizabeth pojawił się szeroki uśmiech, a ona sama popatrzyła na przyjaciółki i klasnęła uradowana w dłonie.
- Dziewczyny, mam pomysł! Ostatni weekend wakacji, więc trzeba zaszaleć. Proponuję imprezę na plaży, wieczorem. Co wy na to? – zapytała szatynka i spojrzała na przyjaciółki.
- Super pomysł. Będą tam wszyscy ze szkoły, myślę, że warto się z nimi zobaczyć przed rozpoczęciem roku. – uśmiechnęła się Mia podzielając entuzjazm przyjaciółki.
- A ty co na to, Kate?
- Okej, jak chcecie… Ale mogę zabrać Matt’a, prawda?
- Ty jeszcze pytasz? No pewnie, że go zabierz. – powiedziała Bethy.
- No to w takim razie, o której mamy po was przyjechać? – zapytała Katherine.
- Myślę, że koło dwudziestej będzie okej. Prawda, Mia?
- Tak, tak. Będę gotowa. – uśmiechnęła się blondynka.
- Więc jesteśmy umówione. – zaśmiały się dziewczyny i zadowolone kontynuowały rozmowy…

*

- Matty, wróciłam! – zawołała Kate wchodząc do domu i zdejmując w przedpokoju buty. – Matt, jesteś?!
- W salonie! – dziewczyna usłyszała głos brata i natychmiast udała się do salonu, w którym był chłopak. – Cześć, Mała. – uśmiechnął się brunet, całując siostrę w czoło.
- Hej. Co oglądasz? – zapytała ciekawa dziewczyna, zerkając na telewizor.
- ‘Simpsonów’. – zaśmiał się Matthew. – Jak spotkanie z dziewczynami?
- Super. Kazały cię uściskać i powiedzieć, że idziesz z nami na imprezę wieczorem.
- A ja nie mam nic do gadania?
- Niestety nie, braciszku. O dwudziestej mamy podjechać po Mię, a później po Elizabeth.
- Co ja z wami mam… - chłopak pokręcił z rozbawieniem głową. – No, ale okej. Skoro chcecie mnie zabrać to nie będę się kłócił.
- Wiedziałam, że będziesz zadowolony.
- Dobra, dobra. Przestań gadać tylko idź się szykuj. Za piętnaście ósma widzę cię gotową w przedpokoju, masz dokładnie dwie godziny.
- Tak jest. – zaśmiała się Katty i zasalutowała, po czym pobiegła do swojego pokoju…


***

          Christian leżał na kanapie w salonie z rękami pod głową i wpatrywał się w jasny sufit. Myślał o tej dziewczynie, którą spotkał po południu. Katherine. W jego głowie ciągle obecny był obraz uśmiechniętej brunetki. Coś w niej było. Coś, co nie pozwoliło chłopakowi o niej zapomnieć i ciągle dawało mu nadzieję na kolejne spotkanie…
- Siema! – Chris usłyszał głos kumpla z przedpokoju.
- Cześć Ry! – odkrzyknął chłopak i podniósł się do pozycji siedzącej, przecierając twarz dłońmi.
- Co ty, spałeś?
- Nie, nie spałem. Co masz taki dobry humor? Znowu jakąś laskę poznałeś?
- Nie, to nie to. Ale może jeszcze jakąś dzisiaj poznam. – uśmiechnął się brunet. – Idziemy wieczorem na imprezę... I nie przyjmuję odmowy! – zawołał widząc, że jego przyjaciel chce coś powiedzieć. – Stary, masz dopiero dwadzieścia jeden lat, powinieneś jeszcze korzystać z życia, a nie… Przykładny pracownik firmy architektonicznej. Na to jeszcze przyjdzie czas.
- Łatwo ci mówić Ryan. Ja tą firmę dziedziczę. – westchnął szatyn. – Ale jak chcesz… Możemy iść na tą imprezę. Tylko powiedz mi o której i gdzie.
- Poważnie? Zgadzasz się?
- Czy ja mówię po chińsku? Tak, zgadzam się. – zaśmiał się Christian, a na twarzy jego kumpla pojawił się uśmiech. – Więc…?
- Dwudziesta. Na plaży.
- Super, to ja lecę pod prysznic. – stwierdził Chris i poszedł do łazienki

