sobota, 23 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 15.


- Halo? - wyszeptała Katherine zachrypniętym głosem przykładając telefon do ucha. Tak, została brutalnie obudzona przez dzwoniący telefon i to w sobotę rano!
- Hej, siostra! - zawołał ucieszony Matt, a na twarzy brunetki momentalnie pojawił się uśmiech.
- Cześć, Matty. Obudziłeś mnie. - powiedziała z wyrzutem, ale zaraz po tym się zaśmiała.
- Ups... Ale, czekaj. Czemu jesteś jeszcze w łóżku?! Jest już po dwunastej! 
- Co?! - przeraziła się dziewczyna i zerwała się z łóżka zerkając na zegarek. Matt miał rację była już 12:24. - W takim razie dziękuję, że mnie obudziłeś.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - zaśmiał się chłopak. - Co słychać?
- W zasadzie to nic nadzwyczajnego.. Mam dziś randkę.
- Z Christianem? 
- No, a z kim innym mogę mieć randkę? Przecież, że z nim.
- No nie wiem, nie jestem chyba na bieżąco z twoimi chłopakami... A w ogóle to jak to między wami jest. Wyjaśniło się coś?
- Nie.. Ale nie ważne. Powiedz mi lepiej, kiedy przyjeżdżasz?
- Nie powiem, bo nie wiem. Ale jak już przyjadę to zrobię wszystko, żebyś miała mnie dość. - zaśmiał się Matthew.
- Niemożliwe. Matty, nie obraź się, ale ja bym poszła coś zjeść. I muszę się wyszykować, więc...
- No jasne, tylko nie szalejcie za bardzo, co? Kocham cię, siostra. Do usłyszenia.
- Ja ciebie też, pa. - powiedziała Kate i rozłączyła się. Odłożyła telefon na stolik i założyła na siebie szlafrok, po czym wyszła z pokoju... - Cześć tato. - powiedziała mijając Paula na schodach.
- Hej, kochanie. Miałem iść cię właśnie budzić.
- Matt cię wyręczył.. Mamy już jakiś obiad czy mam się zadowolić czymś innym?
- Zaraz się makaron ugotuje, jest spaghetti.
- Ok, to poczekam. - westchnęła dziewczyna z uśmiechem i usiadła przy stole nalewając sobie kawy do kubka... - Czemu tak na mnie patrzysz?
- Masz siniaka na policzku? - zapytał mężczyzna wskazując swój policzek, a Katherine natychmiast zesztywniała.
- Cholera jasna! Przecież już go prawie nie widać! - zawołała w myślach... - A to... Uderzyłam się o oparcie krzesła, kiedy podnosiłam bluzkę z podłogi. Nic takiego... - powiedziała i machnęła ręką. - Jaka ty jesteś głupia, Kate. Nie uwierzył, na pewno!
- Ale z ciebie niezdara, córeczko. - zaśmiał się Paul i pokręcił głową.
- Dokładnie, tato... A jednak uwierzył... Pomóc ci? - zapytała widząc jak ojciec podchodzi do kuchenki.
- Wyjmij talerze, to wszystko.
- Ok. - Kate wykonała polecenie taty i już kilka minut później zajadała się pysznym spaghetti...



*

- Dobra, stary, wszystko gotowe. W lodówce masz szampana, nie zapomnij! - powiedział Ryan, kiedy zakładał kurtkę.
- Nie zapomnę, spokojnie. Dzięki za pomoc. - uśmiechnął się Chris. - To co, odwiozę cię do domu i jadę po Katty?
- Oczywiście... Wcześniej jeszcze po coś. Zapomniałeś!
- Co? Nie, nie zapomniałem przecież. Wcześniej jadę po... Po...
- Kwiaty.
- No właśnie, przecież pamiętałem, no. Po kwiaty jadę.
- Zakręcony jesteś. - zaśmiał się Ry. - Jakbyś się co najmniej miał oświadczać.
- Ej! Nie nabijaj się, co?! Lepiej wsiadaj, bo cię tu zostawię. - stwierdził szatyn i wsiadł do samochodu, a chwilę później to samo zrobił jego przyjaciel... Kilkanaście minut później Christian zaparkował samochód pod mieszkaniem, żeby Ryan mógł wysiąść.
- Weź się w garść. Wiem, że się stresujesz, ale to wcale nie jest takie straszne. Powodzenia, stary. - zaśmiał się brunet i poklepał kumpla po ramieniu. - Daj znać jak poszło. - dodał, a szatyn przytaknął.
- Dzięki, do jutra. - powiedział Chris i odjechał w kierunku kwiaciarni...

