sobota, 19 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 4.


- Hej, kochana. – powiedziała z uśmiechem Mia wsiadając do samochodu Kate i pocałowała przyjaciółkę w policzek. – Gotowa na nowy rok szkolny?
- Cześć. Czy ja kiedykolwiek byłam gotowa na powrót do szkoły?
- Masz rację, nigdy.
- Właśnie. – zaśmiała się Katherine. – A co ty masz taki dobry humor, co?
- Nic takiego. Po prostu mam dobry humor i mam nadzieję, że nic tego nie zmieni.
- Też bym tak chciała. – westchnęła brunetka i dalszą drogę do szkoły dziewczyny pokonały w ciszy. Po kilkunastu minutach były już pod ogromnym budynkiem. Wysiadły z samochodu i od razu skierowały się do wejścia do szkoły, gdzie spotkały Elizabeth.
- Cześć, słoneczka. – uśmiechnęła się szatynka i przytuliła przyjaciółki. – Ej, Katty rozchmurz się.
- Daj mi spokój. Nie chcę tu być. – skrzywiła się dziewczyna.
- My też, ale jak mus to mus… Dobra, chodźcie na salę, zajęłam wam już miejsca. – powiedziała Bethy.
- Co? To o której ty tu byłaś, że zdążyłaś zająć nam miejsca? – zapytała zaskoczona Mia.
- No jestem tu od… - Elizabeth zawiesiła głos i spojrzała na zegarek, który zdobił jej lewy nadgarstek – od godziny.
- Podziwiam. – zaśmiała się Katty i w tym samym czasie dziewczyny weszły na salę gimnastyczną i natychmiast skierowały swoje kroki na trybuny, i zajęły miejsca czekając na rozpoczęcie się akademii...

          Po kilkudziesięciu minutach siedzenia na niewygodnych krzesełkach na trybunach wszyscy uczniowie mogli opuścić salę gimnastyczną i udać się do swoich klas na spotkanie z wychowawcą. Katherine, Mia i Elizabeth wyszły jako jedne z ostatnich i przy wejściu spotkały się z całą klasą, po czym wszyscy razem udali się do sali 204, w której czekał już ich wychowawca – prof. Thomas Carter.
- Dzień dobry!
- Witajcie, kochani. Pan dyrektor bardzo was wynudził? – zapytał mężczyzna, kiedy wszyscy jego wychowankowie zajęli miejsca w ławkach.
- Nawet pan sobie nie wyobraża jak bardzo. – westchnęła Bethy, na co wszyscy cicho się zaśmiali.
- Ja nie mam za wiele do powiedzenia. I myślę, że się z tego powodu cieszycie... Peter rozdaj proszę wszystkim plany lekcji. – uśmiechnął się profesor i podał chłopakowi plik kartek. – Mam dla was tylko jedną dość istotną wiadomość. Jak pewnie wiecie profesor Martinez odeszła na emeryturę, więc w tym roku będziecie mieć nowego nauczyciela literatury. Mam nadzieję, że go polubicie, z tego co wiem ma bardzo dobry kontakt z młodzieżą, więc myślę, że powinno się wam dobrze razem pracować. – zakończył swoją wypowiedź Carter. – No, a teraz idźcie już i przygotujcie się na jutro, bo zaczynamy dzień od wspólnych zajęć. Do widzenia.
- Do widzenia! – zawołali uczniowie i powoli zaczęli wychodzić z klasy…

- Ciekawe co to za koleś ten nowy nauczyciel. – powiedziała Mia.
- Nie mam pojęcia, ale też jestem strasznie ciekawa. – uśmiechnęła się Elizabeth. – A ty co sądzisz, Katty?
- Moim zdaniem pani Martinez jest niezastąpiona i nie bardzo jestem przekonana do tego nowego nauczyciela, co wiąże się z tym, że nie bardzo jestem go ciekawa. – wzruszyła ramionami dziewczyna.
- Ej, a może to jakieś ciacho… Wtedy literatura będzie przyjemniejsza. – rozmarzyła się Bethy. – Ale z tym, że pani Hilda jest niezastąpiona to się zgodzę. – przytaknęła szatynka. – Dobra, dziewczyny. Ja się muszę zwijać. Może wpadniecie dzisiaj wieczorem do mnie? Obejrzymy jakiś film, czy coś.
- Świetny pomysł, jestem jak najbardziej za. A ty, Kate?
- Jasne. – uśmiechnęła się brunetka.
- W takim razie widzimy się o szóstej, pa. – powiedziała Elizabeth i po szybkim przytuleniu przyjaciółek pojechała do domu.
- My też jedziemy, prawda? – zapytała Mia.
- Tak, tak. Chodź…
*

