środa, 20 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 14.


          Siedziała skulona na łóżku, a z jej oczu płynęły łzy. Dziewczyna wpatrywała się pustym wzrokiem w okno i słuchała kropli deszczu uderzających o parapet. Nagle usłyszała trzask drzwi wejściowych, a jej serce natychmiast zaczęło mocniej bić. Przestraszyła się. Po chwili do jej uszu dobiegł odgłos ciężkich kroków na schodach i wstrzymała oddech zerkając na drzwi. Kilka sekund później ktoś gwałtownie szarpnął za klamkę i drzwi szeroko się otworzyły ukazując sylwetkę mężczyzny. Przez łzy w oczach i mrok panujący w pomieszczeniu dziewczyna nie rozpoznała kto to... Dopiero, kiedy mężczyzna stanął przy jej łóżku zamarła. Na jego twarzy pojawił się kpiący uśmieszek, a jego dłoń natychmiast znalazła policzek dziewczyny. Na początku delikatnie muskał go opuszkami palców, po czym zamachnął się i z całej siły uderzył dziewczynę. Z jej ust wydobył się pisk, a z oczu niekontrolowanie zaczęło płynąć jeszcze więcej łez. Złapała się za bolący policzek i spojrzała załzawionym wzrokiem na swojego oprawcę. Mężczyzna ciągle miał na ustach ten kpiący uśmiech. Spojrzał w oczy brunetki i ucałował jej czoło, po czym opuścił jej pokój...


*

          6:30. Jak co rano Kate obudził dźwięk jej budzika. Dziewczyna niechętnie uchyliła powieki i podniosła się do pozycji siedzącej, a do jej głowy zaczęły powracać obrazy z jej snu. Katherine nie chcąc się rozpłakać odgoniła myśli związane ze snem i wstała z łóżka podchodząc do szafy. Po kilku minutach przeglądania ubrań wybrała odpowiedni strój i poszła do łazienki odbyć poranną toaletę... Kiedy już wzięła szybki prysznic, ubrała się i rozczesała włosy przyszedł czas na makijaż. Tego dnia potrzebowała go bardziej niż zwykle - musiała zakryć ogromnego siniaka, który powstał na jej prawym policzku...

- Cześć, tato.
- Hej, kochanie. Jak się spało?
- Nie najgorzej, choć mogło być troszkę dłużej. - uśmiechnęła się delikatnie brunetka. - Ja nie chcę śniadania, nie jestem głodna.
- Katty, ale śniadanie to...
- Najważniejszy posiłek dnia... Wiem, ale naprawdę nic nie przełknę. Zjem coś w szkole.
- Dobrze, jak wolisz... Ale wszystko w porządku? Jesteś jakaś przygaszona.
- Nie, wszystko ok. Po prostu... Siedziałam dość długo nad wypracowaniem na literaturę i nie wyspałam się zbytnio.
- Oj kochanie, nie powinnaś aż tak się poświęcać.
- Daj spokój... Lecę, bo się spóźnię.
- No dobrze. Tylko zjedz jakiś lunch...
- Ok. Do zobaczenia, tatku. Kocham cię.
- Też cię kocham, skarbie. - uśmiechnął się Paul, a Kate jak najszybciej wyszła z kuchni i zabierając kluczyki do samochodu opuściła dom.



*

          Przyjechała na parking piętnaście minut przed rozpoczęciem lekcji i z racji tego, że miała dość dużo czasu oparła się wygodnie o fotel i przymknęła powieki. Nie wiedziała dlaczego, ale odczuwała pewnego rodzaju strach przed wejściem do tego budynku. Nie wiedziała, a może nie chciała się przyznać, że wie? Dziewczyna potrząsnęła głową i otworzyła oczy zerkając przed siebie, ale od razu tego pożałowała. Zobaczyła go. Szedł uśmiechnięty przez szkolny parking i co jakiś czas z jego ust wypływało kilka słów skierowanych do uczniów, których mijał. Na widok Parkera przez ciało Kate przeszedł dreszcz, a jej oczy momentalnie wypełniły się łzami.
- Nie, Katherine, nie możesz się teraz rozpłakać! - krzyczała na siebie w myślach. - Weź się w garść i idź tam, musisz stawić temu czoła... - pomyślała i odetchnęła głęboko, po czym zabierając swoją torbę wyszła z samochodu. Kiedy zatrzasnęła drzwi usłyszała dźwięk dzwonka rozpoczynającego lekcję. W normalnych okolicznościach pewnie by się spieszyła, ale dzisiaj było jej wszystko jedno. Na pierwszej lekcji miała literaturę z Williamem, a on był ostatnią osobą, którą chciała tego dnia oglądać...