          Zaparkował pod domem Kate i złapał bukiet czerwonych róż, które kilka minut temu kupił, po czym wysiadł z samochodu i podszedł do drzwi. Nacisnął delikatnie dzwonek i czekał... Po chwili ktoś nacisnął klamkę i drzwi się uchyliły.
- A to ty, Chris. Wejdź. - uśmiechnął się Paul i zaprosił chłopaka do środka. - Usiądź, zawołam Kate.
- Dobrze, dziękuję. - uśmiechnął się chłopak i usiadł na kanapie w salonie. Czuł zdenerwowanie, ręce zaczęły mu się trząść. - Ogarnij się chłopie! To nic wielkiego, przecież!
- Hej, Chris. - usłyszał głos Katherine za plecami i szybko odwrócił się w jej kierunku. Wyglądała świetnie - niby nic nadzwyczajnego, ale jednak. Chłopak wstał z kanapy i podszedł do dziewczyny. Pocałował ją w policzek i wręczył jej bukiet.
- Cześć, Katty. - uśmiechnął się widząc zdezorientowany wzrok dziewczyny.
- Piękne, dziękuję. - powiedziała z uśmiechem. - Wstawię je do wody.
- Ok... O Boże, nie zrobię tego! Nie, muszę to zrobić! 
- Nie denerwuj się tak, zgodzi się. - zaśmiał się Paul, a Christian natychmiast odwrócił się w jego kierunku.
- Skąd pan...
- To widać, synu... Masz moje błogosławieństwo. I proszę, nie pan, jestem Paul.
- Eee... Dobrze. Dziękuję.
- Nie musisz dziękować. Powodzenia. - powiedział mężczyzna i mrugnął w kierunku szatyna, po czym wszedł do salonu.
- Jestem, możemy już iść.
- Jasne, idziemy. Do widzenia!
- Pa, tatku! Do jutra!
- Do jutra, dzieciaki! - zawołał Paul, a Kate i Chris z uśmiechami na ustach wyszli z domu...

*

- I jak, smakowało?
- Było pyszne. Sam gotowałeś?
- Niestety nie, ja mam dwie lewe ręce jeśli chodzi o gotowanie. To Ryan. - uśmiechnął się Christian i pozbierał naczynia, po czym włożył je do zmywarki.
- A już myślałam, że będziesz mi gotował takie pyszne obiadki, kiedy już weźmiemy ślub, no ale cóż... - zaśmiała się Katty.
- Ślub?
- Nie chciałbyś? - zapytała i zrobiła smutną minkę.
- Wiesz... Chciałbym i to bardzo. Ale to chyba za wcześnie na takie plany.
- Oj tam, za wcześnie. Myślę, że warto mieć sprecyzowane plany na przyszłość.
- A ja myślę, że tobie już wystarczy tego szampana. Masz słabą głowę, Katty. - zaśmiał się chłopak i zabrał dziewczynie kieliszek.
- Nieprawda, ja mówię poważnie! - oburzyła się i ponownie wzięła do ręki kieliszek z szampanem.
- Skoro tak myślisz to... Weźmiemy ślub, zamieszkamy na przedmieściach w dużym domu z ogródkiem, będziemy mieć psa, a z naszej miłości powstaną dzieci. Co najmniej dwójka.
- Z naszej miłości?
- No tak... Czy nie?
- Nie wiem. Twierdzisz, że cię kocham?
- Ja to wiem, kochanie. - szepnął Christian i pocałował Kate. - Zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał szeptem, kiedy się od siebie oderwali.
- Eeee... Możesz powtórzyć?
- Zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał ponownie, tym razem nieco głośniej. W odpowiedzi dostał szeroki uśmiech brunetki i delikatne skinięcie głową.
- Miałeś rację... Kocham cię. - szepnęła Kate prosto w usta chłopaka, choć sama do końca nie była pewna czy to prawda, po czym go pocałowała wplątując swoje palce w jego włosy, natomiast on objął ją w talii i mocno do siebie przyciągnął... 