          Weszła do domu i od razu w przedpokoju zdjęła buty, po czym weszła do kuchni napić się wody.
- Hej, Matt. – uśmiechnęła się widząc swojego brata mieszającego coś na patelni. – Gotujesz?
- Cześć, Mała. No jak widać. – zaśmiał się chłopak. – Mam nadzieję, że zjesz ze mną?
- Jasne, tylko muszę zdjąć te cholernie niewygodne ubrania. – skrzywiła się dziewczyna.
- Może niewygodne, ale… ładnie wyglądasz.
- Lizus… A co będziemy jeść?
- Spaghetti.
- Mniam. W takim razie daj mi dziesięć minut i jestem z powrotem.
- Jasne. – uśmiechnął się brunet, a Kate szybko pobiegła do swojego pokoju. Kiedy była już na miejscu podeszła do szafy, z której wyjęła krótkie spodenki, czarną bokserkę i koszulę w kratkę, po czym z takim strojem weszła do łazienki. Tam szybko się przebrała i związała włosy w wysokiego kucyka wypuszczając pojedyncze pasemka wokół twarzy…
- Jestem. Mmmm… Pięknie pachnie. – uśmiechnęła się i usiadła przy stole, na którym już po chwili Matt postawił gotowe danie i usiadł naprzeciwko siostry. – Smacznego.
- Smacznego. – odpowiedział chłopak i zaczęli w ciszy pochłaniać posiłek…
- Gdzie się nauczyłeś robić tak pyszne spaghetti?
- Jestem studentem, muszę jakoś przeżyć. – zaśmiał się brunet wkładając brudne naczynia do zmywarki.
- Rozumiem. – uśmiechnęła się Kate i już miała kontynuować rozmowę z bratem, ale uniemożliwił jej to dzwoniący telefon. Dziewczyna zerknęła na wyświetlacz, a na jej twarzy natychmiast pojawił się uśmiech.
- To ten chłopak? – zapytał Matthew, a w odpowiedzi dostał tylko delikatne skinięcie głową. – To ja idę do siebie. – stwierdził chłopak i pocałował siostrę w czoło, po czym wyszedł z kuchni, a Kate odebrała telefon.
- Halo?
Hej Kate. Już myślałem, że nie odbierzesz. – powiedział, z lekką nutą smutku w głosie, Christian.
- Przepraszam. – zachichotała dziewczyna. – Co słychać?
Wszystko okej. Mam chwilę czasu i pomyślałem, że zadzwonię i zapytam jak rozpoczęcie roku. 
- Chris… - westchnęła dziewczyna i usiadła na kuchennym blacie. – Nawet nie wiesz ile bym dała za jeszcze chociaż tydzień wakacji.
Wyobrażam sobie. Hmmm… W takim razie mam pomysł.
- Jaki? – zapytała zaciekawiona Kate.
No wiesz nasze ostatnie spotkanie było bardzo miłe, więc możemy je powtórzyć. Co ty na to?
- Świetny pomysł.
Cieszę się, że ci się podoba. W takim razie… Widzimy się jutro. Tam gdzie ostatnio?
- Okej. Piąta?
Tak, piąta będzie w porządku. Więc…
- Jesteśmy umówieni.
Jesteśmy umówieni. – powiedział Chris i mimo tego, że Kate go nie widziała wyczuła, że się uśmiechnął. – Do jutra.
- Do jutra, Christian. – powiedziała dziewczyna i się rozłączyła, zeskoczyła z blatu i poszła do salonu, w którym usiadła na kanapie i włączyła telewizor…