*

          Kilkanaście minut później chłopak opuścił zaparowane pomieszczenie i wszedł do swojej sypialni tylko w bokserkach, po czym podszedł do szafy i zaczął przeglądać ubrania. Po chwili zastanowienia wyjął granatowe spodenki do kolan i miętową koszulę, i szybko założył na siebie cały strój, po czym wszedł do kuchni.
- No, no, no. Stary, ale się wystroiłeś. – zaśmiał się Ryan.
- Zejdź ze mnie… - westchnął Chris i nalał sobie wody. – Gotowy jesteś?
- Tak. Wyobraź sobie, że mi mniej czasu zajmuje przygotowanie się na imprezę.
- Whatever. Idziemy? – zapytał szatyn zakładając białe Vans’y i okulary przeciwsłoneczne.
- Tak, panie śliczny. – powiedział Ry, po czym wybuchnął śmiechem i złapał kluczyki do samochodu. – Dzisiaj moim.
- Jasne…

***

- Katty, jesteś gotowa?! – dziewczyna usłyszała głos brata dochodzący z korytarza.
- Jeszcze moment! – odkrzyknęła i otworzyła szybko szafę, po czym wyjęła z niej sukienkę w kwiatki, która sięgała jej do połowy uda. Założyła ją na siebie, na stopy wsunęła sandałki, założyła bransoletki na ręce i łapiąc torebkę i okulary przeciwsłoneczne zbiegła do przedpokoju…
- No, Kate, masz szczęście. Jeszcze chwila i pojechałbym bez… WOW. Wyglądasz… Jakbyś nie była moją siostrą to… Kurde, co ja gadam. Ślicznie wyglądasz. – uśmiechnął się Matthew.
- Dziękuję, braciszku. A teraz może już jedźmy po dziewczyny, co?
- Jasne, chodźmy. – stwierdził chłopak i wyszedł razem z brunetką z domu, i skierował swoje kroki do garażu. Po chwili obydwoje siedzieli już w jego samochodzie i byli w drodze po Mię.
- Tata już wrócił? – zapytała Katty przerywając ciszę.
- Tak, powiedział, że jest zmęczony i poszedł się położyć. No i życzył nam miłej zabawy. – uśmiechnął się chłopak parkując pod domem Mii.
- Na pewno taka będzie. – stwierdziła dziewczyna i już miała wyjmować telefon, żeby zadzwonić do przyjaciółki, kiedy drzwi od samochodu się otworzyły i na tylne siedzenie wdrapała się blondynka.
- Cześć Kate. Cześć Matt. – uśmiechnęła się dziewczyna zapinając pasy.
- Hej, słonko. – odpowiedziała Katty, spoglądając na przyjaciółkę. – Ślicznie wyglądasz.
- Hej, to chyba ja to powinienem powiedzieć. – zaśmiał się brunet. – Teraz pozostaje mi tylko potwierdzić. – uśmiechnął się i mrugnął do Mii, na co dziewczyna zareagowała rumieńcem. – Dobra, jedziemy po Elizabeth i… na imprezę! – zawołał uradowany chłopak i odjechał spod domu blondynki, kierując się tym razem po Bethy. Po kilku minutach byli na miejscu, a Elizabeth czekała już na nich pod swoim domem, więc niedługo po tym jak dziewczyna wsiadła do samochodu, pojechali na plażę…

***

          Spacerował brzegiem morza z kubkiem piwa w ręku. Nie lubił za bardzo tego typu imprez, więc oddalił się od reszty ludzi i postanowił pobyć chwilę sam… Nie pomyślał, że ktoś jeszcze może zapragnąć chwili spokoju i zrobić to samo, co on, więc kiedy kilka metrów przed sobą ujrzał drobną sylwetkę dziewczyny trochę się zdziwił, ale spacerował dalej. Kiedy był nieco bliżej dziewczyny przez jego ciało przebiegł przyjemny dreszcz, w sercu poczuł ciepło, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Stała przed nim Kate.
- Hej. – powiedział, stając obok brunetki. Katherine trochę się przestraszyła, ale kiedy podniosła wzrok i ujrzała obok siebie Christiana strach odszedł i zastąpiła go radość.
- Cześć. – uśmiechnęła się w stronę szatyna. – Nie myślałam, że cię tu spotkam.
- To samo mogę powiedzieć o tobie.
- Jestem tutaj z przyjaciółkami i bratem. Stwierdziliśmy, że trzeba jak najlepiej pożegnać te wakacje przed powrotem do szkoły. A ty?
- Ja jestem z kumplem, a raczej przyjechałem z nim, a później mnie wystawił.
- Rozumiem. Widzę, że nie lubisz imprez. – zaśmiała się dziewczyna.
- Aż tak to widać?
- Troszeczkę… Nie uważasz, że to dziwne, że spotykamy się już drugi raz w ciągu jednego dnia?
- Może trochę. To pewnie tylko przypadek…
- Nie wierzę w przypadki. – uśmiechnęła się dziewczyna i spoglądnęła w oczy szatyna.
- Szczerze? Ja też nie. – powiedział chłopak i również popatrzył w oczy Kate. – Może wrócimy na imprezę?
- Jasne, chodźmy.
- Kate?
- Tak?
- Cieszę się, że cię tu spotkałem. – powiedział Christian z uśmiechem na ustach, a Kate nic nie odpowiedziała tylko skinęła głową i również się uśmiechnęła…