- Panna Walker. Nareszcie zaszczyciła nas pani swoją obecnością. - powiedział Parker, kiedy Kate weszła do klasy, spóźniona prawie dwadzieścia minut. - Czy pani spóźnienie ma jakiś związek z wypracowaniem, które klasa miała dziś oddać?
- Nie, profesorze. - powiedziała dziewczyna. - Zaspałam, a moje zadanie jest tutaj. - dodała po chwili wręczając Willowi jej pracę.
- Dziękuję, ale na przyszłość prosiłbym, żebyś nie spóźniała się na lekcje.
- Postaram się, profesorze... Ale mógłby pan już skończyć temat mojego spóźnienia i wrócić do lekcji. - powiedziała brunetka i usiadła obok Mii. - Cześć. - uśmiechnęła się delikatnie do przyjaciółki i wyjęła notatnik i długopis.
- Cześć.. Ostro, siostro. - zaśmiała się blondynka, a Kate jej zawtórowała, ale kiedy spojrzała na Williama, który patrzył na nią wrogim spojrzeniem zamilkła... 


- Czemu tak naprawdę się spóźniłaś? Widziałam jak przyjechałaś pod szkołę... Coś nie tak? - zapytała Mia, kiedy razem z Kate wychodziły z klasy.
- Nie, wszystko ok. Musiałam pobyć chwilę sama... Zamyśliłam się i bum. Nic takiego się przecież nie stało, każdemu się może zdarzyć. - wzruszyła ramionami dziewczyna.
- No tak, ale... Parker się dziwnie zachowywał. Jeszcze niedawno mówił, że możesz, możemy się do niego spóźniać, a dzisiaj. Nie rozumiem tego człowieka.
- Nie wiem, może jakiś gorszy dzień ma po prostu. On też jest człowiekiem. - powiedziała Kate, ale sama nie wierzyła w te słowa. Poza tym ona znała powód jego zachowania.
- Czy mi się wydaje czy ty go bronisz?
- Nie bronię tylko... Ech, możemy skończyć ten idiotyczny temat, proszę?
- Jasne, ok. Chodź, bo się spóźnimy na chemię. - stwierdziła Mia i pociągnęła przyjaciółkę za rękę...



*

          Wyszedł z biura swojej mamy i niemal biegiem ruszył do swojego samochodu. Była już 16:30, a on na 18:00 był umówiony z Kate. Szybko wsiadł do samochodu i z piskiem opon odjechał z parkingu... Po niecałych piętnastu minutach był już w mieszkaniu.
- Siema, Ry! - krzyknął przy wejściu i poszedł do swojego pokoju. Otworzył szafę i wyjął z niej świeże ubrania, po czym udał się do łazienki.
- Wychodzisz gdzieś? - zapytał Ryan opierając się o framugę drzwi od swojej sypialni.
- Tak, z Kate.
- Gdzie idziecie?
- Do kina.
- Na co?
- Jeszcze nie wiem... Skończ ten wywiad, stary. Mam naprawdę bardzo mało czasu.
- Ok, sorry. - zaśmiał się brunet i wszedł z powrotem do swojego pokoju, a Chris w końcu wszedł do łazienki. 


