Z głośników wypływały delikatne dźwięki i słowa piosenki "My immortal" jednej z ulubionych piosenek Kate, a ona sama siedziała na parapecie z głową opartą o zimną szybę i wpatrywała się w oświetlone ulice. W dłoniach trzymała zimny już kubek z herbatą, ale nie przejmowała się tym. Nie przejmowała się w tej chwili niczym. Jej głowę zaprzątała tylko jedna myśl: "Czemu odczuwam taką dziwną pustkę?" No właśnie... Dlaczego? Przecież ma przy sobie najważniejsze osoby w jej życiu - Christiana, którego mocno kocha i codziennie dziękuje, że Bóg postawił go na jej drodze. Matta - jej kochanego brata. Tatę i przyjaciółki, bez których jej życie nie wyglądałoby tak samo. Więc czym spowodowane jest to cholerne uczucie pustki? A może raczej KIM?
***
- Ciekawe jaki humor ma dzisiaj Parker. - westchnęła Mia wyjmując książki z szafki. - Nie wytrzymam kolejnej lekcji, na której będzie tylko warczał na wszystkich.
- I te durne notatki, które dyktuje.. Co go ugryzło? Przecież był taki miły, można było z nim pogadać. A teraz... Boję się do niego cokolwiek powiedzieć, bo nie wiadomo jak zareaguje. - dodała Elizabeth.
- Każdy ma gorszy dzień. - wzruszyła ramionami Kate i zamknęła swoją szafkę spoglądając na przyjaciółki.
- On ma te dni od miesiąca... W ogóle to, że jest twoim przyszłym teściem nie znaczy, że masz go bronić.
- Nie bronię go, ja tylko... Zresztą nie ważne. Idziemy? Chyba nie chcecie się spóźnić, tym bardziej jeśli ma podły humor, co?
- Pewnie, chodźmy. - odezwała się Mia i wszystkie ruszyły do klasy. Literatura. Z profesorem Williamem Parkerem. Te słowa nie wywierały już jakiegoś większego wrażenia na Kate. Will tak, jak jej obiecał zostawił ją w spokoju. Starał się jej unikać. Nie zadawał jej pytań, chyba, że naprawdę był do tego zmuszony. Nie spoglądał w jej stronę. Żył jakby jej nie było. Ale była... I nawet trochę, pewnie nieświadomie, tęskniła za nim. Niedorzeczne, ale chyba jednak prawdziwe...
- Przypominam, że w poniedziałek zaczynamy omawianie "Szkarłatnej litery". Mam nadzieję, że wszyscy podejdziecie do tego poważnie i przeczytacie tą powieść. - powiedział Parker i usiadł przy biurku. Po kilku sekundach zadzwonił dzwonek, ale w klasie pozostała idealna cisza. Mężczyzna podniósł głowę i spojrzał na uczniów, którzy ciągle siedzieli w ławkach i wpatrywali się w niego. - Na co czekacie? Możecie iść, koniec lekcji. - westchnął i omiótł spojrzeniem całą klasę, a jego wzrok zatrzymał się na Kate. Dziewczyna pakowała swoje rzeczy do torby podczas cichej rozmowy z przyjaciółką. Will już chciał coś do niej powiedzieć, chciał ją jakoś zatrzymać, ale przecież nie mógł. Dlatego spuścił ponownie wzrok i wbił go w papiery leżące przed nim...
- Coś się stało? - usłyszał po chwili głos Katherine. Pomyślał, że to tylko jego wyobraźnia płata mu figle, ale gdy poczuł dotyk na ramieniu podniósł wzrok. - Wszystko dobrze? - zapytała ponownie dziewczyna, chociaż w jej głowie huczało od myśli, że nie powinna zostawać z nim sam na sam.
- Nie powinnaś mnie o to pytać, Kate. - powiedział spokojnie William i powrócił do czytania dokumentów.
- Mam wrażenie, że coś się stało. Od kilku tygodni jesteś dziwnie poddenerwowany. Chciałam tylko...
- Wszystko w porządku.. Nie masz lekcji?
- Jest przerwa na lunch.
- W takim razie czemu nie poszłaś na stołówkę? Nie jesteś głodna?