***

- Wiedziałam, że ona coś odwali! Nie trzeba było jej spuszczać z oka! - krzyknęła Kate, patrząc na ledwo trzymającą się na nogach Bethy.
- Czyli to moja wina, tak?! - zawołała Mia.
- Nie! Nie, to nie twoja wina. Po prostu... Kurcze, Elizabeth, co ty narobiłaś. - westchnęła brunetka. - Nie możemy jej w takim stanie odwieźć do domu... Matty! 

- Co jest? - zapytał chłopak, stając obok siostry, ale kiedy tylko spojrzał na Elizabeth od razu zrozumiał o co chodzi. - Boże, to naprawdę Bethy? - zaśmiał się brunet.
- Tak, to właśnie ona. Nie możemy jej w takim stanie odstawić do domu, więc zabieramy ją do nas. Możesz ją zanieść do samochodu?

- Pewnie. Chodź, Bethy. - powiedział Matt obejmując dziewczynę w talii i umieścił swoją drugą rękę pod jej kolanami, biorąc ją na ręce.
- Nie... Ja. Chcę. Tańczyć. - wybełkotała dziewczyna wyrywając się Mattowi.
- O nie moja panno, tobie już wystarczy. I tańców i... procentów. - powiedział i skierował swoje kroki do samochodu.
- Ale, Matty... - westchnęła dziewczyna patrząc na Matta z 'miną szczeniaczka'.
- Ta mina już od kilku lat na mnie nie działa, skarbie. - zaśmiał się brunet. - Mia, mogłabyś wyją
ć kluczyki z mojej kieszeni i otworzyć drzwi?
- Eeee... Jasne. - stwierdziła blondynka i sięgnęła do kieszeni spodenek Matta, żeby po chwili wyją
ć z niej kluczyki do samochodu...
- Dziękuję, Mała. - uśmiechnął się chłopak i posadził Elizabeth na tylnym siedzeniu... - A gdzie moja siostra?
- Nie mam pojęcia szła za nami przecież. - wzruszyła ramionami Mia i rozglądnęła się dookoła. - O, chyba ją znalazłam. - uśmiechnęła się blondynka wskazując głową na przyjaciółkę.
- Z kim ona rozmawia? - stwierdził Matthew, mrużąc oczy.
- To Christian. Poznali się dzisiaj po południu...
- Och, rozumiem. - uśmiechnął się chłopak. - Może wsiądźmy i poczekajmy na nią w samochodzie, robi się coraz chłodniej.
- Jasne...



*

- Szkoda, że musisz iść. Myślałem, że zaszczycisz mnie chociaż jednym tańcem. - uśmiechnął się delikatnie Christian.
- Przepraszam cię, ale moja przyjaciółka trochę przesadziła z alkoholem i trzeba się nią zająć.
- Rozumiem. Ale mam nadzieję, że znajdziesz dla mnie czas... jutro? A w zasadzie to już dzisiaj. 
- Postaram się. - uśmiechnęła się Katty.
- To w takim razie odezwę się do ciebie i się umówimy, dobrze?
- Okej. Będę czekać. 
- Super... A teraz leć, bo twój brat patrzył na mnie przed chwilą tak, jakby mnie miał zabić. 
- Nie zrobiłby tego, możesz być spokojny. On jest tylko trochę nadopiekuńczy jeśli chodzi o mnie. 
- Taki brat to skarb. 
- Tak, jest cudowny... No, ale chyba masz rację, pójdę już. To... do później, tak?
- Do później. - powiedział Chris i nachylił się całując Katty w policzek, na co dziewczyna się uśmiechnęła i ruszyła do samochodu, w którym czekały już na nią przyjaciółki i Matt... 


*

kolejny rozdział za nami.
wiem, że krótki, wybaczcie. :(((
kolejne spotkanie Kate i Chrisa. będzie ich coraz więcej, obiecuję! <3
znowu wieje nudą, co? ale już niedługo zacznie się coś więcej dziać. cierpliwości.
już nie przedłużam, więc... do następnego!
cium :*
N. ♥