*

- Tato, wychodzę. - powiedziała Katherine wchodząc do sypialni ojca. - Nie wiem, o której dokładnie wrócę, więc nie czekaj i się nie martw.
- Dobrze, córeczko. - uśmiechnął się mężczyzna. - Nie zapomnij pozdrowić Elizabeth.
- Będę pamiętać. Pa. - powiedziała z uśmiechem dziewczyna i wychodząc z pokoju zamknęła drzwi. Kiedy schodziła po schodach wpadła w Matta.
- Randka? - zapytał chłopak.
- Nie dzisiaj, Matty. Idę do Bethy.
- Okej. Tylko nie wracaj za późno, bo się będę martwił.
- Obiecuję, że będę najpóźniej o jedenastej, tatusiu. Pasuje?
- Jak najbardziej. - wyszczerzył się chłopak. - Uważaj na siebie, Mała. - dodał i pocałował siostrę w czoło.
- Dobrze. Lecę, bo Mia już przyjechała. Papatki. - powiedziała z uśmiechem, złapała klucze do domu i wyszła... - Cześć, skarbie. - Kate przywitała przyjaciółkę buziakiem w policzek, kiedy wsiadła do samochodu, i zapięła pasy, po czym zerknęła na Mię. - Co jest? Brudna jestem?
- Nie, to nie to. Przez cały dzień chodziłaś jak struta, prawie w ogóle się nie odzywałaś, nie uśmiechałaś, a teraz... Czemu zawdzięczamy taką zmianę?
- Nie ważne, jedź już, bo Bethy się będzie denerwować, że długo nas nie ma. - zaśmiała się dziewczyna. Mia tylko westchnęła i odjechała z podjazdu.
- Gadaj mi tu o co chodzi, bo mnie rozniesie z ciekawości. - powiedziała blondynka po chwili ciszy.
- O jeju... Rozmawiałam z Chrisem i umówiliśmy się na jutro. Ot, cała historia. - wzruszyła ramionami Katherine.
- Wow. Kolejna randka z 'ciasteczkiem z ulicy'. No, no, no. - uśmiechnęła się Mia.
- Oj, zamknij się.
- Nie denerwuj się, Katty. Złość piękności szkodzi. - zaśmiała się dziewczyna, na co Kate zareagowała prychnięciem... - Jesteśmy, chodź złośnico...

- Napijecie się czegoś? - zapytała Bethy wchodząc do kuchni.
- Soku pomarańczowego. A Kate to chyba potrzebuje jakichś ziółek na uspokojenie. - zaśmiała się Mia.
- Nie, potrzebuję wody. - uśmiechnęła się brunetka.
- Ej, o co chodzi, Mia?
- O nic. Katty ci wszystko opowie.
- Okej. W takim razie trzymajcie i idziemy do mnie. - stwierdziła Elizabeth podając przyjaciółkom ich napoje, a sama wzięła ciastka i inne przekąski... Kiedy były już w pokoju szatynki ustawiły wszystkie przyniesione rzeczy na stoliku i usiadły na rozłożonym łóżku. - Więc... co jest, Kate?
- Boże, zejdźcie ze mnie, co?
- Spokojnie. Tylko zapytałam.
- Przepraszam. - uśmiechnęła się delikatnie brunetka. - Spotykam się jutro z Christianem, tyle. A Mia mi ciągle z tego powodu dokucza.
- Uuuu... Kolejna randka widzę.
- Nie no, nie wytrzymam. Kolejna.
- Co ja robię? - zapytała przez śmiech Bethy, ale nie otrzymała odpowiedzi.   