- Will...
- Profesorze Parker, jeśli już panno Walker. - warknął mężczyzna. Czuł, że powoli zaczyna tracić nad sobą kontrolę i za chwilę rzuci się na Kate, więc ostatni raz spojrzał na dziewczynę i - mimo, że jego oczy wyrażały zupełnie co innego - kazał jej wyjść.
- Ale.. Na pewno wszystko dobrze? - zapytała, po czym skarciła się w myślach: - Cholera, Kate, co ty odpierdalasz?! Wyjdź stąd!
- Tak! Idź już sobie! - krzyknął, a po plecach Katherine przebiegł dreszcz. Przestraszyła się.
- Dobrze... Przepraszam. - szepnęła nie patrząc na profesora i niemalże wybiegła z klasy...
- Kurwa. - warknął pod nosem Parker i ukrył twarz w dłoniach głęboko oddychając. - Weź się w garść, Will. Musisz wytrzymać jeszcze jakiś czas. Za wcześnie na kolejny etap 'zabawy'.
*
Wtuliła się w klatkę piersiową Christiana i zaciągnęła się jego perfumami z uśmiechem na ustach. Po chwili oderwała się od niego i delikatnie musnęła jego usta.
- Cześć kochanie.
- Stęskniłem się. - powiedział chłopak obejmując talię brunetki.
- Ja też. - zaśmiała się Kate. - Co dzisiaj robimy?
- Nie myślałem o tym. A co byś chciała robić?
- Musimy chyba ogarnąć tą imprezę, co? Mikołajki już za tydzień.
- W takim razie jedziemy do mnie i wszystko ustalimy, tak?
- Oczywiście. - uśmiechnęła się i okrążyła samochód dookoła, żeby wsiąść do środka, kiedy jej wzrok spotkał Williama. - Chris?
- Tak? - zapytał chłopak patrząc na swoją dziewczynę.
- Co z twoim tatą?
- A co ma być?
- Nie wiem. Od kilku tygodni chodzi dziwnie zdenerwowany. Nie wiesz o co chodzi?
- Nie, jakoś nie specjalnie interesuje mnie samopoczucie mojego ojca, przecież wiesz. A dlaczego cię to tak interesuje?
- Mam z nim literaturę. I jak każdy w mojej klasie mam dość jego humoru... Z nim gorzej niż z kobietą w ciąży.
- Jeśli chcesz to mogę podpytać, ale nie obiecuję, że czegoś się dowiem. - wzruszył ramionami Chris wyjeżdżając spod szkoły.
- Nie, nie musisz. Ale dzięki za miłe chęci. - uśmiechnęła się Kate.
- Nie ma sprawy...
*** tydzień później ***
Katherine stała przed szafą i szukała sukienki odpowiedniej na dzisiejszą imprezę. Przeglądała wszystkie swoje ubrania, ale nic wartego uwagi nie wpadło jej w oko. Po kilku minutach poddała się i opadła bezradnie na łóżko...
- Hej Słoneczko. Ty jeszcze nie gotowa? - zapytała Mia siadając obok przyjaciółki. - Podnieś się, bo zniszczysz fryzurę! - krzyknęła i uszczypnęła dziewczynę w rękę.
- Au! Dobrze się czujesz? - zaśmiała się Kate i rozmasowała bolące miejsce. - Nie wiem którą sukienkę założyć.
- Ja ci zaraz coś znajdę. - westchnęła Mia i podeszła do szafy przyjaciółki. Po chwili poszukiwań wyjęła idealną sukienkę i podała ją przyjaciółce. - Idź się przebierz. Masz pięć minut, bo Matty się już trochę niecierpliwi. - powiedziała z uśmiechem i usiadła na łóżku, a Kate wyszła z pokoju. Wróciła kilka minut później i okręciła się wokół własnej osi prezentując swój strój. - Idealnie. - klasnęła w dłonie blondynka i podniosła się z miejsca. - Chodź już. - dodała i wcisnęła Katherine torebkę, i obydwie zeszły na dół.
- Jesteśmy gotowe! - zawołała Kate i zdjęła z wieszaka swój płaszcz, który założyła na ramiona, i to samo uczyniła Mia.
