- Cholera! Zrobił mi malinkę! - pomyślała Katty i tym samym powróciło jej racjonalne myślenie. Oderwała się od ust Williama i gwałtownie go od siebie odepchnęła.
- O co, kurwa, chodzi?! - krzyknął zdenerwowany mężczyzna. Ale Kate nic nie odpowiedziała, podbiegła do swojego samochodu, wsiadła do niego i szybko odjechała... - Brawo, Will. Zaczęła mięknąć. Już niedługo będzie twoja. - zaśmiał się pod nosem mężczyzna, poprawił marynarkę i krawat, po czym przeczesał włosy palcami i wolnym krokiem podszedł do samochodu, a po chwili odjechał...
Dziewczyna zaparkowała na podjeździe i szybko wbiegła do domu. W przedpokoju zdjęła buty i zostawiła torbę, po czym weszła do kuchni. Natychmiast wyjęła z szafki szklankę, nalała do niej wody i szybko ją wypiła. Ciągle nie mogła wymazać z głowy tego, co stało się zaledwie kwadrans temu. Całowała się z Parkerem. Niekontrolowanie dłoń Katherine powędrowała do zgięcia jej szyi, gdzie wyczuła delikatną opuchliznę. Trochę przestraszona tym, co może tam zobaczyć, poszła do przedpokoju i stanęła przed lustrem przyglądając się swojej szyi. Kiedy zauważyła lekko siny znak jej oczy się rozszerzyły.
- Cholera. Zabiję go... - pomyślała i poprawiła kołnierzyk koszuli tak, aby zakryć malinkę. Po chwili Kate usłyszała parkujący przed domem samochód, a kilka sekund później do domu wszedł Paul. - Cześć tato. - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Cześć. - odpowiedział mężczyzna i uśmiechnął się delikatnie do córki całując ją w czoło.
- Szybko wróciłeś.
- Tak. Klient odwołał spotkanie... Jadłaś?
- Nie, dopiero wróciłam.
- Okej. To zamówię coś. Na co masz ochotę?
- Wszystko jedno... Tato?
- Tak? - zapytał Paul szukając numeru do pizzerii.
- Idę dzisiaj na noc do Mii. - powiedziała Katty.
- Dobrze. Tylko wróć jutro w miarę wcześnie, bo umówiłem się z babcią, że przyjedziemy na obiad.
- Jasne. - uśmiechnęła się brunetka i wzięła ze sobą torbę i poszła do swojego pokoju, a Paul w tym czasie zamawiał pizzę...
*
- Wychodzę już! - zawołała Katherine zabierając swoje kluczyki z komody w przedpokoju.
- Dobrze, kochanie. Bawcie się dobrze. - uśmiechnął się Paul stając w drzwiach kuchni.
- Na pewno będziemy. - powiedziała Kate i również się uśmiechnęła. - Wrócę koło jedenastej.
- Okej.
- Pa, tato. Kocham cię.
- Ja ciebie też, słoneczko. Pa. - powiedział mężczyzna przytulając córkę, po czym wrócił do kuchni, a Kate ubrała buty i wyszła z domu... Wsiadła do samochodu, włączyła radio i odjechała z podjazdu... Po około dziesięciu minutach jazdy była już pod domem Mii. Szybko wysiadła z samochodu zabierając swoje rzeczy i podeszła do drzwi. Zadzwoniła dzwonkiem i po chwili w drzwiach pojawiła się Hannah - mama jej przyjaciółki.
- Dobry wieczór. - uśmiechnęła się brunetka witając się z kobietą.
- Dobry wieczór, Katty. Dziewczyny już na ciebie czekają. - uśmiechnęła się Hannah. - Trafisz sama, prawda?
- Oczywiście, dziękuję. - odpowiedziała dziewczyna i zaczęła wchodzić po schodach. Kiedy znalazła się już na piętrze podeszła do białych drzwi na końcu korytarza i delikatnie zapukała, po czym nacisnęła klamkę. - Cześć. - uśmiechnęła się i weszła do pokoju Mii, którego podłoga była całkowicie wypełniona kocami i poduszkami.
- Katty, no nareszcie! - zawołała Mia i przytuliła przyjaciółkę, a po chwili to samo uczyniła Bethy.
- Miłe powitanie. - zaśmiała się brunetka. - To zaczynamy to nasze "piżama party"?
- Jasne! - powiedziała entuzjastycznie blondynka i klasnęła w dłonie, co wywołało śmiech wszystkich trzech dziewczyn.
*
- Dobra to... o co chodziło rano, Kate? - zapytała Bethy i położyła się na podłodze trzymając w ręce kubełek lodów.
- No właśnie. Byłaś jakaś zamyślona... - wtrąciła Mia siadając po turecku obok przyjaciółki.