***

- Ryan! Ryan! Cholera jasna, Ry! - krzyczał Christian wchodząc do pokoju jego przyjaciela. Kiedy zauważył, że chłopak jeszcze śpi odsłonił zasłony wpuszczając promienie słońca do pomieszczenia i ściągnął kołdrę z bruneta. - Ryan, wstawaj! Spóźnisz się do pracy!
- Ciii. Błagam ciszej! Głowa mi pęka. - skrzywił się Ry, kiedy otworzył oczy.
- Nie trzeba było tyle pić. A teraz spadaj się doprowadzić do porządku. Masz kwadrans.
- Dobra, idę... Chris.
- Czego?
- Nie mógłbyś mi zrobić kawy? Tylko takiej mocnej. Proszę?
- Jasne. Spadaj pod prysznic, bo wyglądasz okropnie.
- Dzięki.
- Nie ma za co. - zaśmiał się Chris i poszedł do kuchni... Po kilku minutach do pomieszczenia wszedł też Ryan. - Trzymaj, na stole masz śniadanie. Pospiesz się. - powiedział szatyn podając kumplowi kubek z kawą.
- Dzięki. - wychrypiał Ry. Christian pokręcił z rozbawieniem głową i w tym czasie zaczął dzwonić jego telefon. Chłopak chwycił komórkę i zerknął na wyświetlacz, na którym widniał komunikat, że dzwoni jego ojciec. Przewrócił oczami, ale w końcu odebrał.
- Halo? 
Cześć, synu. - w słuchawce rozbrzmiał głos Williama.
- Cześć. Po co dzwonisz? - zapytał oschle chłopak.
Mama chciała, żebyś wpadł do niej do firmy po pracy. 
- Okej. A czemu nie mogła sama zadzwonić?
Chciała, ale... Powiedziałem, że ja to zrobię.
- O, jaki ty uczynny jesteś. - zironizował chłopak, a po drugiej stronie usłyszał tylko głębokie westchnięcie.
Chris, dlaczego się tak zachowujesz? 
- Naprawdę nie wiesz?
- Niestety wiem i przepraszam. Za wszystko. 
- Nie przepraszaj, nie naprawisz tym naszych relacji, tato.
Tak, ale chciałbym. Daj mi szansę.
- Miałeś ją przez całe dwadzieścia lat. Teraz zapomnij. To wszystko? Bo się spieszę.
Christian, posłuchaj...
- Nie! Powiedz mamie, że przyjdę o trzeciej. Cześć. - powiedział stanowczo chłopak i rozłączył się zanim Will mógł coś powiedzieć.
- Powinieneś dać mu tą cholerną szansę. - powiedział Ryan zakładając w przedpokoju buty.
- Dzięki za radę, ale nie skorzystam. - prychnął pod nosem Chris. Złapał swoją torbę i kluczyki do samochodu, po czym razem z przyjacielem wyszedł z mieszkania... 

          Katherine i jej przyjaciółki weszły spóźnione na lekcję literatury. Były przygotowane na to, że zostaną przywitane reprymendą od nauczyciela, ale - ku ich zdziwieniu - w klasie jeszcze nie było nowego profesora. Dziewczyny popatrzyły na siebie i wzruszyły ramionami, po czym zajęły swoje miejsca rozpoczynając rozmowę z resztą uczniów. Po kilkunastu minutach drzwi do sali się otworzyły i stanął w nich przystojny mężczyzna, który już po chwili z ogromnym uśmiechem na ustach wszedł do klasy i podszedł do biurka.
- Najmocniej przepraszam was za spóźnienie, ale to pierwszy dzień, kiedy mamy lekcje i jeszcze musiałem załatwić coś w dyrekcji... Jak już pewnie wiecie jestem nowym nauczycielem literatury w zastępstwie za profesor Hildę Martinez, która odeszła na zasłużoną emeryturę. Nazywam się William Parker i mam nadzieję, że będzie się nam miło razem pracowało. - uśmiechnął się Will. - To może na początek sprawdzę obecność, a później opowiecie mi coś o sobie i omówimy materiał na ten rok...
- Kate, co jest? - zapytała Mia widząc minę przyjaciółki.
- Nic tylko... Nie, nie ważne. - uśmiechnęła się Katty, a blondynka tylko wzruszyła ramionami...
- Katherine Walker?!
- Jestem! - zawołała dziewczyna, a Will spojrzał na nią i ciepło się uśmiechnął. - Czy mi się wydaje, czy wpadłam w oko profesorowi?! Tak, na pewno Kate, masz bujną wyobraźnię... 


*

JEST WCZEŚNIEJ! cieszycie się? :*
powiem Wam, że nawet dobrze mi się pisało ten rozdział.
i CHYBA nareszcie jest trochę dłuższy, co?
mam nadzieję, że się podobało? :)

jest "więcej" Willa i teraz już tak zostanie.
szykuje się kolejne spotkanie Kate i Chrisa. <3
hmmm... nie wiem co jeszcze pisać, więc DO NASTĘPNEGO!
pamiętajcie o komentarzach.
KOCHAM. :*
N. ♥


CHCIAŁAM WAM, KOCHANI MOI, ŻYCZYĆ WESOŁYCH, RODZINNYCH ŚWIĄT. SPĘDŹCIE JE W RADOSNEJ, MIŁEJ ATMOSFERZE, BEZ ŻADNYCH ZMARTWIEŃ. DOBREGO JEDZONKA! :D (tylko rozsądnie, żeby Was później brzuchy nie bolały)
NO I OCZYWIŚCIE DOBREJ ZABAWY W ŚMIGUSA DYNGUSA! <3



  ZAPRASZAM WAS RÓWNIEŻ TUTAJ: LOVEDREAMER. NA KRÓTKĄ HISTORIĘ. MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ WAM SPODOBA. ♥