- Nareszcie. - westchnął Matthew. - Zapraszam, moje panie do samochodu. - powiedział i otworzył dziewczynom drzwi, po czym wszyscy wyszli z domu...
*
Niepewnie nacisnęła dzwonek i czekała aż ktoś otworzy jej drzwi. Ciągle nie była pewna czy dobrze zrobiła przychodząc na tą imprezę - była pewna, że nie będzie się bawić za dobrze, ale nie mogła nie przyjść. Kate i Mia nie wybaczyłyby jej tego.. Postanowiła, że zostanie chwilę, a później - jeśli nie będzie się czuła dobrze w towarzystwie - po prostu wyjdzie... Stała tak kilka sekund i już miała naciskać klamkę i wejść do środka, kiedy drzwi otworzyły się a przed nią pojawiła się jej przyjaciółka.
- Już myślałam, że nie przyjdziesz. Dobrze, że jesteś. - powiedziała z uśmiechem i wpuściła ją do środka. - Daj płaszcz. - powiedziała i odwiesiła płaszcz przyjaciółki na wieszak. - Wow, Bethy, jak ty ślicznie wyglądasz. - uśmiechnęła się i przytuliła dziewczynę.
- Dzięki. - uśmiechnęła się niepewnie Elizabeth.
- Chodź, nie będziemy tu tak stać. Napijesz się czegoś? Woda, sok, wino, może jakiś drink?
- Może wino. Nie mam jakoś ochoty na nic innego.
- Rozluźnij się, większość ludzi znasz. - uśmiechnęła się Kate i nalała do kieliszka trochę czerwonego wina, po czym podała je przyjaciółce.
- Dzięki... Postaram się. - uśmiechnęła się Bethy i napiła się czerwonej cieczy.
- Cześć Elizabeth. - usłyszała za sobą męski głos i natychmiast się odwróciła, i ujrzała przed sobą Christiana. - Dobrze, że już jesteś. - dodał z uśmiechem i delikatnie przytulił dziewczynę.
- Hej. Kate by mi nie darowała, gdybym nie przyszła. Wolałam się jej nie narażać. - zaśmiała się cicho.
- I bardzo dobrze!
- Nie podsłuchuj kochanie.
- Przepraszam. - uśmiechnęła się Kate i pocałowała Chrisa w policzek, po czym wtuliła się w jego klatkę piersiową...
*
- No i jak? Bardzo źle się bawisz? - zapytała Mia podchodząc do Elizabeth, która stała pod ścianą i popijała drinka.
- Nie, nie jest źle. - uśmiechnęła się szatynka ciągle patrząc w jednym kierunku.
- Na co ty tak patrzysz? - zapytała Mia spoglądając w tym samym kierunku co jej przyjaciółka. - A może raczej na kogo? - zaśmiała się, kiedy domyśliła się co jest obiektem, który Bethy ciągle obserwuje. - Rozmawialiście od momentu, kiedy przyszłaś?
- Nie. On chyba nawet nie wie, że tu jestem. - wzruszyła ramionami dziewczyna. - Napijesz się ze mną?
- Bethy to chyba nie jest dobry pomysł, żebyś tyle piła...
- Oj, daj spokój. Chodź. - westchnęła i pociągnęła przyjaciółkę w kierunku barku...
- O, widzę, że trafiła się nam panna z ogromną chęcią upicia się do nieprzytomności. - zaśmiał się Matt.. - Bethy, chyba nie powinnaś tyle pić.
- To samo jej powiedziałam. - odezwała się Mia wtulając się w swojego chłopaka.
- Zejdźcie ze mnie. Jestem dorosła..
- Tak, ale nie masz mocnej głowy. - zaśmiał się Matthew zabierając dziewczynie kieliszek i odstawił go na stolik. - Odczekaj trochę.
- Nienawidzę was. - warknęła szatynka i udała obrażoną, ale po chwili wybuchnęła śmiechem... - Słodko razem wyglądacie. - powiedziała po chwili z uśmiechem na ustach, a Mia i Matt go odwzajemnili. - Idźcie zatańczyć, czy coś. - wzruszyła ramionami i wskazała na środek salonu, gdzie zebrało się kilka wtulonych w siebie par, bo właśnie z głośników zaczęła lecieć wolna piosenka.