- O nic nie chodziło. Kiepsko spałam. - wzruszyła ramionami brunetka.
- Jasne. A czym to było spowodowane?
- Cholera... Co mam powiedzieć? "Wiecie, Parker złożył mi wczoraj dziwną propozycję, a później śniło mi się, że pieprzyliśmy się w jego sypialni." Nie ma mowy! Wymyśl coś Katty, wymyśl...
- Halo! Kate, słuchasz nas w ogóle?
- Tak, tak. Przepraszam. Ja... po prostu... pokłóciłam się z Mattem. Ale już jest okej. - uśmiechnęła się Katherine.
- Przecież wy się nie kłócicie... - Mia popatrzyła dziwnie na przyjaciółkę.
- No widzisz? Kiedyś musi być ten pierwszy raz. - zaśmiała się Kate, a jej przyjaciółki jej zawtórowały. - To co oglądamy? - brunetka zmieniła temat i zaczęła przeglądać płyty Mii.
- "Dirty dancing"? - zapytała Elizabeth, na co Mia i Kate zareagowały energicznym skinięciem głowy i ogromnym uśmiechem. Wszystkie trzy były wielkimi fankami tego filmu. Uwielbiały zagłębiać się w znajomość Baby i Johnny'ego. Dlatego też jak tylko film się zaczął zgasiły światło i wygodnie usiadły na podłodze otaczając się przekąskami i skupiły wzrok na ekranie telewizora...
***
Rano Christiana obudził dzwonek do drzwi. Zdenerwowany chłopak wstał z łóżka i od razu poczuł ogromny ból głowy i suchość w ustach, ale zignorował te nieprzyjemne uczucia i poszedł otworzyć drzwi. Kiedy przechodził przez przedpokój usłyszał muzykę, która wydobywała się z pokoju jego przyjaciela, więc wiedział, że Ryan już nie śpi.
- Ry, mogłeś otworzyć te cholerne drzwi! - krzyknął chłopak, ale nie otrzymał odpowiedzi... Nacisnął klamkę i jego oczom ukazał się William. - Czego chcesz? - zapytał od niechcenia.
- Byłem w okolicy, więc pomyślałem, że wpadnę. Ale chyba przyszedłem nie w porę.
- Na twoje odwiedziny nigdy nie jest dobra pora, ale skoro już przyszedłeś to wejdź. Zaraz przyjdę, muszę się ogarnąć. Jak chcesz coś do picia to idź do kuchni, myślę, że sobie poradzisz, co?
- Jasne. Mną się nie przejmuj. - uśmiechnął się Will i zamykając za sobą drzwi wszedł do mieszkania, natomiast Chris poszedł do swojej sypialni...
W kuchni na stole William zauważył telefon syna, więc szybko wziął go do ręki i zaczął przeglądać kontakty. Wiedział, że Chris ma numer do Kate, dlatego pozwolił go sobie "pożyczyć". Kiedy już znalazł numer dziewczyny i przepisał go do swojego telefonu odłożył komórkę Chrisa w to samo miejsce, w którym ją znalazł i zaczął przygotowywać kawę dla siebie i syna... Po kilku minutach do pomieszczenia wszedł również Christian ubrany w zwykły biały T-shirt i spodenki koszykarskie.
- Zrobiłem ci kawę, trzymaj. - powiedział William podając synowi kubek.
- Dzięki. Nie dodałeś arszeniku przypadkiem? - zaśmiał się szatyn. Pierwszy raz zaśmiał się w obecności ojca i wcale nie był to ironiczny śmiech!
- Miałem taki zamiar, ale się powstrzymałem. - uśmiechnął się delikatnie Will. - Ciężka noc?
- Taa, byliśmy na imprezie z Ryanem. Właściwie to tylko wyszliśmy razem z domu, a później się "zgubiliśmy". Wiem tylko, że jak wróciłem to on już spał... - wzruszył ramionami chłopak.
- Rozumiem... A jak układa ci się z Katherine?
- Przyjaźnimy się, już ci to tłumaczyłem.
- Tak się tylko mówi, widzę, że ją lubisz. Bardzo lubisz.
- To moja sprawa, nie twoja.
- Dobrze, przepraszam. Chciałbym po prostu, żebyś był szczęśliwy.
- A ja chciałbym, żebyś przestał wtrącać się w moje życie. I trzymał z daleka od Kate. - powiedział Christian i spojrzał groźnym wzrokiem na ojca.
- Obiecuję. - Will podniósł ręce w geście poddania i delikatnie się uśmiechnął.
*
znowu beznadziejny i krótki. :/
no cóż... bywa.
mam nadzieję, że mimo wszystko chociaż trochę się Wam spodobał. :*
no cóż... bywa.
mam nadzieję, że mimo wszystko chociaż trochę się Wam spodobał. :*
do następnego, kocham.
N. ♥