- Może coś obejrzymy? - zaproponował Christian, kiedy leżeli w swoich objęciach.
- Co proponujesz?
- Za dużego wyboru to nie mamy. - westchnął podnosząc się z łóżka i podszedł do szafki z płytami. - "Titanic", "Pamiętnik", "Nietykalni"...
- "Nietykalni", proszę. - pisnęła Katty.
- Ok. - uśmiechnął się chłopak. - Idę zrobić popcorn. - powiedział i pocałował Kate w policzek, po czym poszedł do kuchni, a dziewczyna ułożyła się wygodnie na łóżku. Po chwili usłyszała dźwięk telefonu, więc wzięła urządzenie do ręki i odebrała.
- Halo?
- Cześć, skarbie. Tęsknię. - usłyszała głos Williama, a jej dłonie natychmiast zaczęły się trząść i głos ugrzązł jej w gardle. - Czemu nic nie mówisz? Odebrało ci mowę? - zaśmiał się Parker. - Dobra, to już przestaje być śmieszne. Odezwij się, do cholery! - warknął, a Kate z trudem powstrzymała się od piśnięcia.
- Nie mogę rozmawiać. - szepnęła załamującym się głosem.
- Jesteś z moim synem... Mogłem się domyślić. Pieprzyliście się już, czy jesteście przed?
- Nie powinno cię to obchodzić. - powiedziała dziewczyna próbując unormować przyspieszony oddech.
- Ohoho, widzę, że cięty języczek wraca. Ale powinnaś już wiedzieć, że mnie się nie pyskuje, skarbie... Nie chcesz chyba znowu mieć siniaka na twarzy, prawda? - zapytał mężczyzna, a oczy Katherine natychmiast zaszły łzami i niekontrolowanie przyłożyła dłoń do policzka. - Biorę to za 'tak'. No dobra, już nie ważne. Do zobaczenia w poniedziałek, Maleńka. - powiedział i rozłączył się. Katty odrzuciła telefon na drugi koniec łóżka i przyciągnęła kolana do brody. Mocno, naprawdę mocno, broniła się przed tym, żeby się nie rozpłakać, ale nie wyszło jej i z jej oczu popłynęły łzy...  Christian wszedł do pokoju z dużą miską popcornu i ogromnym uśmiechem na ustach, ale kiedy zobaczył płaczącą brunetkę jego nastrój diametralnie się zmienił.
- Skarbie, co się stało? - zapytał i dotknął ramienia dziewczyny, ale Kate mu się wyrwała i zaniosła jeszcze większym płaczem. - Ej, Katty, spokojnie. To ja. - szepnął i ponownie spróbował dotknąć ramienia dziewczyny - tym razem się nie wyrwała, więc mocno ją do siebie przytulił. - Ciii... Spokojnie. Co się stało, kochanie?
- Nic. Tak jakoś... Przepraszam. - westchnęła Katty i otarła mokre policzki. - Idę to coś na mojej twarzy ogarnąć, zaraz wrócę.
- Dobrze, skar...
- Nie! - krzyknęła dziewczyna, a Chris spojrzał na nią pytającym wzrokiem. - Nie mów do mnie 'skarbie', możesz mówić jak chcesz tylko nie 'skarbie', dobrze?
- Dobrze, ale...
- Kiedyś ci wyjaśnię, obiecuję. Na razie o to nie pytaj.

- Dobrze.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się delikatnie Kate. - Zaraz wracam... 



***

- To był cudowny weekend. - uśmiechnęła się Katty, kiedy w niedzielę wieczorem żegnała się z Christianem pod jej domem.
- Masz rację. Najlepszy weekend. Trzeba to powtórzyć jak najszybciej. - powiedział Chris i ułożył swoje dłonie na biodrach dziewczyny.
- Tak, ale... Chyba wisimy twojej mamie wyjaśnienia, co? Mieliśmy być dziś na obiedzie. - westchnęła brunetka, choć tak naprawdę cieszyła się, że tam nie poszli.
- Nic się nie stało. Mówiłem jej, że mamy inne plany, zrozumiała. Ale za tydzień nam nie odpuści. - skrzywił się chłopak.
- Przeżyjemy, co?
- Chyba będziemy musieli... Pojedziemy na godzinę i się zmyjemy. Dłużej tam nie wytrzymam.
- Ok... To ja już chyba będę szła.
- No tak. Masz jutro szkołę.
- Niestety. I literaturę z twoim ojcem. - skrzywiła się dziewczyna.
- Będzie ok. Lepiej mi powiedz, kiedy się widzimy, kochanie.
- Nie wiem... Jutro?
- Pasuje, a co będziemy robić?
- Wpadnij do mnie po prostu. - wzruszyła ramionami Kate.
- No dobrze. A teraz leć, Mała. Kocham cię. - szepnął Chris, po czym zatopił swoje usta w wargach Katherine.
- Też cię kocham. - powiedziała dziewczyna i przygryzła dolną wargę szatyna, po czym jeszcze raz go cmoknęła w usta. - Do jutra. - uśmiechnęła się i już miała nacisnąć klamkę, żeby wejść do domu, ale pod jej domem zatrzymał się samochód i wysiadł z niego........




*
KTO WYSIADŁ Z SAMOCHODU? :D
JAK ROZDZIAŁ? PODOBAŁ SIĘ?
DZIĘKUJĘ, MISIAKI, ZA KOMENTARZE. :*
jednak jak chcecie to potraficie! ♥


10 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ
nie licząc oczywiście moich ewentualnych odpowiedzi :*

KOCHAM, WERA. ♥