- Dobra, ale nie dotykaj tego kieliszka. - powiedziała Mia.
- Nie dotknę go, obiecuję. - powiedziała i cicho się zaśmiała opierając się o szafkę stojącą obok niej...
- Zatańczysz ze mną? - usłyszała głos skierowany prosto do jej ucha. Dziewczyna delikatnie zadrżała, ale gdy obróciła głowę i zobaczyła przed sobą uśmiechniętego Ryana zgodziła się. - Nie wiedziałem, że przyjdziesz. Kate nic nie mówiła.
- Uwierz, że ja też nie wiedziałam, że przyjdę. Wahałam się do samego końca.
- To dlaczego zdecydowałaś się przyjść?
- Nie wiem. - wzruszyła ramionami. - Nie chciałam sprawić przykrości Kate i Mii... - powiedziała, a Ryan delikatnie się uśmiechnął chowając twarz w jej włosach. - No i chciałam cię zobaczyć. - powiedziała cicho mając nadzieję, że brunet tego nie usłyszał i ułożyła głowę na jego ramieniu...
- Bethy, co się dzieje? - zapytał zmartwiony Ryan.
- Nie wiem, kręci mi się w głowie.
- Chodź, wyjdziemy na balkon. Pooddychasz świeżym powietrzem to może ci przejdzie. - uśmiechnął się delikatnie i pomógł dziewczynie wyjść. - Poczekaj, przyniosę ci jakąś bluzę, żebyś nie zmarzła.
- Ryan.. Nie trzeba. Tak jest dobrze. - powiedziała opierając się o poręcz balkonu, a chłopak stanął obok niej i przyglądał się jej twarzy. Była wstawiona - można było to zauważyć na pierwszy rzut oka, ale według Ryana to było nawet urocze, kiedy uśmiechała się sama do siebie i kołysała się na boki. Po kilku sekundach pochyliła się do przodu, a chłopak bojąc się, że może spaść objął ją w pasie przyciskając mocno do siebie, na co Elizabeth zareagowała śmiechem.
- To nie jest śmieszne, możesz spaść. - szepnął chłopak kierując swoje słowa prosto do ucha szatynki.
- Teraz już nie spadnę, bo mnie trzymasz. - powiedziała i uśmiechnęła się w jego kierunku.
- Jesteś pijana.
- A ty jesteś cholernie przystojny.
- A ty słodka.
- A ty seksowny. - szepnęła i zarzuciła ręce na szyję chłopaka zagryzając wargę.
- Nie panujesz nad tym, co mówisz. - westchnął kręcąc głową.
- Możliwe, ale pamiętaj, że słowa pijanych to myśli trzeźwych. Gdyby nie alkohol nie powiedziałabym ci teraz, że cholernie bardzo chcę cię pocałować.
- Uważaj, bo jeśli będziesz tak mówić to jeszcze twoje pragnienie się spełni.
- Nie miałabym nic przeciwko.
- Czy pani ze mną flirtuje?
- Może troszeczkę. - powiedziała, a z jej ust uciekł cichy chichot. - To jak, pocałuje mnie pan? - zapytała patrząc Ryanowi w oczy.
- Jesteś pijana Bethy, później możesz tego żałować...
- Jak wytrzeźwieję to pewnie nie będę tego pamiętać.
- Tym bardziej nie powinienem. Przepraszam. - powiedział chłopak i odsunął się od Elizabeth. - Wracamy do środka?
- Jasne. - przytaknęła dziewczyna i nieco chwiejnym krokiem wróciła do mieszkania...
- No i co z nią zrobimy? - zapytała Kate spoglądając na swoją przyjaciółkę, która leżała na kanapie w salonie. - Że też ona zawsze musi coś odstawić...
- Mogę zanieść ją do mojej sypialni. Prześpi się, a rano wrócicie razem do domu. - zaproponował Ryan. - Bo ty też zostajesz, prawda?