- Nie mam pojęcia, o której wrócę, więc.. Błagam cię, nie spal mieszkania i bądź grzeczny, co?
- Dobra, Chris. Dzisiaj nic nie planuję, więc możesz być spokojny.
- To dobrze. Nara, Ry.
- Cześć. - uśmiechnął się chłopak, co Christian odwzajemnił. Szatyn złapał jeszcze swoje dokumenty i klucze, po czym wyszedł z mieszkania. Kiedy już wsiadł do swojego samochodu wyjął telefon i zadzwonił do Katherine.
- Halo? - usłyszał zachrypnięty głos dziewczyny.
- Hej, kochanie. Będę po ciebie za kwadrans. - powiedział z uśmiechem, ale odpowiedziała mu cisza, którą przerwało pociągnięcie nosem. - Katty, wszystko w porządku? Płaczesz?
- Nie, wszystko ok. Alergia... Czekam na ciebie. 
- Stęskniłem się.
- Ja też. - zachichotała dziewczyna. - Jedź ostrożnie.
- Jasne. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia. - powiedziała Kate i rozłączyła się. Chris rzucił komórkę na fotel pasażera i odjechał w kierunku domu Katherine. Miał dziwne przeczucie, że nie powiedziała mu prawdy... 


          Po skończonej rozmowie Kate wstała z łóżka i szybko poszła do łazienki. Kiedy weszła do środka od razu podeszła do lusterka i zmyła rozmazany przez łzy makijaż, po czym zajęła się ponownym nakładaniem kosmetyków na twarz. Próbowała jak najlepiej zakryć sińce pod oczami i - co najważniejsze - zatuszować choć trochę wielkiego siniaka na policzku.. Po skończonym makijażu wróciła do pokoju i nie zmieniając stroju zabrała torebkę i telefon, po czym zeszła na dół, a w tym samym momencie rozbrzmiał dzwonek.
- To do mnie! - zawołała i nacisnęła klamkę. - Hej, Chris. - powiedziała i uśmiechnęła się najszczerzej jak potrafiła.
- Hej, Katty. - odpowiedział chłopak i cmoknął ją w policzek, na co dziewczyna nieznacznie się skrzywiła. - Gotowa?
- Tak, pewnie.. Wychodzę!
- Dobrze, kochanie! Uważaj na nią, Chris! - zawołał Paul z salonu.
- Oczywiście, proszę pana! - odkrzyknął szatyn i cicho się zaśmiał. - Chodźmy... Jak minął dzień? - zapytał, kiedy siedzieli już w samochodzie.
- Jak każdy inny. Monotonnie. - wzruszyła ramionami Kate.
- Coś nie tak?
- Nie, dlaczego?
- Nie wiem, nie obraź się, ale dziwnie się zachowujesz. Jak nie ty. Martwię się.
- Przepraszam, Chris... Ostatnie dni były dość stresujące, to dlatego. Ale dzisiaj mam zamiar trochę się odstresować. Mam nadzieję, że mi pomożesz. - uśmiechnęła się dziewczyna, kiedy Chris zaparkował pod kinem.
- Z miłą chęcią. - powiedział chłopak i musnął usta Kate. - To może najpierw jakaś komedia, a później spacer?
- Jestem jak najbardziej za.
- Super, więc chodźmy...


*

- Masz jakieś plany na sobotę? - zapytał Chris splatając swoje palce z palcami Kate.
- Na ten moment nie, ale zaraz będę mieć, mam rację? - zaśmiała się dziewczyna. Naprawdę poprawił się jej humor i zapomniała o przykrych wydarzeniach ostatnich dni.
- No masz... Może pojechalibyśmy nad jezioro? Co ty na to?
- Pewnie. Chętnie znowu tam pojadę, to cudowne miejsce.
- Świetnie. - uśmiechnął się szatyn. - Myślisz, że twój tata nie będzie miał nic przeciwko jeśli zostaniesz tam ze mną na noc?
- Nie wiem, ale jeszcze jest mój brat, nie zapominaj o tym.
- No to mam przechlapane. Nie zgodzą się.
- Ej! Matt nie musi wiedzieć, a tata się zgodzi. Przynajmniej mam taką nadzieję, ale musisz z nim sam to załatwić.
- Ok. Boję się. - stwierdził chłopak przystając.
- Przestań, on nie gryzie. - zaśmiała się Katherine. - Poza tym polubił cię. Będzie dobrze. - dodała i delikatnie musnęła wargi chłopaka, po czym się uśmiechnęła. - Mieliśmy iść na spacer.
- Oczywiście, kochanie




*

ech... znowu nuuuuda. ;_______;
jak się podobało? jak wrażenia? :)

5 komentarzy = następny rozdział
nie sądziłam, że kiedyś to nastąpi, no cóż.... bywa.

nadal Was kocham! Wera. ♥