- Tak, też zostaję.. Jeśli to nie będzie dla ciebie problem to chyba najlepiej będzie jak tak zrobisz i ona faktycznie tu zostanie.
- Żaden problem. - uśmiechnął się chłopak i wziął śpiącą Bethy na ręce i zaniósł ją do swojego pokoju.
- My już będziemy uciekać. Dzięki za super imprezę. Naprawdę świetnie się bawiliśmy, prawda Matty?
- Tak. Musimy to kiedyś powtórzyć, koniecznie. - uśmiechnął się chłopak. - Katty, przyjechać po was?
- Daj spokój, przyjedziemy autobusem.
- Nie ma mowy, siostra... Jak będziecie już w stanie wrócić to zadzwoń. Przyjadę.
- Dobra. - zaśmiała się Kate. - Zadzwonię.
- Super. W takim razie do jutra. - powiedział chłopak i przytulił siostrę całując ją w czoło, a po nim to samo uczyniła Mia. - Stary tylko nie wywiń jakiegoś numeru. - zwrócił się do Christiana i spojrzał na niego znacząco, po czym się zaśmiał.
- Będę trzymał rączki przy sobie. No może nie do końca... Bo przytulić to ją chyba mogę, co?
- Ale tylko przytulić, ewentualnie pocałować.
- Dobrze.
- Ej! A ja to już nie mam nic do gadania, tak?
- Wybacz, ale tak. - zaśmiał się Matthew. - Na razie.
- Pa. - powiedziała Kate i zamknęła drzwi za swoim bratem, i odwróciła się z uśmiechem do Christiana...
***
Całował ją. Delikatnie z czułością jakiej nigdy jej nie okazywał. Nie był brutalny. Był... inny. Nie rozumiała co go tak zmieniło. Nie wiedziała co wpłynęło na to, że zachowywał się inaczej niż zwykle. Może TEŻ się za nią stęsknił? Tak, jak ona za nim... Za nią, a nie za znęcaniem się nad nią.. Może zrozumiał, że nie powinien podnosić na nią ręki, że nie powinien być tak porywczy, brutalny... Ale po kilku minutach cała ta 'delikatna otoczka' zniknęła. Odsunął się od niej i patrzył na nią jak na kawałek mięsa.. W jego oczach dało się dostrzec wściekłość. Na skórze Kate natychmiast pojawiła się gęsia skórka, a ona sama skuliła się chcąc jakoś ochronić się przed nadciągającym atakiem ze strony Williama. Niestety to nic nie dało.. Mężczyzna złapał jej dłonie jedną ręką i wykręcił je do tyłu, a drugą ręką złapał za jej włosy i szarpnął do tyłu. Kate jęknęła z bólu, a w jej oczach zaświeciły się łzy. Spojrzała na Parkera wzrokiem pełnym strachu, a na jego ustach pojawił się tylko ironiczny uśmiech. Puścił jej dłonie i zaczął gładzić policzek, by po chwili w niego uderzyć. Głowa Katherine natychmiast odleciała na bok, a z jej oczu popłynęły łzy, których już dłużej nie mogła powstrzymywać.
- Dlaczego mi to robisz? - wyszlochała patrząc wzrokiem przepełnionym bólem na twarz Willa.
- Bo sprawia mi to przyjemność, skarbie. - zaśmiał się ironicznie i wyszedł z pokoju zostawiając zapłakaną dziewczynę samą...
*
hej, Miśki! :*
nie podoba mi się ten rozdział.... ale to normalne, już się przyzwyczaiłam.
(chyba trochę wyszłam z wprawy, ale obiecuję poprawę!)
(chyba trochę wyszłam z wprawy, ale obiecuję poprawę!)
wiecie, że już 27 marca minie rok z tym opowiadaniem? OMG. szybko to minęło...
może dlatego, że było kilka przerw w dodawaniu rozdziałów, nie wiem... ale i tak WOW. ♥
mam jeszcze dla Was trzy fanfiki, które po prostu są genialne! ♥
mam nadzieję, że któryś Was zaciekawi:
STARS
mam nadzieję, że któryś Was zaciekawi:
STARS
KOMENTUJCIE, KOCHANI :*
do następnego ♥